Witamy w LIPCU! Najnowszy numer SUKCESU jest już dostępny 🌞 zapraszamy do lektury e-wydania najpopularniejszego magazynu lifestylowego o Poznaniu 🌞  

Organizator:

Co zwierzęta powiedzą

Podziel się

Wigilia to magiczny czas, pachnie choinka, pierniki, barszcz rozlewa się po białej serwecie, rodzina śpiewa kolędy, słychać rozdzieranie opakowań od prezentów, a o północy zwierzęta przemawiają ludzkim głosem. To wszystko to prawda, oprócz zwierząt mówiących ludzkim głosem. Skąd wzięło się to przekonanie, że potrafią mówić? I dokładnie o północy?

TEKST: Elżbieta Podolska
ZDJĘCIA: Unsplash

Z pogańskich wierzeń, według których ludzie mogli zamieniać się w zwierzęta. Na wsiach to właśnie one przynosiły dobre nowiny, ciężko pracowały, ale też żywiły rodzinę. W Wigilię gospodarz zanosił im resztki ze stołu, chcąc zapewnić sobie pomyślność na nadchodzący czas. W niektórych regionach Polski wierzono, że przez zwierzęta przemawiają zmarli. Wierzenia i tradycja są tak silne, że często zastanawiamy się nawet śmiechem żartem, co też nam taki pies, kot, myszka, chomik, a nawet rybka powiedzieć mogą? – Ale Ci w tym roku nagadają – słyszymy. One mogą i to bardzo dużo powiedzieć, bo prawda jest taka, że rozmawiają z nami każdego dnia. Od nas tylko zależy, czy chcemy się nauczyć rozumieć ich język. Zwierzęta porozumiewają się ze sobą. Potrafią komunikować się na wiele sposobów. Przekazują sobie informacje za pomocą głosu, zapachu, koloru, dotyku. To jest prawdziwa magia, którą usiłują też zgłębiać najtęższe umysły z profesorskimi tytułami.

Rozmowa bez słów
Do mówienia potrzebne są struny głosowe. U zwierząt są one jednak zbudowane zupełnie inaczej niż u ludzi, dlatego umożliwiają jedynie wydawanie określonych dźwięków. Niektóre gatunki, np. papugi czy gwarki, mają umiejętność naśladowania ludzkiej mowy. Te najzdolniejsze potrafią nauczyć się nie tylko kilku słów, ale nawet kilku zdań.

Opiekunowie zwierząt doskonale sobie radzą z rozpoznawaniem różnego rodzaju sygnałów, które świadczą o strachu, zdenerwowaniu, miłości, głodzie, chęci wyjścia na spacer, chwili czułości, zabawie. I nie dotyczy to tylko psa i kota, które najbardziej związane są z człowiekiem, ale także zwierząt np. z w ogrodzie zoologicznym.

Rozmawiają pomiędzy sobą i z nami
– Zwierzęta mówią niekoniecznie do nas – mówi Remigiusz Koziński, kierownik Działu edukacji i wolontariatu poznańskiego ZOO. – Mówią do siebie, komunikują się z innymi. Wszystko zależy od gatunku. To bardzo skomplikowana kwestia i tak naprawdę jest oddzielną gałęzią zoopsychologii, która zajmuje się komunikowaniem wewnątrz gatunku, między gatunkami. To wszystko zależy, ile z tych sygnałów my jesteśmy w stanie odbierać. Dużo z nich nie jest skierowanych do nas. My operujemy określonym zasobem zmysłów na określonej długości fal świetlnych i dźwiękowych. Inne gatunki posługują się innymi częstotliwościami. Bardzo zrozumiała jest dla nas u tych zwierząt mimika. Dużo też zależy od tego, czy jakieś zwierzę jest stadne, czy jest samotnikiem. Biorąc nawet pod uwagę nasze zwierzęta domowe, możemy porównać kota i psa. Nieprawdopodobnie komunikatywne są słonie, które żyją długo i w stadach. To także kwestia pamięci, która jest dobrze rozwinięta. Żyją nawet 70 lat, więc istotne jest, by pamiętały niektóre rzeczy i informacje o świecie, np. o bezpiecznej drodze na pastwisko czy do wodopoju i potem mogły przekazywać je młodszym osobnikom. My, ludzie, jesteśmy tylko jednym z gatunków ssaków z wielkiej gromady kręgowców. Niewiele nas wyróżnia ani in plus, ani in minus.

Gadatliwy miś?
Jednym z najbardziej małomównych zwierząt jest niedźwiedź, protoplasta naszego ukochanego pluszowego misia, któremu dzieci (a czasem nawet dorośli) wypłakują swoje problemy. Niedźwiedzie nie mają mięśni mimicznych i trudno rozpoznać po nich, co sobie myślą i co zamierzają. Pomóc może jedynie mowa ciała, ale i tak warto ich nie drażnić i lepiej spokojnie się od nich oddalić, żeby przypadkiem nie pomylić złowrogich zamiarów z przyjaznym pomrukiwaniem.

