Zapomniane Poznańskie Hollywood
21.04.2021 14:55:31
Dzisiaj wygląda niepozornie. Wielu z nas mija ją codziennie i nawet na chwilę nie zatrzyma wzroku. Szara bryła w złym stanie nie interesuje ludzi, a powinny tu przyjeżdżać wycieczki, by słuchać o jej przeszłości. O jakiej budowli mowa? O Willi Flora na ulicy Grunwaldzkiej pod numerem 3, tuż za Marcinkiem. W archiwach można znaleźć informacje, że wybudowana dla cesarzowej, była ośrodkiem rozrywki z pierwszym ogólnodostępnym w Poznaniu kortem, a następnie jedną z pierwszych wytwórni filmowych. Po II wojnie światowej wszyscy powoli o niej zapominali.
TEKST I ZDJĘCIE: ELŻBIETA PODOLSKA
Jest rok 1872. Jak podają niektóre źródła podobno to cesarz Wilhelm II nakazał budowę willi w prezencie dla cesarzowej Wiktorii. Jednak w tej historii nic się nie zgadza. I trzeba to włożyć raczej między bajki. Nie cesarz cesarzowej, a mistrz murarski sobie, by stworzyć centrum rekreacyjno-rozrywkowe. Trzeba mieć na uwadze, że wtedy Grunwald, Jeżyce i Wilda to były zielone płuca miasta, gdzie poznaniacy mogli wypocząć i się zabawić.
MISTRZ MURARSKI INWESTUJE
Kaiserin Auguste Victoria Strasse, bo tak nazywała się ulica Grunwaldzka, to był trakt prowadzący do pobliskich terenów podmiejskich. Willa, której inwestorem jest Bolesław Margowski, wspomniany już mistrz murarski, powstaje w szczerym polu. Dookoła aż do dworca nie ma nic. To świetny pomysł, żeby właśnie w takim miejscu wybudować centrum zabaw. Co ciekawe, pan Bolesław jest doskonale znany jako przedsiębiorca, który realizował tak znane projekty jak Bazar Poznański czy pałac w Owińskach. Tutaj powstaje willa w typie włoskiego renesansu z portykiem z jońskimi kolumnami i toskańskimi filarami na narożach, otoczona ogrodami. Miejsce ma przyciągać poznaniaków poszukujących rozrywki i to nie tych najzamożniejszych, a raczej klasy średniej.
DLA SPORTOWCA I SMAKOSZA
Centrum zostało tak pomyślane, by każdy znalazł tutaj coś dla siebie, dlatego przyjeżdżają do willi całe rodziny. Mogą udać się do restauracji na obiad, a potem ciekawie spędzić czas. Przygotowano tutaj między innymi kręgielnię, muszlę koncertową, miejsce odpoczynku w ogrodzie z kawiarnią. Za restauracją była duża sala, w której odbywały się huczne przyjęcia i bale. Jerzy Sobczak w książce „Poznań znany i nieznany” podaje, że o właśnie w tym miejscu szewcy poznańscy świętowali 650-lecie powstania swojego cechu. Ależ to były uroczystości i zabawy z wyśmienitą kuchnią i trunkami! Miejsce cieszyło się taką popularnością, że w latach 1910–1912 postanowiono dobudować salę widowiskową. Następnie, w ogrodach, powstał jeden z pierwszych ogólnodostępnych kortów tenisowych. Zimą zmieniał się w lodowisko. To były złote lata Willi Flory. Jednak wszystko się zmienia i po pół wieku willa, jako centrum rozrywkowe, traci na znaczeniu. Miasto się rozbudowuje. Wzdłuż Grunwaldzkiej powstają kolejne budynki. Już nie ma zielonych płuc, a poznaniacy nie szukają w tym miejscu odpoczynku.
FILMOWA POTĘGA
Jest rok 1927. Kończy się historia Willi Flory, jako miejsca rozrywkowego, a rozpoczyna jej filmowa karta. To tam przenosi się, powstałe w końcu 1926 roku w Poznaniu, Polskie Przedsiębiorstwo Filmowe „Popfilm”. Stolica Wielkopolski była wtedy filmową potęgą!
