Sport przesuwa moje granice
Choć jej ulubioną biblioteką jest ta należąca do Uniwersytetu Ekonomicznego, to materiałów do swojego doktoratu szuka na całym świecie. W końcu poza domem spędza 280 dni w roku. Nie wszyscy jej studenci wiedzą, że zdobyła tytuł Mistrzyni Europy i Wicemistrzyni świata. Jej życiowym motto jest to, że nigdy nie marzy o sukcesie, tylko bardzo ciężko na niego pracuje. Kiedy miała 18 lat pojechała na swoje pierwsze igrzyska olimpijskie do Londynu i przyznaje, że nie była jeszcze na nie wtedy gotowa. Dzisiaj otwarcie mówi, że z kolejnych chce wrócić z medalem. Taki ma cel. Patrycja Wyciszkiewicz-Zawadzka.
ROZMAWIA: KLAUDYNA BOGURSKA-MATYS ZDJĘCIA: ARCHIWUM PRYWATNE
Jak trenuje się w Poznaniu?
Patrycja Wyciszkiewicz-Zawadzka, lekkoatletka, sprinterka: Wiele dobrego wydarzyło się przez ostatni rok w naszym mieście. Mamy teraz naprawdę bardzo dobre warunki. Powstały dwa wspaniałe obiekty na Golęcinie i to nie jest koniec prac, które ma zaplanowane POSiR. Niewiele jest takich miejsc w Polsce, które mają lepszą bazę. Kompleksów dwustadionowych w Polsce mamy dosłownie trzy i w tym jest właśnie Poznań. Hala lekkoatletyczna w stolicy Wielkopolski będzie taką „kropką nad i”. Wierzę i wiem – że tak właśnie będzie.
Golęcin będzie błyszczał.
I to nie tylko na arenie krajowej, ale również światowej. To naprawdę jest bardzo fajne miejsce, otoczone lasem, blisko jest piękne jezioro, a cały ośrodek położony jest tak naprawdę w centrum miasta. Z lotniska jedzie się tutaj kilkanaście minut. To miejsce ma ogromny potencjał.
Ile masz zgrupowań w roku?
Kilka w roku. Ale jeśli mnie pytasz o to, kiedy jestem poza domem, to jest to 11 miesięcy między październikiem a sierpniem. W tym czasie mam zgrupowania i starty w zawodach. Tak naprawdę tylko wrzesień mam dla siebie. Wtedy mogę pobyć w domu i oczywiście nadrabiam zaległości.
Od ilu lat tak funkcjonujesz?
Sport uprawiałam już w szkole podstawowej. Profesjonalnie zaczęłam trenować w liceum.
Zdradź tajemnicę, jak łączysz karierę sportową z akademicką?
W tym roku jest dla mnie o wiele łatwiej, ponieważ została wprowadzona nauka zdalna. Nie muszę wyjeżdżać z obozów, żeby się spotkać ze swoimi studentami. Po prostu biorę laptopa i przeprowadzam zajęcia z dowolnego miejsca na świecie. Sama jestem też studentką i muszę przyznać, że tracimy na tym, że właśnie tak przeprowadzane są zajęcia. Praca w grupie i interakcja jest bardzo ważna i wiele nas uczy. Brakuje mi tego.
Kiedy masz zaplanowaną obronę doktoratu?
Chcę zdać egzaminy i oddać pracę do końca przyszłego roku. Muszę jeszcze przeprowadzić badania i później je przeanalizować. To wszystko wymaga czasu. W tym miesiącu planuję zamknąć część związaną z literaturą i skupić się na badaniach i wyciąganiu wniosków.
Życie prywatne, przygotowania do pięciu wielkich imprez sportowych zaplanowanych na kolejny rok, nauka, pisanie doktoratu, prowadzenie zajęć ze studentami. Sporo tego masz na głowie.
Trenuję już od czasów szkoły podstawowej i już w dzieciństwie miałam jasno określone priorytety. Miałam czas na naukę i na trening. Moja mama bardzo tego pilnowała. Musiałam mieć dobre oceny, żebym mogła realizować drugą pasję – bieganie. Kiedy przyjechałam do Poznania, do liceum, to po prostu dalej tak funkcjonowałam. Studia były kolejne na mojej liście.
Od razu planowałaś doktorat?
To, że pójdę na studia, wiedziałam od samego początku. Dzisiaj mówi się o tym głośno, że sportowcy powinni rozwijać się dwutorowo. Przecież po zakończeniu kariery sportowej, wielu z nas zmaga się z ogromną depresją. Tak się dzieje, kiedy nie mamy celu w życiu. Po skończonych studiach magisterskich zaczęłam się zastanawiać, czy mam robić kolejną magisterkę, czy jednak od razu iść na studia doktoranckie. Wybrałam doktorat.
