Najnowszy numer SUKCESU już dostępny 🌞 Sukces po poznańsku to najpopularniejszy magazyn lifestylowy o Poznaniu 🌞  

Organizator:

Możesz tam spotkać i czarta, i czarownicę

Podziel się

Na wyspie położonej pomiędzy rozlewiskami Warty powstało miasto Chwaliszewo, o którym pierwsze wzmianki pisane pojawiły się już na początku 1401 roku. Świetnie się rozwijało i było konkurencją dla Poznania. Mieszkali tam znakomici rzemieślnicy, głównie krawcy i szewcy, których wyroby skutecznie konkurowały z poznańskimi. W XV i XVI wieku przeżywało swój „złoty czas”. Rzemieślnicy byli zrzeszeni w 13 cechach, a więc w tylu, ile było w Poznaniu, z czego na Chwaliszewie funkcjonował jedyny w Polsce cech rybaków.

 

TEKST i ZDJĘCIA: Elżbieta Podolska

 

Historia miasta Chwaliszewa skończyła się po włączeniu w granice Poznania w 1800 roku. Od tego momentu stało się rzemieślniczą, a później robotniczą dzielnicą. Dziś rzadko zaglądają tutaj turyści. Czasem organizowane są wycieczki z przewodnikiem. Powoli dzielnica się odradza i staje na nogi jako mieszkalna, także z drogimi apartamentami.

Wyspa opływana przez wody Warty

Niegdyś w miejscu Chwaliszewa znajdowała się osobna wyspa na Warcie leżąca na wschód od miasta Poznania. W latach 1444–1800 Chwaliszewo stanowiło odrębne miasto będące własnością poznańskiej kapituły katedralnej. W XV wieku miejscowość leżała na grobli kapitulnej, która była jedyną drogą łączącą Ostrów Tumski z lewobrzeżnym Poznaniem. Obecnie po grobli nie ma żadnego śladu, ponieważ stare koryto Warty zasypane zostało w 1968 w okresie PRL-u.

Legenda o krawcu

Skąd pochodzi nazwa dawnego miasta – nie ma pewności. Legendy mówią o jednym z pierwszych mieszkańców, kalekim krawcu imieniem Chwalisz. Przewodnicy oprowadzający dzieci szlakiem poznańskich legend opowiadają właśnie o krawcu, który był tak dobry w swoim fachu, że chwalony był przez króla. Kto wie, może to właśnie jego imię było zaczątkiem nazwy. Inne przekazy wywodzą nazwę od drogi do katedry, gdzie chwali się Boga. Znana była też historyczna rodzina szlachecka Chwaliszewskich.

 

Czart czy pies

Legendy miejskie mówią, że kiedy Chwaliszewo było jeszcze wyspą, nie było śmiałka, który wybrałby się tam nocą. Można tam było spotkać nie tylko złodzieja, ale też ogromnych rozmiarów czarnego psa albo, jak niektórzy twierdzili, samego czarta.

Podobno pies ten był zjawą, która zaczęła nawiedzać ulicę po tym, jak Niemcy wybrukowali ją pozostałościami ze zdewastowanego kirkutu. Faktycznie na niektórych kamieniach brukowanej ulicy można znaleźć hebrajskie litery, które ponoć układają się z słowo „Gawriel”. Czart pojawiał się, by witać tych złych, którzy tam mieszkali. Trzeba uważać, bo nie ma informacji, że już się nie pojawia. Podobno też w jednej z kamienic od strony podwórza mieszkał niegdyś sam Diabeł. Byli też tacy, co mówili, że to było po prostu nazwisko pewnego złego człowieka.

Spłonęła na stosie

Dokładnie w starym korycie Warty powstał wielki stos drewna i na nim spalono pierwszą w Polsce czarownicę. Był rok 1511. Kobieta, nazywano ją „staruszką z Chwaliszewa”, choć nikt nie wiedział, ile tak naprawdę miała lat, była zielarką. Oskarżono ją o zatrucie dużej części mieszkańców. Na Chwaliszewie były wówczas warzelnie piwa, a ona podobno zatruła wodę w kadziach wykorzystywanych do produkcji złocistego napoju. Piwo wówczas było bardzo ważnym i popularnym napojem. Każdy mieszkaniec wypijał dziennie około 3 litrów tego trunku. Jego zatrucie stanowiło ogromny problem dla wielu, bo praktycznie nie pito wówczas wody.

