Najnowszy numer SUKCESU już dostępny 🌞 Sukces po poznańsku to najpopularniejszy magazyn lifestylowy o Poznaniu 🌞  

Organizator:

Król wrotek mieszka na Wildzie

21.04.2021 14:05:40

Podziel się

Od 11 lat jeździ na rolkach, a od 3 na wrotkach. W tym czasie osiągnął już wiele sukcesów. Ciągle jednak czeka na więcej. – Ćwiczę, ciężko pracuję, trenuję siedem dni w tygodniu – mówi poznański wrotkarz Adam Knop. – Wiem, co potrafię i po prostu dzielę się tym z innymi. Mimo że wiele osób z całego świata gratuluje mi sukcesów, to w Polsce nadal ludzie mylą pewność siebie z cwaniactwem.

Rozmawia: Anna Skoczek  Zdjęcia: Kuba Szczygielski

W centralnym punkcie pokoju Adama Knopa z widokiem na poznańską Wildę, stoi regał z… wrotkami. To tylko najładniejsze egzemplarze, bo kilkanaście innych par butów z kółkami schowanych jest w szafie. Gdyby nie ekstremalna jazda byłoby ich więcej, ale – jak opowiada Adam – czasami podczas skoków czy salt wrotki szybko się niszczą.

Sam w mediach społecznościowych ogłosiłeś się Królem Wrotek…

To zabawna historia. Zaczęła się, kiedy w Polsce popularność zyskiwała aplikacja Tik Tok, która służy do zamieszczania w sieci krótkich filmów użytkowników. Jeden ze znajomych powiedział wtedy, że fajnie jeżdżę, mam nagrania i powinienem sobie założyć tam konto. Tak zrobiłem. Nie miałem pomysłu na nazwę i pierwsze co przyszło mi do głowy, to dla żartu właśnie – król wrotek. Wrzuciłem film i w jeden dzień miałem 10 tysięcy obserwatorów, a film miał pół miliona wyświetleń! Minęło kilka dni i podchodzili do mnie ludzie, którzy chcieli robić sobie ze mną zdjęcia. Na początku to było bardzo fajne, ale też czułem, że ta nazwa zobowiązuje.

Czyli?

Kiedy idę sobie pojeździć do skate parku i słyszę, że ktoś mówi „patrz, Król Wrotek”, to od razu czuję, że nie mogę zrobić takiego normalnego treningu, tylko muszę zrobić jakieś salto, albo jakiś inny hardcorowy trik. To mnie napędza.

Dopiero od trzech lat jesteś zaangażowany we wrotki? Co w takim razie robiłeś wcześniej?

Wcześniej ponad 8 lat jeździłem profesjonalnie na rolkach.

Ale to chyba zupełnie inna bajka.

Moim zdaniem to całkiem podobny sport, ale to, co w Polsce mogłem osiągnąć na rolkach, osiągnąłem i to było moje maksimum. Trochę się wtedy wypaliłem. Jazda nie sprawiała mi radości. Kiedy miałem kręcić wideo promocyjne dla mojego sponsora, to już nie miałem wielkiego uśmiechu na twarzy, tylko traktowałem to, jak pracę.

I tak zmieniłeś rolki na wrotki?

Trzy lata temu wrotki zaczęły dopiero być modne, pojawiły się na rynku. Założyłem je na nogi i w tym momencie poczułem to samo, co poczułem te osiem lat wcześniej, kiedy zakładałem rolki. To była moc – jakby mnie strzelił piorun. To był zbieg okoliczności, bo zacząłem pracę we wrotkarni. Właściwie uczestniczyłem w projekcie budowania jej od podstaw, więc siłą rzeczy musiałem je włożyć i sprawdzić, jak się na nich jeździ.

A co było punktem zwrotnym w Twojej karierze wrotkarza?

Po miesiącu jazdy na wrotkach nagrałem i udostępniłem w Internecie swój pierwszy film. Natychmiast odezwały się do mnie topowe firmy wrotkarskie ze świata. Chcieli, żebym promował ich markę. Wybrałem firmę z Wielkiej Brytanii Rio Roler i z nimi jestem już ponad 3 lata. Byłem jedynym Polakiem w historii, który wystąpił w ich katalogu dystrybuowanym na całym świecie. Miałem też wydać wrotki z sygnaturą Adam Knop. Tak jak są buty Michaela Jordana czy buty znanych piłkarzy, tak i ja miałem mieć swoje wrotki. Tu niestety szyki pokrzyżował koronawirus. Jestem jednak przekonany, że wrócimy do tematu, jak już sytuacja się uspokoi.

Czym różni się jazda na wrotkach od jazdy na rolkach?

Na wrotkach, przez to, że kółka schowane są pod całą konstrukcją buta, każdy trik, który wykonujemy, musi być idealnie wylądowany. Na rolkach wszystkie triki, które wykonamy nieprawidłowo można wybaczyć, bo kółka są wysunięte z przodu i z tyłu. Na wrotkach wszystko trzeba robić perfekcyjnie i ta perfekcja z jednej strony doprowadzała mnie do szału, a z drugiej jest dla mnie wyzwaniem.

Myślałam, że na wrotkach przez to, że mają cztery kółka, jeździ się łatwiej.

Jeździ się łatwiej, ale wykonywanie trików jest o wiele trudniejsze.

Wspomniałeś wcześniej, że pojawia się moda na wrotki, ale przecież już kiedyś dzieci jeździły po osiedlach na wrotkach.

