Witamy w kwietniu! Najnowszy numer SUKCESU jest już dostępny 🌞 zapraszamy do lektury najpopularniejszego magazynu lifestylowego o Poznaniu 🌞  

Organizator:

Pan florysta

01.12.2022 13:57:07

Podziel się

Jest takie miejsce między Wildą a Dębcem, które zaprasza lampkami w oknach, z którego wyglądają kwiaty i bije magia. Jest takie miejsce przy ulicy Wspólnej 41, z którego trudno wyjść. Z drewnianych półek uśmiechają się doniczki z roślinami, pachną naturalne świece zapachowe i świeże róże. Jest takie miejsce, gdzie z łóżka zawieszonego pod sufitem zwisają wypełnione zielenią doniczki, a tuż za nimi uśmiecha się absolutnie wyjątkowy Mateusz Żyła. Pan Florysta.

ROZMAWIA: Joanna Małecka
ZDJĘCIA: Bonderphotofraphy

Proszę wybaczyć, ale mnie zatkało.
Widzę (śmiech). Proszę wejść, specjalnie dla Pani postawiłem tutaj fotel.
(Fotel stał oblany zielenią. Usiadłam i nie mogłam wydusić z siebie żadnego pytania. To miejsce pochłonęło mnie bez reszty, liczba kwiatów na tak małym metrażu wprowadziła mnie w wielki zachwyt, a piękno i spokój bijące z każdego kąta maleńkiej kwiaciarni zapierało dech. Czułam się jak w domu, w otoczeniu zieleni zupełnie zapominając, że przecież przyszłam tutaj na wywiad.)

Mateusz Żyła: Jak Pani widzi, mam tutaj mnóstwo roślin doniczkowych, kwiaty cięte, stare meble, które towarzyszą mi od lat i jestem ich wielkim fanem. Mam piękną ceramikę, którą starannie wybieram dla klientów. Jesienią sprzedajemy dużo wrzosów i chryzantem, latem rośliny rabatowe na balkony, zimą iglaki. Większy ruch jest też w okolicy Dnia Babci i Dziadka, Dnia Mamy i Taty, walentynek, świąt czy Dnia Kobiet. Robimy dekoracje ślubne, mamy bardzo dużo zleceń na kompozycje pogrzebowe. Zdradzę Pani, że ogródek przed kwiaciarnią uprawiamy wspólnie z sąsiadami. Teraz mamy tu remont i wszyscy pilnujemy, żeby niczego nie uszkodzili.

Jak Pan tu trafił?
Moja przygoda z florystyką zaczęła się pięć lat temu. Zapisałem się wtedy na podstawowy kurs florystyki i tak się to dalej rozwinęło, że ukończyłem naukę na poziomie mistrza florystyki w jednej z najlepszych szkół florystycznych w Polsce, cenionej także za granicą. Bardzo dużo mi to dało. Uwierzyłem w siebie, w to, że ta praca ma sens i dostałem niesamowitego kopa do działania.

I od zawsze chciał Pan być florystą?
W sumie to miałem być leśnikiem, ale mój dziadek skutecznie mnie do tego zniechęcił. Pracował wiele lat w Lasach Państwowych. Chciał dla mnie czegoś innego. Początkowo postanowiłem studiować architekturę krajobrazu, ale zrezygnowałem, bo uznałem, że to nie jest to, co chcę w życiu robić. I wtedy pomyślałem o florystyce.

Dlaczego?
Zawsze lubiłem tworzyć kwiatowe kompozycje, łączyć ze sobą rośliny. Robiłem z mamą stroiki na święta Bożego Narodzenia, przygotowywałem kompozycje na cmentarze z okazji dnia Wszystkich Świętych. Wychowałem się w domu z ogrodem. Dziadkowie zaszczepili we mnie miłość do roślin. Początkowo dostałem od babci jeden zagonek, który uprawiałem z wielką przyjemnością. Pamiętam, że kiedyś, w środku lata, posadziłem malutką sadzonkę sosny w piaskownicy przy domu dziadków, która rośnie do dziś.

