Najnowszy numer SUKCESU już dostępny 🌞 Sukces po poznańsku to najpopularniejszy magazyn lifestylowy o Poznaniu 🌞  

Organizator:

W poszukiwaniu najlepszego światła [GALERIA ZDJĘĆ]

07.01.2022 13:22:18

Podziel się

To niezwykłe wydarzenie. Pierwsza wystawa Hammershøia w Polsce i w Europie Środkowej, to naprawdę wyjątkowy projekt. Opowiada nam o nim Martyna Łukasiewicz, kuratorka wystawy „Vilhelm Hammershøi. Światło i cisza” w Muzeum Narodowym w Poznaniu, którą oglądać można do 6 lutego.

ROZMAWIA: Elżbieta Podolska
ZDJĘCIA: Archiwum prywatne

Tytuł wystawy to „Vilhelm Hammershøi. Światło i cisza”.
To kwintesencja tego, co można odnaleźć w obrazach artysty, który był zafascynowany efektami światła w malarstwie. Często się przeprowadzał w obrębie Kopenhagi w poszukiwaniu nastrojowych wnętrz, które miałyby także odpowiednie oświetlenie. Godzinami potrafił studiować światło, utrwalając widoki wnętrz o poranku, po południu czy w promieniach zachodzącego słońca. Jego obrazy mają niesamowity nastrój, oddają intymność wnętrz, w których artysta żył i tworzył. W obrazach, niezależnie od tego, czy maluje architekturę, czy krajobraz, odnaleźć można również ciszę skłaniającą do oderwania od codzienności i zatracenia się choć na chwilę w obrazie.

Ekspozycję można oglądać w starym gmachu Muzeum Narodowego. Skąd taki wybór?
W tej przestrzeni znacznie lepiej wybrzmiewa nastrojowe malarstwo Hammershøia. Dawne wnętrza, oświetlenie, motyw okna w przestrzeni wystawy i w samych obrazach, wszystko to przekłada się na atmosferę, jaka wytwarza się w momencie oglądania.

Obrazy wydają się malowane w jednej palecie barw – czarno-biało-szarej.
To tylko wrażenie. Jak dowodzą choćby konserwatorzy badający obrazy Hammershøia, pod warstwami szarości kryją się róże, fiolety, zielenie czy błękity. Gama barwna jest znacznie bogatsza niż mogłoby się wydawać. Malarstwo Hammershøia kryje w sobie wiele niespodzianek i jeszcze sporo pozostaje do odkrycia. Na wystawie prezentujemy aneks poświęcony warsztatowi artysty i najnowszym wynikom badań konserwatorskich.

Jak ułożona jest wystawa?
Na wystawie pokazujemy jedne z najbardziej znanych, najważniejszych dzieł Hammershøia. Są to w większości obrazy przedstawiające wnętrza, ale też krajobrazy, miejskie pejzaże, nietuzinkowe akty i prace na papierze. Zostały wypożyczone z Galerii Narodowej Danii w Kopenhadze. Pozostałe obiekty udało mi się pozyskać m.in. z Musée d'Orsay w Paryżu, Alte Nationalgalerie w Berlinie, prywatnej kolekcji z Nowego Jorku, ale także innych muzeów w Danii, Norwegii i Szwecji. Na wystawie prezentujemy część z najważniejszych dzieł artysty, m.in. „Pokój przy Strandgade 30 ze światłem słonecznym na podłodze”, „Wnętrze z czytającym młodym mężczyzną”, „Młoda kobieta. Odpoczynek”. Przygotowania trwały ponad trzy lata, choć moje zainteresowanie tym malarzem trwa znacznie dłużej.

Wystawa zaczyna się nietypowo, bo od rysu biograficznego.
Hammershøi to jeden z najważniejszych duńskich artystów przełomu XIX i XX w, ale w Polsce jest nadal mało znany. Chcemy, by zwiedzający mogli poznać zarówno jego twórczość, jak i samą sylwetkę artysty. Kim był, jak malował, co lubił, a czego nie. Przykładowo, nie lubił malować na zamówienie. Zwykle portretował najbliższe sobie osoby, które można rozpoznać w jego obrazach. Nie przepadał też za udzielaniem wywiadów, był małomówny i raczej wycofany. Nie zdradził nigdy klucza do swojego malarstwa. Możemy domyślać się, że raczej z trudem odnajdywał się w Kopenhadze swoich czasów. W jego malarstwie ujawnia się nostalgia za przeszłością. Gdy malował widoki miasta, to zawsze były to stare dzielnice Kopenhagi i zabytkowe budynki. Podobnie było w przypadku słynnych widoków wnętrz, które emanują ciszą. Często znajdują się w nich odosobnione postaci, które widzimy w momencie, gdy wykonują jakąś codzienną czynność, zupełnie jak w obrazach Vermeera.

Będzie ciężko pożegnać Pani te dzieła?
Bardzo ciężko. Jeszcze o tym nie myślę. Cieszę się spotkaniami z publicznością i rozmowami o tym malarstwie pełnym światła i ciszy.