Najnowszy numer SUKCESU już dostępny 🌞 Sukces po poznańsku to najpopularniejszy magazyn lifestylowy o Poznaniu 🌞  

Organizator:

Scena Gwiazd na Piętrze

Podziel się

15 czerwca odbyło się „niezamknięcie” Sceny na Piętrze. Po 46 latach ta jedna z najmniejszych scen Poznania, mogąca gościć ok. 200 widzów, doczeka się przebudowy i bardzo wielu zmian. Estrada Poznańska, która jest właścicielem, przeznaczy ponad 19,5 mln zł na przebudowę Sceny na Piętrze przy ulicy Masztalarskiej 8. Modernizacja potrwa 2 lata. Poznań zyska kolejny nowoczesny obiekt ze sceną, garderobami, studiem nagrań, w pełni przystosowany dla osób z niepełnosprawnościami.

 

TEKST: Elżbieta Podolska

ZDJĘCIA: Archiwum Scena na Piętrze

 

Kiedy podjęto decyzję, że w gmachu Estrady rozpocznie działalność niewielka scena, nikt nie przypuszczał, że gościć na niej będą najwybitniejsi twórcy. Przez lata tych, którzy stanęli na jej deskach, można liczyć w tysiącach i praktycznie nie było żadnego wybitnego twórcy, który nie zostałby zaproszony do gmachu na Masztalarskiej. Przez wiele lat nazywano ją Sceną Gwiazd:

Nina Andrycz, Grażyna Barszczewska, Hanka Bielicka, Michał Bajor, Anna Dymna, Jan Englert, Michał Grudziński, Gustaw Holoubek, Ryszarda Hanin, Krystyna Janda, Maja Komorowska, Marek Kondrat, Andrzej Kopiczyński, Tadeusz Łomnicki, Aleksander Machalica, Piotr Machalica, Henryk Machalica, Leon Niemczyk, Agnieszka Różańska, Anna Seniuk, Andrzej Seweryn, Wojciech Siemion, Jerzy Stuhr, Beata Tyszkiewicz, Roman Wilhelmi, Magdalena Zawadzka, Jerzy Zelnik, Zbigniew Zapasiewicz, Joanna Żółkowska… To zaledwie garstka tych, którzy gościli w Scenie na Piętrze.

Bez swojego zespołu teatralnego, ale za to z opinią, że ta scena to wielka różnorodność: od koncertów po bardzo poważne sztuki, poruszające dramatyczne tematy i miejsce, w którym można spotkać wybitne osobowości.

 

Zanim była Scena

Sala przy Masztalarskiej, kiedy jeszcze nie była Sceną na Piętrze, często rozbrzmiewała sztuką wokalną różnego autoramentu i… temperamentu – mówi Piotr Żurowski, kompozytor, muzyk, aranżer, producent. – Tu odbywały się próby wszystkich wokalistów, piosenkarzy i zespołów będących wówczas w stajni Estrady Poznańskiej. To tu wiosną 1972 roku Tadeusz Woźniak w towarzystwie Alibabek szlifował na festiwal opolski swój ponadczasowy przebój „Zegarmistrz światła”, którym powalił jurorów i wrażliwych słuchaczy. Przy Masztalarskiej przez kilka sezonów śpiewano wielkie hity mającego tu swoją siedzibę Kabaretu TEY. Tu wreszcie w latach 1974–78 utalentowana młodzież kształciła się w Studiu Sztuki Estradowej. Zbigniew Górny szukał młodych piosenkarzy do telewizyjnego programu „Śpiewać każdy może” właśnie w tym magicznym miejscu, zwanym od 1979 roku Sceną na Piętrze, której domeną stały się prezentacje teatralne.

 

Premiery na dobry początek

Pod koniec lat 70. ubiegłego wieku przy Estradzie Poznańskiej powstała Scena Inicjatyw. Scena miała za zadanie realizowanie premier głośnych sztuk w gwiazdorskiej obsadzie. Pierwszym szefem został Marek Wilewski.

Działalność Sceny Inicjatyw w marcu 1979 roku zainaugurowała premiera „Śmierci na raty Krasińskiego” w reżyserii Marka Wilewskiego z Jerzym Cnotą w roli głównej. Drugą premierą 27 marca był „Śnieg” Przybyszewskiego z Grażyną Barszczewską, Barbarą Wrzesińską, Ryszardem Baryczem, Leszkiem Teleszyńskim. Co ciekawe, plakat zapowiadający spektakl przygotował Franciszek Starowieyski. Został też wydany starannie przygotowany program.

Początek lat 80. – Jacek Jaroszyk wymyśla nową nazwę: Scena na Piętrze, a logo przygotowuje Tadeusz Piskorski.

1981 rok – kolejna premiera w reżyserii Marka Wilewskiego. Tym razem jest to „Kopciuch” Janusza Głowackiego. Scenografię projektuje Wojciech Mueller, późniejszy profesor i rektor Akademii Sztuk Plastycznych w Poznaniu.

