Najnowszy numer SUKCESU już dostępny 🌞 Sukces po poznańsku to najpopularniejszy magazyn lifestylowy o Poznaniu 🌞  

Organizator:

Wyczółkowski na Łazarzu

Podziel się

Łazarz to dzielnica, w której swoje ulice mają najwybitniejsi polscy malarze: Jan Matejko, Józef Chełmoński, Juliusz Kossak, Artur Grottger, Henryk Siemiradzki i Stanisław Wyspiański. Być może jeszcze w tym roku do tego grona dołączy kolejny artysta – Leon Wyczółkowski. Byłby to jego powrót na Łazarz, bo tutaj mieszkał i tu miał swoją pracownię.

 

TEKST: dr Paweł Cieliczko

ZDJĘCIA: Domena publiczna

 

Leon Wyczółkowski po raz pierwszy odwiedził Poznań jeszcze w XIX wieku, dokładnie 16 września 1899 roku.

Zatrzymał się wówczas na poznańskim dworcu kolejowym w drodze do Miłosławia, gdzie uczestniczył w uroczystym odsłonięciu pomnika Juliusza Słowackiego. Był to tylko przystanek, po nim przyszły kolejne wizyty.

Szczególne znaczenie miał jego pobyt w Poznaniu w 1922 roku, choć nie mieszkał wtedy w mieście, a u hrabiego Stanisława Mycielskiego w Kobylimpolu. Celem wizyty było przekazanie Muzeum Wielkopolskiemu (obecnie Muzeum Narodowe w Poznaniu) bogatej kolekcji dzieł rzemiosła artystycznego o metryce od XV do XVIII wieku, a także grafik, obrazów oraz własnych prac. Kolekcja liczyła ponad dwieście eksponatów i miała ogromną wartość. Dar został doceniony przez – rezydujące w Zamku Cesarskim – Ministerstwo ds. byłej Dzielnicy Pruskiej, które wypłaciło darczyńcy sumę tak znaczną, że mógł wreszcie spełnić marzenie o własnym kawałku ziemi. Zrealizował je, kupując niewielkie gospodarstwo, tzw. resztówkę, w Gościeradzu pod Bydgoszczą.

W Poznaniu Wyczółkowski miał wielu przyjaciół oraz wielbicieli swojego talentu, którzy licznie odwiedzali wystawy jego obrazów i grafik. Szczególnie doceniony został podczas PeWuKi w 1929 roku, podczas której jego prace eksponowano w najbardziej prestiżowych pawilonach, a on sam uhonorowany został Wielkim Złotym Medalem Powszechnej Wystawy Krajowej. Jednak nie medal był najcenniejszym podarunkiem, jaki otrzymał tamtego roku od poznaniaków.

Najważniejszą nagrodą było mieszkanie-pracownia na pierwszym piętrze nowej kamienicy magistrackiej, wzniesionej przy ul. Ludwika Rzepeckiego 27 (obecnie ul. Marcina Kasprzaka 27), do którego państwo Wyczółkowscy wprowadzili się 12 grudnia 1929 roku. Odwiedzający ich malarz i grafik Władysław Lam tak je opisywał: „Obok pokoju jadalnego umeblowanego kilku antycznymi meblami i kilkunastu obrazami, znajdowała się pracownia artysty. Był to zwyczajny, nieduży pokój, zastawiony przyborami pracowniczymi. Pod ścianami stały teki z papierami, rysunkami i litografiami. Wyczółkowski, aczkolwiek był już wtedy u schyłku życia, był w doskonałej formie i pełen energii”.

Zamieszkując w Poznaniu, Wyczółkowski był człowiekiem w podeszłym wieku. Nie prowadził już bujnego życia artystycznego, nie należał do poznańskiej bohemy, niezbyt udzielał się w inicjatywach artystycznych. Jeżeli gdzieś bywał, to przede wszystkim u państwa Cichowiczów, którzy w swoim mieszkaniu przy placu Wolności prowadzili najbardziej prestiżowy salon towarzysko-artystyczny w mieście. Ich kilkunastopokojowe mieszkanie wypełnione było dziełami sztuki, na ścianach wisiały obrazy Axentowicza, Boznańskiej, Wojtkiewicza i oczywiście Wyczółkowskiego, którego wielką wielbicielką była pani Wiesława Cichowicz.

 

Ostatnie lata życia artysta dzielił pomiędzy Gościeradzem, w którym spędzał wiosnę i lato, a Poznaniem,

do którego zjeżdżał na jesień i zimę. Okresy pobytu w Poznaniu były dla Wyczółkowskiego czasem wytężonej pracy oraz pokazywania publiczności swoich dzieł na kolejnych wystawach. Szczególną, jubileuszową, z okazji jego osiemdziesiątych urodzin, zorganizowano mu w 1932 roku, w salonie Towarzystwa Przyjaciół Sztuk Pięknych. Wielbiciele jego talentu fetowali mistrza, a z okazji jubileuszu wydana została specjalna Księga Pamiątkowa.

Związki Wyczółkowskiego z Poznaniem rozluźniły się nieco w 1934 roku, gdy przyjął stanowisko profesora w warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych, co wiązało się z obowiązkiem przebywania w stolicy w czasie roku akademickiego, czyli od jesieni do wiosny. Latem wypoczywał w ukochanym Gościeradzu. Tam właśnie, w 1935 roku, doznał udaru słonecznego i przewieziony został samochodem do szpitala sióstr elżbietanek przy ul. Łąkowej w Poznaniu. Gdy jego stan nieco się poprawił, lekarz pozwolił mu zobaczyć z dorożki mieszkanie przy ul. Rzepeckiego 27. Będąc przed kamienicą, Wyczółkowski powiedział: „Muszę zobaczyć pracownię”. Odwiedził ją wówczas po raz ostatni. Zmarł rok później – 27 grudnia 1936 roku.

Post scriptum

Ostatnim poznańskim marzeniem Leona Wyczółkowskiego było spojrzenie na pracownię, znajdującą się w magistrackiej kamienicy przy obecnej ul. Kasprzaka 27. Artysta byłby zapewne zachwycony, gdyby upamiętniony został w miejscu, z jakiego będzie mógł już zawsze popatrywać na swoją pracownię. Miejscem tym jest rozległy skwer u zbiegu ul. Kasprzaka i Stablewskiego, tuż obok kamienicy, w której przez lata mieszkał i tworzył. Wspólnie z Fundacją Kochania Poznania złożyłem wniosek o nadanie temu skwerowi imienia Leona Wyczółkowskiego i mam nadzieję, że Rada Osiedla i Rada Miejska przychylą się

do tego pomysłu, a 12 grudnia, w 96. rocznicę zamieszkania artysty na poznańskim Łazarzu, uda nam się uroczyście otworzyć skwer noszący imię tego malarza.