Witamy w kwietniu! Najnowszy numer SUKCESU jest już dostępny 🌞 zapraszamy do lektury najpopularniejszego magazynu lifestylowego o Poznaniu 🌞  

Organizator:

Rodzina Arionistów

Podziel się

Od 110 lat, nieprzerwanie, na scenach całego świata. Występują, bo to ich wielka pasja, bo kochają śpiewać. Nazywają siebie rodziną Arionistów. Spotkać ich można na różnych wydarzeniach w Poznaniu, w kościołach, na jubileuszach, uroczystościach i scenie CK Zamek. Niektórzy z Chórem Męskim „Arion” związani są całe swoje dorosłe życie i… wciąż im się chce iść dalej, o czym przekonuje prezes Zbigniew Ścigocki.

ROZMAWIA: Joanna Małecka
ZDJĘCIA: Sławomir Brandt, archiwum prywatne

110 lat Chóru Męskiego „Arion” to zacny jubileusz.
Dodam tylko, że to 110 lat nieprzerwanej działalności. Nawet w trakcie II wojny światowej Chór Męski „Arion” działał pod kryptonimem „Ósemka”. Należało do niego wówczas 20 mężczyzn, którzy śpiewali głównie w kościele przy ulicy Krakowskiej w Poznaniu oraz w domach. Działalności chóru nie przerwała także pandemia, ponieważ próby odbywały się online.

Czym dla Pana jest ten jubileusz?
Wielkim wydarzeniem, spełnieniem moich zawodowych marzeń. Kocham ten chór, kocham śpiewać. Jestem związany z nim już 30 lat. Zaczynałem jako skarbnik, a dziewięć lat temu zostałem prezesem. Nigdy jednak nie przestałem śpiewać. Marzyłem, żeby 23. Ogólnopolskie Spotkania Chórów Męskich odbyły się w nasze urodziny. I tak się stało. Szykujemy więc na 1 października coś bardzo wyjątkowego. Mam nadzieję, że Pani będzie.

Oczywiście.
Cieszę się bardzo. I właśnie tutaj, w Zamku Cesarskim w Poznaniu, w którym rezydujemy od 60 lat, obchodzić będziemy nasze 110-lecie. To jest niesamowite. Wie Pani, nasza historia wcale nie jest łatwa, zwłaszcza kiedy odchodzi jeden, potem drugi dyrygent. Kiedy członkowie chóru się starzeją, a w ich miejsce nie ma chętnych wśród młodych ludzi.

Wie Pan, śpiewanie w chórze w dzisiejszych czasach raczej nie jest modne.
To prawda. Poza tym ludzie dzisiaj mają coraz mniej czasu.

Jak dzisiaj wygląda chór?
Postarzeliśmy się (śmiech). Kiedy zaczynaliśmy śpiewać, mieliśmy po 30, 40 lat. Dzisiaj jeden z naszych członków jest po 90. Zresztą wyprawiliśmy mu 90. urodziny w CK Zamek. Wspaniały człowiek. Chór się przerzedził przez te wszystkie lata. Myślę, że z tym problemem borykają się wszystkie amatorskie chóry męskie. Kobiety jakoś potrafią znaleźć czas na dodatkowe aktywności, mężczyźni mają z tym problem. Bardzo nad tym ubolewam. Tym bardziej że próby mamy tylko dwa razy w tygodniu. My, członkowie, starsi panowie, spotykamy się i zawsze spotykaliśmy się tutaj w „Arionie” z wielkiej pasji. Chcemy koncertować, wyjeżdżać, poznawać świat i ludzi. I tak cała nasza „Arionowa” rodzinka funkcjonuje od lat. Ba, powiem więcej, to nas trzyma i zespala. I wciąż mamy ambitne plany.

Gdzie do tej pory koncertowaliście?
Trzeba by było zapytać, gdzie nie koncertowaliśmy (śmiech). Występowaliśmy na różnych scenach, w wielu krajach, takich jak choćby Czechy, Słowacja, Rosja, Łotwa, Bułgaria, Holandia, Niemcy, Wielka Brytania, Austria, Włochy, Francja.

