Najnowszy numer SUKCESU już dostępny 🌞 Sukces po poznańsku to najpopularniejszy magazyn lifestylowy o Poznaniu 🌞  

Organizator:

Wielkopolskie pędziwiatry [GALERIA ZDJĘĆ]

09.10.2023 17:13:18

Podziel się

Nie ma górskich hal bez owiec, nadmorskich wydm bez sosen, a wielkopolskiego pejzażu bez wiatraków. Przez wieki młyny wietrzne pracowały tu niestrudzenie. Z tysięcy, które osiedliły się na skrajach wielkopolskich miast i wsi, do emerytury dożyło trzysta. Odwiedźmy je w jesienny weekend, przyjmą nas z otwartymi ramionami.

TEKST: Daria Miedziejko, Wielkopolska Organizacja Turystyczna
ZDJĘCIA: Marek Jankowski, Dariusz Bednarek, Wiktoria Szulc, Marek Jankowski, Karol Budziński, Damian Michałek, 

Niewielu mieszkańców Wielkopolski zdaje sobie sprawę z tego, że ich rodzinne strony przez stulecia były krainą wiatraków. W całej Rzeczpospolitej, którą nazywano spichlerzem Europy, działało ich dwadzieścia tysięcy, ale ponad połowa znajdowała się właśnie w Wielkopolsce. Po drugiej wojnie światowej zaczęły masowo znikać. Wynikało to ze zmian technologicznych, ale było też skutkiem polityki władzy ludowej, która postawiła sobie za cel kolektywizację wsi i zduszenie przedsiębiorczości. Od pewnego czasu rośnie świadomość, że wiatraki jako zabytki techniki są częścią naszego wspólnego dziedzictwa. Ta świadomość jest niezbędna, by skutecznie działać na rzecz ich ochrony. Mówiąc prosto, gdy się interesujesz, zwiedzasz, fotografujesz i udostępniasz, to też pomagasz ratować wiatraki, troszczysz się o ich spokojną starość.

Szlak wiatraczny
Na południu regionu zabytkowych wiatraków jest wiele. Dla wygody turystów wytyczono szlak wiatraczny – obejmuje on kilkadziesiąt obiektów, do których łatwo dojechać samochodem lub rowerem.

Podróż szlakiem najlepiej rozpocząć w Osiecznej. Tu znajduje się unikalna grupa wiatraków, jedyna taka w kraju – trzy koźlaki z XVIII wieku w swojej pierwotnej lokalizacji. W Osiecznej działa Muzeum Młynarstwa i Rolnictwa. To rodzinne przedsięwzięcie – założyciel i kustosz muzeum Jarosław Jankowski to jednocześnie konserwator dziesiątek wiatraków Wielkopolski. Z pasją opowiada o budowie i pracy młynów wietrznych. Gawędę ilustrują warsztaty w specjalnie wybudowanym wiatraku edukacyjnym, w którym poznajemy drogę „od ziarenka do bochenka”. Po zajęciach każdy uczestnik zabiera ze sobą wrażenia i pachnącą, chrupiącą pamiątkę – własny chleb.

Wiatraki stawiano kiedyś dużymi grupami. Takie armady złożone z kilkudziesięciu obiektów istniały w Lesznie, Rydzynie, Śmiglu. W tym ostatnim zachowała się pamięć o wiatracznym zbiorowisku w postaci legendy. Mówi się, że zawsze, gdy próbowano postawić setny wiatrak, inny z grupy obracał się w ruinę albo płonął i tak bez końca. Historię śmigielskich wiatraków przypominają dziś koźlaki Serwacy i Pankracy. Skąd te oryginalne imiona? Otóż okolice Śmigla słynęły niegdyś ze szklarniowych upraw, a Serwacy i Pankracy to przecież zimni ogrodnicy.

Na szlaku wiatracznym znajduje się wiele prywatnych obiektów, które można obejrzeć jedynie z zewnątrz. Ale wyjątków jest także sporo. Zaliczają się do nich wiatrak z Kościana, w którym swoją pracownię rzeźbiarską ma Marian Maliński, czy koźlak Czesław z Leszna, którym opiekuje się Zespół Szkół Rolniczo-Budowlanych. Podobnie jak wiatraki śmigielskie podczas imprez można go zwiedzać. Takim gościnnym wiatrakiem jest też pieczołowicie odrestaurowany koźlak ze Święciechowy, w którym mieści się Izba Regionalna. Malownicze usytuowanie ma z kolei koźlak nad Zalewem Jutrosińskim. Kustosz regionalnego muzeum także organizuje oprowadzanie po wnętrzu wiatraka.

Jaracz i skanseny
Jak kochać wiatraki bez rozumienia ich budowy i działania? Pierwszorzędnie opowiada o tym Muzeum Młynarstwa w Jaraczu, oddział muzeum w Szreniawie. Powstało ono na terenie dawnej osady młyńskiej przy rzece Wełnie. Na miejscu dowiemy się więc nie tylko o funkcjonowaniu młynów wietrznych, ale i wodnych. Koźlak z Jaracza trzeba zobaczyć także z tego powodu, że podczas wydarzeń, np. Festynu Młynarskiego, jest uruchamiany. Najpierw za pomocą dyszla wiatrak ustawia się w kierunku wiatru, a później po zwolnieniu hamulca śmigła idą w ruch. Wywiera to na widzach ogromne wrażenie – wtedy też każdy zrozumie, dlaczego wiatraki porównuje się do ludzi i nadaje im imiona. One przecież żyją.

Jeśliby zapytać wiatraka, gdzie czuje się najlepiej, to pewnie odpowiedziałby, że w skansenie, bo o czasach jego młodości przypomina mu cała okolica – strzechy wiejskich chat, wieża drewnianego kościółka, pobekiwanie kóz i pianie koguta. Tak jest w Wielkopolskim Parku Etnograficznym – gdzie zobaczymy trio złożone z trzech typów wiatraków (koźlaka, paltraka i holendra). Podobne trojaczki spotkamy w Muzeum Kultury Ludowej w Osieku nad Notecią. W skansenie w Wolsztynie odpoczywa zaś w spokoju najstarszy wiatrak Wielkopolski z 1603 roku!

Czasem ambicją prywatnych osób jest zgromadzenie grupy wiatraków podobnie jak w państwowych skansenach. Są one nie tylko pamiątką przeszłości, ale ozdobą okolicy, zwłaszcza gdy zostały ze znawstwem odrestaurowane. I tak uroczą wizytówką Krainy Stu Jezior jest brama prowadząca do niej złożona z koźlaka i paltraka w Prusimiu, przy drodze krajowej. Brakujący do kompletu holender znajduje się nieopodal w skansenie w Olandii.

W czasie jesiennych eskapad w poszukiwaniu najbardziej malowniczego wiatraka Wielkopolski warto wybrać się do Pyzdr. Koncertowo wykonana restauracja tutejszego holendra zdobyła tytuł Zabytku Zadbanego. Holender stoi tu na wietrznej warcie, bo raz w miesiącu kustosz go uruchamia ku radości licznie zgromadzonych mieszkańców i turystów. Będziesz wśród nich?