Witamy w kwietniu! Najnowszy numer SUKCESU jest już dostępny 🌞 zapraszamy do lektury najpopularniejszego magazynu lifestylowego o Poznaniu 🌞  

Organizator:

Rdzawe źródełko i grzybki podróżniczki na Szelągu

25.11.2020 14:48:36

Podziel się

Drzewa mówią, wsłuchajmy się w ich opowieść - zachęca Katarzyna Wala, antropolożka kultury, znana w Poznaniu animatorka. Tego lata w ramach Mobilnego Domu Kultury na Szelągu zapraszała do pochylenia się nad historią Szeląga z perspektywy roślin i drzew. - Oddajmy głos przyrodzie, by opowiedziała nam o historii miejsca, naprowadziła na trop minionych zdarzeń i ludzi, których już nie ma - mówi. W ramach akcji „Drzewa mówią" powstała też sesja zdjęciowa.

ROZMAWIA: Małgorzata Rybczyńska
ZDJĘCIA: Agata Wala

Te zdjęcia zrobiły na mnie niesamowite wrażenie. Rzeczywiście, drzewa przemówiły, ale jakoś tak smutno, z cierpieniem. Taki miałaś cel?

Katarzyna Wala: Ja w tych zdjęciach dostrzegam ból, z jakim rodzi się nowa opowieść o świecie. Narratorami i bohaterami tej opowieści jesteśmy my – ludzie, w centrum dramatu są nasze relacje z naturą. Główną postacią jest drzewo, uniwersalny symbol cyklu życia i śmierci, występujące we wszystkich religiach i mitologiach. Charakteryzacja jest autorstwa studentki Uniwersytetu Artystycznego, Agaty Wal. Z kolei moim zamysłem było przypomnienie opowieści kulturowej dotyczącej roślin i drzew. Przekazu, który został przerwany, zaniechany, zapomniany. Stąd pojawił się pomysł, aby stworzyć kulturowe portrety drzew na Szelągu. Zdaję sobie sprawę, że o drzewach można mówić na wiele sposobów. Inną perspektywę mają dendrolodzy, inną leśnicy, inną bioakustycy. Ci ostatni rejestrują dźwięki drzew. Ich badania ultradźwiękowe potwierdziły, że drzewa wydają odgłosy, gdy zaczyna im brakować wody. Dźwięki są nadawane z częstotliwością nieuchwytną dla naszego ucha. I tu pojawiło się pytanie, czy rzeczywiście musimy usłyszeć krzyk lasu podczas suszy, aby zrozumieć język drzew? Wydaje mi się, że odpowiedź kryje się w zapomnianych opowieściach.

A sama akcja spacerów wśród drzew na Szelągu?

Park Szelągowski z pozostałościami zabytkowych murków i schodów jest swego rodzajem wehikułem czasu. Drzewa, źródełko, bagno budują tajemniczy klimat. Na niewielkiej przestrzeni rośnie kilkanaście różnych gatunków drzew, niektóre z nich pretendują do miana pomników przyrody. A przyrody warto przede wszystkim doświadczać, bo przypomina nam o realnym wymiarze naszego życia i jest alternatywą dla wirtualnego świata. Przez trzy lata wraz z Mobilnym Domem Kultury Wilczak organizowałam w Parku Szelągowskim Retro Pikniki. Wypożyczaliśmy stroje z teatru, a bywalcy Szeląga wcielali się w postacie sprzed wieku, gotowaliśmy potrawy sprzed stu lat. Park stał się miejscem integracji i budowania lokalnej tożsamości. I kiedy pojawiła się inicjatywa rewitalizacji infrastruktury w parku, a nawet gdzieś padł pomysł obudowania w nim restauracji, to dla mnie był sygnał, że trzeba spróbować inaczej opowiedzieć o Szelągu, przypomnieć kulturowy język drzew, przywrócić im właściwy symbol i treść.

Czyli to protest przeciwko odbudowie restauracji?

To niezgoda na to, w jaki sposób upamiętniamy przeszłość, jak ją betonujemy, kamieniujemy. Wsłuchując się w opowieści mieszkańców o Szelągu, odkryłam, jak głęboko świat roślin funkcjonuje w naszych wspomnieniach. Zauważyłam, jak indywidualne doświadczenia składają się na wspólną opowieść o miejscu i czasie. Tworzą kulturowy obraz nas i naszych przodków. Postanowiłam zaprosić trzy pokolenia osób, które wychowały się na Szelągu do snucia wspólnej opowieści. W stworzonych przeze mnie kulturowych portretach drzew ujęta została wiedza potoczna i popularyzatorsko-naukowa. Inne będzie znaczenie drzew rodzimych, które wpisały się w historię regionu i lokalnych społeczności, a  inne drzew, które zostały sprowadzone do Polski.

Jakie drzewo, Twoim zdaniem, odgrywało w naszej kulturze największą rolę?

Drzewa długowieczne mają szczególny status. U Słowian takim drzewem był dąb. W mitologii słowiańskiej był uważany za drzewo władcy piorunów. W katolickim średniowieczu za ścięcie dębu groziła kara śmierci. Bo dębina miała znaczenie gospodarcze. Do XIX wieku charakterystycznym elementem krajobrazu były lasy pastewne, gdzie rosły dęby i wypasano trzodę chlewną. Na wykarmienie jednej trzody potrzeba było 25 dorodnych dębów. Zresztą ceniono również drzewa miododajne, jak np. lipa, wierzba.

