Najważniejsze są dobre wzorce
Codziennie przebiega 8 km, ma trzy treningi siłowe w tygodniu, a do tego oczywiście praca i rower. Ruch to podstawa. Trzeba się ruszać – dzieci, dorośli, wszyscy. Z Michałem Maciejewskim ortopedą dziecięcym, pracującym w szpitalu MED POLONIA, rozmawiamy o tym, dlaczego najważniejsze dla zdrowia dziecięcych stawów są odpowiednie nawyki.

Rozmawia: Monika Kanigowska
ZDJĘCIA: Archiwum prywatne, Adobe Stock
[Współpraca reklamowa]
Lato w pełni. Czy w tym czasie zauważa Pan wzrost liczby dzieci trafiających do poradni ortopedycznej?
Michał Maciejewski: Zdecydowanie tak. Wakacje to czas zwiększonej aktywności fizycznej – dzieci wsiadają na rowery, hulajnogi, próbują swoich sił na deskorolkach. I wtedy najczęściej dochodzi do urazów. Do tego dochodzą popularne teraz pumptracki.
Pumptracki?
To takie asfaltowe tory z pagórkami i zakrętami – np. w Suchym Lesie – gdzie dzieci mogą trenować równowagę i wykonywać różne ewolucje. Brzmi super, ale problem w tym, że większość dzieci uważa, że już wszystko potrafi... a to niestety nie do końca prawda. Półtorej salta to wcale nie jest lepsze salto!
Czyli mamy teraz więcej urazów, ale ich rodzaj zależy też od wieku dziecka?
Tak, oczywiście. Inne kontuzje mają maluchy, które spadają z drabinek czy huśtawek, a inne nastolatki, które próbują tricków na rowerach czy deskach. Młodsze dzieci mają jeszcze niedojrzały układ kostny – u nich trzeba uwzględniać np. otwarte chrząstki wzrostowe. Leczenie wygląda więc zupełnie inaczej niż u starszych pacjentów. A młodzież, powiedzmy w wieku 16–18 lat, traktujemy już niemal jak dorosłych – zarówno pod kątem diagnozy, jak i terapii. Tu wchodzą często urazy typowo sportowe – kolana, barki, łokcie, skręcenia, naderwania.
A jak teraz wygląda sytuacja z wadami postawy u dzieci? Skoliozy, płaskostopie?
Wady postawy są i będą. Ale warto wiedzieć, że skolioza to nie jest wada postawy – to już jednostka chorobowa. Postawa skoliotyczna to co innego. Skoliozy to schorzenia złożone, wynikające z wielu czynników, niekoniecznie związanych z trybem życia. Ale są też przypadłości, których przyczyną jest właśnie brak ruchu, siedzący tryb życia, zła ergonomia. A do tego dołóżmy to, że dzieci nadal noszą zbyt ciężkie plecaki.
Czyli ruch powinien być codziennym nawykiem.
Tak, i najlepiej, jeśli przykład idzie z góry, czyli od rodziców. Dzieci uczą się przez naśladownictwo. Jeśli rodzic sam jest aktywny, łatwiej mu przekazać ten wzorzec. Na maluchy jeszcze mamy wpływ, ale im starsze dziecko, tym trudniej. Organizm człowieka naturalnie jest przystosowany do ruchu – nawet przez 12 godzin na dobę. Tak żyli nasi przodkowie – zbieracze, łowcy. A dziś? Dzieci siedzą, dorośli siedzą, wszyscy są coraz mniej aktywni. A stawy, które się nie ruszają, zaczynają chorować.
A co z WF-em? Nie załatwia sprawy?
WF to dziś często cztery godziny w tygodniu, czasem więcej, jeśli dziecko chodzi na dodatkowe zajęcia. Ale to za mało. Kiedyś wracaliśmy do domu o 22:00 – brudni, z poobijanymi kolanami i wielką satysfakcją. Dziś dzieci mają zorganizowany trening godzinny i to koniec wysiłku. W dodatku wszystko, co kiedyś było aktywnością, teraz jest zmechanizowane. Hulajnogi elektryczne, samochody, windy pod same drzwi.
