Najnowszy numer SUKCESU już dostępny 🌞 Sukces po poznańsku to najpopularniejszy magazyn lifestylowy o Poznaniu 🌞  

Organizator:

Magia dźwięku w towarzystwie

Podziel się

Czerwona kanapa w centralnym punkcie studia odsłuchowego w salonie KORIS przy ulicy Umultowskiej jest miejscem, w którym często rodzi się pasja do muzyki. Właśnie tu zespół fachowców i pasjonatów spędza z klientami godziny na rozmowach, testowaniu sprzętu audio i wspólnym słuchaniu muzyki. To punkt, w którym dosłownie każdy człowiek staje się czuły na dźwięki. Nic dziwnego, że nieodzownym elementem rozmowy z właścicielem salonu Krzysztofem Sieńczakiem była muzyka zaserwowana w sposób rozpieszczający zmysły.

 

ROZMAWIA: Anna Skoczek
ZDJĘCIA: Agata Jesse Obiektywnie
[współpraca reklamowa]

Salon KORIS zajmujący się sprzedażą sprzętu audio, video i hi-fi jest najstarszy w Poznaniu. Działa nieprzerwanie od 31 lat. Jak wiadomo, trzydziestka jest najlepszym wiekiem na wszystko, bo łączy doświadczenie i wiedzę z młodością, energią i pasją.

Czy po tylu latach w branży czerpie Pan jeszcze przyjemność ze słuchania muzyki?
Krzysztof Sieńczak: Oczywiście, że tak. Jeśli kiedyś przestanę mieć ciarki na plecach, testując tu nagłośnienie z zespołem albo z klientami, to będę wiedział, że czas kończyć tę przygodę. Nie sądzę jednak, aby to się wydarzyło.

31 lat na rynku w branży audio-video to cała epoka. Pamięta Pan jakiś przełomowy moment w historii firmy?
Było ich kilka. Przez 19 lat działaliśmy na Jeżycach przy ul. J.H. Dąbrowskiego 40, w podwórzu obok kina Rialto. Mieliśmy do dyspozycji 55 m, sanitariaty na zewnątrz, magazyn, do którego ciężko było się dostać, bo np. zimą zamarzały drzwi wejściowe. Od 2012 można nas znaleźć przy ulicy Umultowskiej 39. Mamy duży parking, dwa studia odsłuchowe z prawdziwego zdarzenia i 250 m2 do dyspozycji klientów plus swój magazyn. Nie da się tego porównać. Zmiana siedziby pozwoliła nam na rozwój, ale przełomowym momentem w życiu firmy był czas, kiedy na rynek zaczęły wchodzić elektromarkety oferujące tani sprzęt. To właśnie wtedy podjąłem decyzję o tym, żeby się wyspecjalizować. Skupiliśmy się wówczas na hi-fi i kinach domowych. Okazało się, że jakość ma znaczenie. Zainteresowanie naszych klientów i ich możliwości finansowe ewoluowały w stronę tzw. wyższej półki, a my byliśmy gotowi, aby zaspokoić ich rosnące apetyty. Dziś już wszystko wygląda kompletnie inaczej. Prócz salonu sprzedaży Koris, w którym obsługujemy szerokie spektrum klientów, stworzyliśmy dział ABCAV.PL,  który zajmuje się projektowaniem, wyposażaniem i wykonawstwem zaawansowanych przedsięwzięć multimedialnych, w których nagłośnienie, projektory oraz szerokoformatowe ekrany są tylko dodatkiem. DWA KANAŁY to nasza druga firma, która jest wyłącznym przedstawicielem/dystrybutorem na Polskę takich renomowanych marek, jak: MAGICO, MSB Technology, Finite Elemente, Epos, EMM Labs/Meitner i paru innych. Mamy klientów nie tylko w Polsce. Niedawno wysyłaliśmy zamówienia do Hong-Kongu i Hiszpanii, realizujemy obecnie parę instalacji multimedialnych w Szwecji. Jesteśmy także wystawcą na Audio-Show w Warszawie – drugich największych targach sprzętu audio-video w Europie.

