Witamy w kwietniu! Najnowszy numer SUKCESU jest już dostępny 🌞 zapraszamy do lektury najpopularniejszego magazynu lifestylowego o Poznaniu 🌞  

Organizator:

Robimy kawę z sercem

01.03.2023 12:59:45

Podziel się

Jest takie miejsce, które codziennie pachnie świeżo paloną kawą. Właśnie ten zapach przez prawie pół wieku budził mieszkańców poznańskich Garbar. Dzisiaj cała ulica Kawowa w Starczanowie wie, że na jej końcu znajduje się Astra Coffee & More, dawniej Poznańska Palarnia Kawy Astra, której produkty wciąż smakują tak samo dobrze. Palona z dbałością o każdy szczegół, testowana przez specjalny zespół sensoryczny do dziś raczy podniebienia nie tylko poznaniaków, ale mieszkańców całej Polski. Ta najmniejsza palarnia wśród dużych marek z ogromną tradycją i historią kończy właśnie 50 lat. Jak dziś smakuje kawa Astra? Marcin Wójciak, prezes zarządu, i Beata Gostyńska, dyrektor operacyjny Astra Coffee & More, mówią jednogłośnie: „Jest najlepsza!”, a my sprawdzamy, czy to prawda.

ROZMAWIA: Joanna Małecka
ZDJĘCIA: bonderphotography

Kawa Astra to już 50 lat tradycji…
Beata Gostyńska: A ja jestem częścią firmy już 16 lat i jestem z tego bardzo dumna. Pamiętam, że zaczynałam jako stażystka, jednocześnie pisząc pracę magisterską na temat, jak polska marka konkuruje z międzynarodowymi koncernami. Przeszłam przez wszystkie szczeble kariery: od fakturzystki, specjalisty ds. zamówień, poprzez dział jakości, zakupów, sprzedaży, marketingu, aż do członka zarządu. Myślę, że poznanie tych wszystkich obszarów mnie ukształtowało i pomogło jeszcze lepiej zrozumieć pracę na każdym etapie produkcji. Minęło 16 lat, a każdy rok przynosi mi inne wyzwania i cele, także jeśli Pani zapyta, czy kiedykolwiek znudziła mnie ta praca, to odpowiem od razu, że nie (śmiech). Firma prężnie się rozwija, a poprzedni rok pokazał nam, jak dużo zmian w obszarze funkcjonowania firmy może zajść. Musieliśmy szybko reagować. W tym roku z okazji urodzin szykujemy niespodziankę. Planujemy wypuścić na rynek kawę w specjalnych opakowaniach nawiązujących do naszych urodzin i tradycji marki.

Wie Pani, czego nigdy nie zapomnę? Garbar pachnących świeżo paloną kawą. Uwielbiałam tamtędy przejeżdżać.
BG: Doskonale to pamiętam, bo tam właśnie zaczynałam swoją karierę. Kiedy opowiadam komuś, gdzie pracuję, od razu przywołuje te same wspomnienia. Oprócz zapachu kawy codziennie stały kolejki do naszego sklepu firmowego. Znajdował się w sąsiedztwie naszego sekretariatu, więc Pani sekretarka przychodziła obsłużyć klientów. Z jednej strony brakuje nam tego bezpośredniego kontaktu z klientem, z drugiej cieszymy się, że od pięciu lat mamy nowy zakład i mocno się rozwijamy. Na Garbarach byłoby to niemożliwe. Tam wszystko było przestarzałe i nieekologiczne. Nie zapomnę TIR-ów blokujących całe Stare Miasto, kiedy próbowały do nas wjechać. Musieliśmy kierować ruchem, żeby usprawnić przejazd (śmiech). Tutaj, w Starczanowie, nie mamy takich problemów. Zbudowaliśmy wszystko od zera i unowocześniliśmy technologię, działamy ekologicznie. Jesteśmy blisko autostrady, więc nie ma problemu z dojazdem. I – co jest najważniejsze – ludzie przeprowadzili się z nami. Dla nas pracownicy są kluczowi i początkowo baliśmy się, że nie będą chcieli dojeżdżać. Na szczęście udało się ich przekonać. Mamy w swoim zespole mistrzów prażalni, którzy są z nami od lat, mają ogromną wiedzę i doświadczenie.