Czwartą premierą było „Mówię do Ciebie po latach” w adaptacji Jacka Jaroszyka, reżyserii Marka Wilewskiego, z muzyką Bohdana Błażewicza. Plakat przygotował Waldemar Świerzy. Sztuka zdobyła nagrodę za adaptację na Festiwalu Teatralnym w Szczecinie.

Stanisław Brejdygant półtora roku później realizuje osobistą wersję „Zbrodni i kary” Dostojewskiego. W obsadzie znaleźli się także Zbigniew Zapasiewicz i Łucja Prus. Sam wciela się w rolę Raskolnikowa.

Zostaje zainaugurowana działalność Galerii „Za kulisami” wystawą „Plakat teatralny nowej generacji” przygotowaną przez Jacka Jaroszyka. „Ósmy dzień tygodnia” Marka Hłaski to następna premiera w adaptacji Jacka Jaroszyka i reżyserii Marka Wilewskiego. Potem była jedna z najsłynniejszych premier na tej malutkiej scenie, czyli „Dwoje na huśtawce” w reżyserii Kazimierza Kutza z Grażyną Barszczewską i Romanem Wilhelmim.

I tak można by wymieniać setki kolejnych spektakli i dziesiątki premier przygotowanych specjalnie w tym malutkim teatrze z najwybitniejszymi aktorkami i aktorami.

 

Kuźnia wielkich

Marek Wilmowski, Jacek Jaroszyk, Małgorzata Dryjska – to oni tworzyli początki sceny na Masztalarskiej. Nie można zapomnieć, że grał tam też kabaret Tey. Swoje kariery rozpoczynali znakomici wokaliści, muzycy, jak choćby Hanna Banaszak czy Piotr Żurowski, który skomponował muzykę nie tylko do wielu przebojowych piosenek, ale też spektakli, które miały premierę na Piętrze.

Doceniana przez gwiazdy

W 1991 roku szefem Sceny na Piętrze został Romuald Grząślewicz. Jak opowiadał, wszystko się wtedy zmieniało w Polsce. Warunki były ciężkie i na teatr brakowało pieniędzy, stąd zrodził się w jego głowie pomysł założenia Fundacji, która wspierałaby finansowo działalność sceny.

20 listopada 1992 powołano do życia Fundację sceny na piętrze Tespis. Celem fundacji jest wszechstronny, dynamiczny rozwój działalności artystycznej sceny poprzez pozyskiwanie środków finansowych. Prezesem został Romuald Grząślewicz, a w składzie znaleźli się ludzie biznesu, kultury, władz Poznania.

– Scena była malutka, nie było żadnych wygód dla aktorów. Jedna garderoba, w której było zimno, bo wielkie okna były nieszczelne – opowiadała Grażyna Barszczewska, która określana jest matką chrzestną Sceny na Piętrze. – Nawet prysznica nie było. Warunki były spartańskie, ale wszyscy przyjeżdżali do Poznania do Sceny na Piętrze, bo tam była niesamowita atmosfera, klimat i byli ludzie – widzowie, którzy doskonale znali się na teatrze, nie przyjmowali żadnej chałtury. Siedzieli tak blisko nas, że widzieliśmy wszystkie reakcje. Zawsze też mogliśmy liczyć na pomoc szefa Sceny, Romualda Grząślewicza i jego zastępcy Piotra Żurowskiego. Ich uśmiechy, ciepło i parzone kawy rekompensowały wszystkie problemy.

 

Ważne debiuty

Scena na piętrze była też świadkiem odkrywania znakomitych pisarzy, scenarzystów, felietonistów. Odbyły się tam między innymi trzy edycje Konkursu Dramaturgicznego Tespis 1997, 2000, 2004. Nadesłano na niej 450 prac, i to z całego świata. Sześć nagrodzonych sztuk doczekało się prapremier na Masztalarskiej. To tutaj debiutowała Katarzyna Grochola, Jarosław Sokół, Marta Guśniowska i wielu, wielu innych.

To dla Sceny na Piętrze swoje sztuki napisał Jacek Hempel (to pseudonim znakomitego aktora Jacka Kałuckiego).

Pierwsze talk-show

Pojawiały się dopiero pierwsze takie programy w telewizji, kiedy w Scenie na Piętrze w specjalnych fotelach zasiadali najwybitniejsi, odpowiadając na pytania dziennikarzy, widzów, wykonując zadania. Najpierw był to program „Ring z…” (50 programów na żywo), potem „Gwiazdy X Muzy (cztery programy). Podczas ich trwania Maria Kania, artystka z Poznania, rysowała karykatury gwiazd. Były one potem licytowane, a pieniądze przekazywane na konto Domu Aktora Weterana ZASP w Skolimowie.

