Opowiadamy historie kamienic na nowo
Jest ich czworo, działają wspólnie, mają wieloletnie doświadczenie w branży nieruchomości, łączy ich pasja. Kacper Krzyżostaniak, Tymon Baszczyński, Mariusz Baszczyński oraz Krzysztof Dyba – twórcy i właściciele firmy Przyjazny Adres z ogromnym zaangażowaniem rewitalizują poznańskie przedwojenne kamienice, które po dekadach zapomnienia odzyskują swój dawny blask. Z przedsiębiorcami rozmawiamy o tym, co zachwyca ich w starym budownictwie, o wyzwaniach i ryzykach związanych z inwestowaniem w kamienice oraz o tym, co motywuje ich do działania i przynosi im największą satysfakcję.
ROZMAWIA: Martyna Pietrzak-Sikorska
ZDJĘCIA: Wojciech Robakowski
[Współpraca reklamowa]
Branża nieruchomości jest bardzo szeroka i różnorodna. Zastanawiam się, dlaczego, spośród tak wielu możliwości, zdecydowali się Panowie na inwestowanie w kamienice. Czym Panów urzekły?
TB: Bardzo lubimy wyzwania i mamy ogromny szacunek do tego, jak budowało się w przeszłości. Dziś nie zobaczymy nowych budynków, które mają zdobienia i sztukaterie na elewacji, wykusze czy zachwycające kute balkony. W przypadku kamienic piękna architektura idzie w parze ze świetną lokalizacją. Tego we współczesnym budownictwie już nie ma, dlatego wyspecjalizowaliśmy się w rewitalizacjach kamienic – chcemy, by znów zachwycały, by znów, mimo wielu lat zapomnienia, były częścią miejskiej tkanki i służyły mieszkańcom.
Czy to właśnie pasja do kamienic jest fundamentem Przyjaznego Adresu?
KK: Można tak powiedzieć, choć muszę przyznać, że Przyjazny Adres jest połączeniem różnych doświadczeń, bo każdy z nas zaczynał w innym miejscu, ale finalnie… spotkaliśmy się w kamienicy. Każdy z nas ma za sobą historię związaną z inwestowaniem w nieruchomości. Mam na koncie różne doświadczenia: zacząłem 15 lat temu od inwestowania w grunty, a następnie w mieszkania; niedługo później w pierwszą kamienicę, którą wraz ze wspólnikiem kupiłem i rewitalizowałem w Szczecinie. Kilka lat temu spotkaliśmy się w jednej z poznańskich kamienic z Mariuszem, Tymonem i Krzysztofem, którzy również intensywnie działali w projektach kamienic.
TB: Dokładnie tak, nasze drogi zaczęły się krzyżować, więc w pewnym momencie postanowiliśmy połączyć swoje siły jak Avengersi i stworzyć jeden silny, działający kompleksowo zespół, zamiast konkurować między sobą. Mariusz jest moim bratem, w branży nieruchomości działamy od 2017 roku, po jakimś czasie dołączył do nas Krzysztof, wspólnie prowadziliśmy kilka projektów, ale finalnie to kamienice okazały się dla nas najbardziej inspirujące i ekscytujące. I to w sumie dzięki nim powstał Przyjazny Adres.
A jak w takim razie wygląda podział kompetencji i obowiązków w Przyjaznym Adresie? Każdy z Panów ma swoją „działkę”, w której się specjalizuje?
KK: Dokładnie tak. W pierwszej wspólnie zrealizowanej kamienicy przy ulicy Strusia mieliśmy tak dobry podział kompetencji, że… działamy niemalże w tej samej konfiguracji do dziś. Ten podział przyszedł nam tak bardzo naturalnie, ponieważ bazował na tym, co każdy z nas potrafi najlepiej.
Jak to wygląda w praktyce?
TB: Kacper doskonale zarządza firmą i dba o relacje między pracownikami, wykonawcami i inwestorami, jest strategiem i siłą napędową Przyjaznego Adresu.
KK: Tymon zajmuje się sprawami wagi ciężkiej, czyli kwestiami technicznymi dotyczącymi remontów i analizą stanu technicznego budynku. Ma ogromne i nieocenione doświadczenie budowlane, które jest kluczowe przy rewitalizacji przedwojennej architektury. Mariusz zajmuje się sprzedażą, kontaktem z inwestorami oraz tworzy modele biznesowe, Krzysztof z kolei pozyskuje kamienice do rewitalizacji… jest naszym człowiekiem od zadań specjalnych, który jest w stanie rozwiązać każdy problem.
