Z kamerą przez Wildę
Rozmowy to coś więcej niż wymiana słów – to sposób na poznanie drugiego człowieka, jego świata i perspektywy. Przekonuje o tym twórca lokalnego projektu „Dzielnia. Rozmowy”, który dokumentuje spotkania z mieszkańcami Wildy. Skąd się wziął pomysł na ten cykl? Co można odkryć, słuchając „zwykłych” ludzi? O tym wszystkim rozmawiałam z Łukaszem Fronczakiem.

ROZMAWIA: Anna Gidaszewska
ZDJĘCIA: Mateusz Santus, Adobe Stock
Skąd się wziął pomysł na projekt „Dzielnia. Rozmowy”? Co Cię zainspirowało?
Łukasz Fronczak: To była suma kilku rzeczy. Przede wszystkim zawsze lubiłem rozmawiać z ludźmi. Szukałem też kontaktu z drugim człowiekiem w trochę inny sposób niż na co dzień. Po drugie – chciałem znaleźć jakąś odskocznię od codziennego zawodu grafika. Lubię swoją pracę, ale po ośmiu godzinach przy komputerze nie zawsze mam siłę na kolejne projekty zawodowe. No i trzeci czynnik – sentyment. Jako nastolatek miałem kontakt z lokalnym radiem w rodzinnym mieście. Ten projekt to dla mnie taki powrót do tamtych chwil – do rozmów, do mikrofonu, do bycia blisko ludzi. To hobby i odskocznia, ale też sposób na lepsze poznanie Poznania – miasta, w którym mieszkam stosunkowo krótko.
W opisie projektu na jednej z wildeckich grup napisałeś: „Nie ma w życiu nic ciekawszego od drugiego człowieka”. Jakie rozmowy fascynują Cię najbardziej?
Najbardziej te, które pozornie wydają się zwyczajne. Właśnie w tych codziennych kontaktach skrywa się coś niesamowitego. Rozmawiałem na przykład z panią Karoliną, właścicielką sklepu zoologicznego – miejsca, które na pierwszy rzut oka wydaje się zupełnie zwyczajne. A jednak wystarczyło kilka zdań, żeby poczuć, że to przestrzeń, w której dobrze się przebywa, w której ktoś robi coś z pasją. Fascynuje mnie to, że dzięki rozmowom mogę spojrzeć na świat oczami innych. Ktoś widzi swoją pracę, ulicę, dzielnicę zupełnie inaczej niż ja – i to sprawia, że każdy człowiek staje się niezwykle ciekawy. Dodatkowo lubię „zaglądać za kulisy”. Dzięki tym spotkaniom mogłem np. wejść do piekarni i zobaczyć, jak wygląda od środka. To trochę jak spełnianie dziecięcej ciekawości – „a co jest za tymi drzwiami?”. Myślę, że wielu z nas ma podobne odczucia.
Czy dzięki tym rozmowom lepiej poznałeś Wildę? Zmieniałeś swoje spojrzenie na dzielnicę?
Zdecydowanie. Choć mieszkam tu od niedawna, rozmowy z ludźmi działają trochę jak efekt domina – ktoś poleca kogoś, ten ktoś jeszcze kogoś i nagle powstaje mapa kontaktów. I właśnie dzięki nim czuję, że zaczynam się tu coraz bardziej zadomawiać. Zacząłem też patrzeć inaczej na otoczenie. Na przykład typografia – wcześniej nie zwracałem na to aż takiej uwagi, a teraz szukam napisów na kamienicach, starych szyldów.

Czyli Wilda powoli staje się miejscem, które nie tylko poznajesz, lecz także współtworzysz?
Tak, to dobre słowo – „współtworzenie”. W nowej kawiarni, z którą być może uda się zrealizować kolejne nagranie, spotkałem znajomego właściciela. Szukał miejsca na własny lokal i nagle zacząłem chodzić po Wildzie z zupełnie innym spojrzeniem – wypatrując pustych lokali, szukając potencjału. Zwykłe spacery stały się trochę eksploracją. To pokazuje, że dzięki rozmowom – i ludziom, których poznaję – zaczynam się angażować w życie dzielnicy. Patrzę inaczej. Wchodzę w miejsca, o których wcześniej nawet nie myślałem. I to jest, moim zdaniem, największa siła tego projektu.
Jak wygląda proces tworzenia jednego odcinka od początku do końca?
