Najnowszy numer SUKCESU już dostępny 🌞 Sukces po poznańsku to najpopularniejszy magazyn lifestylowy o Poznaniu 🌞  

Organizator:

Idealna para, czyli obraz i rama

06.06.2022 22:09:12

Podziel się

Rama do obrazu, a może to obraz do ramy? – oto jest pytanie. Jedno jest pewne, dopiero te dwa obiekty idealnie dobrane tworzą prawdziwe, pełne dzieło sztuki. Jak mówi Marek Peda, kierownik Pracowni Konserwacji Ram i Pozłotnictwa Muzeum Narodowego w Poznaniu – to jest jak z okularami: dobrze dobrane podkreślają walory, dobrze przez nie widzimy, a źle – zabijają cały urok. Tak samo jest z ramą. Musi współgrać z obrazem. Nie mogą tworzyć odrębnych dzieł sztuki.

TEKST: Elżbieta Podolska
ZDJĘCIA: Archiwum prywatne

Oglądając obraz, nasz wzrok nie zatrzymuje się na ramie. No chyba że jest ona bardzo ozdobna, kolorowa, inna. Rzadko kto zastanawia się nad jej wartością. Okazuje się, że ma ogromną, bo to ona dodaje uroku dziełom sztuki malarskiej, podkreślając wartość. Źle dobrana potrafi ją obniżyć, a nawet zniszczyć dzieło. Wybierzcie się do Muzeum Narodowego i poświęćcie czas na oglądanie ram obrazów. Zastanówcie się, jak obrazy wyglądałyby bez nich, albo gdyby były inne. Zamieńcie w wyobraźni te proste, zdobiące obrazy malarzy flamandzkich, na takie bardzo zdobione, złocone, z wieloma ornamentami. Nie pasuje, prawda? Wiele ram jest uzupełnieniem tego, co namalowane. A byli nawet malarze, którzy wychodzili poza płótno. Jak choćby Pieter Nason, który portretując młodego mężczyznę, jego ręce namalował na ramie obrazu. Stworzyło to iluzję okna.

Jako widzowie nie skupiamy się na ramach. Interesuje nas obraz. Czy jest coś, na co powinniśmy zwracać uwagę, żeby rama do nas też przemówiła?

– Trudne pytanie. Moim zdaniem, żeby w końcu zauważyć ramę, należałoby patrząc na dzieło, zastanowić się, co czujemy patrząc na obraz i jaką rolę ma w tym rama – mówi Marek Peda, kierownik Pracowni Konserwacji Ram i Pozłotnictwa. – Co by było, gdyby jej nie było? W jaki sposób współgra z tym obiektem, dopowiada? Często rama ratuje obraz. Dobrze dobrana dopowiada myśl autora. Zła rama może zniszczyć dzieło. Rama może być samodzielnym obiektem, ale w połączeniu z obrazem nie może dominować, tylko musi być elementem dopowiadającym, podkreślającym. Nie możemy najpierw zobaczyć ramy, a potem obrazu. Najlepiej, gdy od razu zobaczymy całość.

Tajemnicze i zaskakujące
Pierwsze ramy pojawiły się już... u ludzi pierwotnych. Były to obramowania jaskiń, przez które mogli oglądać krajobraz. Potem były tarcze wojowników, na których malowano sceny i trzeba było je jakoś wykończyć. I tak przez wieki pojawiały się kolejne dzieła, które wymagały specjalnej oprawy.
Co ciekawe, ramy są bardzo tajemnicze. Pomimo że w wielu przypadkach są też dziełami sztuki, nie są podpisane przez wykonawcę. W ukryciu pozostaje też praca konserwatora.
– Im lepsza praca konserwatora, tym jest mniej widoczna dla oglądającego – mówi Agnieszka Kunicka-Goldfinger, kierowniczka Pracowni Konserwatorskich w Muzeum Narodowym w Poznaniu.
Czy tak, jak przy dziełach sztuki, można rozpoznać autora ram?
– Tu jest problem. Zwykle nie są sygnowane, opisywane. Możemy w przybliżeniu określić datę powstania. Czasami warsztat, z którego pochodzi. Najczęściej jednak autor jest anonimowy. Po naszej pracy zostaje dokładna dokumentacja z nazwiskami konserwatorów, ale oglądający o tym nie wiedzą.

Zaglądamy za... ramy
Dla muzealników są bardzo cenne. Tak bardzo, że w 1992 roku utworzono specjalną Pracownię Konserwacji Ram i Pozłotnictwa w Muzeum Narodowym w Poznaniu. Obecnie jest to sześcioosobowy zespół współpracujący ze sobą od wielu lat: Marek Peda – mistrz pozłotnictwa, Łucja Błażeczek – mistrzyni pozłotnictwa, Mariusz Drewniak – pozłotnik, Ewa Maliczak-Jarosik – mistrzyni pozłotnictwa, Wiesław Piechel – pozłotnik, Renata Pilawska – mistrzyni pozłotnictwa. Od 2000 roku pod kierownictwem Marka Pedy. Wszyscy pracownicy zdobyli kwalifikacje ucząc się zanikającego rzemiosła od mistrzów pozłotnictwa. W swojej pracy łączą doświadczenie i pasję, dzięki czemu nieustannie doskonalą się w wykonywanym zawodzie, a każdy ma swoją ulubioną dziedzinę: projektowanie i wykonywanie nowych opraw, konserwację starych ram czy też poszukiwanie starych receptur i zgłębianie tajników zawodowych. Poza najwyższymi umiejętnościami rzemieślniczymi, przy pracy w muzealnej pracowni konserwatorskiej nieodzowne jest także pogłębianie wiedzy i praktyki związanej z konserwacją obiektów zabytkowych.

