Witamy w MAJU! Najnowszy numer SUKCESU jest już dostępny 🌞 zapraszamy do lektury e-wydania najpopularniejszego magazynu lifestylowego o Poznaniu 🌞  

Organizator:

Witaj w Klubie

06.05.2024 12:57:37

Podziel się

Wchodząc do klubu Pod Papugami przy ulicy Szewskiej, czuć oddech, przestrzeń, radość i jakość. Jest tu niesamowita, kojąca wręcz, akustyka. Atmosferę tworzą piękny fortepian stojący przy imponującym barze, przykuwające wzrok obrazy, rzeźby, meble... Ale przede wszystkim właściciele. – Stworzyliśmy to miejsce w taki sposób, jakbyśmy chcieli gościć naszych najbliższych przyjaciół. Dając im chwile relaksu po ciężkim dniu, możliwość złapania oddechu i dostarczając rozrywkę w najlepszej jakości. Dla nas to nowe wyzwanie w branży… wellness – mówią z rozbrajającym uśmiechem właściciele Klubu – Bożena Nawrocka i Zefiryn Grabski.

ROZMAWIA: Anna Skoczek
ZDJĘCIA: Agata Jesse Obiektywnie

To niesamowite, że w tak dużej przestrzeni jest taka akustyka. Siedzimy przy dość duży stole, a ja nie muszę w ogóle podnosić głosu, żeby było mnie słychać. Słyszę, o czym rozmawiamy i w tle słyszę też przyjemną muzykę…
Zefiryn Grabski:
Nagłośnienie i rozwiązania akustyczne to zasługa Bożeny. Jako muzyk z wykształcenia po prostu słyszy te niuanse, które są kluczowe. Zresztą dobre brzmienie było jedną z idei, które przyświecały nam przy tworzeniu klubu Pod Papugami. Myśleliśmy o takim przedsięwzięciu, które będzie kompletnie niestandardowe.

Dlaczego?
ZG:
Ponieważ mamy przekonanie, że ludziom trzeba dostarczyć trochę innych wartości i doznań o wysokiej jakości. Zmienia się też model spędzania wolnego czasu i naszym zdaniem ludzie, jak nigdy przedtem, potrzebują dziś relacji, spotkań i otwarcia się na innych. Ten lokal właśnie temu służy.

Bożena Nawrocka: W klubie Pod Papugami nie ma możliwości organizacji dużych koncertów, są za to recitale, spotkania muzyczne i inne kameralne występy. Naszym celem jest działalność muzyczna, adresowana do wielu pokoleń. Rozbrzmiewa u nas zarówno muzyka jazzowa, jak i muzyka lat 70., 80. Jesteśmy też otwarci na muzykę klasyczną.

Słyszę, że dźwięk naszej rozmowy jest miły, nie ma tu echa, nic nie odbija się od ścian i nic tu mnie nie atakuje. Zanurzona w aksamitnym fotelu czuję się komfortowo i bezpiecznie.
ZG:
Dziś wokół nas – na ulicy, spacerze, w pracy, na zakupach – panuje hałas. Szukamy więc wytchnienia, miejsca, w którym jest inaczej i taki właśnie ma być nasz klub. Stąd nasze hasło: „Relax, good mood, good vibration”, czyli zrelaksuj się, miej dobry nastrój i słuchaj dobrej muzyki.

A do tego rozmawiaj, smakując dobrej kawy, dobrego koktajlu.
BN: Tak, ale pamiętajmy też, że czasami nawet nie ma potrzeby rozmawiania (śmiech). Czasem wystarczy wyjść z domu, usiąść na wygodnej kanapie i posłuchać dobrej muzyki w dobrych warunkach. Wiele detali o tym decyduje. Tak jest na przykład z fortepianem. Jeżeli mówimy o klubie muzycznym, o wysmakowanej muzyce, obojętnie, czy to jest blues, czy to jest muzyka klasyczna, to pianista musi mieć dobry instrument. Wtedy dobrze się czuje i dobrze gra.

