Witamy w kwietniu! Najnowszy numer SUKCESU jest już dostępny 🌞 zapraszamy do lektury najpopularniejszego magazynu lifestylowego o Poznaniu 🌞  

Organizator:

Curling - sport dla długowiecznych

11.04.2024 10:02:09

Podziel się

W Poznaniu mamy sekcję curlingu, sportu na lodzie i… bez łyżew, ale z osobami szczotkującymi tor. Może go uprawiać każdy, w każdym wieku, a nawet osoby z niepełnosprawnościami poruszające się na wózku. Curlingowe tajemnice odsłania przed nami zawodniczka Poznańskiego Klubu Curlingowego, Małgorzata Hałas. – Jest taka anegdota, że największe sukcesy sportowe odnoszą kraje na „sz” – Szkocja, gdzie narodził się curling, Szwajcaria, Szwecja, stąd mówimy z uśmiechem, że jesteśmy szPolski – mówi Pani Małgorzata.

ROZMAWIA: Juliusz Podolski
ZDJĘCIA: Materiały prasowe poznańskiego klubu, Bartłomiej Wójciński Fotografia / bwojcinski.com

Przeglądając Pani profil na Instagramie, od razu widać, że jest Pani kobietą wielu zainteresowań: curling, konie, narty, fotografia, fortepian… Jak Pani znajduje na nie wszystkie czas?
Małgorzata Hałas
: Tak, ale powiedzmy sobie szczerze, od kiedy poszłam pierwszy raz na trening curlingowy, to jest to moja najważniejsza życiowa pasja. Curling mocno wyparł jazdę konną, a fortepian to obecnie forma bardzo przyjemnego relaksu. A skąd biorę czas? Sama jestem sobie sterem, żeglarzem, okrętem, gospodarując swoim czasem, ponieważ pracę mogę w dużej mierze wykonywać w domu. Poza tym moja rodzina jest bardzo wyrozumiała, ponieważ każdy ma swoje pasje i swobodnie może je realizować. Wzajemnie się wspieramy. W życiu najważniejsza jest równowaga, jeżeli jest, to wszystko się układa.

A kim Pani jest z zawodu?
Od blisko 10 lat zajmuję się zawodowo fotografią, stąd mam bardzo elastyczne godziny pracy. Daje mi to także możliwość pracy w trakcie wyjazdów na zawody czy w domu. Specjalizuję się w fotografii kulinarnej, m.in. zrobiłam ich wiele dla poznańskiej restauracji Fromażeria, która została wyróżniona przez czerwony Przewodnik Michelina. Znalazły się w nim moje zdjęcia. Drugi profil, to fotografia rodzinna i dziecięca. Mogę pracować w godzinach przedpołudniowych, a praca nie koliduje ze szkolnymi obowiązkami dzieci. Kiedy kładą się spać, jak wielu z nas, po nocach pracuję przy komputerze.

Z przyjemnością oglądam rywalizację na lodowisku już od dawna, właściwie od momentu, kiedy curling pojawił się na antenach Eurosportu. Zafascynował mnie ten sport. Jak Pani trafiła do tej dyscypliny?
Moją fascynację sportem rozdzieliłabym na dwa etapy, czyli to, co mnie fascynowało kiedyś, i to, co fascynuje dzisiaj. Mój pierwszy kontakt z curlingiem był podobny jak u Pana, czyli za pośrednictwem Eurosportu. Po jakimś czasie trafiłam na ogłoszenie w internecie, że Poznański Klub Curlingowy prowadzi trening otwarty. Dla mnie to było coś niezwykłego. Poczułam, że będę mogła na żywo zetknąć się z tym, co znałam tylko z ekranu telewizyjnego. Później fascynacja przerodziła się w wielką pasję: poczułam ducha rywalizacji, współzawodnictwa, budowania drużyny. Coraz bardziej wchodziłam w sport. Co ciekawe, niewiele jest dyscyplin sportowych, gdzie już na początku swojej kariery ma się możliwość spotkania z mistrzami Europy czy olimpijczykami. Poza sferą zawodów na poziomie mistrzowskim są turnieje towarzyskie, również w Polsce i to właśnie na tych imprezach można spotkać takich zawodników.

Wielkim plusem tej olimpijskiej dyscypliny jest niezależność od wieku. Curling można uprawiać od dziecka do seniora, co więcej – są też grupy osób z niepełnosprawnościami, w tym poruszające się na wózkach, głuche i słabosłyszące.
Tak, to bardzo cieszy, bo planuję być aktywna bardzo długo! W curlingu zawodnicy są jak wino, im starszy, tym lepszy (śmiech). Treningi można zacząć w każdym wieku. Widać to na przykład na igrzyskach, gdzie najstarsze wiekowo drużyny to właśnie curlerzy. To dyscypliny, w których niezwykle ważne jest doświadczenie. Poza oficjalnymi zawodami w Polsce mamy turnieje towarzyskie, w których głusi, osoby na wózkach oraz pełnosprawni zawodnicy wspólnie rywalizują.