A wśród tych najmłodszych – trzylatków, czterolatków – też widać, że mniej się ruszają niż kiedyś?
Widać. A to po prostu kwestia czasu i organizacji. Żeby dziecko się ruszało, trzeba z nim wyjść, poświęcić czas. A jeśli dziecko patrzy na dorosłego, który siedzi przy biurku czy z telefonem w ręku – to robi dokładnie to samo.
Co robić, kiedy jednak dojdzie do urazu?
Wszystko zależy od objawów. Jeśli widać wyraźne zniekształcenie kończyny – np. nienaturalny kąt, obrzęk, ograniczenie ruchomości, silny ból – to bezwzględnie trzeba jechać od razu do szpitala. Ale jeśli dziecko tylko się przewróciło, chodzi i rusza kończyną, nie ma dużego obrzęku – można spokojnie poczekać kilka godzin, a nawet zgłosić się dopiero następnego dnia.
Trzeba jednak pamiętać, że dziecięca okostna, czyli błona pokrywająca kość, jest znacznie grubsza niż u dorosłych i często utrzymuje złamanie w jednym kawałku – bez przemieszczeń. Objawy mogą się więc pojawić z opóźnieniem, a dziecko może chodzić z niewykrytym urazem.
Jakie są najczęstsze mity, które słyszy Pan w swojej pracy jako ortopeda dziecięcy?
Jeden z najpowszechniejszych to ten, że „dziecięce kości same się zrosną” i „nawet jak się źle zrosną, to potem się przebudują”. Owszem, dzieci mają dużą zdolność do tzw. remodelingu, czyli naturalnej przebudowy kostnej. Ale to nie dotyczy wszystkich przypadków. Nie każde złamanie się „naprawi” samo. Czasem trzeba je ustawić bardzo precyzyjnie, bo w przeciwnym razie dojdzie do trwałych zniekształceń.
Czyli nie zawsze można liczyć na naturę.
Właśnie tak. I kolejny mit: że prawie wszystkie złamania u dzieci leczy się nieoperacyjnie. Niestety, to też już coraz mniej prawdopodobne. Coraz więcej urazów wymaga interwencji chirurgicznej – również dlatego, że dzieci ruszają się inaczej, żyją inaczej, są mniej przygotowane ruchowo do upadków, mają mniej mięśniowej amortyzacji. Po prostu: dziecko to człowiek, tylko że mały, więc wszystkie jego urazy traktujemy tak, jakby się przydarzyły nam, dorosłym.
Od niedawna pracuje Pan również w szpitalu Med Polonia, jakie zabiegi będzie Pan w nim wykonywał?
To będą głównie zabiegi z traumatologii mniejszej, czyli zabiegi z którymi można poczekać 7-10 dni, w szerokim spektrum – od kończyny górnej, przedramienia, po kończyny dolne. Również będziemy wykonywać zabiegi artroskopowe stawów.

Michał Maciejewski – doświadczony ortopeda specjalizujący się w leczeniu schorzeń układu mięśniowo-szkieletowego. Łączy wiedzę kliniczną z empatycznym podejściem do pacjenta, oferując skuteczną i indywidualnie dopasowaną opiekę medyczną. W swojej pracy kieruje się aktualnymi standardami medycyny opartej na dowodach. Duży nacisk kładzie na edukację pacjentów oraz promocję zdrowego stylu życia i profilaktykę urazów. Stale rozwija swoje kompetencje, uczestnicząc w szkoleniach i konferencjach branżowych. Kierownik Oddziału Ortopedii i Traumatologii Narządu Ruchu w Wielkopolskim Centrum Pediatrii w Poznaniu.