Najnowszy numer SUKCESU już dostępny 🌞 Sukces po poznańsku to najpopularniejszy magazyn lifestylowy o Poznaniu 🌞  

Organizator:

Pomagam pacjentom kompleksowo

Podziel się

Lekarz Paweł Kanturski z Gniezna to znany i ceniony w środowisku ortopeda, który jak mantrę powtarza, że tylko kompleksowe leczenie daje pożądane efekty. Pomaga pacjentom, którzy zgłaszają się do niego z m.in. urazami narządu ruchu, chorobą zwyrodnieniową stawów, bólem kręgosłupa, kontuzjami sportowymi czy problemami osób mało aktywnych ruchowo. Ciągle wdraża nowe metody leczenia i korzysta z nowoczesnych technologii, a wyniki tego leczenia są zaskakująco korzystne. Rocznie pomaga ponad 4 tysiącom pacjentów. Dużo nie brakowało, a zamiast ortopedą byłby… dziennikarzem..

 

ROZMAWIA: Joanna Małecka-Wenz

ZDJĘCIA: Agata Jesse Obiektywnie

[Współpraca reklamowa]

 

Od zawsze chciał Pan być lekarzem?

Paweł Kanturski: Zaskoczę Panią. Chciałem, ale po dwóch tygodniach zrezygnowałem ze studiów medycznych na poznańskiej uczelni. Wiele rzeczy mi tam nie pasowało. Postanowiłem poszukać swojej drogi gdzie indziej i trafiłem na filologię polską, ze specjalnością dziennikarstwo we Wrocławiu. Medycyna jednak nie dawała mi spokoju i po trzech latach postanowiłem spróbować swoich sił raz jeszcze. Dostałem się na studia medyczne również we Wrocławiu. Klimat tej uczelni bardzo mi odpowiadał, panowała tam naprawdę przyjazna atmosfera. Ukończyłem i dziennikarstwo, i medycynę.

Po co?

Ja mam takie trochę ADHD. Lubię robić więcej, uczyć się bardziej, łączyć ze sobą różne dziedziny. Sfokusowałem się trochę na dziennikarstwo popularno-naukowe, które przy wiedzy medycznej i umiejętnościach pisarskich było dla mnie rozwiązaniem idealnym. Zgłębiając ten temat, natknąłem się na raporty naukowe, badania, statystyki. To wszystko było dla mnie jak dziennikarstwo śledcze, ale w odniesieniu do medycyny. Zacząłem analizować też ocenę technologii medycznych i medycynę opartą na dowodach.

Brzmi ciekawie.

To bardzo ciekawy temat. Podjąłem współpracę z firmą z Krakowa, która na zlecenie przygotowywała raporty i prowadziła consulting dla podmiotów farmaceutycznych. I wtedy stanąłem przed decyzją – dziennikarstwo czy medycyna. Poszedłem na staż do publicznego szpitala i zrozumiałem, że chirurgia to jest to, co najbardziej mnie fascynuje. Operowałem, uczyłem się od wspaniałych fachowców. Potem trafiłem na ortopedię, gdzie odbywałem szkolenie specjalizacyjne pod kierunkiem dr. Waldemara Bogielczyka na Oddziale Ortopedii i Traumatologii SPZOZ w Gnieźnie. Kierowałem tam też Szpitalnym Oddziałem Ratunkowym. Współpracowałem m.in. z Premium Clinic i Sport Medic we Wrocławiu oraz kliniką Medicover. Wyszkoliłem się i wyoperowałem na wielu płaszczyznach.

Dzięki temu dzisiaj może Pan holistyczne pomagać ludziom.

To na pewno. Dzisiaj jedyne, czego mi brakuje, to operacji specjalistycznych, ale kto wie, może jeszcze do tego wrócę. Kiedy pracowałem w prywatnych klinikach, zobaczyłem, jak powinna wyglądać opieka ambulatoryjna na poziomie. Postanowiłem ten standard zaimplementować w swoim gabinecie w Gnieźnie, który otworzyłem kilka lat temu i który prowadzę do dziś. W swojej pracy kieruję się empatią dla dolegliwości i potrzeb pacjenta, indywidualizacją postępowania leczniczego oraz zasadami medycyny opartej na dowodach (Evidence-Based Medicine). Stosuję najnowsze i stale aktualizowane metody leczenia, m.in. iniekcje i zabiegi pod kontrolą USG, w tym okołokręgosłupowe, zabiegi manualne, metody ortobiologii (osocze bogatopłytkowe, terapia surowicą autologiczną, wiskosuplementacja), biofizykoterapia (FSWT, EPTE, w przyszłości laseroterapia HIL) i ściśle współpracuję z lokalnymi wiodącymi ośrodkami fizjoterapii.

