Mają aspiracje na więcej
Wytwarzają 25 milionów tablic rejestracyjnych rocznie, co stawia ich na trzecim miejscu na świecie wśród producentów. To jednak nie koniec, bo Jacek Wojciechowski, prezes firmy Utal, planuje być numerem jeden. Sprzedają nie tylko tablice, ale coraz więcej własnych automatycznych linii produkcyjnych, robotów i technologii do ich wytwarzania. Mocną stroną Utalu są także zabezpieczenia tablic rejestracyjnych przed sfałszowaniami. A wszystko zaczęło się od wielkiego zaangażowania w podpoznańskim Gruszczynie i trwa niezmiennie od 32 lat.
ROZMAWIA: Joanna Małecka-Wenz
ZDJĘCIA: UTAL
[Współpraca reklamowa]
Dlaczego tablice rejestracyjne?
Jacek Wojciechowski: W sumie mogłoby być wszystko inne (śmiech). Z zawodu jestem inżynierem automatykiem. Przed laty pracowałem w znanej firmie państwowej o nazwie Teletra. Była to duża poznańska firma elektroniczna. Z biegiem lat firma zaczęła podupadać, a ja zacząłem rozglądać się za czymś bardziej ambitnym. Z racji tego, że bardzo dobrze znałem język niemiecki, natrafiłem na niemieckiego producenta tablic rejestracyjnych, który chciał wejść na polski rynek. Udało się to zrobić razem, mimo wielu formalnych trudności. Postawiłem na technologię, która wyparła stare tablice produkowane z blach stalowych. Stopniowo zacząłem wykupywać udziały, angażując całe moje oszczędności i w ten sposób firma z niemieckiej stała się większościowo polską.
To rzadkość, bo zazwyczaj jest w Polsce na odwrót.
Słuszna uwaga. Jak się Pani domyśla, żeby dalej się rozwijać, musieliśmy inwestować w technologie. Do tego potrzebowałem ludzi z pasją, z zaangażowaniem, którym się chce. Byłem mocno zdeterminowany. Dzięki mrówczej pracy, stawiając wszystko od absolutnych podstaw, powoli rośliśmy w siłę. Produkowaliśmy tablice surowe dla tzw. tłoczarzy, którzy tłoczyli numery rejestracyjne w poszczególnych miastach. Obecnie dostarczamy tablice do ponad 70 krajów i jesteśmy w pierwszej trojce największych producentów tablic rejestracyjnych na świecie. Biznes to bezkrwawa wojna, wygra producent dobry, nowoczesny i nie za drogi. Poza tym wie Pani, z konkurencją trzeba się nauczyć żyć po to, żeby ją przeskoczyć. Mamy aspiracje do tego, żeby dalej się rozwijać i finalnie być numerem jeden na świecie. Mam nadzieję, że uda nam się to zrobić za mojego życia (śmiech).
Pan pozyskuje nowych klientów?
Początkowo sam jeździłem po świecie, z czasem zacząłem zatrudniać handlowców i przedstawicieli, którzy cały czas zdobywają nowe kontrakty. W niektórych krajach jesteśmy wyłącznym dostawcą rozwiązań związanych z wytwarzaniem tablic rejestracyjnych. Tak jest choćby w Czechach czy na Ukrainie. W USA tablice produkują więźniowie na naszych maszynach. Nasze automatyczne linie pracują w Arabii Saudyjskiej, USA, Rosji, Uzbekistanie, Słowacji itd., a nawet w Zimbabwe. Precyzując – coraz częściej sprzedajemy nie same tablice, a technologię do ich wytwarzania. Mamy swój wszechstronny park maszynowy, mamy własne know-how i to jest nasz klucz do sukcesu.
Proszę sobie wyobrazić, że nasza standardowa linia do produkcji tablic wytwarza 80 tablic na minutę. Zdecydowana większość maszyn i technologii jest dedykowana na eksport. Dostarczamy wszystko, co niezbędne jest do produkcji tablic rejestracyjnych – nawet niszczarki do nich. Produkujemy też ramki do tablic.
Jaka jest żywotność tablic?
Zasadniczo pięć lat, ale to wszystko zależy od użytkowania. W przypadku choćby autobusów, które myte są codziennie, wiadomo że będzie to krócej niż w przypadku samochodów osobowych.
Ile osób Pan zatrudnia?
Zatrudniamy obecnie w naszym headquarters 205 osób. Można powiedzieć, że jesteśmy firmą średnią, ale już na granicy z dużą. Mam poczucie odpowiedzialności za wszystkie osoby, które pracują w firmie Utal. Chcę, żeby pracowało im się tutaj dobrze i długo. Niektórzy, w tym i ja, „przeskakują” emeryturę, choć generalnie załoga jest młoda. Są tacy, którzy mówią, że Utal to moja trzecia córka. Trochę tak jest.
Zostaliście Zielonym Liderem w tegorocznej edycji Wielkopolskich Filarów Biznesu. Jak dziś prowadzić produkcję, nie szkodząc środowisku?
Nie znam w okolicy firmy produkcyjnej, która nie miałaby komina. My nie mamy, bo niczego nie spalamy. Korzystamy z wentylacji, ale używając gruntowych pomp ciepła z 50 kolektorami pionowymi na głębokości 250 metrów, które ogrzewają zimą i chłodzą latem, oraz prądu wyprodukowanego przez panele fotowoltaiczne zlokalizowane na dachach hal. Nasze maszyny pobierają znacznie mniej energii elektrycznej niż odpowiedniki naszych konkurentów, prowadzimy nawet retencję wody opadowej, czyli mamy swój zbiornik – staw, który służy też do celów przeciwpożarowych. Zdradzę Pani, że w naszym stawie hodujemy ryby i udostępniamy go naszym pracownikom. Łowienie ryb to świetna forma relaksu. Bo oddany, zmotywowany i doświadczony zespół, a także nowoczesny park maszynowy pozwala nam prowadzić wydajną i nowoczesną produkcję przy jednoczesnym nacisku na ochronę środowiska.
Więcej o nas na: www.utal.pl