Witamy w kwietniu! Najnowszy numer SUKCESU jest już dostępny 🌞 zapraszamy do lektury najpopularniejszego magazynu lifestylowego o Poznaniu 🌞  

Organizator:

Najłatwiej jest oszukać oszusta

02.03.2023 11:43:21

Podziel się

Od 10 lat pomagają firmom w namierzaniu oszustów i w naprawianiu problemów. Czasem wyposażają przedsiębiorstwa w nowoczesne systemy zabezpieczeń, czasem muszą pracować na sortowni paczek, a czasem zostać operatorem koparki. Tylko w ten sposób są w stanie dowiedzieć się, co jest największym problemem w organizacji pracy i skąd wynikają straty. – A prawda bywa brutalna – mówi Detektyw z Europejskiego Biura Detektywistyki i Bezpieczeństwa przy ul. Za Groblą w Poznaniu.

ROZMAWIA: Anna Skoczek
ZDJĘCIE: AdobeStock

Prewencja w biznesie jest najważniejsza. Trzeba mieć świadomość, że warto wydać pieniądze na to, żeby się zabezpieczyć przed wpadką, niż później naprawiać błędy.
Detektyw Z: Firmy coraz częściej wolą sprawdzać swoich kontrahentów czy podwykonawców. Samo podpisanie kontraktu nie jest osiągnięciem. Warto mieć pewność, że nasz nowy czy potencjalny partner biznesowy nie pociągnie nas na dno. Dzięki naszej pracy firmy oszczędzają często bardzo duże pieniądze.

Przepraszam, że to powiem, ale praca detektywów kojarzyła mi się raczej ze sprawami dotyczącymi zdrad, rozwodów…
To jest schemat, który poznaliśmy przez dziwne programy w telewizji. Detektyw to po prostu osoba, która rozwiązuje problemy. Mówimy tu oczywiście o doświadczonych detektywach. Mamy zimną głowę i zupełnie zimny osąd sytuacji. Mamy wyłączone emocje, ponieważ nie dotyczy to nas. Zawsze powtarzałem, że jak masz biec w emocjach, to się zatrzymaj i dojdziesz szybciej. Rozwiązanie każdego problemu musi być proste. I my właśnie jesteśmy od szukania prostych i szybkich rozwiązań.

W emocjach często komplikujemy sprawy.
W emocjach nie szukamy, w emocjach często krzyczymy. W emocjach popełniamy największe błędy.

Czy działanie ludzi jest podobne, kiedy mówimy o wielkich uczuciach i o wielkich biznesach?
Schemat działania faktycznie jest bardzo podobny. Powiemy, że rozwód to rozłąka dwóch serc, ale często rozwód to też kalkulator. Najgorzej jednak jest wtedy, kiedy ktoś walczy o rację. Wtedy zawsze po kilku latach okazuje się, że walka sama w sobie staje się celem i tracimy z oczu to, co było najważniejsze.

Mam dużą firmę, przed sobą wizję podpisania kontraktu na przykład na budowę autostrady i co dalej?
Jeśli powierzy nam Pani działanie, to sprawdzimy kontrahentów w sposób naturalny. Poszukamy innych współpracowników, sprawdzimy, jak układała się współpraca, czy wszystko było dobrze z płatnościami. Sięgamy wiele lat wstecz, bo wtedy dopiero mamy pewność. Równolegle sprawdzamy naszych klientów, czy są wiarygodni i czy sami są uczciwi. Na końcu sporządzamy dla firm opinię, określając procent ryzyka przy podpisaniu takiego kontraktu.

Działacie też po fakcie i szukacie takich firm czy osób, które oszukały swoich partnerów biznesowych?
Każdy człowiek ma swoje motywy. Jeden oszukuje, bo jest oszustem, drugi oszukuje, bo coś mu się popsuło i sam musi kombinować. Trzeci natomiast oszukuje, bo jego ktoś też wcześniej oszukał i później mamy klasyczny efekt domina. Tak naprawdę określenie typu oszusta często wyznacza kierunki naszej pracy. Czasem mówimy po prostu o dłużniku, bo ci ludzie sami są ofiarami. Oprócz tego dłużnik zawsze powie, że chce oddać. Ale czy odda? Czasem jest tak, że ktoś zapewnia i obiecuje, ale majątek ma tak schowany, że wygląda na bankruta. Wtedy my musimy ten majątek odnaleźć.