TB: Dodam jeszcze, że w Przyjaznym Adresie bardzo ważną rolę odgrywa nasz zespół, liczący w tej chwili kilkadziesiąt osób, które z nami na co dzień pracują przy projektach – to wykonawcy, podwykonawcy, nasi pracownicy, menedżerowie, księgowi, prawnicy, notariusze. To grupa zaangażowanych osób, które każdego dnia starają się, aby kamienice, które „bierzemy na warsztat”, jak najszybciej dostały drugie życie i cieszyły oko przez kolejne stulecia.

Przyjazność, która gra pierwsze skrzypce w nazwie prowadzonej przez Panów firmy, odnosi się również do relacji między wspólnikami?
KK: Zdecydowanie tak. W komunikacji biznesowej dużą wagę przykłada się do liczb, do dobrych wyników, zapominając o tym, że są one pokłosiem atmosfery i panujących wewnątrz relacji. My czujemy się bardzo dobrze w swoim towarzystwie, lubimy się, mamy do siebie zaufanie, wiemy, że gramy do jednej bramki.
W czteroosobowym gronie łatwiej podejmuje się ważne i trudne decyzje?
KD: W zespole takim jak nasz trudniej jest popełnić błąd, bo nawet jeżeli któryś z nas ma gorszy dzień, a ważne decyzje trzeba podjąć, to zawsze jest ta druga, trzecia lub czwarta osoba, która nakieruje, wesprze, pomoże. Działając w pojedynkę, wszystko ma się wyłącznie na swoich barkach, a u nas odpowiedzialność dzieli się na czworo i żaden z nas nie czuje na sobie presji. W ten sposób zmniejsza się ryzyko błędu lub niewłaściwie podjętej decyzji.
One się zdarzają?
MB: Jasne, zwłaszcza na początku działań w branży. Te pierwsze inwestycje bardzo zapadły nam w pamięć, bo one przyniosły sporo trudności i wyzwań, ale dały też nam najwięcej doświadczenia i praktycznej wiedzy. Uczyliśmy się na własnych błędach i to one pozwoliły nam stworzyć naszą metodologię pracy i know-how, które dziś jest dla nas nieocenione.
KK: Często mówię, że nasze doświadczenie liczy się w milionach – bo musieliśmy stracić sporo pieniędzy, żeby dziś nie popełniać kosztownych błędów. To się bardzo mocno odczuwa na własnej skórze. Pocieszające jest jednak to, że to najlepsze i najbardziej skuteczne „szkolenie” (śmiech).
W ekspresowym czasie zostaliście Panowie wyróżnieni przez branżę nieruchomości – otrzymaliście tytuł „Mieszkanicznik Roku 2024” w kategorii Inwestor Roku. Czym zasłużyliście sobie na tę nagrodę? Co było Waszą trampoliną do sukcesu?
KK: Tytuł Inwestora Roku to wyróżnienie, które jest docenieniem starań i działań wykonywanych każdego dnia. To nagroda dla naszego całego zespołu, ale także dla inwestorów, którzy decydują się na współpracę z nami, bo bez nich nie moglibyśmy działać. Dzięki wspólnym wysiłkom stajemy się jeszcze silniejsi i bardziej efektywni w realizacji wymagających projektów. To właśnie współpraca na każdym etapie – od koncepcji, przez realizację, aż po sprzedaż – sprawia, że Przyjazny Adres osiąga swoje cele i wyróżnia się na rynku. Nagroda Stowarzyszenia Mieszkanicznik to dla nas nie tylko docenienie dotychczasowych osiągnięć, ale także potężna motywacja.
Myślę, że w tym przypadku istotną rolę odegrały także wartości, jakimi kierujecie się Panowie w codziennej pracy, bo to w końcu na nich buduje się firmę. Czy możecie o nich opowiedzieć?
MB: Nasze działania opieramy na czterech kluczowych wartościach: bezpieczeństwo, pasja, zaufanie, wspólnota, co czyni nasze podejście wyjątkowym na tle branży. Wartości, które wyznajemy, pozwalają nam budować trwałe relacje i realizować ambitne projekty.
