Witamy w kwietniu! Najnowszy numer SUKCESU jest już dostępny 🌞 zapraszamy do lektury najpopularniejszego magazynu lifestylowego o Poznaniu 🌞  

Organizator:

Naszym fundamentem są ludzie

02.04.2024 12:17:03

Podziel się

Lafrentz to niekwestionowany w Polsce lider w zakresie zarządzania, nadzoru i projektowania w obszarze infrastruktury drogowo-mostowej. Wykonawca wielu robót żelbetowych dla budownictwa kubaturowego, developer w obszarach odnawialnych źródeł energii, jak również wykonawca usług wykończenia i remontów wielu prestiżowych inwestycji. Maciej Durski, prezes zarządu, kiedy niespełna 30 lat temu, zaraz po studiach, zaczynał pracę w firmie, nie wiedział, że wraz z zespołem zbudują tak silną markę. Ponad wszystko ceni sobie ludzi, pewnie dlatego spółka dzisiaj daje pracę ponad tysiącowi osób. Wyróżniony odznaką honorową „Za zasługi dla województwa wielkopolskiego” nie wyobraża sobie stanąć w miejscu, bo tylko nadążanie za tym, co daje nam świat, pozwoli mu utrzymać firmę w ścisłej czołówce. Nigdy nie siedzi w ostatnim wagonie, ma do siebie duży dystans i wizję kolejnych trzydziestu lat Lafrentz w sercu.

ROZMAWIA: Joanna Małecka
ZDJĘCIA: Fotobueno
[współpraca reklamowa]

Firma ma na swoim koncie tak ważne realizacje, jak choćby nadzór nad budową tunelu w Świnoujściu, obwodnic Poznania, projekty wielu kilometrów dróg ekspresowych, w tym ważnej dla Wielkopolski drogi S5, niezliczoną liczbę wykończonych apartamentów i mieszkań, budowę w naszym mieście osiedli mieszkaniowych na Strzeszynie Greckim, Jeżycach, Winogradach czy przy ul. Bukowskiej, a także setki megawatów zaprojektowanych farm fotowoltaicznych.

Pan wybaczy, Panie prezesie, ale Lafrentz brzmi trochę po francusku, a to przecież poznańska marka.
Maciej Durski:
Wiele razy się z tym spotkałem, więc uspokajam – nie jest Pani pierwsza. Faktycznie, niektórzy nawet stosują francuski akcent, wymawiając tę nazwę. Właścicielem firmy początkowo był niemiecki kapitał i nazwa pochodzi po prostu od nazwiska założyciela. Była to wtedy jedna z największych firm budowlanych w Niemczech, specjalizująca się w infrastrukturze drogowo-mostowej i aspirująca do wejścia na polski rynek. Miała 24 oddziały na świecie. W ramach anegdoty opowiem, że kiedy podpisywaliśmy umowę z Francuzami na nadzór budowy rozwiązań komunikacyjnych w galerii Posnania, prezes tamtej spółki na koniec podał mi rękę i powiedział: „Gratuluję, bardzo się cieszę, że dwie francuskie firmy mogą ze sobą współpracować”. Nie wyprowadziłem go z błędu (śmiech).

Ale dziś to już polska firma.
Od kilku lat jestem już większościowym udziałowcem spółki, w lutym przyszłego roku minie 30 lat, od kiedy zaczęliśmy działalność.

Rozumiem, że obszar i zakres działalności się nie zmienił?
Głównie działamy w Polsce, ale zdarza się, że interesują nas również realizacje za granicą. W sumie grupa Lafrentz to sześć rodzajów usług. Lafrentz Consulting zajmuje się zarządzaniem i nadzorem robót drogowo-mostowych, infrastrukturalnych, kubaturowych oraz inwestycji w odnawialne źródła energii. Wieloosobowe zespoły wysoko wykwalifikowanych inspektorów pracują w całym kraju, gdzie rozmieszczone są nasze liczne biura terenowe. Lafrentz Project to z kolei pracownia projektowa, a więc zespół zajmujący się projektowaniem infrastruktury drogowej, mostowej, inżynieryjnej oraz OZE. Mamy dwa oddziały – w Poznaniu i Katowicach. Współpracujemy z projektantami z wielu branż, od których przy tak skomplikowanych zadaniach wymaga się ogromnej wiedzy technicznej.

