Bez EKO-PROJEKTU ani rusz!
01.01.2022 08:00:00
Bez nich nie działa legalnie żadna firma produkcyjna. Pomagają w uzyskaniu wszelkich pozwoleń oraz decyzji administracyjnych w zakresie ochrony środowiska dla przedsiębiorstw. Sprawdzają, czy firmy działają prawidłowo i nie emitują zbyt dużo szkodliwych substancji, hałasu, nie wyrzucają odpadów gdzie popadnie i są przyjaźni dla środowiska. Pomagają przedsiębiorcom nadążyć za zmieniającym się prawem, traktując przedsiębiorcę jak partnera. Są zawsze tam, gdzie biznes ich potrzebuje, a potrzebuje ich każdego dnia. Anna Rodak-Kłosowska i Marek Benedykciński zarządzają firmą Eko-Projekt już prawie 16 lat i wciąż mają apetyt na więcej. Wyróżnia ich indywidualne podejście do każdego klienta, zaangażowanie i wielka pasja, która sytuuje ich w czołówce firm tego typu w Polsce.
ROZMAWIA: Joanna Małecka
ZDJĘCIA: Sławomir Brandt
Widzę, że ochrona środowiska to Wasz konik i wielka pasja.
Marek Benedykciński: Skąd Pani wie (śmiech)? Jako biuro konsultingowe pomagamy w uzyskaniu wszelkich pozwoleń oraz decyzji administracyjnych w ochronie środowiska dla przedsiębiorstw, ze szczególnym naciskiem na zakłady produkcyjne. W ramach naszej dotychczasowej działalności uzyskaliśmy przeszło tysiąc prawomocnych decyzji środowiskowych, pozwoleń zintegrowanych, pozwoleń sektorowych oraz innych uzgodnień formalno-prawnych w zakresie ochrony środowiska. Naszym zainteresowaniem obejmujemy szeroko pojętą ochronę środowiska.
Anna Rodak-Kłosowska: Świadczymy również pełen outsourcing w zakresie stałej obsługi firm w ochronie środowiska oraz prowadzimy całościową obsługę procesu inwestycyjnego. Aktualnie prowadzimy stałą obsługę dla niemal 500 firm, zakładów i obiektów na terenie całego kraju.
MB: Mamy też trzeci filar działalności – laboratorium pomiarów emisji hałasu, akredytowane przez PCA. Możemy zbadać poziom hałasu dla konkretnego zakładu, ale też dla mieszkańców, których zdaniem firma działa nieprawidłowo. Ostatnio przeprowadziliśmy takie badanie w jednej z podpoznańskich firm.
Jaki wynik?
MB: Działają prawidłowo. Zresztą sprawdzaliśmy wiele korporacji w całej Polsce. Badaliśmy takie molochy, jak choćby terminal gazu skroplonego w Świnoujściu, ORLEN, KGHM, fabryki i obiekty w zasadzie z każdej branży produkcyjnej i handlowej.
Widzę, że nie działacie w jednym sektorze, ale w różnych branżach.
MB: Faktycznie, dlatego pewnie nasza praca jest tak ciekawa i różnorodna. Działamy w różnych obszarach, począwszy od obiektów logistycznych, przez zakłady meblarskie, farmaceutyczne, po przemysł ciężki i korporacje handlowe w branży odzieżowej i handlu detalicznego. Aktualnie na przykład pomagamy w uzyskaniu pozwoleń i uregulowaniu stanu prawnego dla pierwszej w Polsce linii do produkcji szczepionek przeciwko COVID-19. Zajmujemy się pozwoleniami środowiskowymi, aspektami formalnymi gospodarki odpadami, tak aby zakład czy szerzej firma działała zgodnie z prawem i w zgodzie ze środowiskiem. W dzisiejszych czasach wiodące przedsiębiorstwa kładą duży nacisk na ochronę środowiska i chcą przestrzegać przepisów, żeby budować swój pozytywny wizerunek środowiskowy, aby w konsekwencji nam wszystkim żyło się lepiej w czystym świecie.
AR-K: Działamy na rynku już prawie 16 lat i widzimy, jak dbałość o przepisy i ochronę środowiska się zmienia. Dzisiaj firmy same o to zabiegają. W ogóle nacisk i egzekwowanie prawa przez różnego rodzaju instytucje jest ogromne. Dzisiaj każda z fabryk musi zgłosić się do nas na długo przed postawieniem przedsiębiorstwa.
Jak powstaje taka fabryka?