Czy klienci też próbują Was oszukać?
Najgorsze, co można zrobić, to okłamać prawnika. Czasami ludzie chcą nas wykorzystać jako narzędzia w złym celu. Kiedyś na przykład szukałem człowieka zaginionego, po którym ślad urwał się w zachodniej Polsce. Zadanie to zlecał nam człowiek, który podawał się za jego kuzyna. Znaleźliśmy zaginionego na wschodzie… i to wcale nie Polski. W trakcie pracy okazało się jednak, że naszym klientem wcale nie był kuzyn, tylko ktoś, kto szukał tego człowieka, żeby zrobić mu krzywdę.

Czyli w pracy kierujecie się misją?
Pieniądze to nie jest cel żadnego biznesu. Powinny być tylko skutkiem ubocznym. Budżet, który dostajemy od naszych klientów, jest w 100 procentach przeznaczany na pracę. Jeśli będziemy sprytni i coś, co miało zająć nam miesiąc, zrobimy w godzinę, to zarabiamy. Jeśli jest odwrotnie i coś nam nie wychodzi, to nie zarobimy nic. Naszym głównym celem zawsze była pomoc, a nie zarobek. Jeśli pracujemy nad tym, żeby komuś pomóc, to spoczywa na nas ogromna odpowiedzialność. Często na szali leży życie człowieka. Nie wolno nam się tym bawić. Nie wolno nam oszukiwać klienta, bo wtedy oszukujemy siebie.

Skąd wiadomo, że straty, które pojawiają się w firmie, to już nie jest przypadek, a kradzież na masową skalę?
Widać to już w dokumentach. Później obserwujemy to podczas pracy na poziomie operacyjnym. Poznajemy ludzi, poznajemy złodziei. Czasami dopiero wtedy okazuje się, jaka jest skala kradzieży.

Trzeba mieć niesamowitą zdolność do szybkiego zaprzyjaźniania się z ludźmi?
To raczej umiejętność szybkiego dostosowywania się. I ja to robię. Jestem taki jak ludzie, którzy mnie otaczają. Wymaga to specjalnych umiejętności, takich jak np. umiejętność podejmowania szybkich decyzji, analizy sytuacji oraz radzenia sobie z trudnymi osobami. Musimy działać dyskretnie i precyzyjnie, żeby nie zostawić żadnych śladów, które mogłyby nas zdradzić.

Kiedy czasem przekazujecie klientom zdobyte informacje, to bywają szczerze zaskoczeni? Są tacy, którzy nie spodziewali się niczego?
Bardzo często. Tym bardziej że działamy obiektywnie. Nie przynosimy więc informacji korzystnych dla klienta, tylko pakiet wiedzy o problemie. Zdarzały się sytuacje, w których musiałem powiedzieć klientowi, że największym problemem jest on sam. Kiedyś byłem na spotkaniu w firmie, która chciała mieć bezpieczne pomieszczenie do rozmów. Oczywiście nasze propozycje zawsze są uzależnione od budżetu i jesteśmy w stanie stworzyć rozwiązania zarówno w klasie malucha, jak i mercedesa. Widziałem w tej firmie inne profesjonalne zabezpieczenia i powiedziałem, że mają naprawdę dobry sprzęt w tym zakresie. Oczywiście przyznali mi rację. Tylko uświadomiłem ich później, że największym potencjalnym problemem w każdej firmie jest człowiek i to właśnie o ludziach trzeba myśleć w pierwszej kolejności, a nie o zabezpieczeniach elektronicznych. Czasem po prostu jest tak, że jak źle traktujemy naszych pracowników, nie dbamy o ich finanse czy warunki pracy, to prędzej czy później to się na nas zemści.