– Gwoli sprawiedliwości przyznać trzeba, że nie była to pierwsza wytwórnia filmowa w Poznaniu – pisze w swojej książce „Poznań znany i nieznany” Jerzy Sobczak. – Wcześniej, w roku 1923, Poznańska Wytwórnia Filmowa zrealizowała pełnometrażowy film „Bartek Zwycięzca” w reżyserii Edwarda Puchalskiego, według opowiadania Henryka Sienkiewicza. Z kolei w 1924 Filmotwórnia Stanisława Martynowskiego w Poznaniu zrealizowała film „Odrodzona Polska”, według scenariusza Kazimierza Krotoskiego i Stanisława Zabrzeskiego, przedstawiający inscenizowane wydarzenia historyczne z Wielkopolski, w tym historię wozu Drzymały i Powstanie Wielkopolskie oraz zdjęcia prezentujące ważniejsze miejscowości i osiągnięcia Wielkopolan. Zaginiony film odnaleziono w 2000 roku. Prawdziwie poznańska wytwórnia filmowa powstała w drugiej połowie 1925 roku wraz z atelier filmowym na terenie tutejszych Targów. Pierwszym filmem zrealizowanym przez ową wytwórnię była „Cyganka Aza” (według powieści Józefa Ignacego Kraszewskiego „Chata za wsią”).
POZNAŃSKI HOLLYWOOD
Miasto staje się niemal filmową fabryką, a Willa Flora ma specjalne miejsce w tej historii. W tym czasie budynek przy ulicy Grunwaldzkiej zostaje ochrzczony mianem „poznańskiego Hollywood”. Sala widowiskowa zostaje zaadaptowana na atelier filmowe. Posiada najnowocześniejsze oświetlenie i laboratorium. Pierwszym filmem zrealizowanym przez „Popfilm” w Willi Florze jest obraz „Uśmiechy życia” Czesława Dembińskiego. Z czasem jednak wytwórnia staje się coraz bardziej propagandowa. Powstają tam filmy mające popularyzować osiągnięcia Poznania i Wielkopolski, na przykład film promujący Powszechną Wystawę Krajową pt. „Milionowy spadkobierca” z Barbarą Ludwiżanką w roli głównej w reżyserii Janusza Warneckiego. Kręci się tutaj także sporo filmów dokumentalnych, m.in. opowiadających o pobycie Prezydenta Rzeczypospolitej w Wielkopolsce czy Wesołym Miasteczku PeWuKi. Sława Poznania, jako filmowego miasta, dociera do innych polskich wytwórni filmowych. Reżyserzy i ekipy pojawiają się, by w miejskich plenerach i w Willi Flora kręcić swoje filmy. I kiedy wszystko się rozwija, a w willi tętni życie, przychodzi kryzys ekonomiczny, który pogrąża filmowców. „Popfilm” przestaje istnieć w 1932 roku.
DWÓR GRUNWALDZKI
Filmowcy odchodzą, a do willi wprowadzają się kucharze i kelnerzy. Tak oto rodzi się Dwór Grunwaldzki – restauracja średniej klasy. II wojna światowa kończy działalność jadłodajni, ale nazwa przetrwa jeszcze przez dziesięciolecia. Przejęła ją strzelnica położona za budynkiem, która została zlikwidowana dopiero wraz z rozpoczęciem budowy osiedla. W czasie wojny willa została uszkodzona, ale nie zburzona. W PRL-u zamieniona na biura, są tam też firmy dziewiarskie. Powoli wszyscy zapominają o złotych czasach tego miejsca. Ogrodów dookoła nie ma już dawno. Budynek zaczyna straszyć i tylko czasem pasjonaci wspominają o tym, jaką ma niesamowitą historię.
Być może niebawem szaro-bury los Willi Flora się odmieni i powróci blask, a poznaniacy będą chcieli słuchać opowieści związanych z tym miejscem.