Tam, gdzie spokój mówi dzień dobry
06.12.2023 11:48:41
Ciepło wielkiego, zabytkowego kominka w salonie grzeje od wejścia. Siadamy w wygodnych, starych fotelach, popijając herbatę z pięknej zabytkowej porcelany. Eleni Tzoka-Stecka zaczyna opowieść o swoim tacie, który remontował to miejsce 18 lat i zostawił tu całe swoje serce. To miał być rodzinny dom, ale wspólnie doszli do wniosku, że czas udostępnić go ludziom na jubileusze, wesela, spotkania firmowe, by celebrować tu chwile małe i duże, wreszcie by zasnąć w pokojach na piętrze, a rano obudzić się w otulinie zabytkowego parku. Dwór Ulejno ma w sobie coś, co trudno mi wytłumaczyć. To magia, która zatrzymuje tutaj na dłużej.
ROZMAWIA: Joanna Małecka
ZDJĘCIA: Dorota Urbańska
[współpraca reklamowa]
To miejsce jest niezwykłe…
Eleni Tzoka-Stecka: Dziękuję, miło mi to słyszeć. Jak widzisz, nie jest to żaden pałac i choć jest 1000-metrowym dworem, to ja go nazywam po prostu domem. Patrząc z historycznego punktu, to znajdujemy się w obiekcie zabytkowym z XIX wieku. Podobno to właściwie jedyny w Wielkopolsce zespół dworsko-folwarczny, który zachował się w całości wraz z parkiem. Zbudowała go niemiecka rodzina Sarrazin. Sam majątek Ulejna pochodzi z XVI wieku. Początkowo był w rękach polskich, potem przechodził z rąk do rąk: od pruskich z powrotem do polskich. Z ciekawostek mogę powiedzieć, że na początku XIX wieku Napoleon przekazał cały majątek generałowi Henrykowi Dąbrowskiemu. W 1945 roku dwór przejął Skarb Państwa, a od lat 50. zarządzała Ulejnem spółdzielnia rolnicza. W tamtych czasach dwór podzielony był na malutkie mieszkania. Kiedy zaczął popadać w ruinę, mieszkańcy wyprowadzili się. Niektórzy z nich żyją do dzisiaj i mają z tym miejscem wiele wspomnień. Zawsze, kiedy organizujemy tu drzwi otwarte, chętnie przychodzą, dzieląc się z nami swoimi historiami. To niezwykle wzruszające.
Pewnie dzięki nim poznajecie historię tego miejsca?
Zdecydowanie! Piękne jest też to, że niektórzy przynoszą nam zabytkowe przedmioty, jak porcelanę, kryształy, które pochodzą z tego miejsca. Są też takie osoby, które pamiętają jeszcze ostatnich właścicieli majątku, którzy gospodarowali tutaj w czasach największej świetności Ulejna. Dla nas najpiękniejsze momenty to te, kiedy dom tętni życiem, kiedy przychodzą tutaj ludzie. Dlatego udostępniamy go na jubileusze, wesela czy rocznice.
Czy jakiś gość utkwił Ci szczególnie w pamięci?
Pamiętam panią, która spędziła tutaj swoje dzieciństwo i wróciła po latach, bo bliscy zorganizowali jej u nas urodziny. Było wiele wzruszeń. To wielka radość móc w tym uczestniczyć.
Jak majątek trafił w Wasze ręce?
W latach dwutysięcznych, kiedy ostatni mieszkańcy spółdzielni opuścili dom, nic się tutaj nie działo. Budynek niszczał do tego stopnia, że z cegieł wyrastały drzewa i zapadł się dach. Mieszkańcom było tak żal tego miejsca, że udali się do mojego taty – Konstantinosa Tzokas, żeby ten majątek wykupił. Wiele lat temu mój tata, jako mały chłopiec, uciekając przed wojną domową z Grecji, trafił do Polski. Tu dorastał, wykształcił się i zrobił karierę, Polska stała się dla niego domem i chyba chciał jakoś odwdzięczyć się za dobre życie, które tutaj prowadzi. Na co dzień jest muzykiem i menadżerem piosenkarki Eleni. Pewnego dnia trafił do Kopaszyc i uznał, że kupi zaniedbany dworek i go wyremontuje. To tam nauczył się renowacji. Mieszkańcy Ulejna, wiedząc, że tata tak pięknie odrestaurował Kopaszyce, postanowili poprosić go, by Ulejno też uratował. I tata to zrobił. Kiedy powiedział nam o tym szalonym pomyśle, uznaliśmy, że kompletnie zwariował. Pamiętam, że bałam się wejść do ruin tego miejsca. Cały obiekt wyglądał strasznie – z parkiem włącznie. Ale tata ze spokojem podszedł do renowacji, nie dając sobie żadnych ram czasowych. Nadzorował cały proces odrestaurowania budynku, a przy okazji zaczął kolekcjonować zabytkowe meble, obrazy i dodatki, które możemy tutaj zobaczyć. Wszystkie dostały drugie życie. Cały dom odtworzono zgodnie z wymaganiami konserwatora zabytków, utrzymując układ pomieszczeń sprzed lat. Zachował się nawet parkiet i schody, które były przykryte wykładzinami. Wiele rzeczy przywróciliśmy, nawiązując do wspomnień mieszkańców. Do 2021 roku obiekt był użytkowany prywatnie, ale tak naprawdę wciąż trwały tu prace remontowe. Dopiero w tym roku postanowiliśmy udostępnić go klientom.
Po co?
Chcemy, aby ludzie przeżywali tutaj ważne momenty w swoim życiu. Zorganizowaliśmy przestrzeń tak, żeby mogły odbywać się tutaj jubileusze, przyjęcia rodzinne, wesela do 80 osób, w klimacie ziemiańskim. Tylko u nas para młoda może poczuć się jak właściciele obiektu, ponieważ oddajemy dwór do ich dyspozycji. Nie mamy swojej restauracji, ale współpracujemy ze świetnym cateringiem, który dopasowuje menu do indywidualnych potrzeb. U nas można związać się węzłem małżeńskim pod wiązem – pięknym, zabytkowym drzewem. Zresztą na terenie parku możemy zorganizować pikniki firmowe i przyjęcia.
A noclegi?
Na górze mamy miejsca noclegowe dla 18 osób, w tym apartament dla nowożeńców. Na piętrze jest też przytulna przestrzeń, żeby goście mogli się spotkać przed snem. Nie mamy wielkich ambicji, żeby było tutaj tłoczno, bo zależy nam na prowadzeniu działalności zrównoważonej. Nie chcemy tego miejsca zadeptać, dwór ma się po prostu utrzymać. l taka też jest idea mojego taty. To miejsce jest magiczne, stąd nie chce się wychodzić. Tu ze ścian szepcze do nas historia, skrzypi podłoga i schody, a zza okien spoglądają stare drzewa. Mieszkają tu dobre duchy, bo doskonale się tu śpi. Myślę, że mieszkali tutaj szczęśliwi ludzie, bo zostawili ogromne pokłady dobrej energii.
Co przed Wami?
Wiele jest jeszcze do zrobienia. Do obiektu należą pomieszczenia gospodarcze, które stopniowo będziemy odnawiać wraz z dziećmi. Zresztą nasza firma jest firmą rodzinną i wszystko robimy tutaj razem. W przyszłości to do nich będzie należała decyzja, jak poprowadzą to miejsce. Dom już stoi.
Zapraszamy do galerii zdjęć z tego wyjątkowego miejsca!