Piękniejsza strona nauki
Profesor Tomasz Pospieszny od lat z pasją odkrywa biografie kobiet, bez których współczesna chemia i fizyka wyglądałyby zupełnie inaczej. Autor książek o Marii Skłodowskiej-Curie, Irenie Joliot-Curie, Lise Meitner czy Marii Goeppert-Mayer nie tylko dokumentuje fakty, lecz także przywraca emocje, gesty i codzienność swoich bohaterek. W rozmowie z nami opowiada o tym, jak fascynacja jednym portretem z dzieciństwa przerodziła się w życiową misję.

Rozmawia: Anna Gidaszewska, Zdjęcia: Adrian Wykrota
Skąd w Pana Profesora życiu zrodziła się fascynacja postaciami kobiet-naukowców? Czy był jakiś moment, wydarzenie lub osoba, która „zapaliła” ten temat w Panu?
Tomasz Pospieszny: Wszystko zaczęło się od Marii Skłodowskiej-Curie. I od przypadku. Jako uczeń klasy pierwszej szkoły podstawowej pierwszy raz widziałem Jej portret w klasie chemicznej. Szkoła, do której uczęszczałem, miała dwa budynki – jeden dla klas 1–3 i drugi dla klas 4–8. Pewnego dnia klasa w pierwszym z budynków została zalana wodą i przeniesiono nas do klasy chemicznej znajdującej się w drugim budynku. Tam przy drzwiach wisiał duży portret Madame Curie. Zafascynował mnie on tak bardzo, że w domu zacząłem pytać rodziców, kim była ta pani. Do dziś pamiętam doskonale portret w sepii i Marię wpatrującą się w skupieniu w kolbkę… Oczywiście dzisiaj wiem, że portret był pozowany (pomimo że Uczona nie lubiła dziennikarzy i fotografów). Później zacząłem czytać wszystko, co było dostępne o Jej życiu i pracy. W miarę jak poznałem język angielski i niemiecki, poszerzałem wiedzę z lektur w tych językach. Później do Marii Skłodowskiej-Curie „dołączyły” inne uczone.
Ukazała się właśnie kolejna książka autorstwa Pana Profesora „Lise Meitner. Zapomniany geniusz” – przy tej okazji chciałabym zapytać, jak wygląda praca nad taką biografią?
To niezwykle fascynująca praca. Dzięki poszukiwaniom w archiwach i bibliotekach, ale także antykwariatach, aukcjach internetowych itd., można odszukać ciekawe dokumenty: listy, zapiski przyjaciół, znajomych, rodziny. Czasami są to kilkuzdaniowe wspomnienia, ale potrafią całkowicie odmienić spojrzenie na daną postać czy jej motywacje. Oczywiście jednym z najważniejszych elementów w pracy biografa jest odwiedzenie miejsc związanych z życiem bohaterki. Bardzo lubię chodzić ulicami Berlina lub Wiednia, którymi z wielkim prawdopodobieństwem chodziła Lise Meitner. Przebywanie w pomieszczeniach dawnego KWI w Berlin-Dahlem, gdzie prowadziła badania… To wszystko sprawia, że poznałem Lise lepiej. Ale to są tylko miejsca. Nic nie zastąpi kontaktu, rozmów, listów wymienianych z ludźmi, którzy ją znali, którzy ją pamiętają. Mam ogromne szczęście, że udało mi się nawiązać serdeczne kontakty z członkami rodzin wszystkich bohaterek moich książek: Marii Skłodowskiej-Curie i Ireny Joliot-Curie, Marii Goeppert-Mayer, Lise Meitner, Harriet Brooks. To bezcenne i niezwykle wzruszające doświadczenie. Są to momenty, które pozostają w człowieku na zawsze.
Kiedy mam już zebrane materiały, zaczynam pisać. Najczęściej wieczorami lub w nocy. Robię też notatki, kiedy coś mi przyjdzie na myśl. Pisanie pochłania totalnie. Są momenty, w których całkowicie jestem z moją bohaterką. To mocno intymne i mistyczne przeżycia.
Czy jest coś, co Pana Profesora zaskoczyło podczas pisania dotychczasowych biografii (M. Skłodowskiej-Curie, I. Joliot-Curie, M. Goeppert-Mayer, L. Meitner)?
Ależ oczywiście! Najczęściej znamy ich życie powierzchownie. Wiemy mniej więcej, co odkryły, zrobiły. Ale kto wie, jakimi były kobietami? Żonami, matkami, przyjaciółkami? Co je złościło, co dawało radość? Z moich badań wynika, że wszystkie wielkie uczone miały swoje lepsze i gorsze dni, jak każdy z nas… A wydaje się, że często zapominamy, że każdy wybitny człowiek to po prostu człowiek. Podczas ciągłego badania życia Marii Skłodowskiej-Curie odkrywam nowe szczegóły, czasami drobiazgi, które pozwalają mi spojrzeć na Nią w zupełnie nowym świetle. Podobnie jest z resztą z pozostałymi bohaterkami moich książek. Kiedy człowiek zagłębia się w ich życie, zaczyna uczestniczyć w czymś bardzo intymnym. Przecież żadna z nich nie chciałaby, aby ktoś obcy, kogo nie znają, czytał ich listy do rodziny czy przyjaciół, w których poruszają osobiste kwestie związane z życiem uczuciowym, zdrowiem czy stroną materialną. Proszę pozwolić, że nie zdradzę tego, co było największym zaskoczeniem dla mnie z życia tych wspaniałych kobiet. Chciałbym zachować trochę wspomnianej intymności…
Czy myślał Pan Profesor o innych postaciach, o których chciałby napisać, a które – z różnych powodów – dotychczas pozostały w cieniu? A może jest ktoś z poznańskiego, wielkopolskiego podwórka, o kim chciałby Pan napisać?
O tak! Są takie postaci. W tej chwili moje myśli bardzo intensywnie krążą wokół Stefanii Horovitz i Alicji Dorabialskiej. Dwóch wspaniałych uczonych, o których zdecydowanie za mało wiemy. Obie panie zasługują na to, aby opowiedzieć o ich życiu. Niestety wciąż brakuje mi czasu, aby zamknąć ich życiorysy na kartach książki.
Horovitz była niezwykłą kobietą. Wybitna i skromna uczona o polskich korzeniach. Udowodniła eksperymentalnie, że izotopy, czyli odmiany tego samego pierwiastka różniące się między sobą masą (np. wodór ma trzy izotopy: prot o masie równej 1, deuter o masie równej 2 i tryt o masie równej 3), mają sens fizyczny i rzeczywiście istnieją! Pracowała w wiedeńskim Instytucie Radowym kierowanym przez Stefana Meyera. Niestety u szczytu kariery została zamordowana w obozie zagłady w Treblince. Z kolei profesor Alicja Dorabialska to wspaniała postać nauki polskiej: pierwsza kobieta profesor Politechniki Lwowskiej, Warszawskiej i Łódzkiej. Pierwsza dziekan Wydziału Chemicznego Politechniki Łódzkiej, pierwsza kobieta prezes Polskiego Towarzystwa Chemicznego i uczennica Marii Skłodowskiej-Curie. Skromna, do bólu uczciwa, oddana swoim studentom, którzy najpierw nazywali ją mamą, a z biegiem lat babcią. Postać fascynująca.

