Witamy w LIPCU! Najnowszy numer SUKCESU jest już dostępny 🌞 zapraszamy do lektury e-wydania najpopularniejszego magazynu lifestylowego o Poznaniu 🌞  

Organizator:

Zgrany zespół to klucz do sukcesu

04.01.2023 09:34:02

Podziel się

W Sigvaris S.A. wiedzą, co to znaczy praca zespołowa. Dzięki wsparciu i zgranej drużynie firma zamknęła 2022 rok z prawie milionem wyprodukowanych produktów uciskowych i ortopedycznych. Mieli trudne chwile w pandemii, ale nikt nie stracił pracy – co więcej – wszyscy wtedy byli zaangażowani w produkcję maseczek, zarząd firmy również. Lucyna Miczuga – Z-ca Dyrektora Produkcji, Krzysztof Kwiatkowski – Dyrektor Produkcji i Aleksander Rybak – R&D, Quality and Regulatory Manager, przyszli do firmy Sigvaris S.A. z zupełnie różnych branż, ale to tutaj odnaleźli swoje zawodowe miejsce na ziemi i ludzi, z którymi można już nie tylko konie kraść, ale osiągać najwyższe branżowe szczyty. A to jest dziś wielka wartość.

ROZMAWIA: Joanna Małecka
ZDJĘCIA: Bonderphotography

Aleksander Rybak, R&D, Quality and Regulatory Manager: Zacząłem pracę w firmie w lipcu 2021 roku. Przyszedłem z zupełnie innej branży, z firmy produkującej designerskie meble i akcesoria do domu. I tak zamiast meblami zająłem się branżą medyczną, która jest bardziej wymagająca, ponieważ nasze wyroby muszą być bezpieczne jakościowo na najwyższym możliwym poziomie i skuteczne. Jak Pani widzi, w moim życiu nastąpił dość spory przeskok.

Faktycznie, duże wyzwanie. Długo uczył się Pan branży?
AR: Wydaje mi się, że cały czas jeszcze się uczę. Duży komfort i wsparcie, które dostałem już na samym początku, to wysokiej klasy specjaliści, a więc cały zespół, z którym mam wielką przyjemność pracować. Dzięki temu start w nowej branży był dla mnie znacznie łatwiejszy niż się spodziewałem no i mamy na swoim koncie już kilka sukcesów.

Jakich?
AR: Udało nam się wdrożyć już cztery nowe wyroby, co uważam za wielki sukces. Przychodząc tutaj, otrzymałem jasne wytyczne od pani prezes, aby rozwijać nasze produkty i wydobyć z tego zespołu to, co najlepsze.

No i udało się, brawo!
AR: Dziękuję. Cieszę się i jestem dumny, że wprowadziliśmy na rynek stabilizator kolana, ortezę nadgarstka, stabilizator stawu skokowego oraz nową serię wyrobów kompresyjnych o nazwie Pani Teresa Professional. Uprzedzam – to nie koniec, ponieważ ten rok nazywamy rokiem premier i mamy zaplanowanych kolejnych siedem. Jesteśmy na ostatniej prostej, jeśli chodzi o bardzo ważne wdrożenie. Te wyroby z kolei trafią do troszkę innego segmentu niż ten, który obsługujemy dzisiaj, będzie to inna grupa docelowa i inni pacjenci. O szczegółach opowiem innym razem (śmiech). Standardowo pomagamy pacjentom po urazach ortopedycznych oraz pacjentom z obrzękami, do których kierujemy nasze wyroby kompresyjne.

Jak przyjęły się nowe wyroby?
AR: Muszę przyznać, że mamy bardzo dobry feedback zarówno od lekarzy, fizjoterapeutów, z aptek i, co najważniejsze, od samych pacjentów. Spotkaliśmy się ze świetnym przyjęciem pod kątem jakościowym i funkcjonalnym, z czego się bardzo cieszę. Dlatego mamy apetyt na więcej. Oprócz bieżących wdrożeń mamy plan na następne dwa lata i tutaj nieśmiało zerkam na Lucynę i Krzysztofa, bo to oni będą musieli to wszystko wyprodukować (śmiech). A jest to wyzwanie.

Krzysztof Kwiatkowski, dyrektor produkcji: Dla nas duża produkcja nie jest żadnym problemem. Chcemy produkować więcej. Mamy odpowiednie zasoby i potencjał do wzrostu, doskonałą załogę. Alek, nie krępuj się, jesteśmy na to gotowi (śmiech).

Długo Pan tutaj pracuje?
KK: Kilka miesięcy, ale szybko się tutaj zadomowiłem. W firmie panuje naprawdę niesamowita atmosfera i nie jest to powiedziane na potrzebę tego wywiadu. Mówię szczerze. Trafiłem tutaj po okresie pracy w Warszawie, wcześniej pracowałem przy produkcji wyrobów tytoniowych oraz spożywczych. Tam przeszedłem ścieżkę od stażysty do zespołu zarządzającego fabryką, więc znam proces produkcji od podszewki. Tutaj zostałem bardzo dobrze przyjęty, proces wdrożenia nie polegał na tym, że sam miałem sobie poradzić, ale pierwsze dwa tygodnie miałem zaplanowane co do godziny. Zależało mi na tym, by pracować na stanowiskach produkcyjnych, żeby poznać cały proces. I tak się stało. Nauczyłem się podstawowej obsługi urządzeń, zobaczyłem, jak wszystko funkcjonuje. Wspaniały zespół niesamowicie zgranych ludzi był dla mnie sporym zaskoczeniem. Rzadko zdarzają się takie firmy. Pamiętam, kiedy któregoś dnia przyszedłem do kantyny na śniadanie, a na stole stało ciasto. Zapytałem, kto ma urodziny, chcąc złożyć życzenia. Uprzejma pani odpowiedziała, że upiekła tak po prostu i przyniosła dla wszystkich.

