Najnowszy numer SUKCESU już dostępny 🌞 Sukces po poznańsku to najpopularniejszy magazyn lifestylowy o Poznaniu 🌞  

Organizator:

Rower to mój paszport do poznawania ludzi

08.04.2024 09:48:32

Podziel się

Cztery kontynenty, czterdzieści cztery kraje i ponad tysiąc noclegów na dziko – to podsumowanie ośmiu długodystansowych wypraw po Europie Wschodniej i Azji, którą Łukasz Majewski pokonał na rowerze. Od ośmiu lat przemierza dziesiątki tysięcy kilometrów, wyposażony jedynie w namiot, marzenia i chęć przeżycia niezwykłej przygody. Właśnie wrócił z kolejnej podróży i opowiada o ludziach poznanych w drodze, rutynie dnia codziennego oraz o momentach zwątpienia. W swoich social mediach pokazuje, jaki jest świat z perspektywy siodełka roweru.

ROZMAWIA: Dominika Job
ZDJĘCIA: Archiwum prywatne

 

Niedawno wróciłeś ze swojej ósmej rowerowej wyprawy – po czterech miesiącach jazdy i pokonaniu 7500 km dojechałeś do stolicy Senegalu. Jakie historie można usłyszeć na Twoich spotkaniach „Afrykańska odyseja – z Poznania do Dakaru na rowerze”?
Łukasz Majewski: Zawsze zaczynam od statystyk, bo o to wszyscy pytają – ile wydałem pieniędzy, jaka była średnia kilometrów przejechanych w ciągu dnia, ile dni to zajęło, jaki był najwyższy punkt, na który wjechałem. Następnie zabieram ludzi z Poznania na Gibraltar, przejeżdżamy przez osiem krajów europejskich. We Włoszech będziemy moknąć, złapiemy pchły i będziemy cierpieć. Stamtąd pojedziemy do Hiszpanii, gdzie zatrzymałem się u znajomych w Barcelonie, pojedziemy w góry Sierra Nevada, na najwyższy punkt 3500 m n.p.m., z którego spróbujemy zjechać i nie dostać hipotermii. Następnie pojedziemy do Afryki – będzie Maroko, Mauretania, wysokie góry Atlas, wspaniała lokalna kuchnia. Będzie przejazd pociągiem towarowym i mała wioseczka, gdzie zamieszkałem w otoczeniu kóz. Przejedziemy Saharę, gdzie oczywiście parę razy złapałem biegunkę. W Senegalu powita nas cała wioska, dzieciaki będą prosić o prezenty, a dorośli nazywać mnie tubab, czyli biały. Mnóstwo historii – śmiesznych, trudnych, ale zawsze pozytywnych.

Jak to jest wsiadać na rower, wiedząc, że przed Tobą ponad siedem tysięcy kilometrów do celu?
W przypadku tak dalekich wypraw początki zawsze są trudne, dlatego staram się nie myśleć o tym, dokąd jadę, tylko skupiać na danym dniu. Nie wybiegam myślami dalej niż o tydzień. Punkt, do którego zmierzam, będzie ważny dopiero za parę miesięcy, kiedy będę się tam zbliżał. Gdybym skupiał się na tym, ile jeszcze kilometrów przede mną, szybko pojawiłby się kryzys.

Jak wygląda świat z perspektywy siodełka roweru?
Rower daje możliwość docierania do nowych miejsc, odkrywania tego, co umyka podczas podróży w inny sposób. To poznawanie całych obszarów, a nie tylko punktów na mapie. Moja rowerowa wyprawa odbywa się w permanentnym niedostatku, wielu rzeczy mi brakuje, a to z kolei sprawia, że często poznaję lokalnych mieszkańców, którzy zaciekawieni moją osobą zatrzymują mnie, zapraszają do swoich domów i słuchają moich opowieści. Rower staje się paszportem i przepustką do poznawania ludzi – daje mi okazję zobaczenia, jak żyją, ale też dowiedzenia się trochę o sobie, kiedy tak opowiadam innym swoją historię. Dzięki temu, że jeżdżę po świecie na rowerze, staję się bardziej gościem niż turystą.

Jacy są ludzie, których poznajesz w drodze?
Generalnie ludzie na świecie są bardzo dobrzy. Mówię o tym głośno, bo wiem, że dla niektórych jest to odkrywcze stwierdzenie (śmiech). W każdym kraju, w zetknięciu z różnymi kulturami, zawsze trafiam na ludzi, którzy są przyjaźni, otwarci, chętni do pomocy – podpowiedzą, gdzie jest sklep, podwiozą, gdy zepsuje mi się rower, nakarmią i napoją, kiedy jestem na pustyni, czy zaproszą do siebie i udostępnią mi miejsce noclegowe. Wiadomo, że wszędzie trzeba na siebie uważać, bo różne rzeczy się dzieją, ale też nie dajmy się omamić komunikatami, które do nas docierają z mediów szukających sensacji. Często króluje tam narracja, że biedni ludzie są źli i na pewno będą chcieli mnie okraść. A ja od lat przebywam z ludźmi, którzy mają znacznie mniej ode mnie i doświadczam od nich wiele dobrego, dlatego walczę z tym krzywdzącym stereotypem.

