Musimy się parę razy przewrócić, żeby wstać
Nina Patalon, trenerka kobiecej reprezentacji w piłce nożnej, która pierwszy raz awansowała do mistrzostw Europy, tak powiedziała o polskich piłkarkach. Te słowa można chyba dopisać do każdego sportowego, a i życiowego sukcesu. Piłka w tym roku na pewno okazała się kobietą, co postaram się udowodnić, prezentując sukcesy polskich pań na światowych arenach.
TEKST: Juliusz Podolski, ZDJĘCIA: Archiwum prywatne
Wielki sukces polskiego beach soccera!
Polska reprezentacja kobiet najlepszą drużyną Europy w piłce nożnej plażowej to najprawdziwsza prawda. Zawody w 2024 roku były czwartą edycją żeńskiej Euro Beach Soccer League. Turniej składał się z sezonu zasadniczego i superfinału. W pierwszej części Polki zajęły drugie miejsce w grupie – pokonały Ukrainę i Anglię, przegrały jedynie z Portugalią.
W fazie grupowej superfinału Polska również zajęła drugą lokatę, ale tym razem przegrała dwa spotkania – z Anglią po dogrywce i Hiszpanią. Pokonała za to Szwajcarię. W półfinale biało-czerwone wygrały 3:0 z Włoszkami, które były gospodyniami. Superfinał rozgrywany był w Alghero na Sardynii. Aby uzyskać tytuł najlepszej drużyny w Europie, musiały zrewanżować się Portugalkom. Zrobiły to w efektownym stylu – wygrały 5:1.
Miesiąc po tym Polki wystąpiły w Women’s Continental Beach Soccer Cup 2024. Na turnieju odniosły dwa zwycięstwa 4:3 – z reprezentacjami Czech oraz Szwajcarii. Przegrały jedynie 4:6 z Hiszpankami i zakończyły zmagania na drugim miejscu. Dzięki temu awansowały w światowym rankingu Beach Soccer Worldwide. Polki zaliczyły skok o dwie pozycje i są obecnie na trzecim miejscu.
Reprezentacja Polski w beach soccerze powstała w 2022 r. Od początku selekcjonerem jest trener Mateusz Sroka. – Dwa najważniejsze mecze w turnieju moje zawodniczki zagrały koncertowo. W finale z Portugalią, która jest niezwykle klasową drużyną, mieliśmy inicjatywę od początku do końcu. Jedyna stracona bramka to trzecia tercja, gdy wynik był już przesądzony, to było trafienie honorowe. Ostatecznie padł rezultat 5:1 – wyjaśnia trener Mateusz Sroka, który ubolewa, że beach soccer nie znajdzie się w programie igrzysk olimpijskich w Los Angeles w 2028 r. Wciąż trwa walka, aby odbyły się mistrzostwa świata w piłce plażowej.
Ćwierćfinał w debiucie
To był bardzo udany debiut i należy cieszyć się, że rosną nam następne pokolenia znakomitych piłkarek. Dość przypomnieć, że nasza gwiazda Ewa Pajor, strzelająca gole dla Barcelony, swój pierwszy sukces zdobyła wraz z reprezentacją siedemnastolatek na turnieju w Niemczech, sięgając po mistrzostwo Europy. Dzisiejsze siedemnastolatki zakończyła udział w mistrzostwach świata na ćwierćfinale, przegrywając z Koreą Północną 0:1. Mistrzostwa świata do lat 17 odbyły się w Dominikanie.
Nasze zawodniczki świetnie spisały się w fazie grupowej, remisując z Japonią i Brazylią po 0:0 i wygrywając z Zambią 2:0, ale w ćwierćfinale straciły pierwszą bramkę. W 14. minucie Julię Woźniak pokonała Choe Rim-jong. Koreanki zostały w ostatecznej rozgrywce mistrzyniami świata.
– Jesteśmy z was dumni i dziękujemy za te wszystkie piękne emocje. Gratulacje dla trenera Marcina Kasprowicza oraz całego sztabu. Za rok jesteśmy gospodarzem kobiecych mistrzostw Europy U19. W 2026 r. odbędą się u nas mistrzostwa świata U20. Jestem pewny, że wiele z piłkarek, które dzisiaj kończą przygodę z MŚ, wystąpi na tych turniejach i dostarczy nam kolejnych powodów do dumy – napisał na platformie X prezes PZPN Cezary Kulesza.
A wszystko zaczęło się od brązowego medalu mistrzostw Europy U17 zdobytego wiosną, który dał przepustkę do startu w Dominikanie. Polska w walce o brąz wygrała z Francją w rzutach karnych 4-2 (w regulaminowym czasie gry było 2-2).
– Jest to dla nas ogromny sukces, bo oprócz medalu mamy także kwalifikację na mundial. Jadąc do Szwecji, naszym planem było zagrać pięć spotkań i to się nam udało – podsumowała Julia Ostrowska, gwiazda zespołu. – Rozegrałyśmy bardzo dobry turniej, jestem dumna z całej drużyny i cieszę się, że mogę być jej częścią. Jest to rzecz, którą ciężko będzie zapomnieć i długo będę wspominać te chwile.
