Najnowszy numer SUKCESU już dostępny 🌞 Sukces po poznańsku to najpopularniejszy magazyn lifestylowy o Poznaniu 🌞  

Organizator:

Serce pod zaborami

Podziel się

Co myślimy o wielkopolskich ziemianach z czasów zaborów? Trzeźwi, gospodarni, oddani ojczyźnie, pierwsi organicznicy o konserwatywnej obyczajowości. Gdy wybuchała czasem jakaś miłosna afera, wiadomości elektryzowały całe środowisko. Cóż dopiero, gdy afekt prowadził do tragedii.

TEKST: Daria Miedziejko, Wielkopolska Organizacja Turystyczna
ZDJĘCIA: Daria Miedziejko, Joanna Pankowiak, Jacek Cieślewicz

Byłoby nietaktem zacząć tekst o dziewiętnastowiecznych romansach od kogoś innego niż Adam Mickiewicz. 200 lat właśnie mija, jak zaprowadził romantyzm w polskiej literaturze, a 190 lat, jak straciła dla niego głowę Konstancja Łubieńska, żona powstańca listopadowego, matka pięciorga dzieci. Ale od początku.

Kochajmy się z osobna
Jest sierpień 1831 roku. Mickiewicz przybywa do Wielkopolski, by przedostać się do zaboru rosyjskiego i dołączyć do powstania. Nie udają się próby przekroczenia granicy ułożone przez właścicieli Śmiełowa. Mickiewicz popada w melancholię, podobno myśli o samobójstwie. Wszyscy chcą rozproszyć jego ponury nastrój. Organizują bale, wycieczki, grzybobrania, polowania. Wśród wielu życzliwych mu osób jedna wyróżnia się urodą, wykształceniem i zainteresowaniami literackimi. To siostra pani domu – Konstancja. Mickiewicz opuszcza Śmiełów i przyjmuje gościnę w Budziszewku, majątku uroczej pani Łubieńskiej. Romans kwitnie. Po latach Dezydery Chłapowski dosadnie to ujmie: „Kiedy wszyscy się bili, on (…) z niecną kobietą złe życie przez cztery miesiące prowadził”.
W marcu przychodzi czas rozstania z gościnną Wielkopolską. Konstancja odwozi Mickiewicza do Drezna, jest gotowa dla niego rzucić męża i dzieci, poświęcić dla niego wszystko. „On nie miał nic dla niej do poświęcenia poza sobą. A siebie było mu trochę szkoda” – tak to podsumuje jeden z biografów wieszcza. Co nam dziś z tej miłosnej afery pozostało poza plotkami, domysłami, całą tą niezdrową atmosferą podglądactwa? Może wyborna scena rozstania między Telimeną a Tadeuszem (genialnie zagrana przez Szapołowską i Żebrowskiego)?

Nie, nigdy! zawoła

Tadeusz, ja żenić się nie mam teraz zgoła
Zamiaru, ni kochać się - fraszki! dajmy pokój!
Proszę cię, moja droga, rozmyśl się! uspokój!
Ja jestem tobie wdzięczen, ale niepodobna
Żenić się, kochajmy się, ale tak - z osobna.

Poza literackim echem, z wizyty Mickiewicza w Wielkopolsce pozostały materialne pamiątki. Najwięcej ich zgromadzono w muzeum w Śmiełowie. Teraz zimą pałac wygląda tak, jak go na odjezdnym mógł widzieć wieszcz.