Planujesz związać się z uczelnią wyższą po zakończeniu kariery?
Dzisiaj jest mi trudno odpowiedzieć na to pytanie. Jest to pewnie jedna z opcji.
A co jest bliższe Twojemu sercu: sport czy nauka?
Sport! Zdecydowanie.
Jakie przedmioty prowadzisz ze swoimi studentami?
Podstawy marketingu i strategie marketingowe. Sporo w tym wszystkim jest również sportu i marketingu sportowego. Przychodzi mi to bardzo naturalnie i widzę, że jest to interesujące dla studentów.
A Twoi studenci wiedzą, że jesteś Mistrzynią Europy i Wicemistrzynią świata?
Nie (śmiech). Raz miałam taką sytuację, tuż po ogłoszeniu minimów na igrzyska olimpijskie, kiedy rozdawałam materiały na swoich zajęciach, to jeden z moich studentów powiedział, że mam bardzo wysoko zawieszoną poprzeczkę, blisko swojego rekordu życiowego. Byłam zaskoczona, że wiedział. O! I jeszcze mi się przypomniało, że po zdobyciu medalu mistrzostw świata, też miałam zajęcia ze studentami i kiedy weszłam do sali, to zaczęli bić mi brawo. Wzruszająca chwila.
A kiedy masz czas na to, żeby skupić się na sobie? Tylko na sobie.
Pomiędzy (śmiech). Kiedy jestem w domu, to trenuję raz dziennie. Zdarza się, że mam dwa treningi. Muszę też pamiętać o swoich zobowiązaniach wobec sponsorów. Ustalam z nimi, czy mam zaplanowany jakiś event lub inne wydarzenie, w którym powinnam brać udział. Kiedy załatwię te wszystkie tematy, mam czas już tylko dla siebie.
Sama panujesz nad tym wszystkim?
Uwielbiam zarządzanie przez chaos (śmiech). A tak naprawdę, to mam bardzo dobrą pamięć, czasami pomagam sobie notatkami w telefonie. Jak na razie się udawało (śmiech). Mój mąż również nad tym wszystkim panuje.
Właśnie! Jak mąż się odnajduje w Twoich nieobecnościach? Podróżuje z Tobą?
Mój mąż pracuje zawodowo i nie zawsze może sobie pozwolić na to, żeby ze mną wszędzie podróżować, ale stara się i odwiedza mnie na zgrupowaniach. Jest też zawsze na każdym moim starcie i bardzo mocno mnie wspiera.
Gdzie siebie widzisz za 5 lat? Myślisz o tym?
Za pięć lat mam zamiar dopiero zakończyć swoją karierę sportową. I wtedy będę się zastanawiała nad tym, co robić dalej.
Wszystko zaplanowane.
Oj nie! Sport nauczył mnie, że nie zawsze wszystko można sobie zaplanować. Często jest tak, że życie weryfikuje nagle moje plany. Zdarzały mi się zmiany, które wywracały moje życie do góry nogami. Dlatego żyję chwilą.
Czego nauczyło Cię bieganie?
Oczywiście muszę wymienić samoorganizację i dyscyplinę, jednak najważniejsze jest dla mnie to, że sport udowadnia, że moje granice są dużo dalej, niż mi się wydaje. Kiedy łapię kolejną kontuzję i siadam załamana na kanapie, to dosyć szybko z niej wstaję i zaczynam działać. Nie poddaję się. Chociaż nie ukrywam, że te momenty są dla mnie bardzo trudne. To, ile mnie to kosztuje, wiedzą tylko moim najbliżsi.
Czy budząc się rano myślisz o sobie: Jestem Mistrzynią Europy i świata!?
Oczywiście, że się bardzo z tego cieszę, że mam te tytuły i one mnie motywują do dalszej pracy. Jednak ja do sportu podchodzę zadaniowo. Mam sezon i ustalam cele na dany rok. I to są właśnie medale, które planuję zdobyć. Z dziewczynami w sztafecie jesteśmy w bardzo dobrej formie i od kilku lat na fali wznoszącej. Z każdej imprezy wracamy z medalem.
A jakie masz teraz marzenie?
Oczywiście jest to medal z igrzysk olimpijskich. Byłam na igrzyskach już dwa razy i teraz chcę wrócić z medalem. To jest moje marzenie i cel. Ciężką pracą można naprawdę wiele osiągnąć. Nie tylko w sporcie.
A szczęście?
Pewnie, że też się przydaje (śmiech).
To życzę Tobie dużo szczęścia i tego medalu!
Dziękuję!