Reprezentacja Polski kobiet trzecią drużyną świata!
Pisanie wspaniałej historii polskiego ampfutbolu zwieńczyły mocnym akcentem. Reprezentacja Polski kobiet pokonała Kenię 1:0 w meczu o trzecie miejsce mistrzostw świata w kolumbijskiej Barranquilli i zdobyła tym samym brązowy medal. Oczywiście pierwszy w historii, bo to pierwszy żeński mundial.
Po przegranym po serii rzutów karnych półfinale z Amerykankami u naszych zawodniczek pojawiły się łzy. Polki czuły, że były naprawdę blisko awansu do finału. W ciągu pierwszej oraz drugiej połowy stworzyły sobie kilka naprawdę znakomitych sytuacji. Nie dały rady wykorzystać żadnej z nich i udokumentować tej przewagi.
– Było dużo emocji i rozczarowania po tym, jak to wszystko się potoczyło. Nie da się ukryć, że liczyłyśmy na to, że zagramy w finale. Inaczej byśmy tutaj nie przyjeżdżały. Nie zdobyłyśmy złota ani srebra, ale brąz, lecz... od czegoś trzeba zacząć – mówiła po meczu o trzecie miejsce Weronika Nowotny.
W starciu o brąz zespół trenerów Igora Woźniaka i Marcina Oleksego zmierzył się z drużyną Kenii. Biało-Czerwone były tak naładowane i żądne rehabilitacji za przegraną z USA, że już w 63. sekundzie meczu zdobyły bramkę. Anna Raniewicz zagrała piłkę spod linii środkowej do dobrze ustawionej Moniki Kukli, która okiwała dwie rywalki, wbiegła w pole karne i pokonała Clarę Chepkoech.
– Ogromna radość, zrobiłyśmy to razem. Pomimo tego że w meczach z Ekwadorem i Kenią strzeliłam tę decydującą bramkę, podkreślam, że to zasługa całej drużyny. Na odprawie miałyśmy mówione, żeby nie odpuszczać pressingu i iść wszystkie do akcji, pamiętając o asekuracji – mówiła po spotkaniu strzelczyni bramki.
Po meczu zawodniczki nie kryły radości: – To cudowne uczucie, choć trochę czujemy niedosyt i liczymy na więcej w kolejnych latach. Spełniłyśmy wszystkie założenia trenerów. Otrząsnęłyśmy się z tego, co działo się w półfinale. Zawsze pokazujemy całe serce i zaangażowanie. To pokazałyśmy też tutaj. Ten turniej to dla nas duża lekcja. Musimy na przyszłość zawalczyć o więcej spokoju oraz poprawić naszą koncentrację – uważa kapitan reprezentacji Polski Anna Raniewicz.
– Te dwa tygodnie spędzone w Kolumbii pomogły nam w pracy na boisku. Nie było żadnych konfliktów, a my lubimy sobie żartobliwie dogryzać. Klimat czasem dawał nam w kość. Ja nie byłam w stanie biegać po boisku tyle, ile normalnie biegam – dodała Kukla.
– Zadecydowała determinacja dziewczyn. Najbardziej bolała porażka z USA, gdzie zagraliśmy jeden z najlepszych meczów przeciwko najlepiej poukładanemu zespołowi. W szatni zadziałało to, że to jest drużyna. To ich pierwsze mistrzostwa świata, więc i duża lekcja. Wiemy, że mamy wrócić do domu i ciężko pracować, bo jest nad czym – przyznał trener Marcin Oleksy.
Do wyjazdu na mistrzostwa świata reprezentacja Polski kobiet rozegrała trzy oficjalne mecze międzypaństwowe. Przed rokiem pokonała drużynę USA 1:0 po bramce Marty Rumińskiej, a podczas tegorocznego Amp Futbol Cup rywalizowały dwukrotnie z Anglią. Pierwsze spotkanie
wygrały 2:0 po dwóch trafieniach Anny Raniewicz, a drugie 1:0 dzięki trafieniu Moniki Kukli. Zespół został utworzony w 2022 r. jako pierwsza reprezentacja w Europie.
Skład na Mistrzostwa Świata w Amp Futbolu Kobiet 2024
Bramkarki: Emilia Spunda, Anna Płodzik, Alicja Sowińska. Zawodniczki z pola: Justyna Bzdela, Marta Rumińska, Anna Raniewicz (kapitan), Monika Kukla, Weronika Nowotny, Daria Majkowska, Aleksandra Płuciennik, Jolanta Ożga, Marta Oblas, Aleksandra Matczak. Trenerzy: Marcin Oleksy (trener), Igor Woźniak (trener bramkarzy)
Historyczny awans
Reprezentacja Polski kobiet po raz pierwszy w historii zakwalifikowała się na mistrzostwa Europy w piłce nożnej. Biało-czerwone wygrały z Austrią 1:0 w rewanżowym meczu finału baraży w Wiedniu. Wcześniej wywalczyły w Gdańsku jednobramkową zaliczkę. Euro 2025 odbędzie się w Szwajcarii, a w turnieju wystartuje 16 drużyn narodowych.
