Najnowszy numer SUKCESU już dostępny 🌞 Sukces po poznańsku to najpopularniejszy magazyn lifestylowy o Poznaniu 🌞  

Organizator:

Po gospodarsku, blisko ludzi

02.02.2023 12:14:43

Podziel się

Kocha Piłę, z której pochodzi i lubi tam wracać. Uważa, że dialog czyni cuda i gdybyśmy więcej ze sobą rozmawiali i byli bardziej serdeczni, lepiej by nam się żyło. Ciepło mówi o swoich dzieciach, z których jest szczególnie dumny, podobnie jak ze stref ekonomicznych, które stwarzają inwestorom atrakcyjne warunki do inwestycji na terenie całego kraju. Jego ostatnim wielkim sukcesem jest pozyskanie fabryki Mercedesa na Dolnym Śląsku i otwarcie nowego kierunku informatyka kwantowa na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza. Grzegorz Piechowiak, sekretarz stanu, pełnomocnik rządu ds. inwestycji zagranicznych w Ministerstwie Rozwoju i Technologii, po gospodarsku, jest zawsze blisko ludzi.

ROZMAWIA: Joanna Małecka
ZDJĘCIA: Ministerstwo Rozwoju i Technologii

Spotykamy się w jego gabinecie, w Ministerstwie Rozwoju i Technologii. Grzegorz Piechowiak podaje mi rękę i zaprasza do środka. Jest otwarty i serdeczny, burząc moją wizję wielkiej polityki, która nie zawsze należy do najłatwiejszych.

W Poznaniu podpisano ważne porozumienie o współpracy, którego stronami są Kostrzyńsko-Słubicka Specjalna Strefa Ekonomiczna, Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, VI Liceum Ogólnokształcące w Poznaniu, Uniwersyteckie Liceum Ogólnokształcące w Słubicach oraz firma Beyond.pl. Co to w konsekwencji oznacza?
Zapisy porozumienia pozwolą uruchomić szeroką współpracę w zakresie tworzenia innowacyjnych studiów dualnych i kierunków pod patronatem tzw. inwestorów strefowych. Uczniowie szkół średnich oraz studenci wybranych kierunków będą mogli odbyć szereg praktyk, staży, a także warsztatów zawodoznawczych, których efektem będzie tworzenie nowych, wysoko wyspecjalizowanych miejsc pracy. Co ważne, jednym z pierwszych projektów będzie kooperacja przy nowo powstającym kierunku informatyki kwantowej na poznańskim uniwersytecie. Jest to na pewno kierunek bardzo przyszłościowy, swego rodzaju połączenie biznesu, nauki w szkolnictwie wyższym, co w konsekwencji da nam wysoko wykwalifikowane kadry. Kierunek ten jest trudny do studiowania, ale jednocześnie jego absolwenci będą bardzo poszukiwani przez innowacyjne, technologiczne firmy działające w naszym kraju.

Dlaczego taką możliwość dostał poznański UAM?
Jest to jedna z najlepszych uczelni w Polsce, która chce się dalej rozwijać. Poza tym dużą zasługę w uruchomieniu tego kierunku ma Kostrzyńsko-Słubicka Strefa Ekonomiczna, a w zasadzie jej podstrefa wielkopolska, na czele której stoi wiceprezes Magdalena Hilszer. To pokazuje, jak ważne jest działanie stref ekonomicznych i jak istotna jest nasza ofensywa gospodarcza. Uważam, że jeszcze jest dużo potencjału na terenie Wielkopolski, który możemy zaktywizować. Mam nadzieję, że nasze działania w Poznańskiem uruchomią dyskusje i spowodują, że kolejne ośrodki akademickie będą chciały działać na podobnych zasadach. Wiem już, że Politechnika Poznańska chce podjąć podobne działania. My jako Ministerstwo Rozwoju i Technologii oczywiście wspieramy finansowo tego typu inicjatywy, ponieważ zależy nam na wysoko wykwalifikowanej kadrze, która wzmocni biznes. Aby otrzymać to wsparcie, uczelnie muszą jednak znaleźć odpowiedniego partnera biznesowego.

