Muzyczni mistrzowie
11.01.2023 11:58:35
John James jest poznańskim artystą, który od lat promuje soulowe brzmienia na polskiej scenie muzycznej. Zasłynął klubową adaptacją utworu Stinga „Englishman in New York”. Jego córka, Sara James, została okrzyknięta polską Whitney Houston. Odziedziczyła po tacie pasję do muzyki i w wieku 14 lat podbiła serca amerykańskiej widowni. Łowca talentów Simon Cowell wyróżnił ją Złotym Przyciskiem w programie „Mam Talent Ameryka” i wróży karierę światowego formatu.
ROZMAWIA: Dominika Job
ZDJĘCIA: Łukasz Ziętek, Olek Bortel
Opowiedzcie o początkach swojej pasji.
Sara James: Muzyka zawsze była obecna w moim życiu. Kiedy miałam 6 lat, mama zapisała mnie do szkoły muzycznej, więc to, że śpiewam, jest dla mnie zupełnie naturalne. Poza tym cała moja rodzina jest muzykalna – rodzice śpiewają, dziadek grał na kilku instrumentach, a wujek jest DJ’em.
John James: Muzyka zawsze była ważną częścią naszego życia. Moja przygoda zaczęła się już w dzieciństwie, gdy miałem 4 lata. Mama zabrała mnie na próby chóru w kościele, kiedy nie miałem z kim zostać w domu. Mój tato pracował poza miastem jako pastor, a starsze rodzeństwo było w szkole lub po prostu zajmowało się swoimi sprawami, jak większość nastolatków. W końcu sam zacząłem interesować się muzyką. Na początku pomagałem w kościele, następnie zacząłem śpiewać w tamtejszym chórze, a później go prowadzić. Dorastałem, słuchając i podziwiając muzyków takich, jak: John P. Kee, Boyz II Men, Luther Vandross, Stevie Wonder, Michael Jackson itp.
Sara, zasłynęłaś wspaniałymi adaptacjami utworów artystów, takich jak np. Elton John. Billie Eilish opublikowała na swoim profilu Twoją wersję jej utworu „Lovely”. Twoje muzyczne wybory spotykają się z dużym uznaniem – kim jeszcze się inspirujesz?
Jako dziecko inspirowałam się przede wszystkim Beyoncé. Ostatnio wsłuchuję się w twórczość artystów takich, jak: Rosalia, Willow Smith, Jorjia Smith, Syza, Erykah Badu. Tak naprawdę słucham bardzo dużo różnej muzy.
Odniosłaś ogromny sukces w tak młodym wieku – czego dowiedziałaś się dzięki temu o sobie? Jak to wpływa na Twoje życie?
Dowiedziałam się, że trzeba dobrze dysponować swoim czasem. Zajęć mam bardzo dużo, więc tego czasu wolnego mam znacznie mniej niż kiedyś. Na pewno też musiałam przez to trochę szybciej dojrzeć.
Kulisy programów, w których brałaś udział, pokazują, że zawsze możesz liczyć na ogromne wsparcie swojej rodziny. A jak sobie radzisz z łączeniem pracy i szkoły? Czy Twoje otoczenie Cię wspiera?
W tym roku rozpoczęłam naukę w szkole średniej. Udaje mi się to wszystko pogodzić, ponieważ mam indywidualny tok nauczania i bardzo wspierających nauczycieli. Koleżanki i koledzy z klasy też mi pomagają. Oby tak było aż do matury (śmiech).
Co myślałaś, kiedy oczarowałaś amerykańską widownię i dostałaś złoty przycisk w amerykańskiej wersji programu Mam Talent?
To było niesamowite! Nie umiem opisać, co wtedy czułam… To było jak sen! Płakałam ze szczęścia, bo spełniło się jedno z moich marzeń. Do tej pory wspominam tę chwilę jako coś nierealnego, co wydarzyło się w moim życiu naprawdę.
John, co czułeś, kiedy Simon Cowell – znany łowca talentów, nazywał Twoją córkę wielką artystką?
To coś, co zdarza się tylko raz w życiu! Doświadczenie z programu America’s Got Talent i złoty przycisk od samego Simona Cowella to wydarzenie, które ukształtuje całe nasze życie – moje, mamy Sary Arlety, a przede wszystkim naszej wspaniałej córki. To był moment ogromnej dumy dla nas wszystkich.
Co uważacie za swoje największe osiągnięcia, z których jesteście dumni?
Sara: Jestem dumna w takim samym stopniu z wygranej w programie The Voice Kids IV, jak i z zajęcia 2. miejsca w konkursie Eurowizji JESC, jak również z tego, że dostałam golden buzzera od Simona Cowella i byłam w finale tegorocznej edycji America’s Got Talent. Wszystkie te programy i konkursy nauczyły mnie obycia ze sceną, rozwinęły mnie wokalnie, ale przede wszystkim poznałam wspaniałych ludzi na swojej drodze i mogę dalej spełniać swoje marzenia.
John: Moim największym osiągnięciem są moje dzieci. Każde z nich jest inne, jeśli chodzi o to, co je pasjonuje. Sara ma talent do muzyki, John Junior interesuje się sportem, a konkretnie piłką nożną, a Michelle wciąż odnajduje swoją pasję, ale jak na razie interesuje się modą i tenisem. Jestem z wszystkich nich bardzo dumny.
John, w ubiegłym roku w duecie Loui & John zaskoczyłeś house’ową wersją kultowego przeboju Stinga „Englishman in New York”. Gdzie poznańska widownia może Cię posłuchać w najbliższym czasie?
Na razie wszystko, co mogę powiedzieć, to że zapraszam na moje media społecznościowe. Tam można śledzić nowinki i uzyskać więcej informacji o tym, co się aktualnie dzieje. W 2023 roku planujemy położyć większy nacisk na nowe odsłony. Będzie się działo, bądźcie gotowi!
Obydwoje macie sporo sukcesów na swoim koncie – jakie macie plany zawodowe na najbliższą przyszłość? O czym teraz marzycie?
Sara: Moim planem i jednocześnie marzeniem jest wydanie płyty w przyszłym roku. Chciałabym pokazać, co mi w duszy gra, jaką muzykę kocham. Pracuję cały czas nad albumem, piosenkami i mam nadzieję, że moim fanom też się spodoba.
John: Ja marzę o tym, by móc nadal robić to, co naprawdę kocham, czyli tworzyć muzykę.