Na prawach miasta

Według zapisów historycznych miasto Chwaliszewo lokowane zostało w 1427. Według zachowanej kopii z lat 1483–1488 kapituła poznańska, dla podniesienia stanu nowo lokowanego miasta Chwaliszewo, sprzedała za 20 grzywien Mikołajowi wójtowi tegoż miasta wójtostwo.

Nowe miasto otrzymało prawa magdeburski, a wójt w uposażeniu sześciu jatek: dwie rzeźnickie, dwie szewskie, dwie piekarskie oraz dwa place koło jatki rzeźników, ogród za domem scholastyka, łąkę wielkości jednej morgi za Kapitulnym Młynem, a także przywilej do ściągania co trzeciego denara z kar sądowych.

Chwaliszewo miało już wówczas swoją łaźnię miejską. Zapisano także w prawie dwa terminy rocznych jarmarków: po dniu św. Mikołaja oraz po uroczystości świętych Apostołów Piotra i Pawła. Dzięki temu chwaliszewscy rzemieślnicy stanowili silną konkurencję dla poznańskich wytwórców. W 1475 roku król Władysław Jagiellończyk nadał miastu przywilej handlu solą krakowską z Poznaniem i z całą Wielkopolską.

Miasto Chwaliszewo miało dwa kościoły: św. Barbary i św. Wawrzyńca. Był murowany szpital dla ubogich i chorych. Na wysokości dzisiejszej ulicy Ciasnej mieścił się ratusz z wieżą. Była nawet szubienica, ale wyroki wykonywał kat z Poznania, któremu płacono 12 gr rocznie z budżetu Chwaliszewa.

 

Jak Poznań z Chwaliszewem się bili

Od samego początku Poznań z Chwaliszewem toczyli spory prawie o wszystko: o Wartę, o mosty, ich odbudowę po powodzi, odbudowę domów po pożarach, o grzywny, a nawet o handel i rzemiosło. Zakazywano mieszkańcom kupowania u tych zza rzeki nie tylko wyrobów rzemieślniczych, ale też np. mięsa. Jedni na drugich słali umyślnych z pismami, skargami, petycjami nawet do samego króla. Konflikty trwały przez wieki, praktycznie do momentu, kiedy Chwaliszewo stało się dzielnicą Poznania, czyli do roku 1800.

Poznańska Wenecja

Wyspa została nazwana takim mianem nie tylko ze względu na swoje położenie. Była oblana ze wszystkich stron wodą i pięknie położona, ale także z powodu napływu cudzoziemców i osiedlenia się na niej Wenecjan. Na ich cześć nazwano potem nawet ulicę Wenecjańską.

W 1520 roku Jan Patruus z Koła otworzył tu jedną z pierwszych w Wielkopolsce księgarni, wraz z introligatornią. W XVII wieku istniała na Chwaliszewie również drukarnia Wojciecha Regulusa. O randze Chwaliszewa może świadczyć fakt, że osiedlali się w nim m.in. Ormianie, zajmujący się kupiectwem, Grecy, którzy handlowali winem, i wspomniani już Wenecjanie, których specjalnością było wykonywanie figur gipsowych, a później figurek z porcelany.

Ciekawostką jest także fakt, że przy ulicy Wenecjańskiej w XIX wieku działała fabryka cygar, a przy niej Bractwo Cygarników, które otaczało opieką uczestników powstania styczniowego.

