Mediolan – stolica mody, designu i... panettone [SUBIEKTYWNY PRZEWODNIK]
19.07.2022 09:40:47
Mediolan. Niekwestionowana stolica mody, designu i centrum włoskiego biznesu. Stolica Lombardii i druga co do wielkości metropolia półwyspu apenińskiego. Miasto pełne szyku, wdzięku i elegancji, czasem nawet trochę nieprzystające do włoskiego chaosu, a już na pewno różniące się bardzo od miast południa. I chociaż od czasu do czasu pojawia się zdanie, że Mediolan to wcale nie bella cita (piękne miasto), a lombardzka kuchnia wypada blado, szczególnie w porównaniu z sąsiadującą Emilią Romanią i jej stolicą Bolonią, to jednak co roku właśnie tu ściągają setki tysięcy turystów z całego świata, a Mediolan jest jednym z obowiązkowych punktów wizyty podczas włoskiej eskapady.
TEKST I ZDJĘCIA: Maciej Gładysz
Miasto ma niewątpliwie jeden atut. Jest dobrze skomunikowane z całą resztą Europy i ma bogatą siatkę połączeń. Także z Polski dostaniemy się tu bez problemu niemal z każdego lotniska. Najczęściej loty odbywają się do oddalonego o kilkadziesiąt kilometrów Bergamo, chociaż zdarzają się też loty na główne lotnisko Malpensa. Z Bergamo do stolicy Lombardii bez większych przeszkód dostaniemy się autobusem lub pociągiem, a podróż zajmie około godziny. I w jednym, i w drugim przypadku przygodę z Mediolanem rozpoczniemy od tutejszego dworca centralnego. To jeden z największych, najbardziej okazałych i najpiękniejszych dworców w Europie, który dziennie obsługuje ponad 330 tysięcy pasażerów. Budynek jest naprawdę imponujący i robi ogromne wrażenie. Zresztą słowa „imponujący” i „monumentalny” w Mediolanie padają bardzo często. Mówi się nawet, że bez względu na to, co mediolańczycy robią, na pewno robią to z rozmachem. I taka jest właśnie stacja Milano Centrale. Trzeba tylko uważać, żeby się tam nie zgubić.
Przy Piazza del Duomo
Z dworca nasze kroki kierujemy na Duomo, centralny plac Mediolanu i jeden z symboli miasta. Najłatwiej dostać się tam żółtą linią metra M3. Gdy wyjdziemy ze stacji, naszym oczom od razu ukaże się słynna gotycka katedra Duomo. Oszałamiająca, przepiękna, niezapomniana, imponująca... i można by tak jeszcze długo, bo katedra Narodzin św. Marii robi naprawdę niesamowite wrażenie. Jej budowa trwała prawie 500 lat. To jeden z największych kościołów na świecie, a witraże na chórach należą do największych witraży świata. Wejście do katedry jest strzeżone niczym lotnisko i, podobnie jak na lotnisku, trzeba przejść kontrolę bezpieczeństwa. Warto odstać swoje czasem w niemałej kolejce, by podziwiać jeden z cudów architektury od środka. Na spokojne zwiedzenie całej katedry, wraz z podziemiami, muzeum i wejściem na dach, można zarezerwować sobie nawet kilka godzin. Z dachu można podziwiać nie tylko detale architektoniczne Duomo, ale też wspaniałą panoramę miasta, a przy dobrej pogodzie – Alpy i nizinę padańską.
Przy Piazza del Duomo, tuż obok katedry, znajduje się drugi z symboli miasta, czyli Galeria Wiktora Emanuela II. Kolejny monumentalny obiekt, w którym – poza restauracjami – ulokowały się też najsłynniejsze modowe marki świata, a nawet Ferrari. Na uwagę zasługuje między innymi znajdująca się na samym środku szklana kopuła, a pod nią, na posadzce, mozaiki z herbami 4 włoskich miast: Mediolanu, Rzymu Florencji i Turynu. Co ciekawe, najwięcej osób zatrzymuje się przy tej ostatniej, na której widnieje byk. Mediolańczycy, którzy nie przepadają za mieszkańcami Turynu, wymyślili sobie, że trzeba stanąć piętą w miejscu, w którym byk ma jądrao brócić się 3 razy o 360 stopni. Wówczas na pewno nam się poszczęści. Czy to działa? Warto sprawdzić. Na końcu Galerii znajduje się Piazza Scala i najsłynniejszy teatr operowy świata – La Scala. I tu chyba po raz pierwszy przyznam, że budynek, przynajmniej z zewnątrz, nie robi wrażenia i łatwo można go przeoczyć.
Ostatnia wieczerza i diabelska kolumna
A czego w Mediolanie przeoczyć nie można? Na pewno kościoła Santa Maria della Grazie. Sama świątynia może nie zachwyca, ale to przy niej, w jednym z pomieszczeń dawnego refektarza, znajduje się bezcenna „Ostatnia Wieczerza” autorstwa Leonardo da Vinci. Jeśli planujemy ją zobaczyć, o bilety zatroszczmy się na długo przed przyjazdem. Można je bez problemu zarezerwować przez Internet. Jedną z najbardziej tętniących życiem ulic w Mediolanie jest Via Dante. Prowadzi ona od Piazza del Duomo do Castello Sforzesco, czyli do Zamku Sforzów. To XIV-wieczny monumentalny zamek wybudowany z czerwonej cegły. Wewnątrz znajdują się między innymi: Pinakoteka z dziełami Tycjana czy Canaletta, a także Muzeum Sztuki Antycznej, Muzeum Instrumentów Muzycznych oraz Muzeum Egipskie.