Dużo ludzi buduje u siebie w domu sale kinowe?
Wbrew pozorom osób prywatnych jest całkiem sporo. Firmy też inwestują w zaawansowane sale konferencyjne. Czasy są takie, że mając odpowiednią infrastrukturę techniczną, można zarządzać w czasie rzeczywistym kilkoma podmiotami zlokalizowanymi gdziekolwiek. Mamy klientów z całej Polski, a także w Europie. To kwestia renomy, która jest głównie zasługą naszych klientów. To nasza największa siła. Jeden zadowolony klient to kilku kolejnych.

 

Ile osób teraz liczy zespół?
Osiem i jest to największy stan osobowy od początku istnienia firmy. Będziemy na pewno go powiększać. Raczej jest też tak, że jak ktoś do nas trafia, to zostaje. I nie dotyczy to tylko zespołu. Bardzo często zdarza się tak, że nasze relacje z klientami trwają czasem kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt lat. Cieszy nas to, że klienci wracają do KORIS-a. Wracają, bo sprzęt służył im bezawaryjnie przez wiele lat. Postęp technologiczny, jaki dokonał się w ciągu ostatnich lat, jest niewyobrażalny. W takich sytuacjach kolejnym krokiem jest zakup czegoś nowoczesnego zdolnego obsługiwać współczesne formaty, o których jeszcze parę lat temu nikomu się nie śniło. Właśnie ostatnio dostarczaliśmy sprzęt do naszego klienta, który swój pierwszy zestaw nagłośnieniowy kupił u nas ponad 20 lat temu. Kiedy dzieci podrosły i wyprowadziły się z domu, wolne przestrzenie przerobił na „męską jaskinię” i rewelacyjny pokój audiofilski. Jego wyposażenie postanowił powierzyć właśnie nam.

Jakby Pan opisał swoich klientów?
To miłośnicy muzyki i dobrego, a wręcz doskonałego brzmienia. Audiofile, ludzie, którzy urządzają sobie dedykowane pokoje i salki do słuchania muzyki. Oczywiście gros ludzi buduje takie systemy w salonie czy przestrzeniach, w których żyją na co dzień. Zawsze chodzi w tym wszystkim o sprawianie sobie przyjemności.

Siedzimy na kanapie w pomieszczeniu, w którym prezentujecie klientom możliwości sprzętu, nad którego zakupem się zastanawiają. Ile czasu poświęca Pan na rozmowę albo nawet na wspólne słuchanie muzyki z takim jednym klientem?
Tyle, ile potrzeba. Tutaj nie ma żadnych reguł. Pytanie powinno być adresowane nie do mnie. Fundament firmy stanowią ludzie, z którymi jestem związany od ponad 20 lat i bez których nie byłoby mnie w tym miejscu dzisiaj: Artur Adamek, Dariusz Schneider, Kamil Lempe i Artur Zgierski.

To oni biorą całą robotę na siebie. Zakup dobrego systemu audio to raczej proces czasochłonny i wymaga prezentacji. Bardzo często robimy też prezentacje w domach klientów, ponieważ akustyka pomieszczenia ma bardzo duży wpływ na ostateczne brzmienie. Najważniejsze jest jednak to, że jesteśmy w stanie zbudować zadowalający system na miarę każdego budżetu. Zawsze robimy to tak, żeby wydane pieniądze sprawiały maksimum przyjemności.

Czyli dobry dźwięk nie ma konkretnej ceny?
Dobroć dźwięku, jak to pani ujęła, mierzy się satysfakcją słuchającego. To jest subiektywne. Wszyscy nie słyszymy tak samo i to samo. Gdyby tak nie było, nie mielibyśmy nic do roboty. Dźwięk jest tylko narzędziem, które przenosi emocje związane ze słuchaniem muzyki. Im to narzędzie precyzyjniejsze, tym lepiej. Potrafimy wyszukać i dopasować do klienta dobre brzmienie we wskazanym przedziale cenowym. Pasjonaci muzyki zdają sobie sprawę z realiów, że praw fizyki nie da się oszukać. Jeżeli chce się wejść na wyższy poziom doznań, to trzeba za to zapłacić.

