Mam raka, a chcę mieć dzieci
08.10.2021 13:34:51
Dzięki specjalnemu programowi Onkofertility, realizowanemu w Ginekologiczno-Położniczym Szpitalu Klinicznym przy ulicy Polnej w Poznaniu, przy ogromnym wsparciu Urzędu Miasta Poznania, to możliwe. Co ważne – to nic nie kosztuje. O tym jak zostać mamą i tatą po zakończonej chemio- czy radioterapii i o tym, że rak to nie wyrok, opowiada prof. dr hab. med. Leszek Pawelczyk i zaprasza na Polną.
ROZMAWIA: Joanna Małecka
ZDJĘCIA: Archiwum
Panie profesorze, przyznam, że pierwszy raz słyszę o takim programie.
Takich osób jak Pani redaktor jest bardzo dużo, dlatego tak zależy nam na dotarciu do szerokiego grona odbiorców. Onkofertility to połączenie medycyny rozrodu z onkologią. Można dołączyć do tego programu będąc w wieku rozrodczym – szacujemy że jest to granica pomiędzy 18 a 40 rokiem życia. Zarówno kobiety, jak i mężczyźni, którzy zachorują na nowotwór w tym wieku, a planują potomstwo, mogą się do nas zgłosić. Wiadomo, że leczenie onkologiczne, szczególnie związane z chemioterapią i radioterapią, może doprowadzić do całkowitego zablokowania funkcji zarówno jajników, jak i jąder. Po zakończonym leczeniu wszelkie starania o potomstwo mogą niestety zakończyć się fiaskiem. I tu z pomocą przychodzimy my.
No tak, ale ostatnią rzeczą, o jakiej myślą osoby chore na nowotwór, to potomstwo, prawda?
To prawda. Doskonale rozumiem ludzi, którzy, kiedy dowiadują się o chorobie nowotworowej, jedyne o czym myślą, to czy przeżyją i ile im jeszcze zostało czasu. To jest reakcja bardzo zrozumiała. Warto jednak, nawet w tym trudnym momencie, porozmawiać z lekarzem. Znający doskonale problem onkolodzy potrafią wyjaśnić takim osobom, na czym będzie polegało leczenie onkologiczne, jak będzie wyglądał okres rekonwalescencji i jak pacjent będzie dochodził do zdrowia. Tacy lekarze stworzą możliwości osobom będącym w wieku rozrodczym, nie posiadającym jeszcze potomstwa, szansę na zostanie mamą czy tatą po zakończonym leczeniu. Naszą rolą, lekarzy, jest uświadamiać, że choroba onkologiczna nie musi oznaczać śmierci i to nie musi być wyrok. Większość schorzeń jest wyleczalnych, a więc każdy z pacjentów ma szansę na normalne życie po okresie leczenia.
Jak w takim razie zadbać o potomstwo w tym trudnym momencie?
Wszystko jest możliwe dzięki funkcjonowaniu procedur zapłodnienia pozaustrojowego. Gdyby nie metoda in Vitro, wielu pacjentów onkologicznych, ale nie tylko, nie miałoby już szans na posiadanie dzieci. Jak to wygląda z punktu widzenia logistycznego? Zanim pacjent ze zdiagnozowaną chorobą onkologiczną podejmie leczenie – chemioterapię lub radioterapię – ma tzw. okienko czasowe. W przypadku kobiet ten czas można wykorzystać na to, by wystymulować jajniki w celu uzyskania większej liczby komórek jajowych. Następnie komórki jajowe należy pobrać i zabezpieczyć, mrożąc w bardzo niskiej temperaturze. U mężczyzn jest łatwiej, ponieważ panowie są prawie zawsze gotowi do oddania nasienia, dzięki czemu pozyskujemy plemniki. Po tej procedurze następuje leczenie onkologiczne. Po jego zakończeniu pacjentka lub pacjent zwracają się o wykorzystanie zabezpieczonych komórek. My wtedy, w ramach realizacji programu zapłodnienia pozaustrojowego, takie komórki po rozmrożeniu poddajemy zapłodnieniu i – po odpowiednim przygotowaniu błony śluzowej – zarodki przenoszone są do macicy. Wszystko wydaje się zupełnie logiczne i proste.