Jednym z moich ulubionych miejsc w Mediolanie jest ulokowana w pobliżu zamku Bazylika św. Ambrożego. Jeden z najstarszych kościołów w mieście, wzniesiony między 379 a 386 r., bez przepychu i ociekających złotem ścian, za to z wyjątkową atmosferą. Tu znajdują się między innymi relikwie św. Ambrożego, patrona Mediolanu i postaci niezwykle ważnej dla miasta. 7 grudnia, kiedy przypada wspomnienie świętego Ambrożego, w Mediolanie jest dniem wolnym od pracy. Tego dnia organizowane są liczne jarmarki i wydarzenia dedykowane świętemu. Obok bazyliki znajduje się kolumna z czasów rzymskich zwana też diabelską kolumną. Legenda głosi, że była ona świadkiem walki św. Ambrożego z diabłem, który – chcąc zabić świętego rogami – zrobił dziury w kolumnie. Do dziś można je zobaczyć w kolumnie. Niektórzy twierdzą, że wyczuwa się tu także zapach diabelskiej siarki, a przykładając ucho do kolumny można usłyszeć odgłosy dochodzące z piekła.
Wróćmy jednak do zwiedzania miasta
Miłośnicy piłki nożnej na pewno będą chcieli odwiedzić słynny stadion San Siro. Ci, którzy wolą zakupy – jeden z wielu tutejszych butików. Warto też wybrać się do dzielnicy Naviglio zwanej Małą Wenecją. Znajdują się tu urokliwe kanały otoczone z obydwu stron bulwarami i kamieniczkami. Największy z kanałów to Naviglio Grande. W przeszłości kanały służyły do transportowania towarów i zaopatrzenia Mediolanu w wodę. Dzisiaj to bardzo popularne miejsce z uroczymi restauracjami, kawiarenkami i klubami nocnymi. Miejsce to zaczyna tętnić życiem wieczorami, chociaż i za dnia, szczególnie w niedziele, można trafić tu na gigantyczny pchli targ. Podobno spotykają się tutaj projektanci mody, lokalni malarze, artyści czy sympatycy miasta. Miejsce to koniecznie trzeba odwiedzić i rozsmakować się w tutejszej kuchni.
Panettone – przysmak bez którego nie byłoby bożego narodzenia
A skoro już o kuchni mowa... Podobno kuchnia lombardzka nie zachwyca i nie jest tak obfita i bogata jak w innych regionach Włoch. Ale nic bardziej mylnego. Lombardczycy z dumą pielęgnują swoje bogate tradycje kulinarne, które cechują dania wyszukane i pełne wyrafinowanych smaków. Ze względu na swoją lokalizację, mediolańskie przysmaki to połączenie wpływów francuskich, austriackich czy niemieckich. Co ciekawe, tutejsze potrawy wcale nie są oparte na makaronie. W Mediolanie, jak i całej Lombardii, na stołach nie króluje pasta tylko ryż. Podaje się go zarówno do zup, jak i przyrządza aromatyczne risotto. Najbardziej popularną wersją jest risotto alla milanese, niezwykle aksamitne, złociste, z dodatkiem białego wina i najdroższej przyprawy świata – szafranu. To kulinarny symbol regionu, danie iście królewskie, które rozpływa się w ustach. Podawane jest samodzielnie lub z ossobuco. Przyrządza je się z pokrojonej na plastry giczy cielęcej, którą obsmaża się na maśle, a potem dusi w białym winie po dodaniu pomidorów, czosnku i cebuli. Ossobuco polewa się specjalnym sosem gremolata, ale najbardziej specyficznym dodatkiem jest szpik wydobyty wykałaczką z kości użytych do gotowania potrawy. Mieszkańcy Lombardii lubują się też w mięsach, głównie smażonych, a najlepszym tego przykładem jest Cotoletta alla milanese. Na pierwszy rzut oka przypomina naszego rodzimego schabowego. To cienki płat cielęciny panierowany w tartej bułce i parmezanie. Podobieństw do kuchni polskiej jest więcej, a miłośnicy bigosu na pewno powinni skosztować cassoeula, czyli zestawu mięs ze specjalną odmianą kapusty. Lombardia to także ryby, głównie słodkowodne oraz tak bliskie Wielkopolanom szparagi. Jada się je tutaj najczęściej z masłem, czasami z truflami, a w wersji alla milanese serwowanę są z jajkiem sadzonym, masłem i parmezanem. Nie można zapomnieć też o polencie, tutejszych wędlinach i serach. To właśnie z Lombardii pochodzi lekko pikantna gorgonzola czy kremowe mascarpone, bez którego trudno wyobrazić sobie klasyczne tiramisu. Godny uwagi jest też taleggio, łagodny i aromatyczny ser, doskonały do polenty, oraz Grana Padano porównywany w smaku do parmezanu. No i na koniec coś słodkiego. Tu także Lombardczycy mają się czym pochwalić, a świat powinien być im dozgonnie wdzięczny. Bo to przecież z tego regionu pochodzi jedna z najbardziej znanych i popularnych świątecznych babek, bez której wielu nie wyobraża sobie świąt Bożego Narodzenia. To oczywiście drożdżowa Panettone. Nie można zapomnieć też o Colombie, czyli babce wielkanocnej i o torrone, czyli włoskim nugacie, który w pobliskiej Cremonie wyrabiany jest podobno już od XV wieku. A do tego wszystkiego kieliszek grappy albo musujące lambrusco lub Campari... No i czego chcieć więcej.
ZAPRASZAMY DO GALERII ZDJĘĆ