AR-K: Najpierw pojawia się projekt koncepcyjny. I już na tym etapie zaczynamy pracę. Sprawdzamy, jak opracowano technologię budowy obiektu, jakie są rozwiązania w zakresie gospodarki odpadami, oceniamy, na ile technologia jest przyjazna środowisku, jaka jest emisja hałasu, odpadów i ścieków, i czy zakład w proponowanym kształcie jest w ogóle możliwy do zrealizowania. Oceniamy, czy przedsiębiorca nie będzie przekraczać norm zanieczyszczenia powietrza, generować zbyt dużej emisji pyłów, odprowadzać ścieki związane z produkcją zgodnie z prawem. Dalej musimy dopilnować, by decyzja środowiskowa była tak zaopiniowana, żeby klient otrzymał wszelkie możliwe pozwolenia, w tym najważniejsze – pozwolenie na budowę. Zakład ma powstać w taki sposób, aby był jak najmniej uciążliwy dla otoczenia.
MB: Na kolejnym etapie, w momencie rozruchów i rozpoczęcia użytkowania, wkraczamy ponownie. Musimy opracować i uzyskać w urzędzie odpowiednie pozwolenia dla zakładu, np. na emisję substancji do powietrza, wytwarzanie odpadów, odprowadzanie ścieków. To wszystko trzeba uzyskać przed rozpoczęciem funkcjonowania. W tym momencie należy też przeprowadzić badania emisji hałasu, emisji pyłów, pomiary ścieków i sprawdzić, czy wszystko się zgadza i czy zakład nie będzie uciążliwy dla środowiska oraz najbliższego otoczenia i mieszkańców.
Dużo tego.
AR-K: A to jeszcze nie koniec. Ostatecznie klient trafia do działu consultingu, gdzie wraz z zespołem zapewniamy mu bieżącą obsługę pod kątem zgodności na etapie eksploatacji i funkcjonowania zakładu oraz przestrzegania zapisów i wymogów uzyskanych wcześniej decyzji administracyjnych.
MB: Jak Pani wie, każdy podmiot gospodarczy musi mieć księgową i to jest jasne dla wszystkich. Poza tym, musi mieć obsługę prawną i obsługę środowiskową, która jest niezbędna w prowadzeniu działalności. Ochrona środowiska jest dziedziną bardzo interdyscyplinarną, łączy wiele dziedzin nauki. Musimy mieć wiedzę z zakresu chemii, fizyki, biologii, prawa ochrony środowiska, prawa administracyjnego, technologii procesu produkcyjnego, jak również znać się na aspektach stricte przyrodniczych.
Co to takiego?
MB: Cały proces inwestycyjny w Polsce jest niezwykle skomplikowany. Mało osób zdaje sobie sprawę z faktu, że od momentu wybrania potencjalnej lokalizacji zakładu, jego planu i projektu, poprzez pozyskanie wszystkich zgód i decyzji, do momentu jego uruchomienia mija kilka ładnych lat. Jest to bardzo złożony proces, w który oprócz specjalistów ds. ochrony środowiska, zaangażowana jest rzesza specjalistów: architektów, inżynierów procesu, technologów, budowlańców, prawników.
Jednym z aspektów analizowanych podczas planowania zakładu jest jego potencjalny wpływ na środowisko naturalne i aspekty przyrodnicze: faunę, florę, krajobraz, stosunki wodne, stan jakości powietrza, wód i gleb. Ostatnio zauważam również, że bardzo istotnym aspektem w kontekście powodzenia realizacji całej inwestycji jest również aspekt dobrego sąsiedztwa i przychylności lokalnej społeczności.
Czyli lepiej stawiać firmę na bardziej neutralnym gruncie.
AR-K: Generalnie tak. Najlepiej w specjalnie do tego przeznaczonych i przystosowanych strefach ekonomicznych lub gospodarczych z miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego pod działalność przemysłową. Natomiast nie ma tu reguły. Zdarzają się tereny potencjalnie obiecujące, a z naszego audytu i analizy wychodzi obecność cennych gatunków roślin/zwierząt cennych zbiorowisk roślinnych, wady formalne nieruchomości lub, co jest niebagatelne przy dużych inwestycjach, ryzyko potencjalnych konfliktów społecznych. Jednak zawsze szukamy właściwych rozwiązań. Naszym zadaniem jako konsultantów środowiskowych jest przedstawiać inwestorom możliwości, jak również ewentualne ryzyka i zagrożenia. Jednak finalna decyzja zawsze należy do Inwestora.
MB: Dlatego tak ważna jest tutaj właściwa współpraca z klientem. Obecnie bardzo dużo tematów realizujemy dla funduszy inwestycyjnych, które inwestują w duże instalacje fotowoltaiczne. Są to inwestycje wielkoobszarowe rzędu 200–300 ha.
Zdaje się, że jest ich coraz więcej.