Czy patrzymy właśnie na takiego mercedesa wśród fortepianów?

BN: Jest to wysokiej klasy, choć używany, fortepian Yamahy. Muzycy doceniają barwę jego dźwięku, a jednocześnie łatwość pracy na klawiszach. Dźwięk tego instrumentu unosi się w powietrzu jak zapach dobrej kawy. Płynie między meblami, elementami akustycznymi podwieszonymi pod sufitem, między ludźmi. Zresztą jako muzyk wiem, że na fortepianie nie wolno brzdąkać, tam trzeba grać.

ZG: Ponadto instrument tego typu wpływa na atmosferę i na postrzeganie naszego klubu Pod Papugami. Długo rozmawialiśmy o tym, gdzie go ustawić, jak go wyeksponować.

BN: I kompletnie nie liczyło się dla mnie to, że pianino zajęłoby mniej miejsca i zmieściłoby się więcej stolików. Dziś może i mamy o kilkanaście miejsc mniej do siedzenia, ale pozostali goście mogą smakować taką atmosferę, jaka urodziła się w naszych głowach.

W bliskim sąsiedztwie błyszczącego fortepianu jest elegancki bar. Tu nawet butelki wyglądają, jakby były ozdobne…
ZG:
Nie miały takie być (śmiech)! Ale serwujemy naszym gościom wszystko, co najlepsze i z najlepszych składników. To tak, jakbyśmy przyjmowali przyjaciół we własnym domu, w wymarzonym salonie. To oczywiste, że zapraszając do klubu ludzi, chcemy ich jak najlepiej ugościć. Chcemy, żeby czuli się u nas dobrze, dlatego od samego początku jesteśmy na 200 procent szczerzy w tym, co robimy. Również chodzi nam o bycie w zgodzie ze sobą. Przyjmujemy gości, okazując im wszystkim ogromny szacunek, gościmy ich z klasą, dając im chwile wytchnienia i relaksu.

Szacunek do gościa widać również w wystroju.
ZG: Wygodne siedzenia, obrazy, lustra, ceramika czy rzeźby. To wszystko musi nas w pewien sposób otulać. Kiedy spojrzy Pani na ścianę klubu od strony ulicy Szewskiej, to nad lożami widać rzeźby. Długo szukałem takich, które będą pasowały do tego wnętrza. Ostatecznie znalazłem je u artystki we Wrocławiu, a wie Pani, jak one się nazywają?

Nie mam pojęcia, choć są piękne!
ZG:
Te rzeźby to „Relacje”! Kiedy je zobaczyłem, wiedziałem, że muszą się tu znaleźć, bo stawiamy właśnie na budowanie więzi, relacyjność, której coraz częściej brakuje nam w kontaktach z innymi. Mamy taki cel, żeby naszych gości skłaniać do nawiązywania w klubie nowych znajomości. Dajemy przestrzeń, ale też podrzucamy tematy do rozmów takie jak muzyka, czy znajdująca się w naszych wnętrzach sztuka. I najpiękniejsze jest to, że choć działamy krótko, to się udaje!

BN: Mamy też wyjątkową palarnię cygar, z silnym wyciągiem, aby po wyjściu z niej nie czuć na sobie zapachu dymu. To również takie miejsce, gdzie czasami kwitnie życie towarzyskie. Rozmowy dotyczą bardzo różnych tematów.

No tak. Każdy znajdzie tu dla siebie jakiś kącik. Można też usiąść przy barze i zamienić kilka słów z obsługą.
BN: A ta jest naprawdę najlepsza z najlepszych. Bardzo cieszymy się, że w tworzeniu tego miejsca pomagają nam ludzie, którzy znają branżę doskonale, mają doświadczenie, tytuły… Ale właśnie. Na początku naszej rozmowy mówiła Pani o spełnieniu marzeń… no trochę tak jest, ale klub daje nam możliwość realizacji swoich zainteresowań – od muzyki, przez gastronomię, do wystroju wnętrz, po sztukę. Kiedy byliśmy młodzi, każde z nas aktywnie uczestniczyło w kulturze studenckiej. Nie negujemy klubów dla młodych ludzi, które działają w naszej okolicy. Cieszymy się, że są, każde pokolenie ma swoje miejsca. Klub Pod Papugami jest dla odrobinę starszej młodzieży.