I pewnie jest ogromna.
Jest. Mieszka już tam ktoś inny, ale obiecał, że sosny nie usunie. Zawsze interesowałem się ogrodnictwem, czytałem dużo czasopism. Uczyłem się nazywać rośliny, łączyć je ze sobą. Mam też swoją ulubioną projektantkę, która nazywa się Danuta Młoźniak i prowadzi superportal „Ogrodowisko”, wzorując się na angielskich ogrodach, podobnie jak ja. Mamy podobny klimat (śmiech). Nie lubię sztuczności, stawiam na naturalność i ekoprodukty. Zanim tutaj trafiłem, pracowałem w kilku kwiaciarniach, szukając swojego miejsca na ziemi. W końcu doszedłem do wniosku, że chcę pracować na własny rachunek i na własnych warunkach. Postanowiłem otworzyć swoją kwiaciarnię. Po drodze udało mi się nawiązać współpracę z jedną dużą firmą w Poznaniu, którą do dziś wyposażam w kwiaty, przygotowuję dla nich bukiety okolicznościowe, obsadzam miejsca do tego przeznaczone i o nie dbam. Niedługo będziemy realizować warsztaty florystyczne. Cieszę się, bo szef tej firmy jest bardzo wymagający, a mnie się udało do niego dotrzeć. I w sumie to oni zmobilizowali mnie do otwarcie swojej działalności. Dzisiaj jestem im za to wdzięczny, to bardzo fajni ludzie.

Dlaczego Wspólna?
Mieszkam w tym fyrtlu od urodzenia, w starym, wielopokoleniowym domu. Bardzo długo szukałem lokalu. Wszędzie, gdzie dzwoniłem, słyszałem w słuchawce: już wynajęte. Ten lokal, w którym teraz jesteśmy, był sklepem monopolowym. Pamiętam, że szedłem kiedyś tędy na spacer i patrzę, a tam pusto i kartka: lokal do wynajęcia. Zadzwoniłem od razu.

Chyba na Pana czekał.
Chyba tak (śmiech). Pamiętam te ściany w kolorze pomarańczy i typowo monopolowy klimat. Na szczęście wystarczyło pomalować, odświeżyć, zmienić zabudowę i jest. Moje miejsce na ziemi.

No i pod sufitem ma Pan łóżko!
Zauważyła Pani (śmiech). Muszę powiedzieć, że ludzie przychodzą tutaj je zobaczyć. Oczywiście kupują też kwiaty. W sumie mam tutaj rośliny, które lubię i sam chciałbym mieć je w domu. I to się sprawdza. Na oknie niedługo pojawi się neon.

Kto u Pana kupuje?
Sąsiedzi, znajomi, ludzie z tej części miasta, firmy. Przyjeżdżają też klienci z Wielkopolski, a nawet mam taką klientkę z Warszawy, która za każdym razem będąc w delegacji w Poznaniu, zagląda do mnie po kwiaty. Mówi, że te ode mnie bardzo długo stoją i żałuje, że nie ma takiej kwiaciarni u siebie. Wie Pani, co jest miłe? Że po odejściu z tamtych kwiaciarni szukali mnie klienci. I znaleźli. I to jest niesamowite.

Doradza Pan ludziom?
Oczywiście, uwielbiam to robić.

To jakie kwiaty warto mieć w domu na święta Bożego Narodzenia?
Przede wszystkim gwiazdę betlejemską. Bardzo lubię amarylis, gałązki ilexu, czyli takie drobne, czerwone kuleczki na łodydze, które doskonale się u nas przyjęły. Zauważyłem, że w małych mieszkaniach zastępują ludziom choinkę. Osobiście lubię też fiołka alpejskiego, azalię. Wszystkie są u nas dostępne.

Dlaczego Pan Florysta?
Tę nazwę wymyślił mój kolega, zresztą zięć mojej sąsiadki, któremu przygotowywałem dekoracje ślubne. Kiedy dowiedział się, że otwieram kwiaciarnię, zadzwonił do mnie i powiedział, że chce się odwdzięczyć za te piękne kompozycje i przygotuje mi identyfikację wizualną. Wymyśliliśmy nazwę, on wpadł na to, żeby w logotypie był kwiatek z kapeluszem i wszystko złożyło się w całość. Kiedyś weszła do mnie pani i mówi: „Pan florysta! Genialne! Chcę, żeby pan wiedział, że tylko dlatego tutaj weszłam!”. Wzruszyłem się. Zapraszam do nas po kwiaty. Klienci mówią, że tylko od nas tak długo się utrzymują. Zapraszam po rośliny doniczkowe, które nie tylko zdobią dom, ale wyciszają, filtrują powietrze i uspokajają. Tworzą oazę i koją, a tego dzisiaj bardzo potrzebujemy.

Ja na pewno wrócę.
Dziękuję.

Pan Florysta

Wspólna 41, Poznan, Poland

tel. 784 606 025

panflorysta@gmail.com

https://www.facebook.com/panflorysta