Z czym najczęściej przychodzą pacjenci?

Mam trzy grupy pacjentów. Pierwsza z nich to osoby z następstwami niedostatecznej aktywności ruchowej. Druga to osoby z kontuzjami wynikającymi z nadmiernej aktywności ruchowej. Trzecia grupa to pacjenci geriatryczni. Najczęściej trafiają do mnie osoby z bólami pleców, kolan, z chorobą zwyrodnieniową, która nie oszczędza nikogo, kontuzjami sportowymi oraz przeciążeniami związanymi z pracą zawodową. Współpracuję z fizjoterapeutami, którzy potrafią zdziałać przysłowiowe cuda. Uważam, że wiedza i umiejętności lekarzy i fizjoterapeutów powinny się uzupełniać. Dzięki temu pacjenci otrzymują kompleksową opiekę. Kiedy pracowałem w Medicoverze, stawialiśmy mocno na terapię manualną, która jest skuteczna. Chcę umożliwić ludziom w każdym wieku osiągnięcie maksymalnego potencjału bez względu na ograniczenia.

 

Jak Pan to robi?

Oprócz tradycyjnych porad lekarskich, stosuję szereg zabiegów, które pomagają na różne schorzenia. Nie jestem w stanie korzystać w tych warunkach z klasycznej chirurgii, ale niewielkie zabiegi w znieczuleniu miejscowym mogę przeprowadzać. Zabiegi małoinwazyjne wykonuję pod kontrolą USG. Postanowiłem dać pacjentom jednak coś więcej: prowadzę w swoim gabinecie terapię skupioną falą uderzeniową (FSWT). Jest to nieinwazyjne rozwiązanie w terapii schorzeń narządu ruchu, którą wykorzystuje się w leczeniu przewlekłych zaburzeń układu mięśniowo-szkieletowego, aby działać przeciwbólowo i stymulować procesy naprawcze. Ponadto wykonuję elektrolizę przezskórną EPTE (która sprawdza się między innymi w leczeniu tendinopatii). Od roku interesuję się też terapiami biologicznymi, czyli choćby leczeniem osoczem bogatopłytkowym. Dzięki tej metodzie wykorzystuję naturalny potencjał regeneracyjny organizmu.

Jak się do Pana zapisać?

Korzystam z serwisu znanylekarz.pl, gdzie każdy może się zapisać na wizytę.

Jakie ma Pan plany na przyszłość?

Marzy mi się klinika z prawdziwego zdarzenia, gdzie mógłbym jeszcze bardziej pomagać ludziom. Na razie w najbliższych tygodniach oddaję do użytku Pracownię Ortopedii Regeneracyjnej i Fizykoterapii, dzięki której będę mógł prowadzić równolegle konsultacje oraz zabiegi i usprawnić proces leczenia w mojej placówce. Chciałbym również prowadzić w niej badania naukowe, dzięki którym będę w stanie określić, jaki fenotyp pacjenta jest skorelowany z dobrą odpowiedzią na stosowane leczenie. Wszystko przede mną. Chcę się również mocno rozwinąć w zakresie małoinwazyjnych metod terapii bólu, bo ta dziedzina mocno idzie do przodu, zwłaszcza jeśli chodzi o iniekcje okołokręgosłupowe i zabiegi modulujące przewodnictwo nerwowe. Te metody dosłownie wywróciły do góry nogami tradycyjny paradygmat leczenia i moje spojrzenie na terapię – pozwalają na odroczenie wykonania operacji na kręgosłupie lub nawet jej wykluczenie. Ciekawe efekty daje również połączenie metod stricte ortopedycznych z zaawansowanymi technikami manualnymi i manipulacjami na narządzie ruchu. Dzisiaj mamy takie metody, że operacja to naprawdę ostateczność. I żeby było jasne – nie jestem przeciwnikiem tego typu leczenia, zresztą mówiłem Pani na początku, że chętnie wróciłbym na salę operacyjną. Po prostu wsłuchując się w głos pacjenta i chcąc mu pomóc najlepiej jak się da, mocno zmniejszyłem wskazania do leczenia operacyjnego. Staram się pomagać tu i teraz, ale pomagać długofalowo, żeby ludzie szybko wracali do normalnego funkcjonowania. Do każdego pacjenta podchodzę indywidualnie. Nadal będę poszukiwał nowych technologii i maszyn, które pomogą moim pacjentom bezpiecznie i szybko zdrowieć. Taki już jestem (śmiech).