Mount Adine
W jednej z sal Muzeum Ziemiaństwa w Dobrzycy uwagę zwraca popiersie urodziwej Aleksandryny Turno, zwanej przez wszystkich Adyną. Córka Adama, oficera napoleońskiego, prawdopodobnie tutaj poznała przystojnego młodzieńca o niepospolitych zainteresowaniach – Pawła Edmunda Strzeleckiego. Młodzi zakochali się w sobie. O zaręczynach, a tym bardziej o małżeństwie, nie było jednak mowy – ojciec nie dopuszczał myśli, żeby oddać pannę człowiekowi bez majątku.
Zakochani postanowili razem uciec. Zamiar się nawet powiódł, ale błyskawicznie dogoniono niedoszłą parę. Córkę oddano pod kuratelę ojca, a Strzelecki pospiesznie wyjechał z Księstwa. Choć uważa się, że historia z romantyczną ucieczką jest wytworem wyobraźni literackiej krewnej Strzeleckiego, faktem jest miłosna korespondencja między obojgiem. Przez dwadzieścia lat piękna Adyna utrzymywała listowny kontakt z Pawłem. Oczywiście w tajemnicy przez ojcem i bratem, u którego rezydowała w Objezierzu. Zapewnienia o miłości kazały pannie czekać cierpliwie na odmianę losu: „Czymże byłbym bez Ciebie, bez tej myśli posiadania Cię, ukończenia mych dni wraz z Tobą”. „Sława nie ma dla mnie ceny (…) jedno Twoje spojrzenie miałoby wartość nie wiem ilu kwintali tej sławy, o której mówisz” – pisał Paweł już jako słynny odkrywca. Na cześć ukochanej nazwał jeden ze szczytów australijskich – Mount Adine.
Niestety, lata rozłąki zrobiły swoje. Mimo że na drodze do szczęścia nie stały już przeszkody materialne, Strzelecki nie oświadczył się wzdychającej w Wielkopolsce Adynie. Podobno raz czy nawet dwa spotkali się w latach 40. w Paryżu. Korespondencja w tym czasie się urywa. Czy uczucie się wypaliło, czy czas był dla Adyny niełaskawy, a może różnice doświadczeń i aspiracje Strzeleckiego były powodem zerwania? Oboje nie założyli rodzin. Adynę pochowano w Objezierzu, prochy Pawła spoczywają w Krypcie Zasłużonych Wielkopolan w Poznaniu.

Platonicznie i tragicznie
W 1899 roku do Miłosławia przyjeżdża Henryk Sienkiewicz. Okazja to niezwykła. Właściciel pałacu Józef Kościelski chce uczcić 50. rocznicę śmierci Juliusza Słowackiego i funduje pomnik wielkiemu poecie. Jednocześnie jest to próba przypomnienia wydarzeń z okresu Wiosny Ludów – tu, w Miłosławiu, powstańcy wielkopolscy stoczyli zwycięską bitwę z wojskiem pruskim.
Henryk Sienkiewicz wygłasza płomienną mowę, która jest uświetnieniem uroczystości. Spośród kilkuset gości jego uwagę przykuwa piękna Maria Radziejewska ze Środy, która znalazła się w Miłosławiu jako korespondentka pisma „Katolik”. Sienkiewicz wyzna później, że zrobiła na nim piorunujące wrażenie.
Blisko trzydzieści lat starszy, uwielbiany przez naród pisarz, którego utwory rozchodzą się po całym świecie w milionowych nakładach, rozpoczyna korespondencję ze skromną dziennikarką. Zabiega o jej względy, wyznaje uczucia. Z zachowanych notatek Marii zaś wynika, że jest przytłoczona i zdezorientowana sytuacją. Potrzebuje aż trzech lat, aby zrozumieć swoje emocje, po prostu się określić. Po tym czasie chce kontynuować znajomość. Wtedy okazuje się, że Sienkiewicz jest już zaręczony z Marią Babską.
Chciałoby się powiedzieć: „jedno chce, to nie chce drugie”. Tyle że położenie Marii Radziejewskiej wcale nie przypomina sceny z jakiejś lekkiej komedyjki. Kobieta zadręcza się myślami, raz ją napełnia nadzieja, raz targa nią rozpacz, ma dość życia. W tym depresyjnym stanie pisze pamiętnik. Na jego pierwszej stronie poleca, by po jej śmierci oddać zapiski Sienkiewiczowi. Wreszcie wyjeżdża do Berlina, prowadzi tam skład odzieżowy, a gdy umiera w wieku 36 lat, policja pruska podaje jako przyczynę samobójstwo.
Maria Radziejewska została pochowana w Środzie. Jej pamiętnik odnajdzie po latach Ignacy Moś – kolekcjoner i wielbiciel noblisty. To on ufundował pięknej Wielkopolance grób, a pamiątki po niej włączył do zbiorów Muzeum Literackiego Henryka Sienkiewicza przy Starym Rynku w Poznaniu.
Wspomniany pałac w Miłosławiu, w którym Maria Radziejewska olśniła Sienkiewicza, był wcześniej siedzibą Seweryna Mielżyńskiego. Jego stryjeczny wnuk Maciej Mielżyński przeszedł do historii kraju jako naczelny wódz III powstania śląskiego, do historii regionu – jako sprawca tragedii rodzinnej.
Młodszy brat Macieja – Ignacy – przehulał powierzony mu posag siostry, wobec czego ojciec go wydziedziczył. Do zarządzania majątkiem Chobienice wyznaczył następnie Macieja, starszego syna, którego niestety bardziej ciągnęło do wojaczki niż do ziemiańskich powinności. Mimo to Maciej posłusznie wypełnił wolę ojca i wyjechał na praktyki do majątku Będlewo. Tu poznał córkę właściciela Felicję Potocką i zakochał się w niej – nomen omen – na zabój. Gdy odmówiono mu ręki ukochanej, postrzelił się i zagroził, że czyn powtórzy, jeśli Felicja nie zostanie jego żoną.