Ale to miłe…
KK: Bardzo! Innym razem nasza pani prezes obchodziła 3. rocznicę pracy w Sigvaris, pracownicy przygotowali niespodziankę – były balony, kwiaty, prezenty... I to był dla mnie sygnał, że między pracownikami a zarządem jest świetny kontakt, czego brakuje w wielu firmach. Na ogół tego kontaktu nie ma (śmiech), nie mówiąc o relacjach, które brzmią jak abstrakcja. Tutaj jest inaczej. Tutaj gramy do jednej bramki, szanujemy się i lubimy.

Lucyna Miczuga, zastępca dyrektora produkcji: Faktycznie, potwierdzam, kontakt, który mamy z zarządem, jest bezcenny. Przykładem tego może być fakt, że jeśli Pani prezes nie pojawi się na produkcji kilka dni, to padają pytania, czy coś się stało? To wiele pokazuje. Pracuję tutaj z naszej trójki najdłużej, bo prawie 25 lat. Moje pierwsze stanowisko to praca na krojowni, potem kontrola jakości, R&D, awans na kierownika szwalni, potem całego działu produkcji, aż po prowadzenie działu utrzymania ruchu, czy nadzór nad technologami. Przeszłam wszystkie szczeble pionu produkcji i jestem z tego dumna. Firma dbała o to, żebym się nie nudziła (śmiech). Przez ten czas miałam sposobność współpracować z kilkoma zarządami, ale ten zdecydowanie na nowo zespolił ludzi. Mówię „na nowo”, ponieważ mam wrażenie, że współpraca ta jest na bardzo wysokim poziomie zaangażowania z wszystkich stron, jak wtedy, kiedy z założycielkami firmy, Anią i Elą, pracowaliśmy na nasz wspólny sukces. Dzisiaj również mamy czas dużych zmian i wzrostów, co nas bardzo cieszy. Pewnie, że nie zawsze jest słodko czy kolorowo, ale cały czas doskonalimy się i pracujemy na to, aby stać się jeszcze atrakcyjniejszym i bezpieczniejszym miejscem pracy, tak aby nasi pracownicy mogli rozwijać swoje kompetencje i mogli czuć się tutaj dobrze. To nie są puste słowa, może jako przykład powiem, że na przestrzeni ostatniego roku mieliśmy 14 awansów wewnętrznych, co osobiście za każdym razem tak samo mnie cieszy. Pokazuje to, że mamy naprawdę zespół wyspecjalizowanych i zaangażowanych ludzi.

KK: Dodam tylko, że nasza firma jest trochę przykładem takiego polskiego „american dream”. Wszystko zaczęło się w garażu, stopniowo, krok po roku dobudowywano kolejne budynki, zwiększał się asortyment, zatrudnienie, park maszynowy. Firma była spółką notowaną na GPW, a dzisiaj jest częścią międzynarodowego koncernu o zasięgu globalnym.

I to pewnie nie koniec. Ile wyrobów produkujecie rocznie?
KK: Prawie milion łącznie medycznych wyrobów kompresyjnych i ortopedycznych. Myślę, że w przyszłym roku przekroczymy ten milion.

LM: Cieszy nas rozwój naszego portfolio i wzrost wolumenu. Mimo tego, że w minionych latach z różnych, nie zawsze zależnych od nas przyczyn były  gorsze chwile, dzisiaj jesteśmy dumni z tego, jakie i ile wyrobów produkujemy i do ilu różnych krajów je wysyłamy. Widzimy, że wszystko idzie w dobrą stronę i oby tak dalej.

KK: Za rozwojem idą inwestycje w technologie, park maszynowy, co mnie bardzo cieszy. Mamy bardzo duże wsparcie w tego typu działaniach ze strony centrali w Szwajcarii. Budżet na projekty inwestycyjne w przyszłym roku to około 2,5 miliona złotych. To jest niezwykle budujące.

AR: Rozwój nie ogranicza się tylko do tego, co powstaje w siedzibie firmy. Pracujemy nad rozwojami nowych produktów razem z lekarzami, pielęgniarkami, rehabilitantami i naszymi pacjentami. To jest szalenie ważne.

KK: Na koniec dodam, że inwestycje nie są po to, by ograniczyć pracę ludzi, ale aby uczynić ją bardziej efektywną i ekonomiczną, zwiększając możliwości produkcyjne i otwierając potencjał do dalszego wzrostu. Stajemy się centrum eksperckim w wielu dziedzinach. Alek jest bardzo skromny, ale na początku roku przyjadą do nas koledzy z Europy, z którymi rozmawiamy o rozwoju produktów i wdrażaniu w innych spółkach naszej Grupy, koncepcji wyrobów zaproponowanych i rozwiniętych przez nasz, polski oddział. Jesteśmy stosunkowo małą fabryką z ogromnym potencjałem, liczącą się na europejskim rynku. Nasi klienci też to widzą, dlatego o te wyprodukowane miliony jestem spokojny.