Najnowszy numer SUKCESU już dostępny 🌞 Sukces po poznańsku to najpopularniejszy magazyn lifestylowy o Poznaniu 🌞  

Organizator:

Jubileusz X Festiwalu Filmów Odpowiedzialnych „17 Celów”

Podziel się

Festiwal Filmów Odpowiedzialnych „17 Celów” świętuje swoje 10-lecie. Z tej okazji spotykamy się z Joanną Skałubą, twórczynią Festiwalu i szefową Fundacji CSR Res Severa, sercem i duszą tego wydarzenia, która 10 lat temu z wizją w głowie i zerem w portfelu postanowiła edukować Polskę o Celach Zrównoważonego Rozwoju. To jedyny w Polsce festiwal poświęcony filmom promocyjnym i reklamowym z zakresu CSR i Zrównoważonego Rozwoju. Dziś, zamiast sali wykładowej, mamy Kino Rialto, a na koncie Złote Tarcze i tytuł „Ludzie, którzy zmieniają polski biznes”. A to wszystko zaczęło się 10 lat temu w Poznaniu!

Laureaci na scenie w Kinie Rialto w Poznaniu podczas wręczenia nagród X Festiwalu Filmów Odpowiedzialnych „17 Celów”, Fot. Adam Michta

 

ROZMAWIA: Elżbieta Podolska

 

Dziesięć lat Festiwalu! To piękny, okrągły jubileusz. Muszę zapytać: czy, kiedy 10 lat temu to wszystko się zaczynało, miała Pani w głowie wizję, że to wydarzy się na taką skalę? Że dotrwamy do dziesiątej edycji, z galą w kinie i takimi gośćmi?

Joanna Skałuba: (Uśmiech) Nie, to… to cały czas do mnie nie dociera. 10 lat temu nie myślałam, że ten projekt tak się rozwinie. Wtedy to była absolutna nisza. Zresztą, cały czas pamiętam reakcje ludzi i zdziwienie, że chcemy robić taki festiwal.

 

Joanna Skałuba, fot. Fundacja CSR Res Severa

 

A skąd taki pomysł na Festiwal? 10 lat temu mało kto słyszał o Celach. CSR był jeszcze w powijakach, a co dopiero Cele Zrównoważonego Rozwoju.

No właśnie! 10 lat temu mało kto słyszał. „Jakie dobre praktyki, w ogóle o co wam chodzi? Kto by się takimi rzeczami przejmował?” – to były typowe reakcje. Ale dla mnie to było naturalne. 10 lat temu powstał pomysł na Festiwal, dlatego że rok wcześniej, czyli w 2015 roku, ONZ uchwalił 17 Celów. Ja, w związku z tym, że miałam – i nadal mam – do czynienia podczas kilku lat pracy w korporacji ze Społeczną Odpowiedzialnością Biznesu (CSR), to jak tylko wyczytałam o tych 17 Celach, to zaczęłam wręcz przebierać nogami (śmiech), żeby je wykorzystać w tym projekcie.

Janina Ochojska i wolontariusze Fundacji Barka w Kinie Rialto w Poznaniu podczas zbiórki na rzecz Marysi Sadowskiej, Fot. Adam Michta

 

Poczuła Pani, że to jest to, że to doskonały kierunek?

Dokładnie! Dla mnie to była taka doskonała mapa drogowa tego, co może się zdarzyć w społecznej odpowiedzialności biznesu. 17 Celów to jest właściwie każdy obszar działalności człowieka. Nie tylko biznesu, ale absolutnie wszystkiego! Od ubóstwa, przez edukację, po klimat. Wszystko to pasuje, w każdym wieku, w każdym zakątku ziemi. I nie ukrywam, te 17 Celów bardzo mi się podobało. A ja byłam wtedy tak trochę na zakręcie. Pracowałam w agencji PR-owej, ale tam mi się za bardzo nie podobało. Byłam w Urzędzie Pracy i tam mi powiedzieli, że powinnam coś własnego zrobić.

 

Statuetka, Forum Odpowiedzialnego Biznesu

 

Czyli z Urzędu Pracy, z braku pieniędzy, powstała Fundacja? To scenariusz na dobry film!

Powstała Fundacja [Fundacja CSR Res Severa], którą też z przygodami zakładałam. Zresztą, te pierwsze lata były bardzo trudne – zmiana zarządu, wykruszanie się ludzi. Ale jak Fundacja powstała, to już wtedy wiedziałam, że chciałabym współpracować w mniejszym lub większym stopniu z biznesem, bo społeczną odpowiedzialność znałam. Ale przede wszystkim podobało mi się 17 Celów Zrównoważonego Rozwoju. Wiedziałam, że to jest podstawa i to jest taka lokomotywa, która wszędzie mnie pociągnie, bo każdy powinien się w tym odnaleźć. Oczywiście, rzeczywistość była trochę inna. Pełna entuzjazmu zaczęłam opowiadać różnym urzędnikom i firmom o 17 Celach, a oni patrzyli na mnie jak na kosmitkę!