KK: Kluczowe jest dla nas szeroko rozumiane bezpieczeństwo. Staramy się je zapewniać, jeśli chodzi o stan prawny kamienicy, ale także bezpieczeństwo środków inwestorów i kupujących. Istotne jest również zaufanie – opieramy na nim zarówno relacje w zespole, jak i relacje z naszymi klientami. Szalenie ważna jest dla nas również pasja, która jest w każdym z nas, oraz wspólnota – wspólnota ludzi, wspólnota potrzeb, wspólnota inwestorów i osób, które z nami współpracują. Za każdą wspólnotą stoją relacje i one są dla nas bardzo ważne.
KD: Dokładnie, ta wspólnota jest dla nas istotna, bo to nie jest tak, że realizujemy inwestycję i znikamy. Jesteśmy cały czas obecni, w kamienicach tworzymy wspólnoty mieszkaniowe i je „doglądamy”.

Kamienica na Polnej_ Szamarzewskiego - przed rewitalizacją

Kamienica na Polnej_ Szamarzewskiego - po rewitalizacji
W przeciwieństwie do deweloperów pracujecie na „starej materii”, w przedwojennych kamienicach tworzycie lokale użytkowe i mieszkania inwestycyjne. To kompletnie inne spektrum działań. Dlaczego bierzecie na tapet stare budynki, zamiast budować osiedla na obrzeżach Poznania?
KD: Inwestowanie w kamienice jest bardziej złożone niż w mieszkania, ale również bardziej satysfakcjonujące. Główne różnice polegają na większym zakresie prac remontowych, często zabytkowym charakterze budynków oraz bardziej skomplikowanych formalnościach prawnych, takich jak uzgodnienia z konserwatorem zabytków czy regulacje dotyczące ochrony lokatorów.
TB: Podczas remontu napotykamy wyzwania takie jak zły stan techniczny instalacji, konieczność dostosowania budynków do współczesnych standardów bezpieczeństwa i komfortu czy też trudności wynikające z odkrycia nieprzewidzianych problemów konstrukcyjnych. Często trzeba też balansować między zachowaniem historycznego charakteru budynku a wprowadzaniem nowoczesnych, funkcjonalnych rozwiązań.
MB: Jednym z kluczowych atutów kamienic jest ich lokalizacja. Dzięki pracy na „starej materii” zyskujemy dostęp do nieruchomości w centralnych częściach miasta, gdzie deweloperzy zwykle nie mogą budować nowych osiedli. Takie lokalizacje są bardzo atrakcyjne zarówno dla inwestorów, jak i mieszkańców, oferując bliskość infrastruktury, usług i tętniącego życiem centrum.
A jak wygląda proces wyboru kamienicy do rewitalizacji? Przechadzacie się Panowie przez miasto, stajecie przed budynkiem i mówicie „to ten”, czy raczej podchodzicie do tematu w racjonalny i analityczny sposób?
TB: Wybór budynku poprzedzony jest bardzo szczegółową analizą, każdy z nas uczestniczy w procesie wyboru inwestycji i ma w nim swoją rolę. Na moich barkach spoczywa analiza techniczna budynku, czyli przeanalizowanie go od piwnicy aż po dach.
MB: Dokładnie tak. Dzielimy analizy na etapy, zaczynamy od analizy czysto biznesowej, żeby ocenić, jakie dany budynek daje nam możliwości, później szczegółowo sprawdzamy kwestie techniczne, o których wspomniał już Tymon, oraz kwestie prawne. To daje nam pogląd na kwestie czasowe, co jest bardzo ważne z perspektywy zaangażowania kapitałowego, bo te wszystkie czynniki bardzo na siebie wpływają. Natomiast na końcu wszyscy razem siadamy i każdy z nas przedstawia swoją analizę oraz swoją opinię. Pracujemy zespołowo i musimy wspólnie czuć, że chcemy realizować dany projekt.

Kamienica Grobla 29a_Mostowa 2 po rewitalizacji
Poznańskie kamienice, które są symbolem dawnej świetności, mocno kreują estetykę naszego miasta, a w Centrum nadal widzimy wiele zaniedbanych budynków. Jak z Waszej perspektywy oceniacie proces rewitalizacji poznańskich kamienic? Co stoi na przeszkodzie, aby ten proces przyspieszyć?
TB: Z naszej perspektywy proces rewitalizacji poznańskich kamienic jest dynamiczny, ale wciąż napotyka wiele barier, które spowalniają jego tempo. Jednym z największych wyzwań jest długi czas oczekiwania na decyzje administracyjne. Procedury związane z uzgadnianiem projektów, konsultacjami i pozyskaniem zgód często trwają miesiącami, a nawet latami. To nie tylko opóźnia prace, ale również podnosi koszty inwestycji.