To bardzo duża firma.
Tak. Powiem nieskromnie, że w Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad jesteśmy traktowani jako lider w kategorii nadzorowania i projektowania inwestycji drogowych. Zatrudniamy setki inspektorów nadzoru oraz projektantów, a więc grupa jest dość spora. Poza tymi dwoma wspomnianymi obszarami, mamy w naszej strukturze Lafrentz Construction, a więc usługi budownictwa kubaturowego i przemysłowego. Zapewniamy grupy budowlane z ogromnym doświadczeniem i wieloletnim stażem w zawodzie. Pracujemy jako generalny wykonawca lub podwykonawca obiektów kubaturowych. Nie byłbym sobą, gdybym nie wspomniał o naszych lokalnych realizacjach, jak choćby wieże na Hawelańskiej – najwyższy budynek mieszkalny w Poznaniu, osiedle na Strzeszynie, Wiepofama czy Hampton by Hilton w Swarzędzu. Projektowaliśmy liczne obwodnice i drogi naszego województwa oraz nadzorowaliśmy budowę wielu poznańskich ulic, w tym przebudowę ul. Św. Marcin, obwodnice miasta w ciągu dróg ekspresowych, pracowaliśmy przy połączeniu ulicy Niestachowskiej z Kościelną, a z prac poza naszym regionem to największym wyzwaniem jak do tej pory było nadzorowanie budowy tunelu w Świnoujściu. W naszym portfolio znajduje się też Lafrentz Home – dział zajmujący się wykańczaniem inwestycji pod klucz. Ten obszar działalności prowadzimy już dziewięć lat. Obecnie realizujemy wykończenie obiektów hotelowych, apartamentowych czy też biurowych głównie na wybrzeżu i w górach dla dużych inwestorów.

Takich apartamentów jest coraz więcej.
W ciągu kilku ostatnich lat mamy prawdziwy boom na tego typu inwestycje. W Polsce zaczyna rozwijać się rynek wynajmu, który do tej pory był marginalizowany. Widać, że pokolenia, które wkraczają na rynek pracy, już nie chcą posiadać, tylko wynajmować. Najnowsze badania wyraźnie pokazują, że popularne dzisiaj domki na obrzeżach miast będą z czasem pustoszeć na korzyść mieszkań w centrach dużych aglomeracji. Centralizacja wraca, ale to wiąże się z tym, że rosną ceny gruntów w miastach i powoli brakuje ziemi na kolejne inwestycje. I to prawda, co mówi się „na mieście”, że jak w Poznaniu powstają jakiekolwiek mieszkania, to natychmiast są sprzedawane. To oczywiście generuje wzrost cen nieruchomości, które być może nie wybiją już mocno w górę w ciągu najbliższych lat, ale na pewno nie spadną.

Czyli nic tylko kupować mieszkanie i zlecić Wam wykończenie pod klucz.
Zapraszam. Wykonujemy wykończenia zarówno prywatnych domów, mieszkań, jak i hoteli czy budynków usługowych. Chcę tutaj podkreślić, że we wszystkich obszarach działalności stawiamy na jakość. To jest dla nas najważniejsze. Podpowiadamy klientom, że czasami dołożenie tej przysłowiowej złotówki za kompleksowość usług nie dociąży budżetu, a pozwoli na spokojne oczekiwanie na swoje wymarzone mieszkanie. Oszczędzimy sobie wielu nerwów i sytuacji, kiedy wybrana przez nas ekipa budowlana nie wykona remontu na czas lub zwyczajnie upłynni się z miejsca budowy. Takich sytuacji jest mnóstwo. My dajemy klientowi polisy ubezpieczeniowe i 3-letnią gwarancję na nasze usługi. Nie jesteśmy anonimowi, łatwo nas znaleźć i klienci do nas wracają.