Czy w związku ze zmianą technologii kawa wciąż smakuje tak samo?
BG: Dobre pytanie. Proszę sobie wyobrazić, że po zainstalowaniu nowej technologii okazało się, że kawa faktycznie inaczej smakuje. Musieliśmy „podrobić” naszą kawę z poznańskich Garbar, by uzyskać ten sam smak. To było bardzo trudne i pracowaliśmy nad tym pół roku. Dodatkowo pojawiły się inne wyzwania, kilogram kawy palony w Poznaniu miał określoną objętość i mieścił się w opakowaniu. Tutaj po upaleniu kilograma kawy okazało się, że nie mieści się w standardowej paczce.

Dlaczego?
BG: Kawa zwiększała swoją objętość o 200 mililitrów, co pokazuje że została lepiej wypalona, a więc widzimy, jak duża jest różnica w technologii produkcji kawy w Poznaniu i teraz tutaj, w Starczanowie. Kluczowe w procesie palenia jest to, jak kształtuje się krzywa palenia, czyli zależność czasu do temperatury. Wystarczy cokolwiek zmienić, nawet najmniejszy element procesu, i kawa będzie smakowała zupełnie inaczej. Dlatego cieszy nas, że mamy tak wspaniały zespół, który nad tym wszystkim panuje. Bez nich tak smaczny produkt byłby niemożliwy do wyprodukowania.

Jak zmieniała się marka Astra?
BG: Kawa Astra wywodzi się z Poznania i tam też mamy do dzisiaj największą sprzedaż. Zakład powstał w 1973 roku. Marka jest bardzo rozpoznawalna i mocno osadzona w historii miasta, historii Wielkopolski. Zresztą, co warto podkreślić, firma ma niemal 50 lat i wciąż pozostaje w rękach polskich właścicieli, a to dziś rzadkość na polskim rynku.

Marcin Wójciak: Jesteśmy dumni z tego, że dzisiaj to my możemy zarządzać Astrą, dbając o jej tradycje i poznańskie korzenie.

BG: Jeśli chodzi o kawy, to kiedyś mocno promowane były arabiki, bo wszyscy uważali, że to właśnie ten rodzaj jest najlepszy, najbardziej aromatyczny. Okazuje się, że wcale tak nie jest.

MW: Dziś, analizując wyniki sprzedaży kawy w Polsce, widzimy wyraźnie, że Polacy nie są fanami wyłącznie arabiki, dużo częściej sięgają po mieszanki i kawy robuściane.

Jak dla mnie arabica jest kwaśna.
BG: Cieszę się, że Pani to powiedziała, bo niektórzy uważają, że to robusta ma ten kwaskowy posmak. Robusta jest gorzka i nie ma nic wspólnego z kwasowością. To właśnie arabica ma wyższą kwasowość i też mniej kofeiny. Espresso zaparzone wyłącznie na arabice nie będzie miało tej charakterystycznej pianki i będzie delikatne. Dlatego robusta jest tutaj niezbędna.

Jak zmieniały się opakowania?
BG: Początkowo były beżowe z logo Astry, które wszyscy doskonale pamiętamy. Widniał na nich napis: „tradycyjna niskodrażniąca”. Zresztą wiele osób wciąż ma stare puszki po kawie i wielki sentyment do marki. Rozwijając ją, podczas projektowania nowych opakowań nie zapominamy o tradycji i pochodzeniu. Zachowaliśmy nazwę „tradycyjna”, aby ta ciągłość towarzyszyła marce już zawsze.

Skąd w ogóle wzięła się nazwa Astra?
BG: Astra to skrót od imienia i nazwiska Achilli Stranc, która wymyśliła patent na kawę niskodrażniącą Astra i pod tą nazwą występowała wiele lat.

MW: Przepisy i możliwość korzystania z nazwy Niskodrażniąca i Łagodna dla Żołądka zmieniły się wraz z wejściem nowych wytycznych EFSA w sprawie oświadczeń zdrowotnych.

Jaką kawę Pan pije?
MW: Piję teraz Astrę i przypomina mi się smak kawy, którą zaparzała moja babcia w szklance z koszyczkiem. Smakuje identycznie. Można powiedzieć też, że nie piję arabiki.

BG: Sama Pani widzi, że musieliśmy zachować ten smak.

