Witamy w LIPCU! Najnowszy numer SUKCESU jest już dostępny 🌞 zapraszamy do lektury e-wydania najpopularniejszego magazynu lifestylowego o Poznaniu 🌞  

Organizator:

Dopaminowe strzały

08.01.2024 11:19:29

Podziel się

Basic, beż i minimalizm to nie jej bajka. Ona lubi żyć po swojemu, uwielbia róż, błękit i zieleń, a swoją miłość do kolorów każdego dnia wyraża w szalenie kreatywny sposób. Agnieszka Rogozińska – projektantka i założycielka marki To Moje w swojej małej pracowni ręcznie tworzy barwne, oryginalne ubrania, które przyciągają wzrok i… kolorują ulice.

TEKST: Martyna Pietrzak-Sikorska
ZDJĘCIA: To Moje


Jak w lustrze
Do mody ciągnęło ją od zawsze. Jako mała dziewczynka z wypiekami na twarzy przeglądała żurnale i tworzyła ubranka dla lalek. Wiedziała, że to coś dla niej. Kilkanaście lat później pasja stała się jej pracą, którą, jak sama mówi, szczerze uwielbia. – Moda jest dla mnie takim ubraniowym lustrem, jest odzwierciedleniem tego, co nam w duszy gra. Im więcej mamy w sobie odwagi, tym chętniej eksperymentujemy i bardziej pokazujemy siebie. Moda pozwala wyrażać się na nieskończoną ilość sposobów i to jest w niej najpiękniejsze – mówi Agnieszka. Jej słowa mają odzwierciedlenie w marce, którą tworzy. Osiem lat temu, kiedy To Moje wystartowało, flagowym projektem były t-shirty z nadrukami – proste i bezpieczne. Później przyszedł czas na nerki i worki, dziś w ofercie prym wiodą wyraziste kolory i wzory, które stały się jej znakiem rozpoznawczym. Marka, podobnie jak projektantka, ewoluowała.

Pod prąd, po swoje
– Modową inspiracją zawsze był dla mnie Alexander McQueen. Wszystko, co tworzył, było odjechane, odważne, ekscentryczne. Do mody podchodził na własnych zasadach, nie bał się iść pod prąd, a to zawsze bardzo mi imponowało. W pewnym momencie mojej zawodowej drogi doszłam do wniosku, że kluczem jest odmienność i odnalezienie swojej estetyki, swojego stylu. Bo jeżeli płyniesz z prądem tam, gdzie płyną wszyscy, to trudno o indywidualizm – po prostu jesteś częścią większej masy. Jeśli zboczysz z trasy, to prędzej czy później ktoś to dostrzeże. Mnie to przezwyciężenie strachu i zboczenie z trasy zajęło sporo czasu, to było wyjście ze strefy komfortu, ale dziś czuję, że jestem w dobrym miejscu – opowiada twórczyni marki To Moje.
Agnieszka dojrzała jako projektantka, zaufała swojej intuicji i dziś tworzy to, co jej w duszy gra. Przełomowym krokiem okazały się koszule w kolorową kratkę z fantazyjnym kołnierzem, który dziś jest charakterystycznym elementem większości projektów To Moje. Kolejnym hitem okazała się sukienka Kupidyn, która czaruje luźnym oversize’owym krojem, falbanami i uroczą czerwono-różową tkaniną w serca. Ubrania tworzone przez Agnieszkę mają w sobie lekkość oraz kopenhaską nonszalancję i luz, dzięki którym wyróżniają się na tle polskich marek – próżno szukać tu beżów, szarości, basiców czy dresów. Tu rządzi kolor.

Lubię to!
Agnieszkę najbardziej rajcują i inspirują połączenia kolorystyczne – jej czujne oczy dostrzegają je dosłownie wszędzie. Modę tworzy intuicyjnie, bez sztywnych ram. Projekt powstaje wtedy, gdy w jej głowie pojawi się dany pomysł. Kluczowa jest dla niej tkanina – musi mieć ciekawy kolor i print, ważny jest również skład, bo klientki coraz częściej zwracają na niego uwagę, ogromną wagę mają również detale, które dopełniają każdy projekt.
– Uwielbiam, gdy projekt staje się czymś namacalnym. Cały proces jest dla mnie bardzo ekscytujący: szukanie tkaniny, później dodatków, dopasowywanie do siebie poszczególnych elementów, trochę jak w układance. Później odszycie i pierwsza przymiarka. Ogromną radość sprawia mi również entuzjastyczna reakcja moich obserwatorów na wrzucanie projektowych sneak peaków na Instagram – to dowód na to, że dobrze się rozumiemy. To dla mnie bardzo ważne, bo ja nie tworzę mody tylko dla siebie, dlatego zależy mi na tym, by odpowiadać na potrzeby moich klientek – mówi Aga.

To moje, po prostu
– Pamiętam, że gdy zakładałam firmę, to miałam wielką zagwozdkę, jak ją nazwać. Chodziłam, rozmawiałam ze znajomymi, z przyjaciółmi i ciągle powtarzałam, że to, co stworzę, musi być takie… moje, moje po prostu. W kółko powtarzałam to sformułowanie, ono mocno siedziało mi w głowie, więc uznałam… że to najlepsza nazwa – śmieje się projektantka. To Moje wyróżnia się nie tylko kolorowymi ubraniami – z marki bije autentyczność i pasja do tworzenia. Aga uwielbia bawić się słowem, dlatego projektowane przez nią ubrania noszą fikuśne, fantazyjne nazwy, które pobudzają wyobraźnię. Przykłady? Frykas – pikowany płaszcz z ogromnym, szpiczastym kołnierzem, Frajda – koszula w różową kratkę, Kupidyn – oversize’owa sukienka żywcem przeniesiona z kopenhaskiej ulicy do Poznania. Czasem wymyśla je sama, czasem angażuje do tego swoich obserwatorów.
Całą pracę związaną z prowadzeniem marki wykonuje sama: kroi, szyje, robi zdjęcia i video, prowadzi social media. Sama pakuje i wysyła paczki. Na Instagramie często pokazuje backstage prowadzenia marki. – Mam wrażenie, że w Polsce romantyzuje się zawód projektanta: robi się z nas zblazowanych artystów bujających w obłokach, którzy od czasu do czasu coś tam narysują. Własna marka to dużo pracy, ale szczerze – nie zamieniłabym jej na nic innego – tłumaczy Aga.

Nic dziwnego, w końcu modę tworzy na swoich zasadach, totalnie po swojemu.