Małżeństwo wymuszone szantażem nie było szczęśliwe. Piękna Felicja nie kochała męża, a Maciej, zaangażowany w sprawy polityczne, więcej czasu spędzał w Berlinie niż przy boku żony. Doczekali się trójki dzieci, ale radość Macieja mąciły plotki o romansach Felicji. Gdy Mielżyński nakrył żonę w sypialni z przystojnym Alfredem Miączyńskim, wyciągnął broń i strzelił. Niejeden raz, w dodatku celnie. Felicja i Alfred – domniemani kochankowie – zginęli na miejscu. Sąd uniewinnił zabójcę, ale opinia polskiego środowiska była odmienna niż wyrok. Maciej nie miał czego szukać w Wielkopolsce.

Zaraz potem wybuchła I wojna światowa, Maciej powołany do wojska pruskiego odznaczył się niebywałą odwagą w walkach na obu frontach. Po odzyskaniu niepodległości w stopniu rotmistrza służył w Wojsku Polskim. W czasie wojny polsko-bolszewickiej pełnił wiele funkcji dowódczych. Wreszcie zasłynął z działalności na Śląsku. Na stałe osiadł w majątku ziemskim na Pomorzu, o powrocie w rodzinne strony nawet nie myślał – bojkot towarzyski trwał.

Wśród miejsc w Wielkopolsce pamiętających związek Mielżyńskich, który rozpoczął się od strzału i który strzał zakończył, trzeba wymienić – obok Będlewa i dworu w Dakowach Mokrych – posiadłość w Chobienicach w gminie Siedlec. Odrestaurowano tu pieczołowicie zabudowania folwarczne, w których mieści się dziś hotel ze znakomitą restauracją Ostoja Chobienice.

I tak, wędrując po Wielkopolsce z pałacu do dworku, z dworku do folwarku, zbieramy historie tutejszych ziemian. Po stu latach od odzyskania niepodległości, która jest dziś szczęśliwie tak oczywista jak powietrze, do rozpalenia naszej wyobraźni nie wystarczy opis cnót obywatelskich, zasług i pracy, zwłaszcza pracy u podstaw. Szukamy raczej śladów życia uczuciowego byłych mieszkańców, ich tajemnic, namiętności. Dopóki nas to interesuje, nie skamienieją oni w pomnikowych pozach. Dopóki nas to interesuje, oni żyją.