Od pozłotnika wymagana jest cierpliwość, dokładność, umiejętności manualne, zmysł estetyczny, a przede wszystkim pokora wobec obiektu muzealnego. Pozłotnik to niewątpliwie artysta, jednak najczęściej jego praca jest podporządkowana przedmiotowi, który zostaje poddany konserwacji. Ramiarstwo obejmuje nie tylko stare i nowe techniki pozłotnicze, wymaga również umiejętności projektowania i wykonywania profili w drewnie i różnego rodzaju masach plastycznych oraz znajomości technik odlewniczych czy malarskich. Niezbędna jest również wiedza z zakresu historii sztuki oraz technologii.

Cierpliwość i jeszcze raz cierpliwość
Niekiedy konserwacja trwa nawet rok. Zaczyna się od bardzo dokładnego badania obiektu, tak by dokładnie dobrać materiały i technologie. Trzeba rozpoznać budowę oraz znaleźć przyczyny i przebieg niszczenia obiektu. To godziny spędzone z lupą i taka trochę praca detektywa, który powoli odkrywa poszczególne tajemnice. Wszystko jest dokumentowane krok po kroku i dopiero po ustaleniu całego planu, poszczególnych etapów, specjaliści przystępują do pracy.
Czy są takie przypadki, że rama jest cenniejsza, niż dzieło artysty, które się w niej znajduje?
– Oczywiście, że tak. Zwłaszcza wtedy, kiedy z naszych zasobów muzealnych wygrzebiemy ciekawą ramę i próbujemy ją dopasować do obrazu, który chcemy wzmocnić – mówi kierownik Marek Peda. – Wtedy może się okazać, że rama przedstawia sporą wartość. Choć tak naprawdę trudno mówić o wartości w odniesieniu do dzieł sztuki. Trudno je przeliczać na pieniądze. W Pracowni mamy wiele wspaniałych ram, które czekają na swoją kolej i ich pechem jest tylko to, że nie mamy do nich obiektów. Czekają na swoją drugą połówkę. Wielu z tych ram nie możemy powiększyć ani zmniejszyć. Wynika to np. z ornamentu. Dobierając obraz i ramę trzeba dobrać je epoką, stylem, wielkością.

Szukają swojej drugiej połówki
A co jeżeli rama i obraz mogą stworzyć piękną parę, ale nie pasują wielkością?
– Mamy jeden taki przykład, gdzie obraz był odrobinę mniejszy, ale tak bardzo pasował do ramy, że zdecydowaliśmy się na dołożenie listewki, która jest idealnie dobrana i praktycznie niewidoczna. Generalnie jednak nie robimy takich rzeczy. Rama musi czekać na obraz, który będzie do niej pasował także wymiarami.

„Rama do obrazu” to pierwsza w Polsce i jedna z niewielu wystaw na świecie zajmująca się ramami i ich konserwacją. To także pierwsza wystawa w ramach nowego cyklu „Z bliska. Spotkania z konserwacją”. Dział konserwacji w Muzeum Narodowym w Poznaniu to dziesięć pracowni, w których pracuje zespół specjalistów odpowiedzialnych za stan zachowania kolekcji muzealnych. Goście muzeum, zwiedzający przygotowane z wielką starannością ekspozycje, nie zawsze mają świadomość, jak poważne prace konserwatorskie poprzedzają efekt finalny, czyli prezentację obiektów w muzealnych przestrzeniach. Ideą nowego cyklu wystaw „Z bliska. Spotkania z konserwacją” jest zaprezentowanie sztuki konserwacji oraz umiejętności konserwatorów. Punktem wyjścia planowanych prezentacji jest charakter muzealnej konserwacji – przygotowywanie obiektów do ekspozycji czasowych i stałych, badania materiałowe, technologiczne i identyfikacyjne dzieł sztuki oraz profilaktyka muzealna obejmująca opieką wszystkie kolekcje i działy, a także zbiory magazynowe.

 „Rama do obrazu” prezentuje zakres działań Pracowni Konserwacji Ram i Pozłotnictwa, na przykładzie wybranych realizacji projektowych i pozłotniczych z ostatnich kilku lat. Bezpośrednią inspiracją do przygotowania wystawy prezentującej problematykę opraw dawnych dzieł stała się odnaleziona w 2016 roku tablica inskrypcyjna z dawnego epitafium Hildebrandów ze Skwierzyny. Tablica bez swej ozdobnej ramy jest zabytkiem bardziej historycznym niż artystycznym. W czasach nowożytnych obraz i rama stanowiły jedność, nie wartościowano ich, gdyż jedno nie mogło funkcjonować bez drugiego. Perspektywę tę zmienił dopiero wiek XX i dziś częściej zadajemy sobie pytanie: co jest ważniejsze – obraz czy rama?

Wystawa obejmuje obrazy w swych pierwotnych ramach, należące dziś do rzadkości. Te wyjątkowe pary pokazują, że oprawy wraz z wizerunkiem były ze sobą łączone nie tylko ze względu formę, kształt, ale i treść. Wyeksponowane zostaną również ramy wykonane dla dzieł ich nieposiadających bądź utraconych, jak również ramy zdobiące lustra czy wreszcie ramy puste, zachwycające swoim kunsztem i urodą.

Wystawie towarzyszyć będą warsztaty, m.in. pozłotnicze, na których każdy będzie mógł spróbować swoich sił.