Najnowszy numer SUKCESU już dostępny 🌞 Sukces po poznańsku to najpopularniejszy magazyn lifestylowy o Poznaniu 🌞  

Organizator:

Handlarze gumek

Podziel się

Jedna z najlepszych premier ubiegłego sezonu teatralnego, „Handlarze gumek” Teatru 6. piętro, już 10 grudnia w Sali Ziemi w Poznaniu! Spektakl Hanocha Levina w reżyserii Adama Sajnuka i w doborowej obsadzie: Katarzyna Dąbrowska, Borys Szyc, Grzegorz Małecki, po raz pierwszy zostanie zaprezentowany poza siedzibą Teatru 6. piętro. – Myślę, że ta sztuka opowiada o szczególnym rodzaju samotności. Dla mnie to taka alegoryczna przypowieść o straconych szansach – mówi aktorka Katarzyna Dąbrowska.

 

ROZMAWIA: Joanna Małecka-Wenz

ZDJĘCIA: Jarek Niemczak

 

Tytuł spektaklu jest intrygujący i można go interpretować na różne sposoby. Skąd pomysł?

Katarzyna Dąbrowska: „Handlarze gumek” to sztuka napisana przez wybitnego izraelskiego dramaturga Hanocha Levina. Jego sztuki zawsze budziły – i nadal budzą – kontrowersje, między innymi ze względu na to, że ich forma bywa momentami szokująca, drastyczna. Autor nie bał się poruszać kwestii niewygodnych i wstydliwych. Prowokuje jednak celowo i w ten sposób wystawia nas na próbę, każe zajrzeć w głąb siebie – także w te zakamarki, w które zaglądać nie lubimy. Ta sztuka była w Polsce grana do tej pory pod tytułem „Sprzedawcy gumek”. Adam Sajnuk, reżyser naszego przedstawienia, zaproponował, by „sprzedawców” zamienić na „handlarzy”. To słowo lepiej, dobitniej opisuje naszych bohaterów, którzy handlują nie tylko gumkami…

O czym jest spektakl?

O trójce czterdziestoletnich singli, którzy bardzo pragną miłości. Aptekarka Bela Berlo chce wyjść za mąż i podreperować swój upadający interes, urzędnik miejski Johanan Cingerbaj (Borys Szyc) szuka erotycznego spełnienia, ale ponieważ jest też „trochę romantykiem”, chce się również ustatkować, a Szmuel Sprol (Grzegorz Małecki), który odziedziczył po ojcu 10 tysięcy opakowań gumek, chciałby zrobić na nich interes życia i marzy o wspaniałych kobietach z mitycznego Teksasu. Ich nadmierne oczekiwania wobec życia powodują jednak, że jeszcze mocniej oddalają się od realizacji swoich marzeń. Jak w grze w cymbergaja (nazwisko Cingerbaj nieprzypadkowe) – każde zbliżenie powoduje, że jeszcze mocniej i z większym impetem „odbijają się” od siebie. Autor brawurowo łączy ze sobą elementy komediowe i tragiczne, celowo miesza style i konwencje, realizm przeplata absurdem, a sentymentalizm brutalnością, dodając do tego, niczym w wodewilu, piosenki. Dlatego na scenie towarzyszy nam czteroosobowy zespół muzyków, bo kiedy nasze postaci już nie potrafią wypowiedzieć swoich pragnień, zaczynają śpiewać.

Czy bycie singlem dzisiaj to świadomy wybór, czy poszukiwanie?

Nie mam pojęcia. Myślę jednak, że ta sztuka opowiada o szczególnym rodzaju samotności. Dla mnie to taka alegoryczna przypowieść o straconych szansach. Można ją również czytać jako ostrzeżenie, że jeśli w porę nie zdecydujemy się zaangażować i wiecznie będziemy czekali na „lepszą ofertę”, możemy zostać z niczym. Nasi bohaterowie w kulminacyjnych momentach zamieniają miłosne dialogi w targowanie – to chyba najlepiej oddaje ich rozumienie związku, nie tyle jako relacji uczuciowej, ile pewnego rodzaju transakcji.

 

 

Jak Pani odbiera ten spektakl?

Dużo bardziej ciekawi mnie, jak tę sztukę odbierają nasi widzowie. Cieszy mnie, kiedy słyszę, jak początkowy śmiech więźnie w gardle, a na koniec widzę wzruszone oczy i poruszone twarze. Wiem wtedy, że udało nam się spełnić zadanie, jakie postawili przed nami autor i reżyser. Ale jeśli już muszę odpowiedzieć na to pytanie, to powiem tak: dla mnie to spektakl o fundamentalnych ludzkich pragnieniach i naszych egzystencjalnych lękach. Opowieść o miłości, a właściwie o jej rozpaczliwym braku. O samotności i nieumiejętności budowania relacji, a także o stagnacji i nieuchronnym przemijaniu.

Kogo Pani gra i czy Pani bohaterka jest osobą szczęśliwą, czy wręcz przeciwnie?

Gram Belę Berlo, aptekarkę. Kobietę dojrzałą i bardzo zdeterminowaną, która rozpaczliwie poszukuje spełnienia. Jest w swojej walce o upragnione szczęście bezkompromisowa i nie waha się użyć wszelkich dostępnych jej sposobów na to, by dostać to, czego pragnie. To rola, która wymaga ode mnie całego wachlarza aktorskich umiejętności, bo Bela ma wiele twarzy i samą mnie bardzo zaskakiwało ich odkrywanie. Bela chce nie tylko miłości, chce także związku, który da jej życiową stabilizację, chce potwierdzenia swojej wartości. A jak na tym wyjdzie i czy to szczęście w końcu odnajdzie, tego już nie chcę zdradzać, pozwólmy to odkryć widzom.

Jakie emocje niosą ze sobą „Handlarze gumek”?

Myślę, że publiczność przechodzi razem z naszymi bohaterami przez różne emocjonalne stany. Śmiech miesza się tu z lekkim poczuciem zażenowania, a złość z żalem i współczuciem. To jest prawdziwy emocjonalny rollercoaster!