Witamy w LIPCU! Najnowszy numer SUKCESU jest już dostępny 🌞 zapraszamy do lektury e-wydania najpopularniejszego magazynu lifestylowego o Poznaniu 🌞  

Organizator:

Życie jest zmianą

03.10.2023 12:57:15

Podziel się

Dominika Bońkowska wychowała się w motoryzacyjnej rodzinie. Kiedy skończyła 30 lat, wspólnie z mężem postanowili otworzyć salon toyoty przy ulicy Polskiej 112. Zainspirowała ją filozofia marki „KAIZEN”, która mówi o ciągłym dążeniu do doskonałości. Dziś mają osiem salonów samochodowych w całej Polsce, są dealerem marek: Toyota, BMW, MINI, Jaguar, Land Rover. Mają też w swoim portfolio salon caravaningowy – Hymer Poznań. Na moje pytanie o to, czy kiedyś zrezygnuje, uśmiecha się: – Kocham to, co robię i jeśli kiedykolwiek zabraknie mi sił na to, by pracować „pełnym ogniem”, zawsze chcę być blisko firmy. Lubię to, co stworzyliśmy wspólnie z mężem, a nade wszystko ludzi, których zaraziliśmy i robią to z iskrą w oku. Praca to moje wielkie uzależnienie. Stoimy przed wielkimi zmianami w branży i chcę być na nie gotowa.

ROZMAWIA: Joanna Małecka
ZDJĘCIA: Agata Jesse Obiektywnie, Archiwum
[współpraca reklamowa]

 Dominika siada przy stole w salonie Toyota Bońkowscy, a obok leżą plany kolejnego salonu.

Dominika Bońkowska: W sumie od 2018 roku co roku otwieramy jakieś nowe miejsce (śmiech). Trudno nam się zatrzymać.

Za każdym razem, kiedy przejeżdżam obok tego salonu, to miejsce kojarzy mi się z Panią.
A to bardzo miłe. Można powiedzieć, że jestem tutaj od zawsze. Toyota to nasze dziecko – mojego męża Darka i moje. Tworzymy je wspólnie od samego początku, ale też, co ważne, mamy podobny background. Oboje mamy korzenie motoryzacyjne – mąż pracował w salonie opla i iveco u swojego taty, ja z tatą w dealerstwie fiata i alfa romeo. Z wykształcenia jestem ekonomistką, mąż – prawnikiem i to bardzo dobry miks biznesowy. Darek świetnie buduje biznesplany, ja z kolei z niezwykłą szczegółowością czytam umowy. Stanowimy świetny duet, który się wspiera i motywuje. A skoro Pani mówi, że to miejsce od zawsze kojarzy się ze mną, to zapewne dlatego, że z czasem stałam się twarzą marki Bońkowscy. Poza tym mam bardzo ekstrawertyczny charakter i wszędzie mnie pełno, mam tak fabrycznie od dziecka.

Ten salon bardzo się zmienił.
Tak, to prawda. Zmieniają się standardy toyoty, a ponieważ jestem dzieckiem sportu, to lubię rywalizację. Lubię być pierwsza. Tak też stało się z naszym salonem. Jako pierwsi wdrożyliśmy w funkcjonującym obiekcie nowe rozwiązania, co dzisiaj jest nie lada wyzwaniem. Jesteśmy bardzo zadowoleni z efektów, mamy nowe ledowe ekrany, wygodne i przytulne miejsce dla naszych klientów, którzy nie tylko mogą skonfigurować w tych wnętrzach samochód swoich marzeń, ale napić się pysznej kawy, wody z miętą, którą sami uprawiamy, i miodem z naszej pasieki. Cieszę się, że ludzie lubią tu być, to jest dla mnie bezcenne. Proszę zobaczyć, jest środa, a u nas pełno ludzi. To buduje.

Ale zmieniło się także podejście do klienta, prawda?
Tak, z roku na rok zmieniają się standardy w zakresie obsługi, które są poprzedzone wieloma badaniami. Zmieniają się nasze oczekiwania, zmienia się też podejście do zakupu samochodu. Muszę powiedzieć, że ponad 80 procent klientów przychodzi do nas „gotowych”. Co to oznacza? Oni doskonale wiedzą, co chcą kupić i jak ma wyglądać ich samochód. Naszych doradców pytają o detale techniczne i krytyczne dane. Stąd też pomysł zamontowania ekranów i konfigurowania pojazdu z nami na miejscu. Kiedyś w naszym zawodzie ta bliskość handlowiec – klient nie była tak istotna, a wręcz była nie na miejscu. Zaryzykuję nawet stwierdzenie – było trochę sztywno. Dzisiaj budujemy relacje, chcemy się poznać, spędzić miło czas. Jak o tym mówię, przypomina mi się pewna historia z jednego z naszych salonów. Klient kupował samochód i wiedział, że handlowiec gra w tenisa, a nie miał partnera sparingowego. Na końcu transakcji mówi: kupię ten samochód, ale mam jeden warunek – będzie pan ze mną przez rok grał w tenisa.