Dlaczego Wielkopolska jest tak dla Pana ważna? Poza tym, że pochodzi Pan z Piły.
Wielkopolska jest regionem, który ma w swoim DNA przedsiębiorczość i dobre inwestycje. Uśmiecham się, kiedy odwiedzam w terenie nasze województwo i jedziemy z kierowcą, a on zawsze zwraca uwagę, jak tutaj jest czysto i porządnie. Z czegoś to wynika. Wielkopolanie mają wysoko rozwinięty gen pracy organicznej, co pokazuje wysokie PKB i bardzo niski wskaźnik bezrobocia w naszym regionie.

Jak czuje się Wielkopolanin w Warszawie?
Przyzwyczaiłem się. Studiowałem w Warszawie i jestem posłem już trzecią kadencję. Dzisiaj mam bardzo mało czasu na spacery po mieście, nad czym ubolewam. Najlepiej jednak czuję się w swoim domu, w Pile. Jestem lokalnym patriotą. Nawet jeśli nie ma mnie w Wielkopolsce, a przecież kilka lat pracowałem w ambasadzie w Rzymie, staram się śledzić to, co dzieje się w regionie. Pamiętam, jak znajomi przysyłali mi lokalne tygodniki. Chętnie je przeglądałem, bo chciałem trzymać rękę na pulsie i wiedzieć, co słychać w moim fyrtlu.

Co dają strefy ekonomiczne i dlaczego są takie potrzebne?
Specjalne strefy ekonomiczne pomagają przede wszystkim przedsiębiorcom. Istnieją też po to, aby móc zaproponować ciekawe tereny inwestorom. Pokazujemy te miejsca na różnego rodzaju forach gospodarczych i kongresach ekonomicznych. Kiedy trafia do nas przedsiębiorca z kraju lub zagranicy, od razu pokazujemy mu mapę takich stref, z uwzględnieniem dostępnych terenów inwestycyjnych, liczby ludności i profitów płynących z pomocy publicznej. Dalej, we współpracy z samorządem lokalnym, pomagamy i wspieramy w uruchomieniu przedsięwzięcia. Pragnę jednak podkreślić, że to samorządowcy prowadzą inwestorów za rękę, ułatwiając im funkcjonowanie na wybranym terenie.

Skąd wzięły się specjalne strefy ekonomiczne?
Zostały powołane uchwałą Rady Ministrów w 1997 r. Inwestowanie w strefie ekonomicznej dawało przedsiębiorcom korzyści finansowe, polegające na odpisie podatku dochodowego. Chcąc je rozwinąć, w 2018 r. uchwaliliśmy ustawę o wspieraniu nowych inwestycji. Dzięki niej, obecnie cała Polska jest jedną wielką strefą inwestycji. Oznacza to, że nieważne, w którym miejscu przedsiębiorca zainwestuje – zyskuje takie same przywileje, jakie obowiązywały dotąd wyłącznie w specjalnej strefie ekonomicznej. Dzisiaj jesteśmy jedną wielką Polską Strefą Inwestycji.

Co to oznacza?
Polska Strefa Inwestycji to instrument, dzięki któremu można uzyskać ulgę podatkową na realizację nowej inwestycji. Firma może z niej skorzystać na terenie całej Polski, niezależnie od wielkości. Wsparcie przyznawane jest przedsiębiorstwom z sektora przemysłu, usług oraz nowoczesnych usług dla biznesu.

Czy ona będzie się dalej rozwijać?
Zdecydowanie tak. Cały czas pracujemy nad zachętami dla inwestorów, a nakłady inwestycyjne, nowe miejsca pracy, to liczby, które mówią same za siebie.

Pod względem nowych inwestycji zawsze imponowało mi Tarnowo Podgórne, do którego wójt potrafi ściągać inwestorów.
Faktycznie, Tarnowo Podgórne to jedno z miast, które rozwija się najszybciej w powiecie poznańskim. Drugą taką mekką gospodarczą w Wielkopolsce jest Budzyń na północy województwa. Inwestycje w dużej mierze zależą od lokalnych władz samorządowych i warunków, jakie stwarzają.

