Zyga Latarnik
Upamiętnienie w przestrzeni miejskiej historii przedsiębiorstwa to bardzo trudne wyzwanie. Niewiele firm je podejmuje, a nielicznym udaje się zrealizować to w udanej formie. Wielkim sukcesem okazał się pomysł Wielkopolskiej Spółki Gazowniczej, która uhonorowała jubileusz swojego 150-lecia, stawiając przed siedzibą pomnik Zygi Latarnika.
TEKST I ZDJĘCIA: dr Paweł Cieliczko
Zyga Latarnik to jeden z najbardziej lubianych bohaterów dawnego Poznania. Jego pomnik doskonale wpisał się w przestrzeń kulturową naszego miasta, wymieniany jest często wśród najlepszych rzeźb miejskich. Doskonale łączy tradycję i współczesność, a przy tym jest bliski poznaniakom, pewnie także dlatego, że nie wywyższa się i nie stoi na wysokim cokole.
Pomnik Zygi Latarnika doskonale wpisuje się w tendencję, jaka pojawiła się w rzeźbie publicznej pod koniec XX wieku, polegającą na upamiętnianiu przedstawicieli ginących czy nieistniejących już zawodów, poprzez wpisanie ich w miejską ikonosferę. Bohater pomnika przypomina o poznańskich latarnikach, którzy przez ponad sto lat zapalali wieczorem latarnie gazowe, by gasić je podczas porannego obchodu.
Secesyjna latarnia
Odlana z brązu postać stanęła na skwerze przed historycznym budynkiem poznańskiej gazowni. Autorem rzeźby jest poznański artysta Robert Sobociński, odsłonięta została 29 maja 2003 roku w ramach obchodów 150-lecia gazowni miejskiej. Pomnik powstał w wyniku akcji „Gazety Wyborczej” oraz Wielkopolskiej Spółki Gazowniczej zorganizowanej pod hasłem „Ocalmy latarnie”, której celem było uratowanie i zachowanie dla przyszłych pokoleń istniejących jeszcze poznańskich latarni gazowych. Secesyjna latarnia zapalana przez Zygę Latarnika pochodzi z ul. Słowackiego na Jeżycach, została poddana gruntownej renowacji i stała się elementem tej instalacji pomnikowej.
Poznańscy latarnicy
Historia poznańskich latarni gazowych i latarników, którzy je zapalali, rozpoczęła się od uchwały rady miejskiej, która w 1853 roku podjęła decyzję o budowie gazowni miejskiej. Lokalizacja zakładu przy ul. Grobli, nad brzegiem Warty, wynikała z bliskiej odległości do centrum miasta oraz z możliwości wykorzystania rzeki do transportu węgla, który początkowo sprowadzano z angielskich kopalni. Pierwsze latarnie gazowe, a było ich wówczas 414, rozświetliły Poznań wieczorem 14 listopada 1856 roku. W kolejnych latach przedsiębiorstwo rozwijało się doskonale, w mieście zbudowano sieć gazociągów, lampy gazowe oświetlały nie tylko ulice, ale także mieszkania, dobrze radząc sobie z konkurencją lamp naftowych i elektrycznych. W 1906 roku w Poznaniu było już pięć tysięcy, a w latach trzydziestych sześć tysięcy ulicznych latarni gazowych. Z czasem gaz wytwarzany z węgla zastąpiony został przez gaz ziemny, gazownia miejska z producenta zmieniła się w dystrybutora, a latarnie gazowe zastępowane były przez elektryczne. Ostatnie wygaszono na początku lat siedemdziesiątych, na poznańskim Łazarzu. Poznańscy latarnicy w codzienną trasę po mieście wyruszali ze swego kantorku przy ul. Grobli 15, gdzie przechowywali sprzęt. Jedni używali drabin, które zaczepiali o dwa metalowe ucha zamontowane na latarni, wspinali się i rękami odkręcali lub zakręcali zawory; inni – tak jak pomnikowy Zyga – do regulowania dopływu gazu używali długich tyczek. Każdy w ciągu godziny pokonywał około czterech kilometrów i zapalał kilkanaście latarni. Liczba latarników zaczęła się zmniejszać już w okresie międzywojennym, gdy zaczęto wprowadzać zegarowe zapalacze latarni, których obsługa ograniczała się do ustawiania czasu zapalenia i gaszenia latarni. Z biegiem lat do użycia weszły zapalacze falowe, dzięki którym gazownia, zwiększając ciśnienie gazu, podnosiła membranę i zapalała, a obniżając ciśnienie, gasiła latarnię.
Słowik
Ciekawostką jest, że bohater pomnika nosi to samo imię, co ostatni poznański latarnik Zygmunt Cypel, który pracował w poznańskiej gazowni jeszcze pod koniec lat sześćdziesiątych. Poznaniacy nazywali go Słowikiem, bo podczas swej wędrówki przez miasto wygwizdywał piękne melodie naśladujące słowicze trele, oznajmiając, że za chwilę zabłysną lub zgasną uliczne latarnie. Po latach tak wspominał poznańskich latarników: „To byli przeważnie starsi ludzie. Młodych do tej pracy nie brano, bo tu potrzebne było doświadczenie i cierpliwość. A i młodzi uważali, że taka praca za mało prestiżu daje – no bo jak to wygląda, tak latać po mieście z tyczką w ręku. Może przed wojną to i prestiżem latarnik się cieszył, ale po wojnie elektryczność ze wszystkich stron się pchała i ta nowoczesność pociągała młodych”.
Imię pomnikowego latarnika – Zyga – to popularne i wywodzące się z poznańskiej tradycji określenie, którego używa się w stosunku do wszystkich Zygmuntów. Pomnik Zygi Latarnika nie odwołuje się więc do jakiejś konkretnej postaci, jest wyraźnym komunikatem, że ten latarnik nie jest nikim obcym, a naszym ziomkiem, poznaniakiem. Może dlatego poznaniacy polubili go tak bardzo?