Faktycznie, teraz to się zmieniło. ESG, CSR – te skróty są na ustach wszystkich. Czy widać tę ewolucję w filmach, które do Was trafiają?

Oczywiście! Teraz właściwie każda duża korporacja w ramach swojej strategii wpisuje cele zrównoważonego rozwoju do swojej działalności. Oczywiście ta znajomość celów jest nadal niewielka, ale myślę sobie, że to nie jest tak bardzo istotne. Dla mnie ważne jest to, żeby i społeczeństwo, i NGO-sy, i biznes, i pierwszy sektor (instytucje publiczne) myśleli o zrównoważonym rozwoju. Cele się skończą w 2030, ale idea pozostanie.

A skąd pomysł, żeby to właśnie film był nośnikiem tej idei? Stawia Pani na sztukę, na obraz?

Dokładnie. Z wykształcenia jestem kulturoznawcą, ta kultura była mi bliska i pomyślałam sobie, że chciałabym, żeby o celach mówili przedstawiciele wszystkich sektorów: biznesu, NGO i publicznego. I chciałam to odwrócić – nie narzucać im tematów, ale żeby to ludzie sami pokazywali, co robią. Wtedy, w tym 2016 roku, zaczęły wchodzić krótkie filmiki korporacyjne. I to już nie były takie typowe promocyjniaki. Przedsiębiorstwa w ramach strategii CSR nagrywały filmy, jak sadzą las, jak zamieniają faktury papierowe na e-faktury, jak organizują wolontariat. NGO-sy od początku kręciły filmy ze swoimi akcjami. Więc pomyślałam, że takie króciutkie filmiki (do 5 minut) to jest doskonały pomysł na przedstawianie tych organizacji i mówienie o 17 Celach. I tak już to trwa 10 lat!

Gdyby miała Pani podsumować: co się udało, a co – mimo ogromnych starań – jeszcze czeka w kolejce do realizacji?

Udało mi się dotrwać do tej dziesiątej rocznicy! (śmiech) Festiwal bardzo powoli, bo jesteśmy małą grupą, bardzo małą organizacją i niszowym festiwalem, który jednak się rozwija. Rozpoczęliśmy od skromnych warunków w Collegium Da Vinci, w sali wykładowej. Jesteśmy teraz już w kinie i te filmy są prezentowane w formacie kinowym na dużym ekranie. Pamiętam, jak nagrodę główną zdobył film „Gdańsk miastem równości”, to ludzie wstali i bili brawa. Powiem, że jak o tym mówię, to nadal mam ciarki, bo to jest zupełnie inny widok, inne emocje i inny odbiór filmu na dużym ekranie. To się udało. Udało mi się też dołączyć do początkowo dwóch sektorów też trzeci – instytucje publiczne, urzędy. To jest trudny sektor, ale również mają bardzo ciekawe rzeczy do pokazania i ważne. W tym roku nagrodę zdobył Wrocław za film „Miejska Farma”. Prosty pomysł, a rewelacyjny!

 

Krzysztof Zanussi podczas V Festiwalu, Fot. Paulina Mielcarek

 

A co się nie udało? Wspomniała Pani, że to trudna przeprawa.

Mogę powiedzieć, o co jeszcze będę walczyć. O większe zainteresowanie władz Poznania tym wydarzeniem. Ogromnie się cieszę z tego, jak bardzo potrafią zaangażować się inne samorządy w promocję swojego filmu i w promocję 17 Celów. Muszę jeszcze namówić mój Poznań do takich działań. Mam nadzieję, że to nastąpi. Może już przy kolejnej edycji.

Po dziesięciu edycjach Festiwal to gotowy, sprawdzony produkt, który się podoba! Zresztą, teraz będzie chwalipost, uważam, że trzeba to podawać: Forum Odpowiedzialnego Biznesu, które w tym roku kończy 25 lat, przyznało mi tytuł „Ludzi, którzy zmieniają polski biznes” właśnie za ten Festiwal. To znaczy, że to nie jest jakaś zaściankowa imprezka!

Zdecydowanie nie! Wśród gości, których Pani wymieniła, są takie tuzy jak Krzysztof Zanussi czy Ewa Ewart, Janina Maria Ochojska-Okońska, Robert Więckiewicz, Rafał Górecki, założyciel Ogólnopolskiego Festiwalu Sztuki Filmowej „Prowincjonalia”. Jak udaje się Pani ściągnąć tak znaczące postacie?

Zawsze tymi gośćmi były albo osoby znaczące albo takie, które zrobiły coś ważnego w obszarze Celów. Na przykład prof. Szymon Malinowski, naukowiec od filmu „Można panikować”, który jest autorytetem w nauce o klimacie, czy aktor Robert Więckiewicz. To taki rodzynek na torcie przy okazji gali, bo nie ukrywam, że najważniejsze są u nas filmiki i ich twórcy.