W jaki sposób dołączył Pan do zespołu?
MW: W FMCG pracuję od 23 lat, a od siedmiu lat w branży kawowej. Przez ostatnie lata pracowałem w Tchibo, aż przyszedł moment refleksji i czas na zmiany. W tym czasie marka Astra szukała dyrektora zarządzającego. Miałem duże wątpliwości, czy to się uda, ponieważ wcześniej pracowałem typowo w korporacji. Astra taka nie jest, jest mniejszą firmą z niewiele ponad 50 pracownikami na pokładzie. Bardzo szybko jednak przekonałem się, że to będzie wspaniała przygoda. Zresztą pokazali mi to sami właściciele, z którymi spotkałem się na etapie rekrutacji, i którzy podkreślali, jak ważni są dla nich pracownicy. Jesteśmy firmą najmniejszą z tych największych na rynku, jednocześnie nie będąc korporacją ani produkcją masową. Mamy swój doświadczony zespół sensoryczny, co jest rzadkością na rynku, mamy ogromną decyzyjność i możemy szybko podejmować działania. Kiedyś Poznańska Palarnia Kawy Astra, dzisiaj Astra Coffee & More to jest to miejsce, do którego chciałem trafić. Nasza produkcja jest powtarzalna, produkt jest zawsze taki sami. To jest dla nas bardzo ważne.

Jak wygląda zespół sensoryczny?
BG: Zespół sensoryczny został wyłoniony spośród naszych pracowników. Są to prażalnicy, osoby z działu sprzedaży, ja również jestem jego częścią. Wciąż szukamy pomysłów na nowe smaki. Sprawdzamy, czy te, które produkujemy, są takie same.

Czy ja też mogę dołączyć do tego zespołu?
MW: Zapraszamy (śmiech).

BG: Żeby móc oceniać smak kawy, trzeba przejść szereg szkoleń. Każdy z nas posiada certyfikat sensoryczny. Musimy wiedzieć, czym kawa pachnie, jakie ma w sobie aromaty. Każdy ma swoją skalę goryczy, kwasowości. Nasz zespół pracuje w stałym trybie, porównujemy nie tylko nasze kawy, ale też smaki z konkurencją. Pracujemy na specjalnych arkuszach, by wyciągać wnioski.

MW: Nie tylko zespół sensoryczny testuje kawę, nasi pracownicy próbują, sam lubię testować nowe smaki. Ta część już nie jest profesjonalna, chodzi o to, by każdy z nas wiedział, co produkujemy, stąd wewnętrzne degustacje. Każdy głos jest ważny w produkcji kawy, bo zawsze można coś udoskonalić. Testujemy kawy zaparzone w ekspresach ciśnieniowych, przelewowych, parzymy bezpośrednio. O naszych produktach chcemy wiedzieć wszystko i znać wszystkie smaki.

Jak smakuje Wasza kawa?
MW: Jest pyszna! Ale tak na poważnie to nie można jednoznacznie określić jej smaku, ponieważ mamy w portfolio różne kawy. Naszym flagowym produktem jest kawa Łagodna Tradycyjna, mamy w portfolio markę More, która jest z nami już prawie 3 lata, jest kawa Poznańska – zupełnie osobny brand, kawa Professional, która jest bardzo dobra i którą pokochały gospodarstwa domowe. Wyróżnia nas to, że nie jesteśmy i nigdy nie będziemy masowym producentem. Naszym priorytetem jest robić bardzo dobrej jakości kawę, która będzie smakowała. Robimy kawę z sercem, stawiając na dynamiczny rozwój.

Kto jest Waszym odbiorcą?
MW: Tu znowu nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Dzisiaj picie kawy jest modne. Po kawę Łagodną Tradycyjną mieloną sięga konsument 40 plus. Młodsi stawiają na kawę ziarnistą z ekspresu i tu mamy w ofercie More, z kolei Professional skierowany jest do ludzi, którzy cenią sobie indywidualne podejście i głębię smaku.

Która kawa lepiej smakuje: ziarnista czy mielona?
MW: Jedni lubią wolno parzoną kawę, inni szybkie espresso z ekspresu. Ja sam jestem nieokreślony (śmiech). W tygodniu piję kawę z ekspresu, a w weekend zaparzam metodą french press. Mam wtedy czas, lubię poczuć jej niesamowity zapach, celebruję chwilę. W ten sam sposób piję kawę na wakacjach.