Ale to nie koniec Waszej działalności, prawda?
W grupie mamy także dział Lafrentz Estate, biuro nieruchomości działające dla naszych wewnętrznych potrzeb. Czasem wymagane jest, aby reprezentować lub zwyczajnie pomóc deweloperowi zwiększyć sprzedaż lub wynajem, dlatego oferujemy również usługi w tym zakresie. Ostatnie nasze dziecko to Lafrentz Energy – marka, która zajmuje się kompleksowym przygotowaniem projektów farm fotowoltaicznych i wiatrowych. Usługi kierowane są do inwestorów indywidualnych, instytucjonalnych, przedsiębiorstw prywatnych, funduszy inwestycyjnych oraz deweloperów. Wyszukujemy dedykowane pod inwestycje grunty, podpisujemy 30-letnie umowy dzierżawy, przygotowujemy projekt farmy fotowoltaicznej lub wiatrowej, występujemy o warunki przyłączeniowe. Ubolewam nad tym, że w temacie odnawialnych źródeł energii jesteśmy niestety daleko w tyle na tle innych krajów europejskich. Mam nadzieję, że to się zmieni i kiedyś wszystkie kopciuchy pójdą w niepamięć. Jesteśmy też na bieżąco w temacie wodoru, bo to jest przyszłość, która dopełni fotowoltaikę i farmy wiatrowe.

Kto dzisiaj korzysta z farm fotowoltaicznych?
Wiele przedsiębiorstw, hoteli. Świetnym przykładem może być farma znajdująca się przy jednym z rond w Świebodzinie. Wokół tej inwestycji zaczęły wyrastać kolejne firmy, które korzystają z zielonej energii. Dzisiaj w ten sposób przyciąga się inwestorów do danego regionu, bo firmy potrzebują zlikwidować ślad węglowy i wykazać, że korzystają z odnawialnych źródeł energii. Za każdym razem, kiedy bierzemy udział w konferencjach czy kongresach związanych z tematyką zielonej energii, próbujemy przekonywać samorządy, że to jest przyszłość rynku energetycznego w Polsce i namawiać do inwestowania w tego typu rozwiązania. Dzisiaj nie przyciągnie się inwestora, dając mu tylko grunt. Przedsiębiorcy muszą spełnić wymagania środowiskowe, a każda tego typu inwestycja w regionie będzie dla niego korzystna. Liczymy na to, że kiedyś każda firma będzie mogła wybudować sobie taką farmę na własny użytek. Niemcy, czy też kraje skandynawskie, są obecnie w czołówce jeśli chodzi o liczbę fotowoltaiki, a cały czas się rozwijają i nie ma wyjścia – my musimy robić to samo.

A Polska wciąż jest w tyle.
Niestety tak. Wie Pani, ja wciąż słyszę od ludzi pytania w stylu: „Co tam z tym wodorem?”. To wywołuje we mnie wielkie przerażenie.

Dlaczego?
Cała Europa przygotowana już jest na produkcję wodoru, a my wciąż stawiamy pytania. To jest mniej więcej tak, jak ludzie do niedawna jeszcze zadawali pytania, co ze sztuczną inteligencją, czy ona w ogóle wejdzie w życie? Patrzyłem na tych ludzi ze zdumieniem, bo przecież co to za pytanie, skoro zmiana dzieje się tu i teraz i musimy za nią nadążyć. Zresztą chcąc być nadal w czołówce, musimy reagować na to, co daje nam świat i wprowadzać do swojej działalności rozwiązania oparte o sztuczną inteligencję.

Gdzie te rozwiązania wdrażacie?
Wykorzystujemy AI do naszej codziennej pracy biurowej i marketingowej, ale to jest wciąż za mało. Obecnie czekamy na audyt, żeby dokładnie sprawdzić, w jakich obszarach będziemy mogli jeszcze bardziej ją wykorzystać.Poza tym, po prawie 30 latach działalności, zdecydowaliśmy się na rebranding.

Po co?
Uważamy, że przez te wszystkie lata zbudowaliśmy silną markę Lafrentz i tę siłę chcemy pokazać nie tylko nową identyfikacją wizualną, ale również sposobem działania, komunikacji i współpracy.