Jak wygląda życie w podróży – standardowy dzień rowerowego nomady?
Jedno słowo oddaje to najlepiej – rutyna. Codziennie wstaję ze świtem, brzask jest moim ulubionym momentem dnia. Zwykle jest zimno, więc w namiocie jem owsiankę, piję kawę i wyruszam w drogę. Po paru godzinach jeżdżenia robię przerwę na lunch, po czym ponownie wsiadam na rower i szukam miejsca na nocleg. Czasami zboczę trochę z trasy, gdzieś podjadę, spotkam kogoś w przydrożnym sklepie i zatrzymam się na dwugodzinną pogawędkę – czemu nie?

Co jest najtrudniejsze w takiej podróży? Rutyna, nuda, samotność, a może warunki atmosferyczne?
W zasadzie wszystko, co wymieniłaś! Samotność doskwiera mi w wielu podróżach, bo pogawędka z napotkanymi ludźmi nie zastąpi mi kontaktu i rozmowy z bliskimi. Natomiast to warunki atmosferyczne często dają mi naprawdę w kość, potrafią być bardzo trudne. Kiedy zimą jechałem do Pakistanu, przez cztery miesiące zamarzałem zarówno w drodze, jak i podczas noclegów w namiocie. Z kolei gdy jechałam do Senegalu, warunki pogodowe były dobre, ale za to miałem problemy żołądkowe, bo w Afryce złapałem jakąś bakterię. To wszystko rozkłada mnie na jakiś czas, brakuje mi wtedy energii, no i też motywacji.

Jak sobie radzisz w chwilach kryzysu fizycznego czy psychicznego?
Takie momenty zdarzają się średnio raz w miesiącu. Fizyczność zwykle daje radę – naprawdę każdy w miarę sprawny człowiek może pokonać rowerem te trasy, co ja. Ale wszystko jest w głowie, a głowa nie lubi się męczyć, nie chce przemierzać kolejnych kilometrów, a czasem wręcz chce zawrócić. Pojawiają się takie myśli, bo wieje wiatr, jest pod górkę, jest mi zimno, nie dojadam, pojawia się wycieńczenie organizmu i jest mi ciężko. Najtrudniejsze momenty bardzo często związane są właśnie z niską temperaturą. Np. zima w Iranie na wysokości 2000 m wiąże się z tym, że jestem permanentnie wystawiony na -10, -15 stopni chłodu. Nocuję na dziko, jeżdżę rowerem, więc często jestem wychłodzony. Ja też staram się podróżować niskobudżetowo, więc oszczędzam na sprzęcie, a ubrania mam z second handu i nie są one przystosowane do warunków, w jakich się znajduję. Pojawiają się więc chwile zwątpienia i wtedy wiem, że muszę po prostu odpocząć. Wynajmuję na noc hostel, biorę ciepły prysznic, jem coś dobrego i dzwonię do znajomych, żeby się wygadać i oderwać myśli. Taki restart bardzo mi pomaga i stawia mnie na nogi.

A co jest absolutnie fantastyczne w takiej podróży?
Zdarza mi się wręcz popłakać ze wzruszenia, kiedy dojadę do jakiegoś punktu kulminacyjnego na trasie. Pamiętam, jak jechałem z Poznania do Tadżykistanu, m.in. przez Kazachstan, gdzie jest płasko, wiatr wieje w twarz, nie ma się gdzie schować, i nagle po dwóch tysiącach kilometrów na horyzoncie pojawiły się góry. Wiedziałem, że za nimi zacznie się nowy rozdział mojej podróży i wtedy ryczałem ze szczęścia, że dojechałem do tego punktu. To były trudne 2-3 tygodnie, w bardzo ciężkich warunkach, więc taki widok mnie wzruszył. Podobnie, jak jechałem z Poznania na Saharę, co od zawsze było moim marzeniem. Kiedy się zbliżałem i wiedziałem, że za chwilę rozpocznę miesięczną podróż przez pustynię, to też miałem łezkę w oku. Inne kwestie, które tak mnie urzekają, to drzewa, np. cudowne, ogromne, wysokie, żyjące nawet po 900 lat cedry w Maroku. Albo baobaby – kiedy po dwóch tysiącach kilometrów na pustyni wjechałem w senegalski busz i tam pierwszy raz w życiu widziałam te piękne drzewa, wyglądało to jak z innej bajki, coś wspaniałego!

Jaki jesteś prywatnie, poza Twoim rowerowym światem?
Zawsze miałem pasję do sportu oraz do odkrywania świata. Z wykształcenia jestem historykiem, a pracuję jako kurier rowerowy, więc to nieodłączny element mojego życia. Mam misję pokazywania ludziom, że można jeździć daleko i są to podróże osiągalne praktycznie dla każdego, kto nie ma dzieci, kredytu i jest w miarę sprawny fizycznie. Dopiero od niedawna dzielę się swoimi wyprawami w social mediach i docelowo chciałbym z tego żyć.

Jesteście ciekawi, jak wyglądają wyprawy Łukasza? 

IG: https://www.instagram.com/nomadawdrodze
FB: https://www.facebook.com/profile.php?id=100037609847072