Kolejną przeszkodą są trudności w pozyskaniu środków na rewitalizację. Właściciele często mają ograniczony dostęp do funduszy publicznych lub programów wsparcia, które mogłyby przyspieszyć prace. Dodatkowo, wiele kamienic ma skomplikowaną sytuację prawną, związaną z nieuregulowaną własnością czy współwłasnością, co zniechęca potencjalnych inwestorów.
Z naszej perspektywy, aby przyspieszyć proces rewitalizacji, konieczne są usprawnienia w systemie administracyjnym – w tym skrócenie czasu oczekiwania na decyzje konserwatorskie – oraz zwiększenie dostępności programów wsparcia finansowego. Warto również postawić na współpracę pomiędzy inwestorami a władzami lokalnymi, aby rewitalizacja nie była postrzegana jako uciążliwy obowiązek, lecz jako wspólna szansa.

Mieszkanie w kamienicy zrewitalizowanej przez Przyjazny Adres

Mieszkanie w kamienicy zrewitalizowanej przez Przyjazny Adres
Jakie projekty inwestycyjne były dla Was najważniejsze i dlaczego?
MB: Każdy projekt, który realizujemy, jest dla nas ważny. Obecnie mamy rozpoczętych wiele inwestycji, które zbliżają się do zakończenia. W ciągu najbliższych miesięcy poznaniacy będą mogli podziwiać nowe fasady kamienic przy ul. Gwarnej, Mostowej, Grobli, Polnej i Kanałowej.
Jednym z projektów, który już teraz przynosi nam ogromną satysfakcję, jest rewitalizacja kamienicy przy ul. Mostowej. To budynek z bogatą historią, który przez lata był zaniedbany, a dziś – dzięki naszemu zespołowi – odzyskuje swój dawny blask. Staramy się zachować jak najwięcej oryginalnych detali, jednocześnie wprowadzając nowoczesne rozwiązania, które uczynią budynek funkcjonalnym i komfortowym dla przyszłych mieszkańców.
Co sprawia Panom najwięcej satysfakcji w pracy?
KK: Na studiach mój profesor od filozofii mawiał, że w każdym artyście jest odrobina filozofa i w każdym filozofie jest odrobina artysty. Dokładnie tak jest ze mną. Lubię tworzyć, lubię przekładać wizję w rzeczywistość, to przynosi mi niezwykłą frajdę. Jest pomysł, pojawia się wizja, mija pół roku i ta wizja się materializuje. To tworzenie, ta realizacja pozwala uczestniczyć w czymś niezwykłym, w czymś szalenie ciekawym.
TB: Dla mnie samo pozyskiwanie kamienic jest niezwykle satysfakcjonujące. Każda kamienica ma swoje historie. W tych murach przez ponad 100 lat wydarzyło się naprawdę wiele. Wchodząc tam, czuje się przeszłość.
KD: Dla mnie satysfakcjonującym aspektem są relacje z właścicielami kamienic, którzy nam je sprzedają. Oni znają historię miasta, która nigdzie nie została spisana, wiedzą, że w danym lokalu był konkretny sklep, kto go prowadził, jak potoczyło się życie danej rodziny. To jest dla mnie coś niezwykłego.
MB: Efekt końcowy – pięknie odnowiona kamienica wzbogacona o współczesne funkcjonalności wynagradza wszystkie trudy i daje mi potężną satysfakcję. Poza tym relacje, relacje i jeszcze raz relacje – uwielbiam współpracę z ludźmi na każdym etapie projektu!
Macie Panowie wymarzoną rewitalizację, którą chcielibyście zrealizować?
MB: Tak, jest taka jedna, ale… nie mogę nic więcej powiedzieć, żeby nie zapeszać.
TB: Jeżeli dojdzie do skutku, to na pewno będzie o niej głośno.
Czują Panowie dumę, patrząc na zakończone już rewitalizację?
KK, TB, MB, KD: Dla nas każda kamienica to coś więcej niż nieruchomość – to część dziedzictwa, które chcemy zachować dla przyszłych pokoleń. Dbamy o to, by nasze projekty przynosiły korzyści nie tylko inwestorom, ale także mieszkańcom i miastu. Dlatego stawiamy na innowacyjne rozwiązania, ale nigdy nie zapominamy o tradycji i kontekście lokalnym. Jesteśmy dumni, że możemy działać w Poznaniu i przyczyniać się do zmiany jego wizerunku – cegła po cegle, kamienica po kamienicy.