Mam 28 lat i przyznam szczerze, że za mojego życia nie było mody na wrotki. Oczywiście ludzie starsi ode mnie opowiadali mi, że kiedyś był to całkiem popularny sport. Ja tego nie pamiętam.

Ale cały czas jednak w parkach czy innych miejscach rekreacji widać wiele osób na rolkach, a na wrotkach raczej nie bardzo.

Wydaje mi się, że tutaj też wszystko popsuł covid. Przed wirusem w Polsce działało kilka wrotkarni. Ludzie mieli gdzie jeździć, dlatego ta aktywność mogła się rozwijać. Przez covid te miejsca zniknęły, zanim zdążyły się rozwinąć. Drugą sprawą jest infrastruktura.

To znaczy?

Chodniki, ścieżki są zupełni e niedostosowane do jazdy na wrotkach. Przejechanie z punktu A do punktu B na wrotkach to katastrofa.

Dlaczego?

Chodzi o drgania. We wrotkach mamy małe kółka, a im mniejsze kółko, tym więcej przejmuje drgań. Kółka wrotek mają 56 mm średnicy, a najmniejsze kółka w rolkach to zazwyczaj 80, a są i takie, które mają 125 mm. Przejechanie na wrotkach po powierzchni pozbruku jest jak dostanie tysiąca smsów z wibracjami na raz. Jest to bardzo nieprzyjemne i wszystko czujemy w nogach.

Planujesz otworzyć swoją szkołę wrotkarską w Poznaniu?

Myślę, że kiedyś tak. Wiele osób mi to doradza. Bardzo chciałbym założyć taką szkołę, tylko dopóki moje stawy mi pozwolą, chcę robić swoje hardcorowe triki. Jak już przyjdzie czas, że po skoku ze schodów będę musiał odpoczywać dwa dni, to wtedy wezmę się za szkółkę z prawdziwego zdarzenia.

To skoro sam zacząłeś temat, powiedz mi, ile już w życiu miałeś kontuzji? Czy wszystko już miałeś połamane?

Trochę Cię pewnie zaskoczę, ale nigdy nie miałem żadnej poważnej kontuzji. Raczej są to standardowe obicia, skręcenia. Po dwóch, trzech dniach zawsze już wracałem do trenowania. Tylko czasem, jak patrzę na swoje filmiki z trikami, to sam się dziwię, że przy jakimś tam ułożeniu nogi nie połamałem kości.

Które z Twoich ewolucji są najtrudniejsze?

Jest ich dużo. Często nie mają też nazwy, bo wymyślam je sam. Czasem zrobię salto ze śrubą, czasem zjadę po rampie i przeskoczę przez auto…

Auto przypadkowe?

Nigdy. Zawsze skaczę przez samochody przyjaciół. Jeszcze żadnego nie uszkodziłem, ale wolę nie ryzykować.

Jaki jest Twój największy sukces?

Dwa lata temu marka Huawei zorganizowała konkurs, w którym trzeba było pokazać swoją zajawkę. W filmiku konkursowym wykonałem pewien trik, prawdopodobnie jako pierwszy w Europie. Było to salto z pełną śrubą na wrotkach. Dzięki temu pojechałem na Mistrzostwa Świata Sportów Ekstremalnych do Chin i to było spełnienie moich marzeń. Byłem tam, jako gość, ale poznałem wszystkich moich idoli rolkarzy, rozmawiałem z nimi, przybiłem im piątki. To było niesamowite.

A najciekawsza przygoda związana z wrotkami?

Niedawno dostałem telefon, że ktoś szuka wrotkarza do sesji zdjęciowej nowej kolekcji Violi Piekut. Nawet nie pytałem o wynagrodzenie, tylko od razu spytałem kiedy i gdzie. Pojechałem do Warszawy, wszedłem do salonu i trochę mnie zamurowało. Same kobiety, które wyglądały jak miliony monet, sami znani ludzie, a ja przyszedłem w czerwonej bluzie z wrotkami na ramieniu. Pojechaliśmy na miejscówkę, zdjęcia odbywały się w skate parku, w Warszawie. Dziewczyny miały tam zdjęcia, a ja stałem z boku i robiłem plany. Już wiedziałem, gdzie pojadę, jakie będę robił triki, salta. Wszystko miałem opracowane. Po czym okazało się, że mam pozować. Była to dla mnie fajna przygoda. Całe szczęście udało się też zrobić zdjęcia w ruchu na wrotkach i w powietrzu.

Masz jeszcze jakieś marzenia w tej branży, które chciałbyś zrealizować?

To trochę dziwnie zabrzmi, ale kiedyś to sobie policzyłem i moje marzenia spełniają się statystycznie co trzy miesiące. Pamiętam, jak mówiłem znajomym, że jeszcze mnie zobaczą na okładce magazynu Rio Roller, a ludzie na całym świecie będą kupować wrotki sygnowane moim nazwiskiem. Wtedy nikt mi nie wierzył, ale już byłem na okładce i mam nadzieję, że w końcu uda się doprowadzić do końca sprawę sygnowanych wrotek. Mówiłem im, że będę sponsorowanym zawodnikiem – udało mi się to spełnić. Chciałem poznać najlepszych na świecie wrotkarzy i rolkarzy, wyjechać do Azji – zrobiłem to. Teraz chciałbym pojechać do Kalifornii, ale niestety ze względu na covid loty są obecnie niemożliwe. Chociaż odezwała się do mnie jedna z najlepszych wrotkarek na świecie, właśnie z Kalifornii, i mam nadzieję, że kiedyś zrealizujemy wspólnie jakiś projekt.