Ryby głosu nie mają
Jak to nie? Oczywiście, że mają. I inne stworzenia morskie także. Od razu na myśl przychodzą nam delfiny, które potrafią nauczyć się mnóstwa rzeczy. Reagować na polecenia, niemalże rozmawiać z opiekunem. Są niesamowicie inteligentne. Ale rybki akwariowe? Przecież one tylko pływają – można zadać pytanie, które oburzy miłośników.  Zanim wyda się wyrok, że głosu nie mają i nie potrafią się porozumiewać, trzeba je poznać. – Oczywiście, że z rybkami w akwarium też można się porozumieć – mówi Pan Tomasz ze sklepu akwarystycznego „Łosoś”. – Jak kogoś znają, od razu podpływają. Potrafią rozpoznawać osoby. Kiedy wkładam rękę do wody, natychmiast są wokół, gdy ktoś inny podchodzi, od razu odpływają. Delfiny i orki bardzo szybko się uczą. Potrafią człowiekowi pomóc i ostrzegają o niebezpieczeństwie.

Usta milczą, ciało mówi
Na co dzień najlepiej ludzie dogadują się z psami i kotami. Mieszkamy z nimi od wieków i znacznie lepiej rozumiemy ich język. Psy, według badań, potrafią nauczyć się ponad 200 słów i dzięki temu rozpoznają przedmioty. Kot też potrafi rozumieć, ale to samotnik i często wychodzi z założenia, że to my powinniśmy się domyślać, co też takiego miał na myśli. Gadają nie ustami, ale całym swoim ciałem, wyrazem mordki, ruchem ogona, a nawet postawieniem sierści. Najlepiej, kiedy z naszymi zwierzętami domowymi potrafimy stworzyć duet uczący się wzajemnie swoich zachowań. Koty i psy są bardzo empatyczne i znakomicie rozpoznają nastroje. Potrafią w odpowiedzi nas uspokoić, wyciszyć, pocieszyć.

Mówią do nas każdego dnia
– Człowiek udomowił psa i kota. Towarzyszą mu od bardzo dawna – mówi Magdalena Stypińska-Cholewa, behawiorystka, czyli tłumacz z języka psio-kociego na nasz i odwrotnie. – Psy dobrze nauczyły się nas i my też dobrze by było, gdybyśmy je poznali. One codziennie do mnie mówią i jeżeli ja będę odpowiadać, to będziemy się porozumiewać. Nie będzie trzeba wymagać podporządkowania, bo one same będą robić różne rzeczy, na których nam zależy. To chodzi o komunikację i o to, żeby chcieć ją zrozumieć. One mówią do nas głównie ciałem. Oczywiście szczekać lub miauczeć też potrafią. Mój baset bardzo pięknie posługuje się głosem. Kiedy chcę wytłumaczyć komuś tę komunikację, to opowiadam historię Leona, czy baseta, który teraz ma 3,5 roku. Przyszedł do nas jako szczeniak i na tych swoich krótkich łapkach nie potrafił wejść na kanapę. Opierał się o nią na przednich łapkach i patrzył na mnie. Stwierdziłam, że spróbujemy, czy rzeczywiście chce tam wejść. Podeszłam i podniosłam go na kanapę. Po pierwszym razie już się nauczył, że ja w ten sposób reaguję na jego sygnał. Uczenie się wzajemne polega właśnie na sprawdzaniu tych sygnałów. Najlepiej zaczynać od takich drobnych rzeczy.

Pies szybko orientuje się, co znaczy słowo „przynieś”, „jedzenie”, „spacer”, „smakoszka”. Z kotem jest nieco gorzej, bo przecież jak w powiedzeniu: Pies myśli o człowieku: jest moim bogiem, a kot: jestem jego bogiem.

Jak z językiem obcym
– Często jest tak, że bierzemy psa, nie mając zielonego pojęcia z czym to się wiąże. Widzimy w internecie filmiki, jakie są słodkie, jak się przytulają i z nami rozmawiają, a potem przyjeżdża szczeniak, który sika, gryzie, jest nieposłuszny i nie rozumie, co się do niego mówi – dodaje Magdalena Stypińska-Cholewa. – Trzeba mieć wtedy cierpliwość. On chce się nauczyć z nami rozmawiać, tylko jeszcze nie potrafi. Nie wie, jak ma nam powiedzieć, że chce wyjść. To my musimy odrobinę wyprzedzać fakty i wzajemnie się uczyć. To tak jak z językiem obcym. Nauka musi potrwać.