Gdzie zgłaszają się firmy, chcące zainwestować pieniądze w Polsce?
Przede wszystkim zgłaszają się do Polskiej Agencji Inwestycji i Handlu, która mi podlega. PAIH to baza wiedzy na temat terenów inwestycyjnych, którą na bieżąco uzupełniają jednostki samorządu terytorialnego. Oznacza to, że mamy dostęp do aktualnych, dostępnych i atrakcyjnych dla potencjalnych inwestorów terenów pod budowę zakładów produkcyjnych bądź usługowych. W zależności od tego, z jaką potrzebą przychodzi inwestor, samorząd przedstawia, zgodnie ze specyfikacją, tereny o określonej powierzchni i uzbrojeniu w wymagane przyłącza. Najczęściej proponujemy kilka lokalizacji. Na tym etapie włączają się też menedżerowie projektów inwestycyjnych ze specjalnych stref ekonomicznych, by wskazać przedsiębiorcy nie tylko potencjał gruntów, ale i korzyści płynące z rozliczenia inwestycji w ramach Polskiej Strefy Inwestycji. Wówczas jest już wszystko w rękach przedsiębiorcy, który podejmuje decyzję o rozpoczęciu budowy zakładu, ale też samorządu, który przekonuje inwestora, że warto budować na wybranym terenie.

Brał Pan udział w takich spotkaniach?
Uczestniczyłem w dziesiątkach takich spotkań na greenfieldzie, gdzie po roku, dwóch staje zakład pracy, wpływa na rozwój i buduje przewagę konkurencyjną regionu. Ponieważ jestem pełnomocnikiem rządu ds. inwestycji zagranicznych, bardzo często biorę udział w negocjacjach z „dużymi graczami”, którzy rozważają inwestycję na polskim rynku. Ostatnim z naszych wielkich sukcesów jest inwestycja Mercedesa na Dolnym Śląsku. Wartość inwestycji to 1,3 mld euro, 2500 nowych miejsc pracy.

Jak by Pan podsumował miniony rok?
W 2022 r. zagraniczne firmy przy wsparciu PAIH zainwestowały w Polsce ponad 3,7 mld euro. To kolejny rekordowy rok pod względem napływu bezpośrednich inwestycji zagranicznych do naszego kraju. Od 2020 r. wzrasta zarówno wartość samych inwestycji, ale także ich liczba. W 2022 r. pozytywną decyzją zakończono 126 projektów, a rok wcześniej było ich 96. Polska jest atrakcyjnym miejscem dla rozwijania działalności inwestycyjnej m.in. w branżach automotive, spożywczej, maszynowej, Business Support System – IT, Research and Development. Jesteśmy również liderami w branży elektromobilności, a nasze zakłady produkcyjne przechodzą intensywną transformację w kierunku automatyzacji, robotyzacji, a więc Przemysłu 4.0. W październiku zostało też ogłoszone, że kolejny koreański inwestor tego sektora – ANP Enertech – zainwestuje w naszym kraju. W 2022 r. największymi inwestorami byli Niemcy, inwestując w Polsce ponad 1,4 mld euro i tworząc ponad 4000 miejsc pracy, Szwajcaria realizując projekty w kwocie 611 mln euro, generując ponad 300 miejsc pracy, a także Japonia planując inwestycje na łączną kwotę trochę ponad 320 mln euro i deklarując ponad 1000 miejsc pracy.