Zaczyna się od kontaktu – czasem sam piszę do kogoś, czasem ktoś się do mnie odzywa, czasem ktoś podrzuci pomysł. Jeśli rozmówca się zgadza, robię research, myślę nad koncepcją. Umawiamy się na konkretny termin, co bywa wyzwaniem, bo każdy ma swoje zobowiązania – a ja też prowadzę ten projekt hobbystycznie, obok pracy i życia.
Przed spotkaniem wysyłam brief lub wstępne pytania. Samo nagranie to tylko część pracy – potem jest montaż. Chcę, żeby rozmówcy czuli się komfortowo, więc zawsze daję im przestrzeń do akceptacji materiału. Do tej pory nie miałem sytuacji, żeby ktoś chciał coś wycinać, ale mam na to otwartość. Po akceptacji wrzucam zapowiedź na social media, a potem cały odcinek trafia na YouTube. Staram się też przypominać o nim na Instagramie.
Czy wcześniej miałeś doświadczenie z nagrywaniem, montażem, pracą z dźwiękiem?
Nie, wszystkiego uczę się w praktyce. Pomaga mi znajomy, który ogarnia dźwięk – on trzyma pieczę nad tym, żeby wszystko dobrze brzmiało. A ja montuję sam. To dla mnie coś bardzo satysfakcjonującego – bo mogę się uczyć, robiąc coś konkretnego i od razu widzę efekt.
Chociaż często przy montażu najchętniej zostawiłbym wszystko, jak leci – bo każdy moment rozmowy coś wnosi. Ale wiem, jak działają realia internetu. Ludzie wolą filmy po 10 minut niż 40. Muszę się z tym mierzyć, choć nieraz trudno coś wyciąć. Czasem trzeba zrezygnować z dobrych fragmentów, żeby całość była strawna dla widza. Czasem jakaś ciekawostka, informacja, która wypływa w trakcie rozmowy – nie włączamy jej do filmu, ale warto się nią podzielić. Na przykład dowiedziałem się ostatnio, że nad jedną z popularnych kawiarni mieszkał kiedyś Bohdan Smoleń. Tych „smaczków” jest naprawdę sporo.
Widzisz w tych rozmowach jakiś wspólny mianownik?
Tak. Choć każda historia jest inna, to tworzy się z nich pewien zbiorowy reportaż. Dla mnie „Dzielnia. Rozmowy” to nie tylko zapis wywiadów – to portret Wildy i Poznania. Takiego Poznania z duszą – przedsiębiorczego, ale też serdecznego.
Mówisz o ludziach – to oni są w centrum. Co Twoim zdaniem sprawia, że tak dobrze się z Tobą rozmawia?
Myślę, że po prostu mam łatwość w nawiązywaniu kontaktów. Moi znajomi śmieją się, że mogę się dogadać z każdym – czy to w barze, czy na wycieczce, czy na stopa. Ciekawią mnie ludzie i ich historie. Lubię słuchać. I czuję też odpowiedzialność – jeśli już się umawiam na rozmowę, to chcę, żeby była wartościowa, żeby nie zmarnować niczyjego czasu. To widać i chyba właśnie to pomaga zbudować zaufanie.
Jak reagują Twoi rozmówcy, kiedy proponujesz im udział? I później – po publikacji?
Różnie. Czasem z początku są niepewni. Przykładem jest rozmowa z panią fotograf. Trafiłem do niej najpierw jako klient – potrzebowałem zdjęć. Potem wróciłem i powiedziałem, że robię taki projekt. Była sceptyczna, ale się zgodziła. Po rozmowie zadzwoniła do mnie i podziękowała – była wzruszona, zadowolona z efektu. Dla mnie to było bardzo ważne. Pokazuje, że ten projekt – nawet jeśli nie ma ogromnego zasięgu – ma sens. Bo ktoś poczuł się wysłuchany, zauważony.
I to chyba największa siła Twoich filmów – ta ciekawość drugiego człowieka?
Tak. To taka naturalna potrzeba zajrzenia, co jest „za tą witryną”, „za tym człowiekiem”. Idziesz ulicą, kupujesz coś w sklepie, a przecież każdy z tych ludzi ma swoją historię. Nie zawsze jesteśmy w stanie jej wysłuchać w codziennym biegu. Ale kamera i rozmowa dają tę przestrzeń. Dla mnie to powrót do czegoś pierwotnego – do słuchania, do kręgu, w którym ludzie opowiadają swoje życie.