MB: Zajmują ogromne przestrzenie, czasem na trudnych i cennych przyrodniczo gruntach. I tutaj bardzo ważna jest nasza praca, ponieważ już na etapie projektowania inwestycji może nastąpić kolizja z przyrodą, np. drzewami, siedliskami ptaków, obszarami szczególnie wrażliwymi na presję człowieka typu oczka wodne, tereny podmokłe. Wtedy sprawdzamy, czy na danym terenie możliwa jest taka inwestycja, a w przypadku terenu cennego przyrodniczo doradzamy inne rozwiązania, omijając potencjalne problemy.
Wasza praca jest bardzo ciekawa.
AR-K: Są to bardzo ciekawe tematy i niezwykle wciągające zajęcie. Dużo można się nauczyć. Kiedy porozmawiałaby Pani z naszymi pracownikami, każdy z nich potwierdzi, że jest to praca bardzo rozwijająca zawodowo i bardzo różnorodna. Dzięki pracy faktycznie poznajemy nowe schematy działania i obszary działalności. Można bardzo rozwinąć się zawodowo.
MB: Wie Pani, to wciąga. Właśnie wiedzy oczekują od nas klienci. Musimy wiedzieć, czym zajmuje się dana firma, w jakiej technologii pracuje, jaką ma specyfikę. Niesamowite jest to, że jednego dnia możemy być w zakładzie farmaceutycznym, drugiego w hucie szkła, a trzeciego w wielkiej korporacji, która produkuje kosmetyki na cały świat. Zupełnie inne doświadczenia, zupełnie inni ludzie i inne problemy.
Na czym polega consulting środowiskowy?
AR-K: Jesteśmy rodzajem zewnętrznego pracownika w obszarze ochrony środowiska, który odciąża z tego zakresu obowiązków naszego klienta. Jest to generalnie tańsze rozwiązanie niż zatrudnianie w firmie pracownika do spraw ochrony środowiska. Klientowi odpadają te aspekty, które wiążą się z etatem: świadczenia pracownicze, ZUS, urlopy, egzekwowanie odpowiedzialności za ewentualne błędy, szkolenia, aby utrzymać odpowiedni poziom merytoryczny pracownika. Nasz zespół działa na zasadzie pełnomocnictwa i w imieniu klienta po to, by maksymalnie odciążyć firmę. Staramy się załatwiać za nich wszystko, co leży w naszych kompetencjach. Po stronie klienta zostaje jedynie wdrożenie gotowych procedur i dostosowanie się do działań bieżących. Tworzymy harmonogramy wdrożeń. Pamiętajmy, że przepisy w obszarze bieżącej obsługi zmieniają się obecnie przynajmniej raz na kwartał, a więc wbrew pozorom ciągle mamy sporo pracy. Ledwo coś poukładamy, już trzeba wdrażać i dostosowywać na nowo.
Musicie reagować natychmiast.
MB: Czasami nawet z wyprzedzeniem, ponieważ niektóre przepisy mają duży wpływ na funkcjonowanie firm, a kary w ochronie środowiska sięgają obecnie nawet kilku milionów złotych.
AR-K: Dzisiaj nie opłaca się działać niezgodnie z prawem, dlatego że kary są bardzo dotkliwe. Poza tym, poprzez nieodpowiedzialne działania firma może stracić długoterminowe kontrakty z firmami, które na bieżąco potrafią weryfikować legalność środowiskową swoich dostawców. My chcemy mądrze doradzać przedsiębiorcom, wyprzedzając zmiany i starać się uchronić ich przed ryzykownymi działaniami.
MB: Co do zasady, z naszymi klientami podpisujemy umowy długoterminowe, wieloletnie. Często mamy relacje partnerskie, co skraca dystans i ułatwia nam pracę.
Co ciekawego robiliście ostatnio?
MB: Jednym z ostatnich ciekawszych i bardziej wymagających zadań był całościowy audyt i wdrożenie działań naprawczych dla niemieckiego potentata dyskontów spożywczych. Kolejne wyzwania przed nami – umowa z hiszpańskim potentatem w branży modowej i na rynku sprzedaży odzieży sieciowej. Zapowiada się ciekawy rok!
Czy nieprawidłowości mogą pojawić się już na początku, kiedy wkraczacie do firmy?
AR-K: Rzadko zdarzało mi się, że ich nie było. W ramach umów zawartych z klientami mamy obowiązek ich sprawdzać. I nie wchodzimy tam jako kontrola z urzędu, ale jako partnerzy. I zawsze powtarzamy naszym klientom, że podpisanie z nami umowy nie oznacza, że ochrona środowiska jest pod stałą kontrolą i już nic nie trzeba robić. Jeśli firma nie będzie współpracować z nami, nie będą wdrażać naszych zaleceń i procedur, to nic z tego nie będzie. Duże firmy mają wypracowane struktury, które określają jasne zasady współpracy z takimi firmami jak nasza. To znacznie ułatwia nam pracę i systematyzuje procesy. Wie Pani co jest najpiękniejsze w tym wszystkim?