Jakie jeszcze drzewo na  Szelągu może być symbolem  naszej kultury i zachodzących przemian?

Dla mnie osobiście takim współczesnym symbolem kultury industrialnej jest platan. Te rosnące w Polsce są krzyżówkami platana amerykańskiego i orientalnego, czyli kultury wschodu i zachodu. W dodatku mówi się o platanie jako o mieszczuchu. Te drzewa dobrze radzą sobie w zanieczyszczonym środowisku, dlatego chętnie sadzi się je w miastach. Platan gubi korę, podobnie jak klon. Ich umiejętność samooczyszczania się odkryto w XIX wieku w czasie rewolucji przemysłowej, wówczas masowo zaczęto sadzić je w Londynie, stąd nazywano je londyńskim drzewem. Takim charakterystycznym drzewem na pewno od kilku pokoleń na Szelągu są kasztanowce. Te drzewa są zresztą uwiecznione na fotografiach Restauracji Schillig z przełomu XIX i XX wieku. Z kasztanów produkowano klej, a dzieci z kory drzew robiły instrumenty muzyczne.

W parku są też rośliny, które mogą być dla nas tropami, jak odczytywać historię tego miejsca.

Na Szelągu w XIX i do połowy XX wieku były ogrody i pola uprawne, rosło zboże, nad Wartą wypasały się owce.  W latach 30. znajdowały się tutaj również szklarnie, w których prezes Poznańskiego Towarzystwa Ogrodniczego hodował szczepki winorośli. Zachowały się jego porady ogrodnicze. Przy hodowaniu wina pod szkłem chwalił sobie obecność pająków i ropuch jako pomocników, które rozprawiały się ze ślimakami i muchami.

Teraz te rośliny mają tylko swoje pomniki.

Postanowiłam uczcić pamięć o tych roślinach i postawiłam w parku takie tymczasowe kamienie pamiątkowe dla fiołków, żyta zwyczajnego, grzybków twardzioszków…

Grzybek twardzioszek?

Tę historię opowiedziała mi jedna z mieszkanek, Pani Małgosia, która pamięta, jak mama wysyłała ją na łąkę na Szelągu, żeby nazbierała grzybków podróżniczków (tak je potocznie  nazywano), do jajecznicy. Dodaje się je też do zupy. Mają podobno smak orzechowy. Są to małe grzybki, które rosną na łąkach, pastwiskach. Nazywają się podróżniczki, bo tak jak stado krów sobie wędrowało, tak te grzybki za nim podążały, rosły w czarcich kręgach na użyźnionej glebie.

Do opowiedzenia o drzewach i roślinach na Szelągu wymyśliłaś nie tylko pamiątkowe kamienie, ale też biżuterię  funeralną.

Narodziny Parku Szelągowskiego przypadają na okres epoki wiktoriańskiej. Niezwykłym wyrazem tej epoki jest biżuteria żałobna. Wytwarzana ze złota i srebra, zawierała w sobie elementy „organiczne” takie jak włosy, splecione w wymyślne wzory lub miniatury portretowe bliskiej osoby. W tych małych jubilerskich dziełach sztuki zaklęta była pamięć o tych, którzy odeszli. Wykorzystałam ten pomysł i wspólnie z Agatą przygotowałyśmy instalację, która została ustawiona w parku. Za szkłem, w metalowych ramkach znalazły się rośliny. Udało nam się w ten sposób nawiązać dialog z bywalcami Szeląga. Za co bardzo jesteśmy wdzięczne. W otwieranych ramkach z czasem zaczęły pojawiać się inne rośliny. Oczywiście nie da się ukryć, że część „biżuterii została skradziona”. Okazało się, że to, co opakowałyśmy w kawałek metalu i szkło, czemu nadałyśmy materialną wartość i znaczenie, zostało skradzione. Wystawa powstała z publicznego grantu miasta Poznania. 

W opowieściach tych, którzy tu mieszkali, pojawia się wiele elementów, których dziś już tu w parku nie zobaczymy, pozostały na zdjęciach i we wspomnieniach. 

Tak jak topola, pod którą umawiała się szelągowska młodzież i stąd wyruszała do miasta (śmiech).

Ale jest też przykład działania w drugą stronę. Źródełko wody żelazistej we wspomnieniach mieszkańców Szeląga nie istnieje, bo 50 lat temu go tutaj nie było, woda w nim nie płynęła, nie było zagłębienia terenu, podłoże było płaskie. A mimo to jest naturalnym tworem. Symbolem spotkania

żywiołu natury i kultury. Źródełko na Szelągu jest wytworem człowieka. Woda zaczęła wybijać na skutek awarii ujęcia wodnego. W ciągu kilku dekad wyżłobiła koryto. Rdzawy kolor nadają jej jony żelaza. I to źródełko jest właśnie najpiękniejszym pomnikiem i symbolem Szeląga.

Co z tego wszystkiego, o czym opowiadasz, dla nas wynika?

Źródłem kulturowych opowieści jesteśmy MY - LUDZIE. To my jesteśmy odpowiedzialni za to, jakie wzorce kultury przyjmujemy, co po sobie zostawimy kolejnym pokoleniom. To my decydujemy, z jakiego źródła czerpiemy.