 

Czy głośniki za 250 tysięcy złotych podają śniadanie do łóżka?
Fajnie, gdyby potrafiły to robić, ale jeszcze nie. Zasada jest tu taka sama jak z samochodami – maluch przejedzie z punktu a do punktu b tak samo jak bentley, ale te podróże będą się znacząco różnić. Z kolumn głośnikowych, na które Pani patrzy i z których dźwięk zaraz Pani usłyszy, uzyskujemy o wiele więcej detali i smaczków. Na pewno Pani to usłyszy.

Ja już nawet widzę, że kabel, który podłącza Pan do kolumn, jest dziesięć razy grubszy od tego, którym w domu mam podłączone głośniki kina domowego.
Ten akurat jest ze stopu srebra oraz złota. Kable mają ogromny wpływ na przesyłany dźwięk. Nie zapominamy o żadnym szczególe.

Ale nie da się takiego sprzętu kupić z marszu…
Raczej nie. Tak jak wspomniałem, „szyjemy na miarę”. To jest proces czasochłonny. Oczywiście mamy bogatą ekspozycję i magazyn pełen produktów. Dzięki temu możemy naszym klientom zaprezentować brzmienia z każdego przedziału cenowego. Tak jak Pani. Teraz leci James Blake „Limit to Your Love”. Lepiej usiąść na środku kanapy. Wtedy słychać najlepiej…

Znam ten utwór. U Pana brzmi kompletnie inaczej!
Bo to naprawdę wyjątkowy zestaw kolumn głośnikowych. U góry widzi Pani kopułkę wysokotonową, która zajmuje się przetwarzaniem wysokiej częstotliwości. Niżej jest głośnik średniotonowy i dwa głośniki niskotonowe. Ta kolumna jest całkowicie zamknięta, czyli nie ma portu wentylacji i nie ma tzw. bass reflexu. Przetwornik wysokotonowy jest napylany diamentem, konstrukcja jest kewlarowa, do tego aluminiowa obudowa… Po co mówić... lepiej posłuchać.

Nie mogę uwierzyć, że taki dźwięk wydobywa się z dwóch kolumn. Zawsze wydawało mi się, że tych głośniczków powinno być 10 rozmieszczonych po całym pokoju.
System stereofoniczny opiera się na dwóch kolumnach głośnikowych. Jest to odwzorowanie naszego zmysłu słuchu, którego bazą jest lewe i prawe ucho. Jak sama Pani słyszy, efekt robi wrażenie. Można siedzieć i utonąć w tych dźwiękach. Bardzo często zdarza się tak, że wpadają do nas klienci, którzy już coś kupili, a teraz chcą sobie po prostu z nami porozmawiać o nowej płycie jakiegoś zespołu. Przyjeżdżają, żeby kupić jakiś nowy kabelek, coś u nas przetestować i tak siedzimy razem na tej wyjątkowej kanapie. Cieszy nas to, że tworzymy z naszymi klientami wyjątkową społeczność. Łączy nas wspólna pasja. Oczywiście nie ze wszystkimi, bo na przykład część zakupów odbywa się online. Rozumiemy też to, że ktoś może chcieć u nas po prostu zrobić szybkie zakupy. Ale zawsze mamy możliwość dłuższej rozmowy. Rzadko też zdarza się tak, że jak ktoś do nas przyjeżdża, to później wysyłamy do niego kartony ze sprzętem i na tym kontakt się urywa. Najczęściej jedziemy, podłączamy sprzęt, a przede wszystkim pomagamy go wnosić, ustawić i skalibrować.

W jakim kierunku idzie Wasza branża?
Pójdzie na pewno wielotorowo, ponieważ będzie cały czas grupa osób, która potrzebuje mieć duże, rozbudowane systemy. Póki co, młodsze pokolenie nie przykłada tak dużej wagi do jakości dźwięku. Wystarczą im głośniczki bluetooth, słuchawki i puszczenie czegoś tam z telefonu. Nasza grupa klientów w zdecydowanej większości mieści się w przedziale 30-60 lat. Ale jesteśmy otwarci na wszystkich. Siedząc na naszej czerwonej kanapie, przy dobrych dźwiękach, różnica wieku nie istnieje.