Ale to miłe…
Do dzisiaj są przyjaciółmi i pewnie wciąż grają.

Dobry zespół to klucz do sukcesu, prawda?
Dobre zarządzanie polega na zatrudnianiu ludzi mądrzejszych od siebie. Trzeba nauczyć się zaufania, ale i mieć komu zaufać. Dobry menedżer to dobry psycholog. Mamy salony w całej Polsce i zupełnie inaczej zarządza się na miejscu, a inaczej na odległość. Tu z pomocą przychodzi wykwalifikowany zespół i nie chodzi tylko o pracę, bo to są ludzie, którzy mają swoje życie i swoje problemy. Jesteśmy przedsiębiorstwem, pracujemy dla pieniędzy, które dalej pozwalają spełniać marzenia. I my chcemy te marzenia spełniać, budując holistycznie dobrostan materialny i duchowy.

Udało się zbudować Pani dobry zespół?
Tak. W żadnej z naszych firm nie jesteśmy odpowiedzialni operacyjnie, wszystkie operacje prowadzone są przez menedżerów. Grupą BMW zarządza u nas kobieta, Angelika Sawicka, z czego jestem szalenie dumna. I to jedyny taki przypadek w całej sieci. Zresztą branża automotive nie jest jakoś specjalnie sfeminizowana (śmiech). Paweł Majewski zarządza Toyotą od ponad 10 lat, ma ogromne doświadczenie, dużo większe niż my sami, bardzo lubię go podglądać, szczególnie w aspektach twardych wskaźników biznesowych. Michał Stoltmann zarządza Jaguarem i Land Roverem – najmłodszym „koniem” w stajni. Obok motoryzacji stawiamy milowe kroki w budowaniu na dobrym poziomie branży caravaningowej. Pracujemy z pięcioma producentami samochodów kempingowych i przyczep, a wszystko skupione w ramach największego producenta na świecie znanego w Europie jako Grupa Hymer. Tym kawałkiem biznesu zarządza Andrzej Bloch, człowiek o ogromnym doświadczeniu w branży. I mimo że to nasza druga próba w tej branży, to z wielkim impetem weszliśmy ponownie w rok 2018, a covid zadziałał jak akcelerator. Obecnie sytuacja się stabilizuje i myślę, że nasze wizje tej branży i rynek mają coraz bardziej wspólny mianownik.

Za Wami już ponad 20 lat. Czym jest dla Pani ten jubileusz?
Gdybym miała dzisiaj o tych 20 lat mniej i decydowałabym o swojej drodze zawodowej, a miałabym już zdobyte doświadczenie, nic bym nie zmieniła. Cały czas lubię to, co robię i nie zamierzam się zatrzymać. Pracuję w branży, która rozwija się bardzo dynamicznie. Na przestrzeni ostatnich dziesięciu lat zaszło wiele zmian. To dopiero początek. Wchodzimy w elektromobilność, której cały świat nie jest pewien. Mało tego, może to zabrzmi kontrowersyjnie, dziś nie jesteśmy pewni czy za kilkanaście lat nasz zawód w ogóle będzie potrzebny. Musimy być niezwykle czujni i odpowiednio reagować na zmiany. Jak mamuty, przetrwa nie najsilniejszy, ale ten, który szybciej wyczuje wiatr zmian i będzie umiał się do nich dostosować.

Skoro mowa o zmianach, uważa Pani, że najem długoterminowy, powoli zastępujący zakup nowego auta, to trend, który się utrzyma?
System obiegu samochodu przypomina drogę po okręgu. Po jednym właścicielu przychodzi kolejny i kolejny. Na trzecim zwykle się kończy, bo samochód jest wyeksploatowany. To oczywiście jest trochę przerysowane, ale na końcu samochód wraca do producenta. Z punktu widzenia użytkowego pojazdu jest zerem, z punktu widzenia surowca jest wiele wart. I to jest taki obraz ekoobiegu, w który, mam nadzieję, pójdzie cała branża. Świat tam zmierza malutkimi krokami, a ta filozofia jest mi już bardzo bliska. Od zawsze mówię o zero waste i w mikroskali na wszelkich polach to stosuję, teraz także automotiv zaczyna to coraz żarliwiej stosować.