Witamy w LIPCU! Najnowszy numer SUKCESU jest już dostępny 🌞 zapraszamy do lektury e-wydania najpopularniejszego magazynu lifestylowego o Poznaniu 🌞  

Organizator:

Poznań. Mój drugi dom

01.02.2024 10:21:44

Podziel się

Wszystko zaczęło się w 1996 roku, kiedy Stefanie Hegels dołączyła do firmy Volkswagen. Jeszcze wtedy nie wiedziała, że zwiąże się z marką na wiele lat, a 27 lat później obejmie stanowisko prezeski zarządu zakładów Volkswagen Poznań. Po czterech latach spędzonych w Poznaniu mówi, że to jej drugi dom i nie wyobraża sobie już życia bez spacerów po Starym Mieście, bez żurku, chłodnika, chleba z „innej piekarni” i ludzi, którzy są tutaj wyjątkowi. I chociaż przed nią i fabryką wielkie wyzwania, bo w Poznaniu rozpocznie się produkcja modelu Volkswagen Golf i nowej generacji samochodów elektrycznych z rodziny Space, to wie, że z takim zespołem, jaki ma dzisiaj, może przenosić góry. A to dopiero początek wyzwań.

ROZMAWIA: Joanna Małecka
ZDJĘCIA: Fotobueno
[współpraca reklamowa]

 

Siadamy w sali konferencyjnej zakładu VW Poznań. Stefanie Hegels, uśmiechnięta, niezwykle serdeczna i miła, mówi mi po polsku: „Dzień dobry”.

Dzień dobry. Jak się Pani dzisiaj czuje?
Stefanie Hegels: Dziękuję, dobrze, przed nami napięty tydzień, ale już nie mogę się go doczekać.

Zdradzi Pani coś więcej?
Mamy bardzo ważną wizytę w naszym zakładzie. Z samej centrali przyjeżdża do nas zarząd koncernu oraz przewodniczący związków zawodowych zakładów Volkswagena z całego świata. To gremium światowej rady zakładowej spotyka się dwa razy w roku i tym razem zażyczyli sobie, że ma to się odbyć w Poznaniu.

Pewnie jest Pani dumna.
Oj, bardzo, jestem dumna ze wszystkiego, co tutaj powstaje. Mamy bardzo dobre samochody i wspaniałą załogę, która jest naszym filarem.

Jak trafiła Pani do branży motoryzacyjnej, zdominowanej jednak przez mężczyzn?
Studiowałam ekonomię. Lubię nauki ścisłe, nowoczesne technologie. Ta branża wciąż kojarzy się z męskim fachem, ale zapewniam Panią, że już tak nie jest. Spotkałam na swojej drodze wiele wspaniałych i mądrych kobiet. Zresztą zarząd naszej firmy tworzą właśnie trzy takie kobiety, z czego bardzo się cieszę. Wracając do pytania. Po ukończeniu studiów chciałam pracować w dużej, międzynarodowej korporacji. Oczywiście obiecywałam sobie po takiej firmie, że będzie tam wiele możliwości rozwoju w różnych obszarach, w których będę mogła się doskonalić. Z drugiej strony szukałam firmy, z której produktami będę mogła się identyfikować. W ramach ciekawostki powiem Pani, że moi rodzice zawsze jeździli samochodami marki Volkswagen. Moim pierwszym samochodem był volkswagen polo.

Czyli to było przeznaczenie?
Najprawdopodobniej tak (śmiech). Wybór branży automotive był w moim przypadku nietypowy, bo wywodzę się z Hamburga i tam spędziłam największą część mojej edukacji. Moje zainteresowania od zawsze były związane z technologią, procesami technologicznymi. Dlatego postanowiłam zaaplikować do firmy Volkswagen. Zostałam przyjęta i w 1996 rozpoczęłam swoją pracę w koncernie w Wolfsburgu. Wie Pani co? Teraz dopiero zdałam sobie sprawę, że nie wiem, kiedy minęło mi tych 28 lat pracy…

