Pomnik poznańskiej gwary
Stary Marych to chyba jedyny na świecie pomnik gwary. Jest namacalnym dowodem na to, że Poznaniacy potrafią docenić i uhonorować swoją odrębność kulturową bez zadęcia i patosu.

TEKST: dr Paweł Cieliczko, ZDJĘCIA: Tomasz Koryl
Zaczęło się od jednodniówki „Gazeta Wielkiego Księstwa Poznańskiego”, wydawanej z okazji święta patronów miasta przez lokalny oddział „Gazety Wyborczej”. W jej edycji z 1998 roku ogłoszono konkurs na pomnik upamiętniający najbardziej zasłużonego Poznaniaka. Wśród nominowanych znaleźli się m.in.: król Przemysł II, hr. Edward Raczyński, prezydent Cyryl Ratajski czy prof. Wiktor Dega. Wszystkich jednak w pobitym polu zostawił Stary Marych – dołączony do plebiscytu przypadkiem, jako jedyna postać fikcyjna – który uznany został za najlepszego reprezentanta tradycyjnych wielkopolskich cech i wartości.
Wymyślił go Juliusz Kubel i uczynił narratorem pisanych gwarą felietonów „Blubry Starego Marycha”. Po raz pierwszy Marych przemówił na antenie poznańskiego radia w 1983 roku głosem aktora Mariana Pogasza i przez kolejne siedemnaście lat opowiadał słuchaczom o sobie, swej żonie Frącce oraz poznańskiej codzienności. „To portret miasta” – mówił zakochany w Poznaniu Kubel, a teksty to „zapis tradycyjnej obyczajowości poznańskiej, ale i swoista kronika, komentarz do wszystkiego, co nas w tych latach obchodziło, śmieszyło, denerwowało, drażniło, zniewalało”.

Ten poznański everyman w coniedzielnym monologu komentował bieżące wydarzenia polityczne, kulturalne, społeczne i obyczajowe, nie zapominając o tym, co dzieje się w najbliższym fyrtlu. „Ulepiony z gwary i ciepłej wielkopolskiej ironii Marych […] nabijał się ze wszystkiego, co wydawało mu się kpiny godne – również z PZPR, którą w gawędach symbolizowała postać Kasprzoczki”. Z zabawnych, złośliwych, ironicznych i dwuznacznych komentarzy przebijało jednak wielkie ciepło i życzliwość wobec ludzi, co sprawiło, że tysiące słuchaczy pokochały Starego Marycha i zapragnęły spotykać go na poznańskiej ulicy.
W konkursie na przygotowanie rzeźby ulicznej zwyciężył – pochodzący z Łazarza, podobnie jak jego bohater – Robert Sobociński, który najlepiej wykonał niewykonalne zadanie: upostaciowienie radiowego głosu. Stworzony przez niego Stary Marych to „typowy” stary Poznaniak w marynarce, czapce z daszkiem i z teczką, prowadzący swój wysłużony rower, ale najwyraźniej także czasem na nim jeżdżący – o czym świadczy spięta klamerką do bielizny nogawka spodni. Złotym blaskiem błyszczy kierownica, której dotknięcie – podobno – przynosi szczęście, oraz bagażnik roweru, często okupowany przez młodszych i starszych turystów pozujących do pamiątkowych fotografii.
Życzeniem Juliusza Kubla – „ojca” Starego Marycha i właściciela praw autorskich do tej postaci – było, by jego twarz miała rysy Mariana Pogasza, któremu bohater zawdzięczał głos, zaśpiew, język – słowem wszystko, co może dać aktor radiowej postaci. Rzeźbiarzowi udało się jeszcze spotkać z ciężko chorym aktorem, który zmarł krótko przed odsłonięciem pomnika. Jego śmierć sprawiła, że Stary Marych zamilkł. Kilka miesięcy później jednak powrócił jako niemy pomnik poznańskiej gwary.
Rzeźbę odsłonięto 21 marca 2001 roku, w pierwszym dniu wiosny. Dzień Wagarowicza sprawił, że inauguracji pomnika towarzyszyły tłumy Poznaniaków. Grała orkiestra dęta, bimbą przyjechały dzieci ze szkoły Łejery, które cołkom wiarą odśpiewały piosenki poświęcone bohaterowi, była też honorowa salwa z rozdawanych uczestnikom papierowych tytek, a zasłaniającą rzeźbę płachtę w kolorowe kropki ściągnął Stefan Stuligrosz, uznany za najwybitniejszego Poznaniaka XX wieku. Kronikarze wydarzenia wspominają także o mniej oficjalnych sposobach świętowania: o radosnych pląsach „Genka z Łazarza”, o wzruszonej starszej pani, która położyła na kierownicy roweru bukiet czerwonych tulipanów, oraz o dziadku, który podnosił wnuczka ze słowami: „Daj synek, ja cię ździebko dźwignę, a ty ściśnij grabę Marychowi”.

Stary Marych jest pomnikiem typowego Poznaniaka, a jego twórcy od początku wiedzieli, że nie może stanąć na żadnym cokole – tylko musi być na ulicy, wśród zwyczajnych mieszkańców miasta. Jego rzeźba „wrosła” w bruk, stała się częścią ulicy, a wokół niej znajdują się wykonane z brązu „kamienne kostki” z nazwami sponsorów, dzięki którym udało się zebrać 150 tysięcy złotych potrzebnych do stworzenia pomnika, którego płyta dedykacyjna umieszczona jest w ulicznym bruku.
Stary Marych. Postać radiowa, którą w latach 1983-99
z poznańskiej gwary i wielkopolskiej duszy
ulepili Juliusz Kubel i Marian Pogasz.
Stary Marych jest także bohaterem legendy miejskiej. Mówi ona o tym, że jego pomnik wcale nie stoi nieruchomo, lecz przesuwa się dokładnie o milimetr każdego roku. A gdy wreszcie Stary Marych dojdzie do Starego Rynku, nastąpi koniec świata. Nie mamy jednak powodu, by się niepokoić tą przepowiednią – póki co dzieli go od rynku kilkaset metrów, a pokonanie tej drogi zajmie mu jeszcze kilka milionów lat.