Czy potrzebujemy postanowień noworocznych?
„Kiedy to minęło” – pytamy samych siebie 31 grudnia, kiedy nagle, nieco zaskoczeni, zdajemy sobie sprawę, że kolejny rok był jak mrugnięcie okiem. Zmotywowani, pełni optymizmu kreślimy więc w głowie scenariusz, w którym ten nowy, następny rok, czający się przecież tuż za rogiem, będzie po stokroć bardziej udany, a my sami będziemy w nim najlepszą wersją siebie. Najszczuplejszą, najbardziej wysportowaną, zdrowo odżywiającą się, zmotywowaną do działania, doskonale zorganizowaną, odnoszącą spektakularne sukcesy. Pełni powagi postanawiamy, że nadszedł czas zmian. Co więc zrobić, by zapisane na pierwszych stronach kalendarza cele stały się rzeczywistością, a nie pustymi zdaniami, o których zapomnimy wraz z końcem stycznia?
TEKST: Martyna Pietrzak-Sikorska, ZDJĘCIE: Adobe Stock
Było, minęło
Jak tłumaczy psycholog, pani doktor Beata Rajba, kluczowym i największym problemem postanowień noworocznych jest to, że… my bardzo lubimy „zaczynać od nowa” i bywamy w tym bardzo kategoryczni. Łatwo zobrazować to na przykładzie diety: najczęściej rozpoczynamy ją od poniedziałku, mimo że środa byłaby równie dobrym dniem na zmiany. – Ta wiara w symbolikę nowych początków wynika wprost ze sposobu, w jaki postrzegamy czas – nie patrzymy na niego jak na coś, co płynie liniowo, ale dzielimy go na zamknięte etapy, a to przecież tak nie działa. To, co dzieje się w naszym życiu, wynika z wcześniejszych wydarzeń, to ciąg przyczynowo-skutkowy – tłumaczy ekspertka. Właśnie dlatego postanowienia noworoczne często spalają na panewce – mają w sobie sporo z magicznego myślenia i bywają sposobem na zaklinanie rzeczywistości.
Doktor Beata Rajba
Po co Ci to?
Aż 76% Polaków wraz z początkiem stycznia robi postanowienia noworoczne. Dla jasności – sama potrzeba zmian nie jest absolutnie niczym złym. Ba! Bardzo dobrze, że zauważamy problemy i chcemy się z nimi uporać. Kłopot w tym, że często źle zabieramy się za ich rozwiązywanie, co – niestety bardzo często – prowadzi do frustracji, poczucia niezadowolenia z siebie i ogromnych wyrzutów sumienia. Jak tłumaczy dr Beata Rajba, pierwszym krokiem do tego, by postanowienia noworoczne nie były wyłącznie słowami rzucanymi na wiatr, jest… zadanie sobie pytania: dlaczego w ogóle chcę wprowadzić tę zmianę w moim życiu? – Kluczowe jest to, by zmiany, które mają się zadziać, były zgodne z nami, z naszymi wartościami i wynikały z naszych faktycznych potrzeb. Chcemy schudnąć, bo nie czujemy się ze sobą dobrze, mamy słabą kondycję i problemy ze zdrowiem? Super! Jeżeli jednak motywacja wynika z mody, trendów lub tego, że przecież wszyscy coś robią, to jest spore ryzyko, że zapał skończy się po tygodniu, bo zmiana nie wnikała z naszych potrzeb – dodaje psycholog.
Realizm, nie magia
Kolejną ważną rzeczą, która ma nieoceniony wpływ na powodzenie postanowień noworocznych, jest realistyczne, a nie życzeniowe podejście do planowanych zmian. Nie oszukujmy się – nowy rok nie jest magicznym czasem, nie sprawia, że wszystko, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, nagle się udaje. Niewskazany jest również „hurraoptymizm”, który z czasem może boleśnie sprowadzić na ziemię.
Kluczem jest realny cel. Jeżeli więc planujemy zacząć biegać lub regularnie ćwiczyć, mimo tego że wcześniej z aktywnością nie było nam po drodze, postawmy sobie cel, który jest dla nas do osiągnięcia i nie wymagajmy od siebie zbyt wiele. Przebiegnięcie dystansu 5 km może nie brzmi aż tak spektakularnie jak półmaraton, ale cóż… ma zdecydowanie większe szanse na spełnienie. Psst! Większe cele zostawmy sobie na później, w końcu apetyt rośnie w miarę jedzenia!
Krok po kroczku…
Kiedy już wiemy, co i dlaczego chcemy w naszym życiu zmienić, oraz gdy mamy realny do osiągnięcia cel, dobrze jest wyznaczyć sobie plan działania. Najskuteczniejszą metodą jest wdrażanie zmian małymi krokami, które z czasem staną się nawykami w naszej codziennej rutynie. Takie podejście zapobiegnie „zrywom”, które często – mimo początkowej motywacji – kończą się spektakularnym fiaskiem. Jak dodaje dr Beata Rajba, sporym problemem we wprowadzaniu zmian w życiu jest to, że poddajemy się za szybko, jesteśmy dla siebie zbyt surowi i ekspresowo przekreślamy to, co już udało się nam osiągnąć. – Tu podam przykład z życia wzięty: jeżeli przez 5 dni ruszam się i utrzymuję dietę, a w weekend skuszę się na kilka ciastek, to mogę na to patrzeć jako na porażkę albo pamiętać, że jednak przez 5 dni dałam radę i… ograniczyć się do tych kilku ciastek. Kategoryczne, zero-jedynkowe myślenie „wszystko albo nic” nie sprawdza się ani w planowaniu, ani we wdrażaniu zmian, bo prowadzi wyłącznie do wyrzutów sumienia – tłumaczy psycholog.
Dla nas samych
Noworoczne postanowienia mają w sobie coś wyjątkowego – pozwalają spojrzeć na siebie i swoje życie z nowej perspektywy. Jednak żadna zmiana nie zaczyna się od daty w kalendarzu, ale od naszych codziennych decyzji, podejmowanych raz za razem. Kluczem do sukcesu jest wytrwałość, cierpliwość i akceptacja tego, że zmiana to proces, a nie chwilowy zryw.
Warto dać sobie więcej czasu, więcej wyrozumiałości i więcej szans, pamiętając, że każdy, nawet najmniejszy krok, przybliża nas do celu. Niech ten rok stanie się czasem, w którym z czułością dla siebie dojrzewamy do zmian, które naprawdę mają dla nas sens.
Bo czy istnieje lepsze postanowienie niż życie w zgodzie z samym sobą?