Co?
AR-K: To, że mając te kompetencje, które mamy dzisiaj, doskonałych ludzi w zespole i renomę, możemy pozwolić sobie na wybór osób i firm, z którymi chcemy pracować. A my chcemy współpracować z tymi, którzy chcą współpracować z nami. Chcemy współpracować z najlepszymi!
Skąd się znacie?
AR-K: Poznaliśmy się w wyniku ożywionego życia studenckiego (śmiech). Poznał nas wspólny znajomy. To przypadek i jednocześnie zrządzenie losu.
MB: Podobno nie ma przypadków, więc w sumie cieszymy się, że się poznaliśmy. Doskonale się uzupełniamy – Anna, zarządzając działem consultingu i obsługi firm, i moja skromna osoba mająca przyjemność zarządzać działem projektowym, inwestycyjnym w zakresie pozyskiwania decyzji środowiskowych czy pozwoleń zintegrowanych.
Kiedy zapadła decyzja o otwarciu firmy?
AR-K: Po piwie (śmiech).
MB: Po dużym piwie w na Starym Rynku (śmiech).
AR-K: A tak serio, to zanim powstał Eko-Projekt pracowaliśmy w podobnych firmach. Ja byłam na drugim roku studiów, Marek był świeżo po studiach. Stwierdziliśmy, że spróbujemy, zaryzykujemy. Kiedy jechałam tutaj dzisiaj na wywiad, przypomniało mi się, że wiele lat temu, oboje, w tym samym czasie, byliśmy w Stanach Zjednoczonych w ramach programu Work&Travel. Wtedy się nie znaliśmy. Ta praca i to doświadczenie pozwoliły nam poznać amerykańskie standardy pracy, nauczyć się dobrze języka i tego, jak działać bez kompromisów. Wiemy, że sukces osiąga się wtedy, kiedy człowiek się w pełni zaangażuje i da z siebie bardzo dużo.
MB: Początki naszej firmy były w ogóle nieco surowe. Nie mieliśmy samochodu, biura ani kapitału. Musiały nam wystarczyć wspólny zapał, chęć do pracy i nasza wiedza.
AR-K: Moja mama wspomina, że pożyczyła nam pieniądze na pierwszy wyjazd do klienta pociągiem (śmiech). Pamiętam, kiedy nasz pierwszy klient zapytał, czy jestem pewna wyceny, którą mu wysłaliśmy. A ja zachodziłam w głowę, o co mu chodzi: czy jesteśmy za drodzy, czy coś jest nie tak. Ostatecznie powiedziałam, że owszem, jestem pewna, a on skorzystał z naszych usług.
MB: Dzisiaj patrzę na to i zastanawiam się, kto mógł pracować za tak niskie wynagrodzenie (śmiech).
Dlaczego zaczynaliście w sektorze rolniczym?
AR-K: Ponieważ był wtedy mocno przygnieciony nowymi przepisami. Każdy większy właściciel fermy mocno musiał się gimnastykować i nadążać za zmieniającymi się przepisami, odpowiednio dostosowując swoją działalność do obowiązującego prawa. Zresztą 15 lat temu inaczej ludzie podchodzili do regulacji środowiskowych.
To znaczy mniej się nimi przejmowali?
MB: Dokładnie. 15–20 lat temu w ogóle mało kto przykładał wagę do kwestii ochrony środowiska. Sprzyjało temu wtedy dziurawe prawodawstwo, słaba egzekucja przepisów przez urzędy, symboliczne sankcje karne i ogólnie niska świadomość społeczna w tym obszarze. Wtedy tak naprawdę tylko duże firmy spełniały wszystkie wymogi. Pozostali robili absolutne minimum lub nic. Kiedy do Polski zaczęły wchodzić duże korporacje, które spełniały wszystkie standardy, okazało się, że zaczęły narzucać te standardy reszcie. Wtedy polskie firmy musiały gonić konkurencję, aż zapanowała swego rodzaju moda na bycie eko. I tak to wszystko się rozwijało. Dziś żadna firma nie może funkcjonować bez decyzji środowiskowych. Widzimy naprawdę znaczącą poprawę w tym aspekcie naszego życia gospodarczego. Niemniej jednak ciągle zmieniające się i zaostrzające się prawo w ochronie środowiska powoduje, że wciąż musimy się uczyć.
AR-K: I z założenia nigdy nie będziemy doskonali. Ale my lubimy się uczyć. I lubimy naszych klientów.
MB: Wie Pani, kiedy zaczynaliśmy, nie przypuszczaliśmy, że będziemy tak dużą firmą i że będziemy obsługiwać największe zakłady i deweloperów w Polsce. Dziś to robimy i chcemy dalej się rozwijać. Chcemy być liderem w Polsce.
A ja trzymam kciuki!
Nie dziękujemy.