Koncertujecie też w Polsce.
Tak, mamy przynajmniej dwa koncerty w miesiącu.

Co śpiewacie?
Zgodnie z ideą przewodnią powstania w 1912 roku chóru wykonujemy przede wszystkim utwory patriotyczne, popularne, operowe oraz sakralne znanych polskich i zagranicznych kompozytorów. W ostatnim okresie z inicjatywy naszego wspaniałego dyrygenta Jacka Pawelczaka oraz dzięki jego opracowaniom repertuar nasz poszerzony został o standardy muzyki popularnej, między innymi Skaldów, Zbigniewa Wodeckiego, zespołu ABBA, nie obca nam jest też muzyka sakralna typu gospel. Na koncercie jubileuszowym wykonamy trzy utwory w języku angielskim nawiązujące do różnej tematyki muzyki.

Gdzie w Poznaniu najczęściej można Was posłuchać?
W Centrum Kultury Zamek, w kościołach, na uroczystościach zamkniętych, koncertach świątecznych. Uwielbiamy kolędować z poznaniakami. Śpiewaliśmy na Misterium Męki Pańskiej na Cytadeli, uświetnialiśmy wiele ważnych uroczystości, jak choćby Pierwszy Ogólnoświatowy Kongres Szlachty Polskiej. W 1991 roku w CK Zamek Chór „Arion” i Chór „Future” podjęły próbę pobicia rekordu Guinnesa w wielogodzinnym dyrygowaniu. Dyrygentem, który poddał się tej próbie, był Sim Noordhof. Po 25-godzinnym maratonie w dyrygowaniu różnymi chórami i zespołami muzycznymi rekord został pobity i wpisany do Księgi Rekordów Guinnesa. Poza tym zainicjowaliśmy w 1988 roku Ogólnopolskie Spotkania Chórów Męskich. Pomysłodawcą tego wydarzenia był ówczesny prezes, obecnie prezes honorowy chóru – Stanisław Mikołajczyk.

Spieracie się między sobą?
Oj, tak. Mało tego, jesteśmy chórem rodzinnym. Przez te lata jeden drugiego wciągał do chóru. Sam pamiętam, jak 30 lat temu teść mojej siostry, który tutaj śpiewał, Zygmunt Lasota, powiedział do mnie: „Zbyszek, śpiewasz gdzieś po innych chórach, przyszedłbyś do nas, do »Ariona«”. Przyszedłem na organizowany co roku bal karnawałowy. Poprzednio śpiewałem w chórze Moniuszki, gdzie dyrygentem był Andrzej Niedziałkowski, z którym potem „Arion” zdobył wiele nagród. I to on mnie na tym balu zauważył przed występem i mówi: „O, Ty wiesz, co będziemy śpiewać, stań do basów”. Stanąłem i zostałem.

Wciąż bas?
Wciąż bas.

Pamięta Pan Wasz szczególny koncert?
Wszystkie koncerty są wspaniałe. Występowaliśmy na Placu św. Piotra w Rzymie przed Ojcem Świętym. To było dla nas wielkie wydarzenie. Była niedziela. Wyczytano Chór Męski „Arion” i jeżdżący w papa mobile Ojciec Święty zatrzymał się przy nas. Stanęliśmy jak wryci i nie mogliśmy wydobyć z siebie ani jednego dźwięku. Staliśmy jak zablokowani. To był niewiarygodny stres, który nas sparaliżował.

Udało się zaśpiewać?
Tak, na szczęście głosy nam się odblokowały. Ten występ wciąż wywołuje niezwykłe emocje. Chciałbym dodać, że wszystkie koncerty, wyjazdy i występy nie byłyby możliwe, gdyby nie nasze „drugie połowy”, które całe życie nas wspierają. Z tego miejsca chciałbym im bardzo podziękować. I zaprosić do chóru młodych, chętnych panów. Gwarantujemy niesamowitą, wokalną przygodę!