Najnowszy numer SUKCESU już dostępny 🌞 Sukces po poznańsku to najpopularniejszy magazyn lifestylowy o Poznaniu 🌞  

Organizator:

Pilates to świadoma praca z ciałem

Podziel się

Metoda usprawniania ciała, stworzona przez niemieckiego akrobatę Josepha Pilatesa ponad 100 lat temu, jest dziś jedną z najmodniejszych form aktywności fizycznej. Aleksandra Saluk, nauczycielka klasyki pilatesu III generacji, właścicielka studia PILATES HOME oraz Szkoły Klasyki Pilates, w której kształcą się osoby pragnące wykonywać zawód nauczyciela pilatesu, wprowadza nas w fascynujący świat pilatesu i tłumaczy, dlaczego jego wielka popularność ma także ciemne strony.

 

ROZMAWIA: Martyna Pietrzak-Sikorska

ZDJĘCIA: Fotobueno Piotr Pasieczny

[Współpraca reklamowa]

 

Jak zaczęła się Pani przygoda z pilatesem?

Aleksandra Saluk: Moja historia to taki klasyczny scenariusz „rzucam wszystko i jadę w Bieszczady”, z tą różnicą, że ja zamiast Bieszczad wybrałam pilates. Wszystko zaczęło się od problemów zdrowotnych. Mimo tego, że zawsze byłam aktywna fizycznie, to pojawiły się u mnie dość poważne problemy z kręgosłupem, a ortopeda dał mi dwa wyjścia: operacja albo ćwiczenia i zmiana stylu życia. Miałam wtedy 42 lata, byłam młoda. To skierowanie było dla mnie bodźcem do zawalczenia o siebie. Podjęłam decyzję, że zmieniam swoje życie, czyli wyszłam od „ja”. To z biegiem czasu pozwoliło mi wziąć odpowiedzialność za innych. Jest takie powiedzenie, że nie można dać ludziom tego, czego samemu się nie posiada i ono doskonale tu pasuje.

Czy spodziewała się Pani, że na przestrzeni lat pilates stanie się tak modny? Mam wrażenie, że dziś chyba każdy chodzi na tego typu zajęcia.

Faktycznie, ten trend bardzo mocno wybija się w social mediach i powiem szczerze, że jest to dla mnie dość smutne, bo w tym bardzo komercyjnym medialnym przekazie, którym dziś jesteśmy karmieni, próżno szukać tego, na czym klasyczny pilates jest zbudowany. Widzimy ładne obrazki: bardzo estetyczne studia pilatesu, wyrzeźbione ciała, smukłe panie pięknie powyginane na reformerach i… chcemy tak jak one, bo dziś wszystko kupujemy oczami. Nie zastanawiamy się, nie szukamy, nie interesujemy się tym, czym ten pilates tak naprawdę jest. Ludzie często nie mają pojęcia o tym, na co tak naprawdę się zapisują.

W swoim studio Pani także mierzy się z tą nieświadomością?

Nauczam pilatesu od 10 lat i na przestrzeni tego czasu bardzo wyraźnie widzę, jak zmienił się klient. Ludzie są przebodźcowani, żyją szybko, chcą szybkich efektów, często na ślepo podążają za tym, co modne. Dziś często zdarza się, że dzwoni do mnie pani i pyta, czy jutro mogłaby sobie wskoczyć na reformer i się porozciągać. Pilates nie ma na celu rozciągania ciała, a reformer nie jest sprzętem, na który „wskakuje” się ot tak, bez zdobytych podstaw praktyki pilatesu na macie.

Zatem, czym tak naprawdę jest pilates?

Każda lekcja pilatesu jest świadomą pracą z ciałem, która wymaga prawidłowego oddechu, precyzji, koncentracji, czasu i rutyny. Jego celem jest usprawnianie ciała i zwiększanie komfortu życia. Warto również dodać, że pilates, choć wygląda dość niepozornie, jest bardzo trudną techniką pracy z ciałem, bo wiele ćwiczeń to ćwiczenia siłowe i wytrzymałościowe. Dziś często zdarza się, że ludzie przychodzą na pilates np. raz w tygodniu, bo czują, że coś muszą – muszą się ruszać, muszą odhaczyć kolejny trening. Bo fizjoterapeuta kazał, bo przecież wszyscy ćwiczą. A pilates jest procesem. Procesem zmian w głowie, bo każda wielka zmiana zaczyna się od świadomości. Procesem, który potrzebuje czasu, przestrzeni i celu. Tylko świadomy klient trwale zmieni swoje ciało poprzez pilatesową rutynę.

 

 

W rozmowie o pilatesie często używa Pani sformułowania „lekcja”. Dlaczego?

Bo każda sesja pilatesu powinna, dokładnie tak jak lekcja, zakończyć się przekazaniem dawki wiedzy, którą wdraża się w codzienne życie. Lekcja pilatesu nie powinna wyglądać tak, że na salę wchodzi nauczyciel, włącza muzykę i „na żywioł” wymyśla ćwiczenia. Gdzie tu uważność, gdzie koncentracja? Joseph Pilates opracował swoją metodę według pewnego porządku. Ten order ćwiczeń Pilatesa jest ważny, ponieważ każde wykonane ćwiczenie przygotowuje ciało do kolejnych pilatesowych ustawień. Pilates nie znosi przypadków, spontanu, nadinterpretacji. To metoda – bardzo spójna i uporządkowana.

Tę wiedzę, o której Pani wspomina, powinien przekazywać nauczyciel?

Zdecydowanie tak. Tu dochodzimy do kolejnej kłopotliwej kwestii. Na fali popularności pilatesu mamy wysyp nauczycieli po weekendowych kursach. Przychodząc na lekcje pilatesu, powierzamy nauczycielowi coś, co mamy najcenniejszego – nasze zdrowie. Nauczyciel ma usprawniać nasze ciało tą konkretną metodą. Żeby to robić, musi być wyedukowany, musi posiadać kwalifikacje. Jeżeli oddamy się w niedoświadczone ręce, będziemy cierpieć.

Powinniśmy więc pytać o kwalifikacje?

Jeżeli nie chcemy zrobić sobie krzywdy i zależy nam na tym, żeby zajęcia, na które poświęcamy swój czas, były jakościowe, to tak. Warto pytać o dyplom Comprehensive, który daje gwarancję, że nie jest to osoba z przypadku, ale taka, która ciągle się edukuje, która skończyła odpowiednią szkołę dającą jej upoważnienie do tego, żeby nauczać pilatesu. Taka osoba wie, jak prowadzić zajęcia zarówno na macie, jak i na sprzętach. Tu bardzo chcę podkreślić, że rdzeniem metody stworzonej przez Pilatesa jest mata, a dopiero później są sprzęty. Wykwalifikowany, profesjonalny nauczyciel posiada wiedzę na temat całej metody i… nie wpuszcza na reformer kogoś, kto spontanicznie chce sobie na nim poćwiczyć.

Co poradziłaby Pani osobom, które zastanawiają się nad rozpoczęciem praktyki pilatesu?

Poznajcie tę metodę, nauczcie się respektować i szanować swoje ciało. Bądźcie cierpliwi, pamiętajcie o rutynie. I najważniejsze: wybierajcie nauczycieli, którzy mają odpowiednią wiedzę.