Prawo i pasja – radcowie prawni z duszą artysty
Choć na co dzień pomagają klientom w skomplikowanych sprawach prawnych, po godzinach zamieniają togę na artystyczne pasje. W Kancelarii Joanna Wasilewska & Partnerzy prawo łączy się z kreatywnością, a rutynowa praca prawnika nabiera zupełnie nowego wymiaru. Właścicielka kancelarii – radca prawny Joanna Wasilewska z pasją podróżuje i fotografuje świat z artystycznej perspektywy, Wojciech Szyda tworzy fantastykę literacką, a Katarzyna Szwichtenberg-Kowalska śpiewa w chórze i tworzy rękodzieło. Oto prawnicy, którzy udowadniają, że pasja i profesjonalizm mogą iść w parze – ku inspiracji i z korzyścią dla klienta.

Rozmawia: Monika Kanigowska
Zdjęcia: Artur Kosonowski
[Współpraca reklamowa]
W świecie prawniczym, gdzie precyzja, odpowiedzialność i chłodna analiza to codzienność, trudno spodziewać się przestrzeni na artystyczne uniesienia. A jednak – w Waszej kancelarii spotykają się światy pozornie odległe: kodeksów i kreatywności, argumentacji i artystycznej ekspresji. Trzon kancelarii tworzą bowiem radcowie prawni, którzy z powodzeniem łączą wymagające życie zawodowe z artystycznymi pasjami. Ale po kolei – czym zajmujecie się na co dzień?
Joanna Wasilewska: Kancelaria od ponad 20 lat obsługuje zarówno duże międzynarodowe korporacje, jak i mniejsze spółki oraz klientów indywidualnych. Skala naszego działania, jak i rodzaje spraw są bardzo różnorodne – od wielomilionowych kontraktów, przez rozmaite sprawy gospodarcze, aż po sprawy z zakresu prawa pracy, prawa autorskiego i prawa własności intelektualnej oraz spory sądowe. Wymaga to od nas wszechstronności, znajomości przepisów i umiejętności szybkiego reagowania. To właśnie profesjonalizm, doświadczenie i indywidualne podejście do klienta są fundamentem naszej kancelarii i decydują o jej ugruntowanej pozycji na rynku prawniczym.

Ale za tą zawodową skutecznością kryje się jeszcze coś więcej?
JW: Tak, jest też śpiew, fotografia, twórczość literacka, jesteśmy trochę artystami w togach.
A kim jest Joanna Wasilewska, jak zdejmuje togę?
JW: Prawo to moje powołanie, ale fotografia to pasja, która pozwala mi oderwać się od codzienności. W kadrze staram się zatrzymać ulotne momenty – te, które mijają niepostrzeżenie, jeśli nie spojrzeć na nie z wrażliwością. Zdjęcia dla mnie to nie tylko obrazy, ale uchwycona magia spojrzeń, miękkość światła o poranku, drobne gesty i emocje, które znikają, zanim zdążymy je nazwać. Fotografuję tak, jak patrzę – z czułością, zaciekawieniem i głębokim szacunkiem do świata. Fotografia uczy patrzeć głębiej – a to przydatna umiejętność, również w analizie prawnej. Dla mnie jako prawnika, którego codzienna praca opiera się na logice, rygorze i odpowiedzialności, fotografia jest przeciwwagą: sposobem na ucieczkę, wyrażenie emocji, a przede wszystkim – złapaniem oddechu.
Panie Wojciechu, widzę w Pana rękach książkę. Czy prawo i literatura idą w parze?
Wojciech Szyda: Poza salą sądową piszę książki z gatunku fantastyki. Poruszam w nich tematy społeczne i etyczne, przenosząc czytelników w alternatywne światy, gdzie wydawałoby się odrealnione konflikty mają bardzo współczesne znaczenie. Z pozoru te dwa światy dzieli przepaść: twarda litera prawa i miękka tkanka wyobraźni. A jednak – osoba pisząca potrafi ubierać myśli w klarowną, atrakcyjną formę. To przydaje się w pismach procesowych, wystąpieniach czy kontakcie z klientem. Pisanie wymaga planowania, konstruowania wątków, te same umiejętności przydają się przy analizie sprawy czy pisaniu opinii prawnej; prawo to często szukanie ścieżek w gąszczu przepisów, fantasta z natury szuka rozwiązań niestandardowych.
Ile książek ma Pan już na swoim koncie?

WS: Debiutowałem w 1997 roku w miesięczniku „Nowa Fantastyka” opowiadaniem „Psychonautka”. Do tej pory wydałem dziewięć powieści.
Kolejna członkini zespołu, radczyni prawna Katarzyna Szwichtenberg-Kowalska, jest… utalentowaną śpiewaczką chóralną, która po godzinach pracy występuje z lokalnym zespołem muzycznym. Czy od zawsze Pani śpiewała?
Katarzyna Szwichtenberg-Kowalska: Tak, śpiew to dla mnie przede wszystkim sposób na oczyszczenie umysłu, przestrzeń na oddech, dosłownie i metaforycznie – przyznaję – śpiewanie w chórze to nie tylko sztuka, ale też współdziałanie, słuchanie i dostosowywanie się do innych. Te same wartości leżą u podstaw pracy prawnika – szczególnie radcy prawnego, który często działa zespołowo, prowadzi negocjacje, słucha klientów.

Ale nie tylko Pani śpiewa, prawda?
KS-K: Tworzę również rękodzieło – to zupełnie inna forma kontemplacji. W świecie pełnym ekranów i procedur, praca dłońmi przywraca kontakt z materią, z chwilą. Rękodzieło nie przyspiesza – ono uczy cierpliwości, uważności, bycia w tu i teraz. Dla prawnika, który często funkcjonuje pod presją czasu i odpowiedzialności, to forma medytacji w działaniu.
Myślę, że takie połączenie pasji i zawodu nie tylko buduje unikalną tożsamość kancelarii, ale też realnie przekłada się na podejście do klienta. Mam rację?
JW: Dzięki różnorodnym zainteresowaniom na pewno łatwiej nam zrozumieć potrzeby ludzi, ich motywacje i emocje – a to przecież istota skutecznej pomocy prawnej. W pracy z dużymi korporacjami liczy się perfekcyjna znajomość procedur i umiejętność prowadzenia negocjacji na wysokim szczeblu. Z kolei przy obsłudze mniejszych firm czy klientów indywidualnych najważniejsze są empatia, elastyczność i zaufanie. Kancelaria łączy oba te światy – z pełnym zaangażowaniem i szacunkiem dla każdego klienta i każdego zlecenia, niezależnie od jego skali.
U nas nikt nie musi wybierać między karierą a twórczością. Przeciwnie – jedno wzmacnia drugie. – Prawo to też sztuka. Sztuka argumentacji, sztuka precyzyjnego formułowania myśli, sztuka przekonywania. Paragrafy nie wykluczają pasji, a doświadczenie zawodowe idzie w parze z artystyczną duszą. Bo – jak się okazuje – nawet w najbardziej formalnym zawodzie może bić twórcze serce.