Co to znaczy?
BN:
Dolną granicą wieku jest 21 lat, a jedynym oczekiwaniem jest otwarcie na doznania, dźwięki, muzykę, smaki i innych ludzi. To jest dla nas ważne i taką społeczność budujemy wokół naszego klubu. Już wiemy, że część naszych gości będzie odwiedzać nas tylko podczas wybranych wydarzeń muzycznych. Nawet jeśli będzie to jedno wydarzenie w miesiącu, to będziemy wyczekiwać ich powrotu. Jednorazowo, w lożach, przy stolikach w salach i przy barze zmieści się u nas bez ścisku 120 osób! Jest się z kim poznawać i najbardziej cieszy nas to, że wystartowaliśmy niedawno, a w weekendy już wiemy, że warto zrobić u nas rezerwacje.

Sporo się tutaj dzieje.
ZG: Organizujemy urodziny, spotkania dla firm, a sala VIP wykorzystywana jest w tygodniu nawet na kameralne szkolenia dla 12-14 osób. Można u nas też przekąsić coś dobrego, zjeść dania główne czy pyszny deser.

W karcie widzę tatar, na który na pewno skuszę się, kiedy wpadnę tu któregoś wieczoru.
BN: Nie ma dobrego spotkania bez dobrego tatara! Ale w karcie mamy coś dla każdego, na przykład ofertę koktajli bezalkoholowych. Bardzo nam na nich zależało, bo goście często przyjeżdżają do nas spod Poznania. Wtedy ważne jest też to, żeby kierowca również mógł raczyć się wyjątkowym napojem, który zapadnie mu w pamięć na dłużej.

Dlaczego Klub Pod Papugami?
ZG: Nazwa została zainspirowana piosenką Mateusza Święcickiego, która zdobyła sławę dzięki wykonaniu Czesława Niemena.

Pod papugami… jest szeroko niklowany bar. Nad szklaneczkami… chorągiewką żółtą świeci skwar…
ZG
: Dokładnie tak. Wnętrze jest kolorowe, ma kojarzyć się z wolnością, przestrzenią, oddechem i radością. Zresztą rozmawiamy, siedząc na fioletowej kanapie, czyli w miejscu, w którym wyobrażaliśmy sobie, że będą siedzieć i szczebiotać kobiety, papużki – jak z piosenki. A jeśli ktoś poczuje taki nastrój, to może się u nas również pokołysać. Tańce są tu jak najbardziej mile widziane.

Skąd pomysł, żeby otworzyć klub?
ZG: Pracowaliśmy razem w branży automotive przez prawie 28 lat. W pewnym momencie stwierdziliśmy, że czas zakończyć ten etap naszego życia. Ale oboje kochamy muzykę i nie wyobrażaliśmy sobie życia na emeryturze w domu. Stąd pomysł stworzenia miejsca wyjątkowego na rozrywkowej mapie Poznania.

To bardzo odważny ruch.
ZG: Tak się składa, że w życiu nigdy nie robiliśmy tego, co wypadało, albo tego, co powinniśmy, albo tego, co robili inni. Podejmowaliśmy odważne decyzje i nawet jeśli zaczynaliśmy uczyć się branży od zera, to zawsze robiliśmy to z pasją i zaciekawieniem.

To szczególnie ważne w tej branży.
ZG:
Tak! Ktoś mi kiedyś powiedział, że teraz pracujemy w rozrywce, ale to nie jest prawda. Dla nas to branża wellness! I taką filozofię chcemy przekazywać innym ludziom, naszym przyjaciołom, znajomym, nowym znajomym, których dopiero będziemy tu poznawać. Naszym gościom!

https://klubpodpapugami.pl/