Czy chciałby Pan, aby któraś z Pana książek doczekała się adaptacji filmowej lub serialowej? Jeśli tak – jak wyobraża Pan sobie narrację wizualną takiej historii?
Nigdy nad tym nie myślałem. Ale z wielką radością obejrzałbym film fabularny poświęcony Lise Meitner. Miała długie i niezwykle fascynujące życie. Znała wielkich swoich czasów: Alberta Einsteina, Marię Curie, Nielsa Bohra, Ernesta Rutherforda… Była wspaniałym fizykiem eksperymentatorem. Wraz z Ottonem Hahnem otrzymała kilka radioaktywnych izotopów, pierwiastek protaktyn (liczba atomowa 91), wreszcie uczestniczyła w odkryciu rozszczepienia jądra atomowego. Była 49 razy nominowana do Nagrody Nobla z fizyki lub chemii. Jako Żydówka w przededniu wielkiego odkrycia musiała uciekać z Berlina. Postać absolutnie fenomenalna. Dobry człowiek, dbający o przyjaciół, uczniów i studentów w czasie, kiedy sama miała bardzo trudną sytuację. Zawsze, kiedy o Niej myślę, czuję wyjątkowe uczucia. Była to jedna z tych biografii, których nie chciałem kończyć. Czas spędzony z Lise Meitner był dla mnie wyjątkowy, niemal mistyczny. Czasami czułem wręcz Jej obecność… Myślę, że film o Jej życiu byłby interesujący dla wielu ludzi…
Jak – Pana Profesora zdaniem – można w dzisiejszych czasach dotrzeć do „popularyzatorskiej pamięci” postaci takich jak Lise Meitner, by jej historia inspirowała kolejne pokolenia, zwłaszcza młode kobiety zainteresowane naukami ścisłymi?
Myślę, że przede wszystkim należy mówić o nauce w ogóle. Zachęcać młodzież do poznawania nauk ścisłych. Uświadomić społeczeństwu, że chemia, fizyka czy matematyka są wszędzie wokół nas i zawdzięczamy im wszystko. Chemia to my. Nasze ciała są ogromnymi laboratoriami, w których cały czas zachodzą reakcje biochemiczne. Bez chemii nie ma życia, przyrody, medycyny, techniki, przemysłu… Oczywiście jestem wielkim zwolennikiem poznawania praw Matki Natury poprzez pryzmat biografii ludzi, którzy Ją badali i je formułowali. Sądzę, że może to być duże ułatwienie w poznawaniu nauki. A skoro mógł ktoś jeden odmienić nasze spojrzenie na pewne zagadnienia, to może to zrobić każdy z nas. Jak mawiała Maria Skłodowska-Curie: „W życiu nie należy niczego się bać. Należy to tylko zrozumieć”.