Przeszła Pani zapewne przez wiele szczebli kariery.
Oj, tak. Miałam okazję pracować w wielu obszarach, ale i w wielu zakładach Volkswagena na całym świecie. Pełniłam w sumie około dziesięciu funkcji i poznałam wspaniałych ludzi. Swoją zawodową przygodę rozpoczęłam w roku 1996 w Wolfsburgu, a w 2005 przeniosłam się do Emden, gdzie objęłam kierownictwo działu dyspozycji i gospodarki materiałowej. Po trzyletnim pobycie zagranicznym wróciłam do Wolfsburga i pracowałam na kolejnych stanowiskach kierowniczych w obszarze logistyki koncernu. W marcu
2018 roku trafiłam do Hanoweru, siedziby Marki Volkswagen Samochody Dostawcze, gdzie odpowiadałam za logistykę. Dalej przez trzy lata, od  2020 roku, w zakładzie we Wrześni  pełniłam funkcję dyrektorki zakładu, a w ubiegłym roku objęłam stanowisko prezeski zarządu.

Zawsze pracowała Pani na stanowiskach kierowniczych?
Po około trzech latach pracy zaczęłam przejmować obowiązki w zakresie zarządzania pracownikami.

Mieszka Pani teraz w Poznaniu?
Tak, to mój drugi dom.

Co było dla Pani najtrudniejsze po przejęciu stanowiska w zakładzie w Polsce?
Najtrudniejszy był początek, ponieważ przyjechałam tutaj w czerwcu 2020 roku, a więc w środku pandemii koronawirusa. Ludzie, z którymi się spotykałam, byli w maseczkach, nasz kontakt był przez to mocno ograniczony. Z wieloma osobami nawet nie mogłam się osobiście przywitać, ponieważ pracowali w trybie home office. Jestem osobą bardzo kontaktową i lubię ludzi, więc tych relacji brakowało mi najbardziej. Oczywiście próbowałam poznać załogę najlepiej, jak mogłam, ale nie mogąc organizować spotkań, mijaliśmy się w zakładzie, przy maszynach. Po powrocie do normalności poznaliśmy się z zespołem po raz drugi, już bez maseczek. Wiele z tych osób ledwo rozpoznałam (śmiech). Na szczęście ten trudny czas mamy już za sobą. Odpowiadając na pytanie – objęcie funkcji w Poznaniu nie było trudne, weszłam w swoją rolę od razu, trudne było zbudowanie relacji z ludźmi w okresie pandemii. Była to dla nas wszystkich nowa sytuacja, ale poradziliśmy sobie z nią znakomicie.

Czego się Pani tutaj nauczyła od nas, poznaniaków?
To, w jak nieskomplikowany sposób Polacy przystępują do rozwiązywania problemów. Jest trudność, wyzwanie, natychmiast znajdują rozwiązanie i je realizują. To rzadkość na świecie.

Jak przyjął Panią zespół?
Bardzo dobrze, ludzie byli bardzo otwarci i przyjaźni.

Czy uważa Pani, że poznaniacy są dobrymi pracownikami?
Oczywiście! Ponadto zauważyłam, że mieszkańcy Wielkopolski są bardzo samodzielni w działaniu i kreatywni. Pracowitość sama w sobie jest dobra, ale u nas to nie wystarcza, bo przy tym trzeba dokonywać właściwych wyborów. I cieszę się, że mam taki zespół.