Polki rozpoczęły baraże do nadchodzących mistrzostw Europy od pokonania Rumunii 2:1 i 4:1. W konfrontacji z Austriaczkami nie były jednak faworytkami. Obie ekipy zmierzyły się w tym roku m.in. w Lidze Narodów, w której zespół prowadzony przez Ninę Patalon dwukrotnie przegrał z tymi rywalkami po 1:3.
Na lotnisku po powrocie ze stolicy Austrii wciąż było wiele emocji: – To coś niesamowitego. Mam nadzieję, że w Polsce zmieni się wiele, że polska piłka kobieca pójdzie w dobrym kierunku i z tego zwycięstwa wyciągniemy wiele na kolejne lata – stwierdziła na gorąco Ewa Pajor. To ona postawiła kropkę nad i w rewanżu w Wiedniu. Nasza kapitan, grająca na co dzień w Barcelonie, obchodziła w dniu meczu 28. urodziny i po końcowym gwizdku wykrzyczała do swoich koleżanek: – Nie mogłyście zrobić mi lepszego prezentu na urodziny!
– Świętowałyśmy historyczny awans m.in. pizzą, trochę rozmawialiśmy o meczu, czytaliśmy książki i poszliśmy spać – relacjonowała selekcjonerka naszej reprezentacji Nina Patalon, absolwentka poznańskiego AWF. Jak wyjawiła, do Wiednia, na rewanż z Austrią nie zabrała telefonu. – Pewnie mam dwa tysiące nieodebranych połączeń, przepraszam od razu, ale zapomniałam go – tłumaczyła.
– Dopiero czuję, że jestem szczęśliwa. Chcę podziękować wszystkim, którzy nas wspierali i którzy nas nie wspierali, bo też nam dajecie paliwa do pracy. Od samego początku mówiłam o procesie i zaufaniu, o tym, że pewne rzeczy muszą się wydarzyć, bo inaczej się zespół nie zbuduje. Musimy się parę razy wywrócić, żeby wstać i wiedzieć, kto w tych kluczowych momentach będzie walczył i poświęci się. I to było widać w ostatnich czterech meczach – podkreśliła.
– Mam nadzieję, że ten długo wyczekiwany sukces zespołu seniorskiego spowoduje prawdziwy boom na kobiecą piłkę nożną w naszym kraju – stwierdził po awansie Grzegorz Majewski, dyrektor sportowy Czarnych Sosnowiec, które 13 razy zdobyły mistrzostwo kraju w piłce nożnej kobiet.
Jak do tych wszystkich sukcesów dodamy jeszcze bardzo dobry występ piłkarek ręcznych na mistrzostwach Europy, przypomnijmy wyjście z grupy i wygranie meczu w rundzie zasadniczej, to najlepszy wynik od 18 lat, możemy powiedzieć, że piłka jest absolutnie piękną kobietą!
Beata Oryl-Stroińska
TVP3 Poznań i sport.poznan.pl
Sukcesy polskich piłkarek to na pewno nie jest przypadek. To efekt długiego procesu. Zarówno w obszarze typowo piłkarskim, szkoleniowym, mentalnym, jak i społecznym. Nasze reprezentantki to w większości piłkarki zagranicznych klubów. Nie tylko nie boją się już wyjeżdżać, ale o to zabiegają. Kilkanaście lat temu nie było takiej świadomości, ale wiele się zmieniło. Także „przyzwolenie” na futbol kobiet. Pewnie, że wciąż są tacy, którzy uważają, że to sport dla mężczyzn, ale na pewno akceptacja jest zdecydowanie większa. I szacunek.
Eksperci zachwycają się umiejętnościami Ewy Pajor, doceniają też Polki grające chociażby w Bundeslidze. Awans do mistrzostw Europy, sukces reprezentacji U-17 to także efekt konsekwencji w działaniu osób, które w ten „projekt” wierzyły. Choćby trenerów, którzy przez ten trudny i długi proces przeszli, nie wątpiąc w to, że osiągną cel.
Awans na EURO otwiera drzwi i trzeba zrobić wszystko, by przez nie wejść i nie zmarnować tej szansy. Nie wyobrażam sobie niezwiększenia teraz finansowania kobiecych reprezentacji. Ale to nie wystarczy. To wsparcie powinno teraz być już na samym dole piramidy, w szkołach (UEFA już ma taki projekt dotyczący piłkarstwa kobiecego), w klubach – także w tych mniejszych, aż po prężnie już działające Akademie.
W Poznaniu mamy kobiecy futbol m.in. w Lechu Poznań i to jest bardzo przyszłościowy projekt. Świetną pracę wykonują tam Alicja Zając i jej sztab i tylko kwestią czasu jest gra kobiecego Kolejorza w ekstralidze i wychowanie kolejnych reprezentantek Polski. Kolejnych, bo są choćby Julia Przybył czy Maja Kuleczka, które w narodowych barwach grają. Skoro jesteśmy wreszcie w piłkarskiej Europie, to inspiracją powinny być kraje i kluby wyznaczające trendy w kobiecym futbolu.