BG: Na ten temat mogłabym przeprowadzić wykład (śmiech). Ta sama kawa palona na różne sposoby będzie miała lekko odmienny smak. Wszystko zależy od naszych upodobań. Na opakowaniach znajduje się sugerowany przez nas sposób parzenia kawy i najważniejsze informacje. I pewnie to Panią zdziwi, ale kawy nie zalewa się wrzącą wodą.

Faktycznie, o tym nie słyszałam. Ale marka Astra Coffee & More to nie tylko kawa, ale też herbaty, w tym popularny rooibos.
BG: Uwielbiamy rooibosa, który jest naszym flagowym produktem. Wytwarzany jest z czerwonokrzewu i pochodzi z Republiki Południowej Afryki. Były próby przeniesienia plantacji przez Chińczyków, ale zakończyły się katastrofą. Wyróżnia się miodowym smakiem oraz intensywnym czerwonym kolorem naparu. To bogate źródło przeciwutleniaczy, dzięki czemu chroni organizm przed wolnymi rodnikami. Działa relaksująco, odprężająco i nie zawiera kofeiny. Rooibosa można pić o każdej porze dnia i nocy i mogą ją pić także dzieci. Polecam wszystkim mamom, które nas czytają, bo niewiele jest dobrych napojów dla dzieci.

MW: Jesteśmy liderem rynku Rooibosa w Polsce od 1999 roku. Nie zapominajmy też o naszej herbacie Safari, która przenosi nas trochę w czasie. To jest herbata czarna i pamiętam, że kiedyś u mnie innej nie było (śmiech). Pochodzi z Kenii, ceniona jest za wyjątkowy aromat i smak oraz intensywny, czerwono-mahoniowy kolor naparu. Herbata czarna jest sprowadzana wprost z plantacji. Nasze surowce sprowadzane są z całkowitą kontrolą łańcucha dostaw, co gwarantuje najwyższą jakość i świeżość. Wprowadziliśmy także do portfolio yerba mate. W trosce o naturę herbatki zamknęliśmy w nowym opakowaniu. Kartonik nie zawiera foliowej owijki, a torebka nie posiada metalowej zszywki. Herbaciane torebki wykonane są na bazie materiałów pochodzenia roślinnego.

Kilka lat temu zrezygnowaliście z dawnej nazwy Poznańska Palarnia Kawy Astra i staliście się Astra Coffee & More. To trochę ryzykowane zagranie.
MW: Tak, to prawda. Firma przeszła wiele transformacji i zmian, wciąż pozostając marką lokalną. Największa zmiana dokonała się trzy lata temu, kiedy zmieniliśmy nazwę i branding. To było coś, czego wszyscy się obawiali. Zmiana zakorzenionej w pamięci nazwy na nowoczesne sformułowanie coffee & more było dużym ryzykiem. Dzisiaj uważam, że to była bardzo dobra decyzja. Nastąpiła częściowa zmiana strategii, odmłodzenie marki.

Jakie macie plany?
MW: Wypracowaliśmy dobrą strategię na plan pięcioletni. Oczywiście opieramy nasz biznes na kawie, która jest w naszym DNA. Bardzo ważna jest dla nas herbata, dlatego że to bardzo ciekawy rynek. Mamy obecnie duże zapotrzebowanie na napary, które są w naszej ofercie.

Ma Pan swój ulubiony produkt Astry?
MW: Tak, to kawa Professional crema.

A Pani?
BG: Ja wciąż poszukuję, więc lubię wiele naszych produktów. Dla mnie kwintesencją kawy jest nasza nowa mieszanka Kawy Świata – Etiopia. Da się w niej wyczuć aromat jagody, kwiatu bzu i delikatną kwasowość.

MW: Wie Pani, co jest ciekawe w naszym duecie? Że lubimy zupełnie inne kawy (śmiech). A tak poza tym rozumiemy się bez słów. Opracowujemy właśnie strategię firmy przyjaznej ludziom. Chcemy, żeby każdy przychodził do pracy z przyjemnością i dobrze się tutaj czuł. Wprowadzamy długofalową strategię kadrową, która obejmie wszystkie działy w firmie. Nasi pracownicy mają czuć się zadbani, odpowiednio wynagradzani i zrobię wszystko, aby tak było. Człowiek jest filarem naszego biznesu, a zadowolony pracownik to nasza wizytówka.