Czyli maszyny nie do końca zastąpią ludzi na produkcji?
W naszym obszarze produkcyjnym widać dwa różne światy. W obszarze spawalniczym, gdzie montowany jest volkswagen transporter T6, pracuje wiele osób obsługujących manualnie zgrzewarki, używając siły rąk. Z drugiej strony na produkcji volkswagena caddy
mamy w tym samym obszarze nowoczesną technikę spawalniczą, gdzie do pracy wykorzystujemy roboty. Pracownicy muszą jednak je zaprogramować, a dalej nimi sterować. W obszarze montażu do dzisiaj wiele czynności wykonywanych jest manualnie i nie jest to przypadek – precyzji i dokładności człowieka oraz jego umiejętności nigdy nie zastąpi żaden robot. Myślimy o wprowadzaniu kolejnych optymalizacji, jak choćby w przypadku wiązek – okablowania samochodu, które ważą około 40 kilogramów. Docelowo akurat tę czynność przejmą roboty. Będą obszary, w których maszyny zastąpią ludzi, ale nadal człowiek będzie niezbędny do sterowania nimi.

Chciałam powiedzieć, że nowy Volkswagen Caddy jest bardzo ładny.
Miło mi to słyszeć.

Jest elegancki, ma ładny design i może służyć jako samochód rodzinny.
Caddy to typowa mieszanka samochodu rodzinnego i dostawczego. Skoro Pani się tak kojarzy, to znaczy, że dobrze go zaprojektowaliśmy.

Co Pani czuje, kiedy widzi go na ulicy?
To, co teraz powiem, dotyczy zarówno Volkswagena Caddy, jak i Craftera. Oba samochody budujemy w Poznaniu i we Wrześni. Za każdym razem, kiedy widzę je na ulicy, jestem dumna, bo wiem, że pochodzą stąd i zostały zbudowane przez naszą wspaniałą wielkopolską załogę.

Zawsze tak będzie?
Te modele dalej będą tutaj produkowane, tak długo, jak klienci będą chcieli je kupować. Zresztą na bieżąco realizujemy założone cele.

Jaki był 2023 rok, czyli Państwa rok jubileuszowy?
Cieszy mnie to, że w kwietniu ubiegłego roku uruchomiliśmy we Wrześni instalację fotowoltaiczną, która zasila zakład. Chcemy być ekologiczni, więc inwestujemy w zieloną energię. Uruchamiamy również pilotażowo transport części ciężarówkami elektrycznymi, co ma przyczynić się do zmniejszenia śladu węglowego. Kolejny temat, nad którym pracujemy, to transformacja naszych pracowników, dajemy każdemu możliwość rozwoju, doszkalania się, poszerzania swoich kwalifikacji. Powoli przygotowujemy się do nowych technologii i kompetencji. Uruchomiliśmy też nowe zawody w szkołach, z którymi ściśle współpracujemy. Za nami rok jubileuszowy, bo obchodziliśmy 30. urodziny. Z tej okazji zorganizowaliśmy latem ogromny festyn rodzinny, na który przyszło blisko 27 tysięcy pracowników ze swoimi rodzinami. Za nami też wiele wydarzeń prasowych, nakręciliśmy film o historii Volkswagen Poznań. Z okazji 30 lat posadziliśmy 30 tysięcy drzew, a każdy z pracowników otrzymał urodzinową koszulkę. Dla szpitala dziecięcego w Poznaniu ufundowaliśmy volkswagena Craftera, który będzie tam służył jako karetka. Braliśmy udział w wielu konferencjach i kongresach, podczas jednej z ostatnich ożywiliśmy plebiscyt, który był już przez nas realizowany – tzw. Niebieskie Granty. Celem konkursu jest propagowanie działań prośrodowiskowych realizowanych przez organizacje pozarządowe i wspieranie lokalnych inicjatyw służących ochronie środowiska. Łącznie na ten cel przeznaczyliśmy 90 tysięcy złotych.

Czy centrala Volkswagena również przesłała Wam prezent urodzinowy?
Oczywiście. Otrzymaliśmy gratulacje z centrali, ale stało się coś, co ucieszyło nas bardziej. Po ostatniej radzie nadzorczej koncernu otrzymaliśmy informację, że marka Volkswagen Samochody Dostawcze, do której należymy, otrzyma własną platformę produktową. Będą na niej powstawać elektryczne pojazdy typowo dostawcze o nazwie Space, a produkcja częściowo odbywać się będzie w naszym zakładzie. Pierwszym opracowanym modelem będzie następca elektrycznego Craftera, który ma zostać wprowadzony na rynek pod koniec dekady.