Wciąż odpowiada Pan w liczbie mnogiej.
Tak, bo to, że dzisiaj jesteśmy liderem na rynku, to zasługa naszych ludzi, całego zespołu. Mamy doskonałą, wysoko wykwalifikowaną kadrę fachowców. Ten rebranding to nic innego jak pokazanie, jaka moc tkwi w Lafrentz. Rebranding docelowo ujednolici nasz wizerunek i wprowadzi kompleksowość naszych usług pod jednym szyldem – LAFRENTZ. Podkreślamy naszą kompleksowość i synergię pomiędzy poszczególnymi działami. Cały czas staramy się pokazać, że możemy z naszym klientem przejść wspólnie cały proces budowlany. Znaleźć grunt pod inwestycje, zaprojektować obiekt, wybudować go, nadzorować jego realizację, wyposażyć w fotowoltaikę, wykończyć „pod klucz”, na koniec rozliczyć wszystko, a może nawet dalej sprzedać lub wynająć. Jestem dumny z tego, że przez te wszystkie lata nigdy nie wyrządziliśmy nikomu żadnej szkody, wszystkie realizacje i projekty wykonaliśmy z należytą starannością, a rebrandingiem pokazujemy, jaka jest ogromna wartość naszej marki i jaka siła drzemie w naszych zespołach. Powiem to głośno i wyraźnie – nasza siła to ludzie.

Czyli sukcesem firmy Lafrentz po prostu jest Wasz zespół?
Zdecydowanie tak!

Jak udało się Panu pozyskać do współpracy tylu świetnych fachowców?
Jako firma wielką wagę przykładamy do atmosfery w pracy, to jest dla nas kluczowe. Czasami mam tę przyjemność rozmawiania z pracownikami i – jak doskonale Pani wie – są to miłe, ale i czasem trudne rozmowy. Zawsze powtarzam, że jeśli kiedykolwiek obudzą się rano i nie będzie im się chciało iść do pracy, to chciałbym, żeby przyszli i mi to powiedzieli. Nie ma nic gorszego niż tłumione wypalenie zawodowe. W trakcie takiej rozmowy zawsze szukamy rozwiązań, żeby ludziom się znowu chciało chcieć. Czasami jest to kwestia przesunięcia osoby do innego działu, a czasami trzeba po prostu się rozstać. Rozumiem to i szanuję. Nie obrażam się na ludzi, wspieram i kibicuję na nowej drodze zawodowej. Zresztą wiele osób wróciło do nas po przygodzie z innymi firmami, a my przyjęliśmy ich z wielką przyjemnością. Atmosfera to jedno, a drugie to wynagrodzenie, które choćby nie wiem co się działo, musi być na koncie u pracownika. Wielokrotnie słyszałem, że jesteśmy solidną firmą i że z nami się dobrze pracuje. I to napędza na kolejnych 30 lat. Może już nie ze mną za sterem... zobaczymy.

Chyba nie wybiera się Pan na emeryturę?
Nie, ale przyjdzie kiedyś na pewno taki moment, w którym należy przekazać dowodzenie młodszym i bardziej energicznym ludziom, czującym lepiej rynek i posługującym się najnowszymi trendami kierowania przedsiębiorstwem. Uważam, że taki „czas” powinien zauważyć każdy menadżer. Na razie jednak nie schodzę z pokładu. Chciałbym z tego miejsca podziękować całej załodze Lafrentz, która jest dla mnie bardzo ważna, bo przecież gdyby nie oni, to by mnie tutaj nie było. Szczególne podziękowania należą się kadrze zarządzającej, dyrektorom i kierownikom wszystkich działów. To oni biorą na siebie ogromny ciężar odpowiedzialności, podejmując czasem bardzo trudne i ryzykowne decyzje. Jednak najlepszym dowodem na ich profesjonalizm są bardzo dobre wyniki działalności grupy we wszystkich obszarach. Jestem bardzo dumny, że mogę pracować z takimi fajnymi, normalnymi i sympatycznymi ludźmi.
Dziękuję… Cieszę się również, że wspólnie pomagamy domom dziecka, osobom niepełnosprawnym, wspieramy aktywności sportowe, teatr u Przyjaciół w Poznaniu, robimy paczki dla rodzin. To też nas kształtuje i pokazuje, że nie jesteśmy tylko marką, która zarabia pieniądze, ale firmą o ludzkiej twarzy.

