Doświadczanie podróży
09.08.2021 13:27:53
Jako blogerka podróżnicza chętnie odkrywa świat i pokonuje swoje słabości podczas kolejnych wypraw w nieznane. Przybliża nam odległe zakątki świata i pokazuje, że również w okolicy jest wiele ciekawych miejsc do zobaczenia. Jakie atrakcje turystyczne sama docenia w trakcie wycieczki i czy zawsze chce dzielić się swoim doświadczeniem na blogu? O świadomym podróżowaniu i łączeniu pracy z wyjazdami opowiada Marta Muszyńska, autorka bloga podrozniczo.pl.
ROZMAWIA: Dominika Rodriguez
ZDJĘCIA: Archiwum prywatne
Co było pierwsze – podróżowanie czy blogowanie?
Marta Muszyńska: Zdecydowanie podróże. Od zawsze chciałam poznawać inne kultury, odkrywać nowe miejsca, doświadczać bycia w innym kraju. Pomysł na bloga powstał, kiedy po raz pierwszy udałam się w podróż na własną rękę, bez wsparcia biura podróży. Na początku miały to być jedynie wspomnienia z wakacji, miejsce do publikowania zdjęć. Pisałam głównie dla siebie. Trochę też dla rodziców, którzy mogli „podróżować razem ze mną” i mniej się o mnie martwić. Mój pierwszy blog nazywał się Odkrywca świata i powstał na blogspocie.
Dlaczego zdecydowałaś się na zmianę i profesjonalne podejście do bloga?
Kiedy zawodowo zajmowałam się marketingiem internetowym i prowadzeniem stron internetowych, zaczęłam myśleć o blogu poważniej. I tak w 2013 roku powstał blog podrozniczo.pl. Wiedziałam, że chcę pisać nie tylko dla siebie, ale także dla innych. Nadal chciałam przekazywać praktyczne informacje, ale też inspirować do wyjazdów, odkrywania, doświadczania podróży. Pomyślałam, że skoro coraz częściej odwiedzam ciekawe miejsca i mam dostęp do informacji z pierwszej ręki, dobrze byłoby podzielić się tą wiedzą.
W ten sposób powstawały rożne serie na blogu?
Tak. Zaczęło się od tego, że bardzo lubię wycieczki typu city break, czyli weekendowe wypady w celu pozwiedzania konkretnego miasta. Z każdej podróży przywoziłam wpis z praktycznymi informacjami, tj. jak tam dojechać, jak wygląda komunikacja na miejscu, co warto zjeść, gdzie się zatrzymać itd. Opisywałam również, co warto odwiedzić w konkretnym miejscu. Tak powstały serie: Praktycznie oraz Co warto zobaczyć. Jednak w pewnym momencie zauważyłam, że moje wyjazdy przestałam traktować jak wakacje…
I zaczęłaś zwiedzać pod kątem wpisów na bloga?
Dokładnie tak. Oczywiście lubiłam to robić i sprawiało mi to satysfakcję oraz frajdę, ale podczas pobytu w Castellon de la Plana w Hiszpanii uświadomiłam sobie, że za bardzo skupiam się na zbieraniu informacji i odwiedzeniu miejsc, o których napiszę. Praktycznie nie miałam czasu na nic innego. Zdałam sobie sprawę z tego, że dłużej tak się nie da. Wtedy zmieniłam podejście do podróżowania. Przestałam opisywać absolutnie wszystko, a skupiłam się na doświadczaniu, zwiedzaniu, odpoczywaniu i kontemplowaniu.
Porównujesz się do innych blogów podróżniczych?
Raczej nie. Czasami się nimi inspiruję. Podoba mi się to, że nie jesteśmy dla siebie konkurencją, tylko uzupełniamy się, wspieramy. Przykładem, który to potwierdza, są blogi piszące o wyprawach rowerowych, jak np. popularnym szlakiem Green Velo. Dużo osób nim jeździ i równie dużo o nim pisze. Niedawno wróciłam z samotnej wyprawy tym szlakiem i sporo osób kontaktowało się ze mną dopytując jak się czuję, kibicując mi czy prosząc o szczegóły dotyczące trasy lub pakowania ekwipunku.
Czy w takim razie rower to Twój ulubiony środek transportu?
W ciągu ostatniego roku, ze względu na pandemię, rower faktycznie wygrywał. W tym czasie byłam na trzech wyprawach rowerowych, m.in. wielkopolskim Szlakiem 100 Jezior. Jednak moim ulubionym środkiem transportu jest samolot. Uwielbiam ten dreszczyk emocji w momencie startu kiedy wiem, że lecę w nieznane. Nie mogę się doczekać nowego miejsca.
A co jest dla Ciebie atrakcją turystyczną?
Pod każdym względem uwielbiam architekturę – kamienice, zabytki, miejsca, które mają duszę, jak np. starówka w Gdańsku. Ostatnio, podczas rowerowej jazdy Podlaskim Szlakiem Bocianim, byłam pod wrażeniem zabytków architektury sakralnej na terenach wschodniej Polski. Podziwiałam przepiękne cerkwie, których jest tam sporo. Każde miejsce kryje niesamowitą historię, którą uwielbiam poznawać. Będąc w jednym miejscu w Polsce, nagle zaczynasz łączyć fakty i wątki historyczne z innego. Składa się to w jedną, fascynującą opowieść.
Co najbardziej cieszy Cię podczas podróży?
Poznawanie nowych ludzi jest ciekawym elementem podróżowania. Szczególnie lokalsów, dzięki którym można w wyjątkowy sposób poznać dany region. Ostatnio byłam szczególnie mile zaskoczona wschodnią Polską. Zetknęłam się tam z zupełnie inną kulturą niż w Wielkopolsce, w której na co dzień żyję. Ludzie okazali się być niesamowicie otwarci, przyjaźni i pomocni. Kiedyś po całym dniu jazdy na rowerze, dotarłam na nocleg i nie miałam gdzie zjeść, bo wszystko w pobliżu było już nieczynne. Pani, która tam była, zaproponowała mi kolację, mimo że restauracja była zamknięta!
Jakie destynacje są dopiero przed Tobą?
Na pewno Ameryka Południowa. Bardzo mnie pociąga i fascynuje. Najbardziej chciałabym zobaczyć Patagonię. Jest tam dziko, górzyście, nie ma zbyt wielu turystów. Pandemia pokrzyżowała mi plany wyjazdowe do Peru, w którym miałam spędzić trzy tygodnie, także jeszcze kiedyś wrócę do tego. Chciałabym też spędzić dłuższy czas w Azji. Z plecakiem i laptopem pod pachą mogłabym pracować i zwiedzać Tajlandię, Kambodżę, Laos, Wietnam czy Birmę. W tych krajach da się odczuć prawdziwą odmienność, zupełnie inny klimat i kulturę niż w Europie.
Jak łączyć podróżowanie z pracą?
Osobom, które mogą pracować zdalnie, wystarczy laptop i dostęp do Internetu. No i chęć wyjazdu, zmiany otoczenia (śmiech). Ma to oczywiście swoje plusy i minusy. Z jednej strony możesz pracować z dowolnego miejsca na świecie, z drugiej strony, nigdy nie jesteś na urlopie. Trzeba cały czas pilnować spraw ważnych dla klientów, mieć rękę na pulsie. To jednak niewielka cena za tę wolność, której doświadczam dzięki pracy zdalnej. Wystarczy dobra organizacja i udaje się wygospodarować parę dni bez otwierania laptopa.