Witamy w LIPCU! Najnowszy numer SUKCESU jest już dostępny 🌞 zapraszamy do lektury e-wydania najpopularniejszego magazynu lifestylowego o Poznaniu 🌞  

Organizator:

Moda to jest czy kochanie? PRL-owskich wspomnień czar

Podziel się

Kolekcjonerzy biegają po giełdach staroci, zaglądają na strony, sprawdzają ogłoszenia, odwiedzając antykwariaty i komisy. Jeszcze niedawno nikt nie sądził, że wazonik babci, który od lat stoi w kącie, będzie wart od kilkuset do kilku tysięcy złotych, a figurki porcelanowe, które od dawna były do wyrzucenia, ale jakoś przetrwały, warte są setki, ale euro. Teraz już nie tylko rzeczy bardzo stare są cenne, ale zapanowała też moda na kolekcje z czasów PRL-u. Ceramika, fajans, szkło, kryształy, figurki, ale też sprzęt AGD sprzed kilkudziesięciu lat nabiera wartości. Nawet plakaty w osławionymi hasłami mogą sporo podreperować domowy budżet.

 

TEKST: Elżbieta Podolska
ZDJĘCIA: Elżbieta Podolska

 

Czy to tylko moda, czy może jednak jesteśmy zakochani w tamtych czasach?

– Zakochani w PRL-u? Oczywiście, ale nie w polityce. Tutaj musimy oddzielić sprawy życia, naszej młodości od tego, co działo się w kraju, braku wolności, indoktrynacji, pustych półek – mówi Adam Ziółkowski, zbierający wazony projektów znakomitych designerów tamtych czasów.

Coraz częściej można usłyszeć słowo „vintage”: bar, sklep, odzież, torebka, wystrój mieszkania. To dzisiaj słowo klucz, a określa właśnie to, co dla naszych dziadków, rodziców czy w dzieciństwie było rzeczami zwyczajnymi.

 

Sentymentalna podróż

Pamiętacie jeszcze syfon z nabojami, lampę lavę, kulę disco, farelkę, kasety, telefon z obrotową tarczą, prodiż, wszechobecne kryształy – królowały w polskich domach w latach 70., 80. i 90. XX wieku.

Teraz, tak jak wtedy, stanowią przedmiot pożądania. Już nie trzeba po nie stać w kolejce, ale często trzeba sporo się naszukać, żeby je zdobyć.

– Nie jestem kolekcjonerem. Nie zbieram określonych rzeczy z tamtych czasów – tłumaczy pan Damian. – Szukam, kupuję, ale są to przedmioty, które pamiętam z domu rodziców czy babci. Miałem wspaniałe dzieciństwo, stąd te przedmioty przywodzą bardzo miłe wspomnienia. Szklanki z grubszego szkła kojarzą się np. z latem u babci w ogrodzie, a prodiż z pysznym ciastem z owocami własnoręcznie zbieranymi.

– Są to też przedmioty bardzo praktyczne i wytrzymałe – dopowiada Katarzyna Donke. – Gdzie ja kupię teraz tacę, która przetrwa dziesięciolecia. Wtedy, jak coś było z drewna, to z drewna, a nie jakiejś płyty. Nie było takiej ilości plastików. Nie wszystko było piękne, ale wiele rzeczy można było podziwiać. Kiedy wyciągnęłam torebkę, z którą babcia chodziła co niedzielę na msze do kościoła Bernardynów w Poznaniu, wszystkie przyjaciółki zazdrościły mi takiej pięknej vintage taszki, jak mawiała babcia Alinka.

– To kupowanie i zbieractwo to raczej podróż sentymentalna do szczęśliwych lat – mówi Marek Maćkowiak, który zbiera stare zegarki, także takie z PRL-u. – Komunijne, bo przecież wtedy zegarki to był najcenniejszych prezent z tej okazji. No może jeszcze rower Wigry.

 

Cenne pamiątki ze śmietnika

Wielu ludzi sprzątając mieszkanie po śmierci rodziców czy dziadków, wyrzuca starocie po prostu do śmietnika.

– Fotele, meblościanki, komody, szafki pod telewizor i mnóstwo drobiazgów – to najlepsza okazja do umeblowania sobie świetnie mieszkania – mówi Konrad. – Trzeba tylko wiedzieć, gdzie szukać. Najfajniejsze rzeczy znalazłem w kubłach na Ratajach i Winogradach. Tam cały czas opróżniane są mieszkania. Teraz szukam już tylko pojedynczych rzeczy, ale jako człowiek po studiach, którego nie bardzo było stać na meble, a dostałem niewielkie mieszkanie po cioci, dawałem drugie życie temu, co znalazłem. Teraz znajomi mi zazdroszczą i pytają, ile kasy musiałem wydać, żeby mieć takie kultowe rzeczy. Czasem się przyznaję, ale reakcje są różne. Niektórzy pukają się po głowie, inni patrzą ze zdziwieniem. Trzeba się po prostu odważyć, by poszukać i zabrać ze sobą. Niektórzy mówią, że te rzeczy mają duszę. Mam nadzieję, że te, które ja uratowałem, mają tylko dobrą.