Jak można się z Tobą skontaktować, jeśli ktoś chciałby zaprosić Cię do rozmowy albo polecić jakąś osobę?
Najprościej przez media społecznościowe. Można napisać do mnie na moim prywatnym profilu na Facebooku albo na Instagramie Dzielnia. Jest też kanał na YouTube – tam raczej nie sprawdzam wiadomości, ale można spróbować. Jeśli ktoś ma historię do opowiedzenia – zapraszam. Jedyne, co może nas ograniczać, to czas i logistyka. Ale jestem otwarty.
A czy to Ty częściej zgłaszasz się do rozmówców, czy oni do Ciebie?
Z przedsiębiorcami to bywa różnie, ale ostatnio częściej to oni piszą do mnie. To też efekt tego, że trochę się rozkręcają moje socjale, choć to akurat najmniej istotna rzecz. Najważniejsze jest to, że ktoś chce coś powiedzieć. Dla mnie „Dzielnia” ma być platformą, w której każdy może się wypowiedzieć – niezależnie od tego, czym się zajmuje. Mam teraz kilka rozmów rozpisanych. Jedna z nich będzie o człowieku, który nie prowadzi żadnego biznesu, ale jest znany lokalnie i ma coś ciekawego do opowiedzenia.
Myślę, że ważne jest, żeby powiedzieć, że „Dzielnia. Rozmowy” to nie jest katalog firm, choć może się tak wydawać. Chcę, żeby to było miejsce, w którym po prostu rozmawia się z ludźmi – niezależnie od tego, czy prowadzą działalność, czy nie. Tylko czasem trudniej mi dotrzeć do tych, którzy nie są obecni w mediach społecznościowych. A mam przeczucie, że żyją tu starsi ludzie z ogromnym bagażem historii. I to jest dla mnie potencjalny kierunek na przyszłość – pójść o krok dalej.
Czyli „Dzielnia” to nie tylko przedsiębiorcy?
Absolutnie nie. Zdarzają się rozmowy o zwierzakach, czasem o bardzo osobistych sprawach. Chodzi o to, by nie trzymać się jednej tematyki – ma być różnorodnie. Ale też nie mam problemu z tym, że ktoś poprzez rozmowę chce promować swoją działalność. Jeśli coś działa na Wildzie – wspieramy to. To nasze podwórko.
A jakie są Twoje marzenia związane z projektem? Bo jednak poświęcasz na to sporo czasu i energii.
Na razie chcę rozwijać projekt w social mediach, pokazywać więcej z Wildy i z tych rozmów. Może z czasem uda się zorganizować coś na żywo – spotkania, wystawy? Jednak nie chcę tego zamykać w sztywnych ramach. Najważniejsze, by „Dzielenia. Rozmowy” pozostały przestrzenią do uważnego słuchania i odkrywania tego, co w człowieku najciekawsze.
Chciałbym też, żeby projekt wychodził regularnie i się rozwijał. Żeby w przyszłości nie był tylko na mojej głowie. Czasem marzy mi się, żeby ktoś pomagał przy montażu albo żeby powstała cała redakcja „Dzielni”. Taka platforma, z której można się czegoś dowiedzieć o mieście – w tym przypadku konkretnie o Wildzie – i o ludziach, którzy ją tworzą.
Marzy mi się też stworzenie materiału, w którym ktoś oprowadza mnie po mieście i opowiada o nim z perspektywy sprzed trzydziestu lat. Albo nagranie rozmowy z osobą, która pokaże mi zdjęcia sprzed wojny, opowie o życiu na Wildzie zupełnie inaczej. Chciałbym to robić na poważniejszym sprzęcie, a nie na kamerze, która się przegrzewa po 40 minutach. Marzy mi się większy projekt dokumentalny – może kiedyś.
Wygląda na to, że Wilda to kopalnia historii!
I to jaka. Dlatego jeśli ktoś z czytających zna kogoś, kto pamięta stare czasy albo po prostu ma coś do opowiedzenia – zapraszam do kontaktu. Może przejdziemy się razem ulicami Wildy i opowiemy światu ich historię.
Łukasz Fronczak – twórca i prowadzący kanału na YouTube „Dzielnia. rozmowy” o wildeckich historiach ludzi i miejsc; grafik.
Social media i kontakt:
YouTube: @dzielnia.rozmowy [https://www.youtube.com/@dzielnia.rozmowy]
Instagram: @dzielnia.rozmowy [https://www.instagram.com/dzielnia.rozmowy/]