Witamy w kwietniu! Najnowszy numer SUKCESU jest już dostępny 🌞 zapraszamy do lektury najpopularniejszego magazynu lifestylowego o Poznaniu 🌞  

Organizator:

W psich oczach czasem widać smaczki

15.09.2020 10:42:46

Podziel się

Najwięcej czasu poświęca na malowanie oczu. Muszą błyszczeć, być żywe i wręcz wychodzić z obrazu. Czasem odbijają się w nich ciekawe rzeczy. Jakie? Anna Kostka, która jest psią portrecistką, widziała w nich już różne ciekawostki. O malowaniu, obrazach, które są piękną pamiątką i świetnym prezentem, ale przede wszystkim o tym, że najlepsza praca rodzi się z pasji.

ROZMAWIA: ANNA SKOCZEK
ZDJĘCIA: ARCHIWUM

Staram się łączyć pracę zarobkową z pasją. Współpracuję z hodowcami, dla których robię różnego rodzaju grafiki. Oprócz tego maluję psie portrety. Skończyłam Akademię Sztuk Pięknych w Poznaniu, kierunek malarstwo sztalugowe. Jestem portrecistką, uwielbiam malować twarze. Skończyłam też studia na kierunku communication design. Bardzo dobrze czuję się w portretach i psich, i ludzkich, a że psy są moją pasją…

To przyjemnie jest malować coś, co na co dzień sprawia Ci dużo radości.

Dokładnie. Maluję obrazy, rysuję i tworzę akwarelowe grafiki dla ludzi z całej Polski i również z zagranicy. Największe zainteresowanie psimi portretami jest przed świętami, bo taki obraz doskonale nadaje się na prezent. Sporą grupą są też ludzie, którzy akurat stracili tego przyjaciela i chcą mieć po nim taką właśnie wyjątkową pamiątkę.

Jak wygląda sam proces powstawania obrazu?

Proszę o jak najlepszą jakość zdjęć i staram się dowiedzieć czegoś więcej o tych konkretnych zwierzętach i ich właścicielach. Uwielbiam malować oczy. Moim zdaniem są najciekawsze. Zawsze maluję je realistycznie, tak żeby wyglądały jak żywe. Jeśli dostaję zdjęcia dobrej jakości, to czasem w oczach odbijają się na przykład jakieś budynki albo sam właściciel, który akurat robił zdjęcie. Czasami udaje mi się wydobyć te smaczki.

Jesteś w stanie wyczytać z oczu psi nastrój?

Można próbować, aczkolwiek psy okazują emocje całym swoim ciałem. Ogonem, sierścią, uszami… Oczami też, chociaż nie zawsze.

Spotkałam się ze stwierdzeniem, że portreciści, malarze nie lubią malować włosów.

Też tak mam, nie lubię.

Ale psy mają tych włosów o wiele więcej niż ludzie!

To zależy od obrazu. Nie na każdym obrazie struktura sierści musi być wyraźna. Czasem jest to suma cieni, światła, kolorów. Czasami też wykorzystuję taką technikę, że nadaję strukturę włosom przy pomocy wykałaczki. Trochę to pracochłonne, ale jeśli się kocha to, co się robi, to zawsze znajduje się sposób.

Skąd pomysł na malowanie psich portretów?

Całe życie miałam jakieś zwierzęta – koty, kundelka, po którego pojechałam do Warszawy, żeby go odratować. To był pies, który mieszkał z nami w domu rodzinnym. Kiedy wyprowadziłam się od rodziców i wynajęłam mieszkanie, postanowiłam zainwestować i kupić sobie psa.

Jaki to pies?

Zawsze interesowałam się rasą amstaff i postanowiłam właśnie takiego pieska sobie kupić. Oczywiście z legalnej, certyfikowanej hodowli ZKwP, która jest członkiem FCI – największej międzynarodowej federacji kynologicznej.

Nie bałaś się ani trochę? Przecież to rasa uznawana za niebezpieczną.

Nie, ani trochę. Moi rodzice bali się bardziej ode mnie. Mówili, żebym się jeszcze zastanowiła. Ale uparłam się, powiedziałam, że nie zrezygnuję. Chcę amstaffa i koniec. Kiedy już go poznali, to bardzo go polubili i teraz już obowiązkowo muszę zabierać go w odwiedziny. Jeśli Diega akurat ze mną nie ma, to zawsze się pytają, gdzie jest, dlaczego nie przyjechał…

Dlaczego akurat zdecydowałaś się na tę rasę?

To psy, które lubią pracować, są żywe, dynamiczne i dobrze jest z nimi coś robić. Dzięki temu, że był to już pies tylko mój, tylko pod moją opieką, to mogłam poświęcić mu sporo czasu i ukształtować jego charakter. Całe życie miałam jakieś hobby. Siedemnaście lat jeździłam konno, lubiłam się rozwijać, uczyć nowych rzeczy. Tutaj było podobnie. Zaczęłam zgłębiać temat psów, poszczególnych ras. Siłą rzeczy ta pasja coraz bardziej się rozwijała. Chodziłam na psie treningi, na tropienie użytkowe, na zajęcia z obrony. Zaczęłam interesować się żywieniem psów. Przez ponad rok mój pies był na diecie barf, czyli surowym mięsie, suplementach, owocach i warzywach.

Naprawdę poważnie podeszłaś do tematu posiadania psa.

Uważam, że jeśli już decydujemy się na opiekę nad jakimś żywym stworzeniem, to trzeba zaspokoić 100 procent jego potrzeb. Teraz dołączyła do nas jeszcze Nora ze schroniska, dla której jesteśmy domem tymczasowym.

Tak powstała kolejna pasja.

Zdobywałam coraz większą wiedzę, chodziłam na treningi, sporo czytałam, wielu rzeczy się dowiadywałam. Na początku byłam na różnych psich forach, żeby zdobywać wiedzę, z czasem sama mogłam już się na nich wypowiadać. Również korzystając z własnego doświadczenia, bo mój pies nie należy do najłatwiejszych. W ten sposób otrzymałam propozycję pomocy przy prowadzeniu stron, moderowania forów. Mając stały kontakt z hodowcami i właścicielami psów, udało mi się też połączyć swoją pasję z malarstwem.

Annę Kostkę będzie można spotkać podczas imprezy Animal Fest organizowanej na Międzynarodowych Targach Poznańskich w pierwszy weekend września. To wydarzenie, skierowane do wszystkich miłośników zwierząt, jest doskonałą okazją do tego, żeby obudzić w sobie pasję.