A emocje? Jaki moment w tej ostatniej edycji utkwił Pani najbardziej w pamięci?

Wczoraj dostałam mejla, który mnie bardzo wzruszył. Staramy się mieć na gali jakiś element prospołeczny, pro-NGO-sowski. W tym roku, w związku z chorobą Marysi Sadowskiej z Barki, bardzo chciałam dać przestrzeń festiwalową, żeby o niej powiedzieć i zebrać fundusze. Dostałam mejla, że udało im się zebrać 1300 zł. Może to nie jest dużo, zwłaszcza że ludzie nie noszą gotówki, ale przy takiej imprezie to piękny gest. I też nie ukrywam, że z przyjemnością patrzę na tych laureatów, którzy odbierają statuetki. Są nabuzowani takimi dobrymi emocjami. I rzeczywiście to, co jest naszym hasłem – „Filmy, które zmieniają świat” – te filmy rzeczywiście zmieniają świat.

Anna Dymna podczas V Festiwalu, Fot. Paulina Mielcarek

 

Tematy filmów są często trudne, ale przekaz pozytywny?

Oczywiście, w tym roku była mowa o samotności osób starszych, była mowa o złym wychowaniu seksualnym młodzieży. To tematy idealnie się wpisujące w Cel 3 (Dobre zdrowie i jakość życia). Mówimy o trudnych rzeczach. Natomiast oddźwięk tego Festiwalu jest pozytywny. Moja koleżanka z CSR powiedziała, że dawno nie spotkała tylu dobrych ludzi i dobrych inicjatyw na jednym metrze kwadratowym. I to prawda, że większość tych filmów to są gotowe projekty i pomysły na akcje, które można wziąć, przenieść do siebie, opracować pod własny region i czerpać garściami. Przez to, że są trzy sektory, to każdy tam znajdzie coś dla siebie.

Nie obawia się Pani, że dopuszczanie wszystkich 17 Celów naraz powoduje, że filmy tylko „liżą temat”, że brakuje pogłębienia?

Miałam zarzut, że może powinnam zrobić tematy główne, że 17 Celów jest w porządku, ale że w tym roku mówimy o tym czy o tamtym. Cały czas uważam jednak, że rzeczywistość tak szybko się zmienia, że to byłoby ograniczenie. Nie ukrywajmy, że często króciutki filmik to jest takie liźnięcie po temacie. To jest zaznaczenie problemu albo pokazanie jednej z wielu akcji. Ale w tym krótkim metrażu trudno zagłębiać się w problem. I to chyba też nie o to chodzi, żeby się zagłębić, tylko żeby go pokazać, zasygnalizować. Dać znać, że problem jest, żeby nie przechodzić obok niego obojętnie, by nie stać się, jak to wczoraj usłyszałam, „milczącym przechodniem”. Widzimy, ale nie reagujemy, często nie jesteśmy świadomi tego, że problem może coraz bardziej narastać.

A propos świadomości i dotarcia do różnych grup – widziałam, że na gali byli przedstawiciele Młodzieżowej Rady Miasta. Jakie są plany na edukację młodzieży?

To dla nas bardzo ważne. W ciągu tych 10 lat zgromadziłyśmy około 300 filmów, z czego jakieś 50-60 jest na tyle dobrych, że można je pokazywać w celach edukacyjnych. Mamy produkt, który nam się sprawdził – Przegląd Filmów Odpowiedzialnych. Najlepsze filmy z Festiwalu pokazujemy w ramach przeglądu. Kiedyś dostałyśmy grant z MSZ-u i byłyśmy w kilku wielkopolskich miejscowościach, w Środzie Wielkopolskiej, w Gostyniu, w Jarocinie. To były wydarzenia dla młodzieży szkolnej. Bardzo nam się podobało. W tym roku w ramach Festiwalu miałyśmy krótkie pokazy przygotowane pod kątem konkretnych placówek, np. w Zespole Szkół Przemysłu Spożywczego przy ulicy Warzywnej w Poznaniu, gdzie pokazywałyśmy filmy związane z branżą HoReCa. Króciutkie minipokazy, na ile 45 minut lekcji pozwala.

A co z drugą stroną demografii? Seniorzy? Czy myśli Pani o współpracy z nimi, żeby dotrzeć do osób z doświadczeniem, które też mają ochotę na wiedzę i chęci do działania?

Myślimy o tym. Rada Seniorów – tam jest sporo ludzi, którzy byli naukowcami, biznesmenami, którzy prowadzili bądź nadal prowadzą firmy. Oni cały czas się też ocierają o te rzeczy. I dla nich też na pewno będzie ciekawe zderzenie tych różnych problemów. To plan na kolejną edycję imprezy, a oprócz tego chcielibyśmy z imprezą wyjść też poza Polskę. Może małe festiwale w krajach europejskich. Myślimy o tym coraz bardziej.

Dziękuję za rozmowę i życzę kolejnych 10, a nawet więcej, lat z filmami, które zmieniają świat!