Oprócz pisania książek na temat kobiet w nauce wraz z Panią Eweliną Wajs-Baryłą tworzy Pan Profesor „Piękniejszą Stronę Nauki” – projekt popularyzujący rolę kobiet w tworzeniu chemii i fizyki. Proszę przybliżyć naszym Czytelnikom tę inicjatywę.
Pomysł na program zrodził się z moich wykładów autorskich, które prowadzę dla studentów Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. „Piękniejsza Strona Nauki” to tytuł cyklu zorganizowanych w 2018 roku wykładów, które – choć oparte na rzetelnych źródłach – miały ambicję być czymś więcej niż tylko suchym przekazem faktów. Chodziło o przywracanie głosu tym, których biografie wypadły z kadru. Kobietom, bez których chemia, fizyka, astronomia, biologia czy medycyna wyglądałyby dziś inaczej, a jednak one same wciąż zbyt rzadko stawały się bohaterkami opowieści. Znakomity odbiór wykładów skłonił mnie i Ewelinę Wajs-Baryłę do stworzenia programu edukacyjnego o tej samej nazwie. Nie idealizujemy kobiecych sylwetek w nauce, nie tworzymy mitów, ale staramy się odsłaniać właściwe proporcje i konteksty. Równocześnie pamiętamy, że historia nauki to nie lista nazwisk, lecz opowieść o pracy i wyborach, o szacunku dla faktów i odwadze zadawania pytań. W projekcie „Piękniejsza Strona Nauki” łączymy trzy główne kierunki działania: badanie źródeł, popularyzację i edukację. W archiwach, muzeach, bibliotekach i prywatnych kolekcjach szukamy śladów, które pozwalają wyjść poza anegdotę. W książkach, wystawach i w internecie przekładamy wyniki naszej pracy na formę dostępną i atrakcyjną. We współpracy z instytucjami kultury, szkołami i uczelniami organizujemy spotkania i bierzemy udział w konferencjach. Szczególnie ważna jest dla nas współpraca z młodzieżą, bo wiemy, że to właśnie tam decyduje się, czy historia nauki będzie opowieścią dostępną dla wszystkich, czy znów zredukujemy ją do kilku znanych portretów na ścianie. Staramy się realizować założenia humanizowania nauki, gdzie troska o rzetelność w oparciu o fakty idzie w parze z troską o język, obraz i sens. Uważamy, że styl, w którym mówimy o historii nauki, potrafi włączać słuchaczy w dyskusję i zachęcać do zadawania pytań.
We współpracy z potomkami rodzin naszych bohaterek docieramy także do ich rodzinnych archiwów i wielokrotnie odkrywamy nieodkryte. Dzięki współpracy z prawnukiem brata Marii Józefa Skłodowskiego, dr. inż. Piotrem Chrząstowskim, wydaliśmy po raz pierwszy drukiem i bogato zilustrowaliśmy listy Madame Curie do rodziny w Polsce oraz pamiętniki Władysława Skłodowskiego (ojca), Józefa Skłodowskiego (brata) oraz Marii ze Skłodowskich Goetel-Szancenbachowej (bratanicy). Przyczyniliśmy się do zorganizowania zjazdu rodzinnego potomków Uczonej w Poznaniu w listopadzie 2022 roku. Jej Magnificencja Rektorka Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza prof. Bogumiła Kaniewska przekazała wtedy na ręce wnuczki Noblistki, prof. Hélène Langevin-Joliot, dyplom doktoratu honorowego przyznanego Marii Skłodowskiej-Curie w 1922 roku. Miałem ogromny zaszczyt być promotorem obecnej procedury.

Prof. Tomasz Pospieszny i Ewelina Wajs-Baryła_autor_Fryderyk M. Nowak
Jakie ma Pan Profesor kolejne plany pisarskie, popularyzatorskie?
Z okazji zbliżających się urodzin Madame Curie 6 listopada będę opowiadał w Warszawie o Jej życiu i pracy, dzień później wraz z prof. Izabelą Nowak z Wydziału Chemii UAM będziemy mieli wykłady o radioaktywności na Uniwersytecie im. Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie. Później mam jeszcze kilka spotkań związanych z Marią. Plany pisarskie? Z pewnością chciałbym zakończyć opisywanie życia Stefanii Horovitz i Alicji Dorabialskiej. Ale przecież jest jeszcze tyle innych fascynujących tematów. Historia odkrywania pierwiastków chemicznych, tajemnica DNA…

Tomasz Pospieszny – profesor doktor habilitowany nauk chemicznych, poznaniak i bibliofil. Biograf Marii Skłodowskiej-Curie. Pracuje w Zakładzie Produktów Bioaktywnych na Wydziale Chemii Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu. Poza obszarem chemii produktów naturalnych zajmuje się także historią nauki i wpływem kobiet na rozwój nauk ścisłych. Autor m.in. takich książek, jak: „Maria Skłodowska-Curie. Zakochana w nauce”, „Nowa Alchemia, czyli historia radioaktywności”, „Irena Joliot-Curie. Radowa dziedziczka”; „Maria Goeppert-Mayer. Tańcząca z atomami”, „Lise Meitner. Zapomniany geniusz” i wielu innych.