Co to oznacza dla Poznania?
To oznacza, że docelowo nie będziemy produkować wyłącznie aut z silnikami spalinowymi, ale wchodzimy w nowy etap produkcji samochodów elektrycznych. Dla naszych zakładów ta decyzja jest o tyle strategiczna, że samochody spalinowe długofalowo nie będą mogły być produkowane i wejdziemy w erę elektryków. Myślę, że to jest najlepszy prezent urodzinowy, jaki mogliśmy sobie wymarzyć, bo daje nam to spokojne patrzenie w przyszłość. Chciałam jeszcze wrócić do Pani pytania odnośnie do ludzi, których tutaj spotkałam. To oni pokazali mi, że jeżeli mamy jasno wytyczony cel i go jasno zakomunikujemy, to możemy wspólnie przenosić góry.

Czy Caddy będzie kiedyś elektryczny?
Będzie występował z napędem hybrydowym i do produkcji tego wariantu właśnie się przygotowujemy. Bardzo ważna w procesie zmian, przez które przechodzimy, jest gotowość naszej załogi do tego, by zmieniać się razem z nami, poznawać nowe technologie. Żeby jednak mieć tę gotowość w sobie, trzeba wiedzieć, jakie są cele. W momencie, kiedy na horyzoncie pojawia się budowa pojazdu z rodziny Space, to powoli dotykamy przyszłości, która jest nieunikniona, ale i bardzo potrzebna.

Czeka Was rozbudowa zakładu?
Raczej przebudowa, która niejako jest dla nas sukcesem ekonomicznym.

Dlaczego?
Spada popyt na zakup nowych samochodów. Powodów jest wiele. Mamy do czynienia ze spowolnieniem gospodarczym. W wielu krajach notujemy niż demograficzny, rodzi się coraz mniej dzieci. Poza tym odchodzimy od modelu posiadania, pojawia się wiele opcji sharingowych. Ludzie dzisiaj wolą wynająć samochód i podzielić się kosztami podróży. Stąd moja wielka radość na rodzinę Space, która wypełni lukę na rynku i wyjdzie naprzeciw obecnym potrzebom.

Co przed Wami?
Latem kończymy produkcję modelu T6, a więc kończy się dla nas pewna epoka. Z jednej strony jest to smutna informacja, ale z drugiej rozpoczynamy nowy rozdział elektromobilności. W tym roku zmieni się też wyposażenie Craftera – klient będzie miał więcej opcji. Rozpoczniemy też produkcję Caddy z napędem hybrydowym. Oprócz tego będziemy przygotowywać się do produkcji golfa w naszym zakładzie w Poznaniu. Będziemy realizować nadwyżki zamówień z Wolfsburga, a rozpoczęcie produkcji planujemy na 2027 rok. Dużo wyzwań przed nami.

Nie tęskni Pani za domem?
Nie. Mieszkam w Poznaniu razem z moim mężem. Poznaliśmy wiele ciekawych osób. Lubię Poznań, lubię tu mieszkać, czuję się tutaj bardzo dobrze. Mam nawet swoje ulubione miejsca, jak choćby plac Wolności, obok którego zlokalizowana jest jedna z moich ulubionych piekarni – „inna piekarnia”. Lubimy spacerować klimatycznymi uliczkami Starego Miasta, przejść się po Cytadeli, podziwiając ogród różany i rzeźby Magdaleny Abakanowicz. Za każdym razem, kiedy odwiedzają mnie znajomi, chętnie pokazuję im, jak piękny jest Poznań.

W „innej piekarni” polecam chleb lniany… Też jestem fanką.
O, dziękuję, spróbujemy (śmiech). Lubię też polski żurek i chłodnik, są wspaniałe.

Czego Pani życzyć?
Proszę mi życzyć dobrego czasu. Niech trwa!

I tego życzę!

Dziękuję.