Ale pewnie są jakieś znaki zapytania.
Owszem. Żeby uzyskać odpowiednią liczbę komórek jajowych, u kobiety musimy zastosować odpowiednie leczenie hormonalne. Dzisiaj już wszyscy onkolodzy są zgodni z nami, że są dostępne protokoły stymulacji, które nie powodują niekorzystnych zmian dla kobiety chorej onkologicznie. W związku z tym, wszystko opiera się o czas i o to, by rozpocząć program w odpowiednim momencie. Ludzie zajmujący się medycyną rozrodu są jedynie narzędziem w tym całym mechanizmie. Dlatego istotna jest świadomość zarówno ze strony onkologów, jak i pacjentów, żeby wiedzieć o tego typu możliwościach. Sam jako lekarz wiem, że wizyty z pacjentami wyglądają tak, że nawet jeśli informuje się o pewnych rzeczach, one uciekają z pamięci. Dlatego uświadamianie musi odbywać się na wielu płaszczyznach.
Dlaczego ten program tak dobrze funkcjonuje w Poznaniu?
W Polsce problem onkofertility nie może się przebić, by funkcjonował w sposób prawidłowy. Tutaj ogromny ukłon i podziękowanie dla Pana Prezydenta Jacka Jaśkowiaka, który go w pełni sfinansował. Oczywiście istnieją pewne warunki skorzystania z niego, jak choćby fakt, że trzeba mieszkać minimum 12 miesięcy w Poznaniu, płacić tutaj podatki. Udział w programie jest bezpłatny, pacjenci ponoszą jedynie koszty związane z zakupem leków.
A dodajmy, że jest to kosztowna terapia.
To prawda. Wysokość środków finansowych przeznaczonych z budżetu Miasta Poznania na realizację programu w latach 2021–2023 wynosi 1 035 000 zł, to jest po 345 000 zł w każdym roku jego realizacji. Program obejmuje jednorazowe sfinansowanie kosztów procedury zabezpieczenia płodności na okres 24 miesięcy. Szacowane koszty jednostkowe uczestnictwa w programie wynoszą odpowiednio: dla mężczyzn 2340 zł, dla kobiet 6300 zł. Materiał biologiczny przechowujemy przez dwa lata, chociaż myślę, że będziemy negocjować z Miastem termin przechowywania, żeby pacjenci mieli więcej czasu na podjęcie starań o potomstwo.
Współpracujecie z onkologami?
Mamy znakomitą współpracę z Panią doktor Joanną Kufel-Grabowską oraz Panem profesorem Rodrygem Ramlauem, jeśli chodzi o klinikę onkologii Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu. Spotykam się także z przedstawicielami Wielkopolskiego Centrum Onkologii, gdzie również będziemy na ten temat rozmawiać.
Czy ciąża u kobiety po chorobie onkologicznej jest bezpieczna?
Ciąża jest całkowicie bezpieczna. Oczywiście, osoby z obciążeniem onkologicznym, będące w grupie ryzyka, są bardziej narażone na zachorowanie na nowotwór. Zrozumiałym jest, że boją się posiadać dzieci ze względu na ich potencjalne zachorowanie. Ale to nie musi się wydarzyć. Istotniejsze jest, jakiego rodzaju nowotwory nadają się do tego, by zabezpieczać płodność i by nie transmitować choroby na potomstwo. Są to niewątpliwie nowotwory piersi, rak szyjki macicy, rak jelita grubego, czerniak czy białaczka. Mamy wątpliwości, jeśli chodzi o raka jajnika, ponieważ jest to narząd, z którego pobieramy materiał i nie mamy pewności co do przeniesienia choroby na potomstwo. W przypadku innych nowotworów ryzyko jest niewielkie.
Czy to boli?
Absolutnie nic. Zabieg pobierania komórek wykonywany jest w znieczuleniu dożylnym. Jedynym nieprzyjemnym elementem może być okres przyjmowania zastrzyków w trakcie stymulacji.
Czy osoba, której onkolog nie poinformuje, że jest możliwość udziału w programie, sama może się do Was zgłosić?
Jak najbardziej! Mamy specjalną linię dla wszystkich zainteresowanych zabezpieczeniem płodności i to jest numer: 618419077. Reagujemy błyskawicznie.