 

PRL w Poznaniu

Moda na PRL to nie tylko przedmioty, ale też miejsca. W Poznaniu są puby m.in. PRL i Proletariat, a wiele innych z dopiskiem vintage. Podczas wycieczek często przewodnicy tłumaczą, co było w tym miejscu przed laty, ale też przecież dziadkowie zabierają wnuki na wędrówkę po mieście z XX wieku.

– Zabieram swojego wnuczka Maćka często na spacery po Poznaniu – mówi Zygmunt Sobieraj. – Założyłem sobie, że będzie znał nie tylko tę starszą historię, ale też tę moją sprzed 40-50 lat. Pokazuję mu, gdzie chodziłem po zakupy, opowiadam o domu handlowym w Alfie i Okrąglaku, gdzie jadłem najlepsze lody i stałem w kolejce po bagietki. Tamte czasu nie były cudowne, często były szaro-bure, kolejkowe, bez nadziei, jednak teraz wspominam je dobrze, bo to była moja młodość, a wiadomo, każdy chciałby do niej wrócić. Dzięki wnuczkowi sobie o niej przypominam. A przedmiotów z tamtych czasów mam wiele. Najwięcej książek i nie potrafię się tego pozbyć. Mam mieszkanie z klimatem w stylu vintage – śmieje się.

Jednym z najchętniej odwiedzanych miejsc owianych dawniej tajemnicą i przywodzących na myśl tamte czasy jest Schron Przeciwatomowy dla Władz Miasta Poznania.

 

Wystawa plakatów

„Wczasy trwają cały rok” – to hasło z jednego z plakatów, który prezentowany jest na wystawie „Turystyka i rekreacja w PRL-u” w Wielkopolskim Muzeum Niepodległości. Trudny historycznie okres Polski Rzeczpospolitej Ludowej znany z braku wolności obywatelskiej, opresyjnych rządów i problemów w dostępie do dóbr konsumpcyjnych wraca w nostalgicznych wspomnieniach wielu Polaków. Przykładem może być wypoczynek. Po pamiątki z wyjazdów wakacyjnych i urlopów w szarej rzeczywistości PRL-u sięgamy chętnie.

Na wystawie w galerii przy Schronie Przeciwatomowym dla Władz Miasta Poznania można zobaczyć plakaty promujące „korzystanie z uzdrowisk”, promocję „polskich linii lotniczych” czy zaproszenie do poznania „piękna Wielkopolski”. Wszystkie pochodzą ze zbiorów Wielkopolskiego Muzeum Niepodległości. To prace cenionych artystów, m.in.: Tadeusza Gronowskiego, Zbigniewa Kai, Zbigniewa Rychlickiego, Janusza Stannego, Tadeusza Trepkowskiego czy Huberta Hilschera. Cztery z prezentowanych plakatów zostały kupione dzięki dofinansowaniu ze środków Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Prezentację uzupełniają eksponaty – zdjęcia i sprzęt rekreacyjny z czasów Polski Ludowej.

 

Moda w walizce i w szafie

Jak wakacje, to walizki pełne modnych wtedy ciuchów. Teraz ci, którzy modą się interesują, oddaliby majątki, żeby takie walizki dostać. W sklepach z drugiej ręki odbywają się polowania na rzeczy z Mody Polskiej, Modeny czy projektowane przez znanych projektantów, m.in. Jerzego Antkowiaka. Wielką popularnością cieszą się wyprzedaże ubrań z likwidowanych mieszkań.

– Czasem trafi się prawdziwa perełka z dawnych lat, np. skórzana kurtka, ale też torebka, pasek, apaszka – mówi Karina Byczkowska. – Kocham modę i od lat się nią bawię, więc chodzę po lumpeksach i szukam. Często też przerabiam dla znajomych. Czasem podpytuję mamę, jakie fasony wtedy szyła dla siebie i dla rodziny.

 

Wizyta w komisie

Niedaleko Starego Rynku w bocznej uliczce jest komis z PRL-u, w którym można znaleźć meble, obrazy, ale też puszki i butelki po napojach, szkło, pudełka po kakao i herbacie, czyli tzw. mydło i powidło z dawnego życia.

– Przychodzą różni ludzie: kolekcjonerzy, turyści, ale też ci, którzy po prostu szukają wspomnień – mówi sprzedawca.

 

Drugie życie

W wielu miejscach można kupić meble, które dostały drugie życie, nowe kolory, nowe funkcje i nadają się zarówno do urządzenia domu w stylu vintage, jak i nowoczesnym. Kredensy są żółte, niebieskie, zielone. Stare stoliki pod maszyny zyskują nowe funkcje stołów, kwietników, toaletek. Wszystko się zmienia, ale najważniejsze jest to, że te przedmioty udaje się ocalić, że dostają drugą szansę, stają się znowu upragnione, kochane.

Nie ważne, czy to jest moda, kolekcjonowanie, lokowanie pieniędzy, czy kochanie, ważna jest pamięć i sentymenty, emocje, które nam towarzyszą, kiedy otaczamy się rzeczami z tamtych lat.