Dlaczego Pan został politykiem?
Polityką interesowałem się, od kiedy pamiętam. Już w szkole średniej interesowało mnie to, co mówi się w parlamencie. Czasami dawałem tego wyraz w swoich szkolnych wystąpieniach, co nie wszystkim się podobało (śmiech). Zdawałem maturę w 1982 r. To były trudne czasy. Studniówkę kończyliśmy o godzinie 21.00 ze względu na godzinę milicyjną. A ja jako nastolatek nie byłem grzeczny i poprawny politycznie (śmiech). Po ukończeniu studiów zostałem kierowcą – intendentem w ambasadzie w Rzymie. Znałem język włoski, budowałem dobre relacje z ludźmi. Zauważono moje umiejętności, umożliwiono rozwój zawodowy i z czasem dostałem możliwość objęcia stanowiska wicekonsula. Kiedy mój pobyt w Rzymie dobiegał końca, zaproponowano mi kandydowanie do Sejmu z ramienia AWS-u. A potem nastąpił efekt kuli śniegowej i tak dzisiaj pełnię służbę z najlepszym doświadczeniem jako sekretarz stanu, pełnomocnik rządu ds. inwestycji zagranicznych w Ministerstwie Rozwoju i Technologii. Uważam, że polityk powinien być blisko, słuchać głosu ludzi i służyć, pomagać, rozwiązywać problemy, wspierać i budować jak najlepszy gospodarz.

Pan jest blisko ludzi, widać to po Pana mediach społecznościowych.
Jestem lokalnym patriotą i dbam o nasze małe ojczyzny. Teraz mam pięć minut dla regionu, które chcę wykorzystać jak najlepiej, zbudować potencjał, który będzie latami pracował dla Północnej Wielkopolski. Robię swoje konsekwentnie, bo mam gen dobrego gospodarza. Jak ktoś chce do mnie dołączyć, to buduję mocny zespół z konkretną wizją i celem, jeśli nie – jego strata. Kiedyś jeden z samorządowców powiedział mi: „Rób tak, żeby coś po tobie zostało”. Te słowa wziąłem sobie mocno do serca. Cieszę się, że jestem współzałożycielem Akademii Nauk Stosowanych im. Stanisława Staszica w Pile, że udało się pozyskać pieniądze na budowę hali sportowej, na sprzęt dla szpitala pilskiego, który stał się placówką specjalistyczną. Takie projekty zostają na lata.

Lubi Pan wracać do Piły?
Bardzo. Choć ostatnio przyjeżdżam do swojego miasta głównie na weekendy. Czas ten zawsze wykorzystuję najlepiej, jak potrafię. Czeka tu na mnie dom, moja rodzina, przyjaciele. Jestem tu u siebie i czuję się potrzebny.

Podobno kocha Pan sport.
Ostatnio mam mało czasu na mój ulubiony tenis. Cieszę się jednak, że pozostawię po sobie kilka klubów sportowych, które udało mi się reaktywować. Miło patrzy się na dzieci i młodzież uprawiające sport, a nie ślęczące nad komórką czy przed komputerem. To też ważna rola polityki, tej na szczeblu krajowym i lokalnym. Młodzież to nasza przyszłość, dajmy im mądrą alternatywę, zapewnijmy infrastrukturę do treningów i rozwoju.

Czy jest coś, z czego jest Pan szczególnie dumny?
Z moich dzieci. Syn jest informatykiem-programistą po Politechnice Poznańskiej. Odważnie i pracowicie stawia swoje pierwsze kroki w biznesie. Córka jest doradcą zawodowym, kocha pracę z młodzieżą. Ma dużo zrozumienia i empatii, dobre podejście psychologiczne do ludzi, pewnie po swojej mamie, mojej kochanej żonie, która też mocno angażuje się społecznie.

Czego Panu życzyć, Panie ministrze?
Zdrowia, czego i Państwu życzę. Żyjemy w trudnych czasach. Życzę sobie i innym, żebyśmy mniej mieli w sobie zawiści, a więcej dialogu i wzajemnego szacunku. Żebyśmy potrafili ze sobą rozmawiać, szczególnie o trudnych sprawach. Ludzie zawsze znajdą różnice między sobą, a trudniej nam jest znaleźć wspólny język, wspólny mianownik. Ja zaczynam od tego, co nas łączy. Dobry gospodarz zawsze buduje i wspiera, więc bądźmy dla siebie pełni zrozumienia, a będzie nam się żyło łatwiej.