Potem były jeszcze „Tandemy”, „Fart”, „Benefisy operowe” – w sumie 122 programy. Widzowie tłumnie przychodzili także w drugi dzień świąt Bożego Narodzenia na Wieczory Pastorałkowe prowadzone przez Wojciecha Siemiona. Wszyscy występowali charytatywnie, a pieniądze były przekazywane potrzebującym organizacjom. Scena na Piętrze i Fundacja sceny na piętrze Tespis przygotowywały wiele charytatywnych imprez i zbiórek pieniędzy.

 

Dbanie o pamięć Romana Wilhelmiego

Scena na Piętrze wraz z Fundacją sceny na piętrze Tespis kultywuje postać Romana Wilhelmiego – aktora i reżysera urodzonego w Poznaniu, który grał w tym teatrze, tutaj również odbyła się jego ostatnia przed śmiercią premiera teatralna. 3 listopada 2008 na frontonie Sceny na Piętrze odbyło się uroczyste odsłonięcie tablicy pamiątkowej jemu poświęconej, 6 czerwca 2011 Roman Wilhelmi został patronem skweru przed Sceną na Piętrze, a 3 listopada 2012 na skwerze odsłonięto pomnik aktora.

Niezwyciężeni

Z okazji 35-lecia Sceny na Piętrze ogłoszony został plebiscyt na Najlepszego reżysera, aktorkę i aktora, którzy przez te lata gościli na Masztalarskiej. Głosami widzów wybrani zostali: Kazimierz Kutz, które reżyserował jedną z pierwszych premier „Dwoje na huśtawce”, Grażyna Barszczewska i Andrzej Seweryn. Bardzo uroczyście na scenie wręczono im statuetki „Invictus”, czyli Niezwyciężony.

 

Nie samym teatrem

Na scenie gościły również inne przedsięwzięcia kulturalne, jak np. koncerty, także te w ramach festiwalu Made in Chicago (prezentującego dziedzictwo chicagowskiego jazzu) czy przeglądy filmów animowanych w ramach Międzynarodowego Festiwalu Filmów Animowanych Animator. Odbywały się spektakle dla dzieci i kabaretowe.

Śmiech to zdrowie

Pracujący przez wiele lat w Estradzie Poznańskiej Piotr Żurowski, znakomity kompozytor, aranżer, muzyk i producent, był też zbieraczem wszelkiego rodzaju anegdot i wpadek, które miały miejsce w Scenie na Piętrze.

 

Oto kilka z nich:

Goszczący przez trzy wieczory w Scenie na Piętrze Bohdan Łazuka zapytał Romualda Grząślewicza, czy aby recitale nie trwają zbyt długo. Szef sceny na to: „Ależ skąd, podróż widza do teatru i z powrotem nie może trwać dłużej niż występ. A do nas dojeżdżają nawet z Zielonej Góry!”. Łazuka odpowiedział na to: „Czyli mam szczęście, że nie jadą… z Rzeszowa!”.

Scena na Piętrze, 18:57, jest po drugim dzwonku, widownia zasiadła, czekamy na rewelacyjny spektakl „Goła baba”. Z garderoby wyłania się urocza i piękna Joanna Szczepkowska z prośbą: „Czy mógłby ktoś skoczyć i kupić mi… rajstopy, bo zapomniałam?”.

Scena na Piętrze i kolejna wizyta wspomnianej już Joanny Szczepkowskiej i jej „Gołej baby”. Pół godziny przed spektaklem artystka ze swoim wdziękiem zgłasza, że... nie zabrała płyty z muzyką i efektami – bardzo istotnymi dla przedstawienia. Znając sztukę, z mojej płytoteki ratuję artystkę i spektakl. Było „dziękuję”, ale… bez premii. Cóż, to przecież dama.

Na galę XX-lecia Fundacji Tespis (2012 r.) zaprosiliśmy do Sceny na Piętrze dwie wielkie damy naszej estrady – Sławę Przybylską i Joannę Rawik. Do kompletu brakowało nam mężczyzny. Pasował tylko jeden artysta, wspaniały legendarny bard Tadeusz Woźniak. Ponieważ troszkę się wahał, przekonaliśmy go argumentem, że znów będzie… najmłodszy w ekipie!

 

Zostają wspomnienia i emocje

„Ostatnich sześćdziesiąt sekund przed trzecim dzwonkiem w aktorskiej garderobie, sala powoli się wypełnia Widzami, do garderoby z odsłuchu dobiega szmer głosów, a potem narastający gwar i wreszcie odzywa się ostatni dzwonek. Powoli gasną światła na sali. W ciszy słyszę głośne bicie serca… Zaczęło się, w piątej minucie pierwsza reakcja Widzów, potem kolejne aż do finału przedstawienia. W finale – aplauz! Nie ma krwi w żyłach, jest sama adrenalina.”

Tak relacjonował swoje uczucia przed każdym spektaklem Romuald Grząślewicz.