Nie bez powodu otrzymał Pan odznakę honorową „Za zasługi dla województwa wielkopolskiego”.
Po tylu latach pracy zostać uhonorowanym przez marszałka to wielkie wyróżnienie. To trochę tak, jakby ktoś powiedział mi po prostu głośno: „Dziękuję”. Odbywało się to podczas 30-lecia Wielkopolskiego Klubu Kapitału w Porcie Sołacz, w czerwcu 2023 roku. Dokładnie w tym samym miejscu, w dawnej restauracji Meridian, 30 lat temu odbyła się założycielska kolacja Lafrentz. W przyszłym roku będziemy właśnie tam świętować urodziny. To dobry znak.

Jak Pan trafił do tej firmy?
Nie będę oryginalny, jeśli powiem, że pracę załatwił mi ojciec. Był wieloletnim dyrektorem rejonu dróg publicznych w Kościanie, a potem przedsiębiorstwa drogowego. Kolega taty, który znał pana Lafrentza, ówczesnego właściciela firmy, od którego nazwiska powstała jej nazwa, zadzwonił któregoś dnia zapytać, czy młody nie chciałby przyjść do pracy. I tak to się zaczęło. Zaczynałem od zera, uczyłem się wszystkiego od początku. Moim szefem i mentorem był Janusz Szostak. Tworzyliśmy tę firmę w Polsce na początku we dwóch. Z biegiem lat dołączały kolejne osoby. Początkowo zajmowaliśmy się tylko nadzorami budowlanymi. Jako 25-latek jeździłem sam z dokumentami, kupowałem papier, drukarki, odwiedzałem różne gabinety ważnych ludzi i uczyłem się każdego dnia, jak zarządzać przedsiębiorstwem i jak zdobywać zaufanie pracowników, budując jednocześnie własny autorytet. Uważam, że to jest bezcenne, poznawać model firmy od zera. Kiedy Janusz przeszedł na emeryturę, naturalną koleją rzeczy było, że ja wejdę na jego miejsce. Lata upływają, a ja wciąż nie wiem, jak on to robi, że z roku na rok wygląda młodziej, a ja się starzeję (śmiech).

Pierwsza siedziba?
Wynajmowaliśmy pokój przy ulicy Chłapowskiego na
3. piętrze. Potem przenieśliśmy się do innego biurowca, dalej kupiliśmy biurowiec przy ulicy Zbąszyńskiej, ale tam też zrobiło się ciasno. Dziś spotykamy się na Kamiennogórskiej. Może i czas wybudować swoją siedzibę, ale gdzieś przeczytałem, że jeśli po 20 latach firma zabiera się za budowanie siedziby, zazwyczaj upada.

No to może lepiej nie zaczynać.
Dobrze się tutaj czujemy, mamy ładne przestrzenie. Niczego więcej nie potrzebujemy. Wolę pieniądze zainwestowane w budynek przeznaczyć dla ludzi.

Co Pana tak napędza?
Dobre pytanie. Wie Pani, ja nie lubię monotonii, nie umiem usiedzieć w miejscu. Muszę działać, kreować, zmieniać. Nie lubię czegoś nie wiedzieć i siedzieć w ostatnim wagonie. Chcę nadążać za tym, co daje nam świat, korzystać z rozwiązań, wdrażać nowe projekty. Nie lubię dwóch stwierdzeń: „za moich czasów było tak…” – to nic nie wnosi. I drugie – „dopóki mieszkasz pod moim dachem, będziesz robić to, co ci każę”. To tak, jakbym powiedział do ludzi: „dopóki pracujesz w tej firmie, będziesz bezmyślnie wykonywać moje polecenia”. Nie podpisałbym się pod tym i moim dzieciom tego nie powiedział. Dzieci muszą próbować, żeby zrozumieć. Ludzi zatrudnia się po to, żeby decydowali. Oczywiście, czasami trzeba coś skonsultować, ale nie ma nic ważniejszego niż zaufanie do pracowników i danie im kompetencji adekwatnych do stanowiska. Tylko wtedy można się rozwijać. Tylko wtedy firma może być liderem.