Jest to sport wyczynowy, bo kamienie są ciężkie, ale przecież to szachy na lodzie, ważna jest bowiem taktyka, strategia, a także precyzja.
Na poziomie amatorskim, żeby cieszyć się uprawianiem tego sportu, nie trzeba mieć superprzygotowania fizycznego, natomiast jeżeli chodzi o wyczyn na wysokim poziomie, to wszystkie elementy są niezwykle ważne – i kondycja, i taktyka, i precyzja. Wygrywa bowiem ten, kto ma lepszą skuteczność i taktykę. Mówiąc o szachach na lodzie, to najważniejszą postacią jest kapitan, który już od pierwszego kamienia musi myśleć, jakie będzie kolejne zagranie, przewidywać ruchy przeciwnika i jakim ruchem zakończyć rozgrywkę. Kapitan czasami poświęca kamień, by w ostatecznej rozgrywce pokonać rywali.

Jest to dyscyplina na lodzie, która nie ma nic wspólnego z jeżdżeniem na łyżwach.
My trochę się śmiejemy, że pytając o łyżwy w curlingu to tak, jak pytać wioślarza, jak się pływa w kajaku. Mamy za to specjalne buty. Jeśli ktoś tych butów nie ma, to w klubach curlingowych są takie odpowiednie nakładki i można je wypożyczyć. Co ważne! Nie trzeba mieć żadnego sprzętu, by zacząć grać.

Fascynujące jest wypuszczanie ciężkiego kamienia, który z precyzją zegarmistrzowską trafia w wybrany kamień na lodzie w okolicach domu, który jest celem rozgrywki. Jak to się robi?
Tor curlingowy ma 44,5 metra. By kamień zatrzymał się w pożądanym miejscu, to nie jest tylko zasługa tego, kto go wypuszcza, ale całego zespołu. Oprócz zawodnika, który puszcza kamień, mamy jeszcze kapitana, który dobiera linię, po której kamień ma się poruszać, i szczotkujących, którzy odpowiadają za kontrolę ślizgu kamienia. W czasie zagrania muszą się komunikować. Jeżeli jakikolwiek element zawiedzie, to zagranie kończy się niepowodzeniem. Idealnie zagrany kamień to zasługa całej drużyny!

A na czym polega szczotkowanie?
Na pierwszy rzut oka wygląda to zabawnie. Tak naprawdę to wielki wysiłek i jest to element, który może decydować o skuteczności zagrania. Topowi zawodnicy ze świata szczotkując lód, mogą spowodować, że kamień wydłuży swój ślizg nawet kilka metrów. Ale wszystko odbywa się w komunikacji z kapitanem i to on decyduje, z jaką siłą zawodnicy szczotkują lód. Proszę sobie wyobrazić, że nawet minimalny paproch może wpłynąć na długość albo kierunek jazdy kamienia, który waży prawie 20 kilogramów.

Kto zatem wygrywa mecz?
Na końcu toru mamy dom o szerokości około 5 m. Mecz składa się z 6 do 10 partii zwanych endami, w którym każda z drużyn rozgrywa osiem kamieni naprzemiennie. Wygrywa ten zespół w endzie, którego kamienie są najbliżej środka domu. Punkty natomiast zlicza się za każdy kamień, który jest bliżej środka niż najbliższy kamień przeciwnika. Po rozegraniu endów zlicza się punkty i wygrywa ta drużyna, która zdobyła ich najwięcej. W curlingu mamy kodeks honorowy. Zawodnicy sami sobie sędziują mecze. Uczciwość jest na pierwszym miejscu. Sędzia jest tak naprawdę tylko w bardzo spornych sytuacjach, np. kiedy zawodnicy nie są w stanie ustalić, który kamień jest bliżej środka i jest wymagane dokonanie pomiaru. Duch curlingu wymaga od nas szacunku dla przeciwnika, nie przeszkadza się mu w zagraniu, przyznaje się, kiedy kamień dotknie nogi czy szczotki, a po meczu… idzie się na kawę, by podyskutować o curlingu. Wygrana drużyna stawia. Curling to bardzo honorowa i wysokiej kultury dyscyplina sportu.

Sukcesy klubu…
Chyba największym organizacyjnym było pozyskanie kamieni do gry. Dzięki pomocy Polskiej Federacji Klubów Curlingowych mamy w Poznaniu dwa komplety. To dla każdego klubu olbrzymi wydatek, bo nowy komplet kosztuje ok. 100 tys. zł, a bez nich nie da się trenować. Drugi to fakt, że mamy miejsce do treningu dzięki Lodowisku na Chwiałce, które wymalowało domy na tafli i udostępniają nam obiekt do treningów. Po pandemii, która była dla nas trudnym okresem, udało nam się ściągnąć do Poznania bardzo utytułowanych zawodników z tytułami mistrzostw Polski, mamy również medalistę mistrzostw Europy Borysa Jasieckiego. Jeśli chodzi o sportowe sukcesy – zdecydowanie jest to srebrny medal mistrzostw Polski mężczyzn zdobyty przez zespół Borysa w marcu tego roku.

Jak trafić do curlingu?
Do naszego klubu można przyjść zawsze. Wystarczy zajrzeć na Facebooka lub Instagram, przyjść do nas na trening i spróbować. To jest sport dla każdego, mamy w Polsce nawet czteroosobowy zespół rodzinny. U nas treningi są zawsze otwarte, zawsze znajdzie się ktoś, kto poświęci nowej osobie czas, a rekrutacja do klubu trwa cały rok. Szczególnie zachęcamy młodzież do spróbowania tej olimpijskiej dyscypliny.