Powodzie i pożary

Warta zawsze należała do rzek spokojnych, ale jak wylewała, to potężnie. Jedna z największych powodzi dotknęła Chwaliszewo i Poznań w 1551 roku. Zalała wyspę, zerwała wszystkie mosty, wdarła się do katedry i tam poczyniła ogromne spustoszenie. Woda sięgała do spodu ambony, a w kolegiacie św. Marii Magdaleny do obrazów zawieszonych nad ołtarzami. Kiedy odbudowano miejscowość po zalaniu, przyszło kolejne i to w 1585 roku i znowu wszystko trzeba było stawiać na nowo. Chwaliszewo było zalewane systematycznie i niszczone przez pożary.

Historia o Ślepym Antku

Wiecie, kim byli „juchty”? Nie? To tacy nieco romantyczni złodzieje i łobuzy przesiadujący w lokalach wątpliwej urody. Najsłynniejszym z nich był tuż przed wybuchem II wojny światowej i w czasie wojennych działań Ślepy Antek. Był złodziejem, który stał się bohaterem narodowym. Był patriotą, który brał udział w partyzantce i namawiał swoich koleżków, by także się zapisywali. Wraz z 11 innymi żołnierzami AK wziął udział w akcji „Bollwerk”, która miała miejsce w nocy z 21 na 22 lutego 1942 roku. Celem akcji było zniszczenia magazynów armii niemieckiej z zaopatrzeniem przeznaczonym na wschodni front, znajdujących się w porcie rzecznym na Chwaliszewie. Wszystko się udało, a uznanie wyraził sam generał Władysław Sikorski. Ślepy Antek został aresztowany 25 czerwca 1942 roku. Niemcom nie udało się wydobyć z niego żadnych zeznań. Zmarł podobno w niewyjaśnionych okolicznościach. Naprawdę nazywał się Antoni Gąsiorowski i urodził się w 1901 roku. Przed wojną mieszkał na Chwaliszewie i był woźnicą w firmie Hartwig. W młodości stracił oko, stąd jego przydomek.

 

Jak to po wojnie przestała być wyspą

Władze PRL-u postanowiły zmienić bieg Warty, aby zapobiec powodziom i żeby poprowadzić przez Poznań trasę przelotową od centrum do wyjazdu na Warszawę. Przed regulacją Warta posiadała w Poznaniu wiele odnóg, tworząc liczne wyspy i wysepki. Do takich wysp należała np. Grobla czy Chwaliszewo. W październiku 1968 roku oddano do użytku nowy kanał żeglugowy, a stare koryto zamknięto. Przez wiele lat było ono miejscem rozbijania namiotów przyjezdnych cyrków.

Dzielnica wyklęta

W dwudziestoleciu międzywojennym i po II wojnie światowej Chwaliszewo stało się wyklętą dzielnicą Poznania. Tam zsyłano „niegrzecznych” mieszkańców, którzy nie płacili czynszów, wychodzili z więzienia, nie chcieli się podporządkować. Cały czas nieźle się tam mieli juchty. Często mówiono niesprawiedliwie, że mieszkańcy Chwaliszewa, tak jak Śródki, siedzieli, siedzą albo będą siedzieć w zakładach karnych. Dopiero około 2009 roku pomyślano o rewitalizacji dzielnicy i zaczęły powstawać nowe domy budowane przez deweloperów. Stare kamienice, ruiny nieremontowane przez dziesięciolecia zaczęły powoli znikać.

Piorun ognisty

„W tej okolicy kilkadziesiąt lat temu po raz pierwszy w Poznaniu zaobserwowano i sfotografowano niezwykłe zjawisko – piorun kulisty. Pamięci anonimowego fotografa, który swoje odkrycie i pracę przypłacił życiem. / Jakub & Jan. Poznań A.D. 2009” – taką treść można przeczytać na tablicy znajdującej się na budynku przy ul. Czartoria 9a.

Zadziwiające jest to, że… żadnego pioruna kulistego nie było. Tablica powstała w 2009 roku w ramach Festiwalu Sztuki w Przestrzeni Publicznej Urban Legend. Dzieło autorstwa dwóch absolwentów poznańskiej ASP, Jakuba Czyszczonia i Honzy Zamojskiego uroczyście odsłonięto w czerwcu 2009 roku. I pozostało tam do dzisiaj.