Najnowszy numer SUKCESU już dostępny 🌞 Sukces po poznańsku to najpopularniejszy magazyn lifestylowy o Poznaniu 🌞  

Organizator:

Pomnik szlacheckiej love story

Podziel się

Pomnikami honoruje się wybitne postaci i ważne wydarzenia historyczne, bardzo rzadko zdarza się, że upamiętniają one emocje. O jednym z takich pomników, który przypominał o nieszczęśliwej miłości, opowiem z okazji święta zakochanych.

 

Tekst: dr Paweł Cieliczko

Zdjęcie: Archiwum prywatne

 

Historia pomnika „Pożegnanie Marii” była równie krótka i dramatyczna jak losy upamiętnionych nim Wacława i Marii, zakochanych bohaterów powieści poetyckiej Antoniego Malczewskiego „Maria”, a także dzieje ich pierwowzorów Szczęsnego Potockiego i jego pierwszej żony Gertrudy Komorowskiej. Wszystkie te opowieści – o Gertrudzie, o Marii i o pomniku – zakończyły się tragicznie, bo tak w XVIII, jak w XIX oraz XX wieku nie mogło być innego finału dla love story.

„Maria” Malczewskiego

Antoni Malczewski, zapomniany dzisiaj poeta romantyczny, był autorem pierwszej polskiej powieści poetyckiej. „Maria”. Opowiadała ona o miłości tytułowej bohaterki i Wacława, która zakończyła się śmiercią dziewczyny. Inspiracją była prawdziwa historia miłości dziedzica jednej z największych magnackich fortun – Szczęsnego Potockiego i ubogiej szlachcianki Gertrudy Komorowskiej. Małżeństwu syna przeciwny był senior rodu, wojewoda wołyński Franciszek Salezy Potocki, który zlecił zamordowanie synowej. Pisarz zmienił nieco okoliczności i miejsce akcji, a jej czas cofnął do XVII wieku. Utwór określano jako „poemat skrajnego pesymizmu”, co nie dziwi, zważywszy, że Malczewski wzorował się na Byronie, w powieści panuje nastrój grozy, a bohaterowie konfrontują się z tajemnicą życia i śmierci.

Marzeniem Stanisława Jagmina, profesora Państwowej Szkoły Sztuk Zdobniczych w Poznaniu, było podarowanie Poznaniowi pomnika upamiętniającego Wacława i Marię. Był on wybitnym artystą, który podniósł ceramikę do rangi sztuki, czego wyrazem była wystawa jego dzieł w warszawskiej Zachęcie (1906) – pierwsza prezentacja ceramiki w tak prestiżowej galerii. Początek jego twórczości przypadał na secesję, tworzył naczynia i rzeźby ceramiczne, pokryte szkliwami tworzącymi wielobarwne nacieki. Sprzeciwiał się podziałowi na sztukę czystą i użyteczną, czego wyrazem było jego zaangażowanie w uruchomienie radziwiłłowskiej manufaktury ceramiki w Nieborowie, kaflarni w Warszawie czy fabryki porcelany w Chodzieży.

Pożegnanie zakochanych

Pomnik „Pożegnanie Marii” zwany także „Pożegnaniem Wacława i Marii” odnosił się do najbardziej symbolicznej sceny powieści poetyckiej Malczewskiego, momentu pożegnania zakochanych. Bohater, wyruszający na wojnę, stoi w husarskiej zbroi, ze skrzydłami ponad głową, w hełmie, płaszczu oraz przerzuconej przez ramię rysiej skórze i tuli Marię okrytą długą suknią oraz płaszczem. Liryczna scena doskonale oddana została w rzeźbie, z której tchnie spokój, piękno, uświadomiona konieczność i szlachetny umiar, co artysta uzyskał dzięki uproszczonej formie postaci i spokojnej kompozycji.

Artysta planował wykonanie rzeźby w technice zwanej majoliką. Uważał, że zastosowanie glazurowanej ceramiki pozwoli wykorzystać emalię i złocenia do wyeksponowania husarskiej zbroi, która będzie się mieniła w słońcu. Dzieło miało być ewenementem w skali światowej i ukazywać możliwości, jakie przed rzeźbą pomnikową otwiera zastąpienie brązu czy kamienia, ceramiką.

Pomnik dla miasta

Profesor podarował miastu pomnik, ale zastrzegł, że wybierze jego lokalizację. Miał on stanąć na placu Waszyngtona – skwerze między Collegium Chemicum a Collegium Anatomicum – przez który planowano przeprowadzanie nowej ulicy, łączącej ul. Śniadeckich i ul. Święcickiego, której patronować miał właśnie Antoni Malczewski. Praktyką stosowaną w międzywojennym Poznaniu, w odniesieniu do mających powstać pomników, było przygotowywanie ich makiety w skali 1:1, która „przymierzana” była do planowanych lokalizacji. Podobnie było z „Pożegnaniem Marii”, które 26 września 1934 roku stanęło na placu Waszyngtona, w środku czworokątnego trawnika otoczonego alejkami. Po kilku miesiącach uznano jednak, że pomnik nie komponuje się dobrze w tej przestrzeni i w lutym 1935 roku komisja artystyczna nakazała usunięcie modelu z placu, rekomendując ustawienie rzeźby w jednym z parków miejskich.

O poszukiwaniach odpowiedniej parkowej lokalizacji pisał we wspomnieniach architekt miejski Władysław Czarnecki, którego biuro odwiedził rozemocjonowany profesor Jagmin, oczekując wskazania placu czy skweru godnego jego wybitnego dzieła. Czarnecki zanotował też swoje wrażenia z wizyty w pracowni artysty, gdzie po raz pierwszy ujrzał makietę pomnika i oniemiał… nie z zachwytu jednak, ale z przerażenia. Nie podzielał gustu profesora, pomnik uważał za wybitnie nieudany, a jego widok zmotywował go do intensywnego poszukiwania miejsca, w którym można by… „to monstrum schować, aby nie szpeciło widoku miasta”. W marcu 1935 roku gipsowy odlew rzeźby umieszczono wśród rozłożystych drzew w spokojnym zakątku parku Marcinkowskiego. Lokalizacja nie wszystkim przypadła do gustu, bo przez kolejne dwa lata pomnik „wędrował” po skwerach i parkach, o czym na bieżąco donosiła prasa. Ostatecznie powrócił do parku Marcinkowskiego i stanął nad stawem, naprzeciw budynku dyrekcji Kolei, a jego uroczyste odsłonięcie odbyło się 10 maja 1937 roku.

Profesor Jagmin był niezadowolony zarówno z lokalizacji, jak i formy pomnika, bo zrezygnowano z glazurowanej ceramiki, a rzeźbę wykuto z białego kamienia. Była ona hołdem złożonym poecie, co podkreślała dedykacja na froncie cokołu – „Antoniemu Malczewskiemu autorowi „Marii”” – natomiast na bocznej ścianie wykuto napis wskazujący na poznańskie konteksty powieści – „Pierwsze ilustrowane wydanie u Żupańskiego. Rękopis w Bibliotece Raczyńskich w Poznaniu”.

Peregrynacje pomnika „Pożegnanie Marii” po Poznaniu trwały dłużej niż jego pobyt w parku Marcinkowskiego. Spędził tam nieco ponad dwa lata, bo w 1939 roku zniszczony został przez Niemców.