2025 rokiem Cyryla Ratajskiego
Cyryl Ratajski nie wpisuje się w schemat wielkopolskiego samorządowca, często podejmował decyzje, które były sprzeczne z poznańskim etosem nakazującym racjonalność i oszczędność, a mimo to zgodnie oceniany jest jako najlepszy prezydent w dziejach miasta.

TEKST: dr Paweł Cieliczko
Jak Ratajski do Poznania
Poznań to miasto, w którym wszyscy się znają: ze szkoły, parafii, harcerstwa czy kibicowania. Przed stu laty był znacznie mniejszy i jeszcze bardziej hermetyczny. Ratajski nie urodził się w Poznaniu, sprowadził się tutaj (ściśle do Puszczykowa) już jako dorosły, prawie czterdziestoletni mężczyzna. Minęło jednak zaledwie kilka lat, a znał Poznań jak nikt inny. Założył poznański oddział Polskiego Towarzystwa Turystyczno-Krajoznawczego (1913) z Sekcją Miłośników Poznania (1914), która dała początek Towarzystwu Miłośników Miasta Poznania (1922), a ono odwdzięczyło mu się inicjatywą ustanowienia Roku Cyryla Ratajskiego (2025).
Ratajskiemu w stawaniu się poznaniakiem pomogła żona, dziesięć lat młodsza Stanisława May, córka uznanego przemysłowca, założyciela zakładów chemicznych w Luboniu, których Ratajski był współwłaścicielem i prezesem. Umiejętność skutecznego prowadzenia firmy przed wojną, w trakcie wojny i po jej zakończeniu, budowała jego sławę sprawnego menadżera. Ktoś taki był niezbędny Poznaniowi, by zmierzyć się z wyzwaniami, jakie wyłaniały się przed miastem po ponad stu latach zaborów.
Poznaniacy już wówczas byli progresistami, ale u progu niepodległości posiadanie progresywnych poglądów politycznych oznaczało popieranie Narodowej Demokracji. Ratajski był nowoczesnym Polakiem, popierał endecję i zajmował w niej dość szczególną pozycję. Był łącznikiem pomiędzy konspiracyjnymi – a potem oficjalnymi – władzami polskimi w zaborze pruskim a polskim rządem emigracyjnym w Paryżu, czyli Komitetem Narodowym Polskim Romana Dmowskiego, reprezentującym polskie interesy podczas konferencji wersalskiej.

Byle nie do Warszawy
Poznaniacy słyną z wyrozumiałości, swoim piłkarzom potrafią wybaczyć wiele, bardzo wiele, ale grzechem niewybaczalnym jest transfer do stołecznej drużyny. Ratajski kuszony był stanowiskami rządowymi i raz dał się namówić na przyjęcie trudnej posady ministra spraw wewnętrznych w rządzie Władysława Grabskiego, który podjął się przeprowadzenia kluczowej dla kraju reformy walutowej. Po tym epizodzie wrócił na fotel prezydenta i był ceniony jako ten, który ponad stołeczne salony i apanaże przedłożył pracę na rzecz ziomków.
Poznaniacy powtórzyliby pewnie za premierem: „Masz pan wizję, idź pan do lekarza”. Dla Ratajskiego zrobili jednak wyjątek. Poparli jego wielką ideę przekształcenia poniemieckiego, garnizonowego Poznania w nowoczesne, modernistyczne, polskie miasto. Prezydent słowa dotrzymał i w ciągu kilku lat miasto zmieniło się nie do poznania. Dzięki Ratajskiemu możemy być dumni z międzywojennego Poznania, a nie musimy cofać się do czasów pruskich i cesarza Wilhelma II, tak jak krakusi do CK Monarchii i cesarza Franciszka Józefa. Poznaniacy nie wierzą w cuda, a w solidną pracę. Ratajski dowiódł, że dobrze zorganizowaną, rzetelną pracą może doprowadzić do „Cudu nad Wartą”. Za cud uznano zorganizowanie Powszechnej Wystawy Krajowej w 1929 roku, prezentującej osiągnięcia pierwszej dekady niepodległej Polski. W związku z PeWuKą miasto przeprowadziło ogromne inwestycje infrastrukturalne, wzniesiono dziesiątki budynków oraz ponad sto pawilonów. Poznaniem zachwycano się w tysiącach artykułów na całym świecie, wystawę odwiedziło ponad 4,5 miliona gości i mimo upływu niemal stu lat, pozostaje ona największym eventem w dziejach Polski.
Dla Poznaniaków zawsze znaczenie miał zrównoważony transport, a potrzebę tę doskonale rozumiał Cyryl Ratajski. Za jego kadencji zbudowano most Bolesława Chrobrego czy obwodnicę miasta, tzw. trasę Okrężną. On uruchomił pierwszą w Polsce linię trolejbusową, która połączyła Śródkę z Zawadami, a do przewożenia zwiedzających Powszechną Wystawę Krajową zamówił specjalne pojazdy elektryczne.
Poznaniacy, przez dziesięciolecia zamknięci w ceglanych murach Festung Posen, marzyli o mieszkaniu wśród zieleni. Mieszkający w Puszczykowie Ratajski doskonale rozumiał tę potrzebę. Za jego kadencji założono ogród botaniczny, urządzono liczne parki i skwery, przede wszystkim zaś wytyczono wielkie kliny zieleni, dzięki którym do dziś żyjemy w jednym z najbardziej zielonych i najlepiej przewietrzonych miast w Europie.
Poznaniacy słyną z zamiłowania do czystości i porządku. Ratajski spowodował, że o po-rządek można było zadbać systemowo. W 1927 roku na Wilczaku zbudował pierwszą w Europie Wschodniej spalarnię śmieci. Poprawił także czystość miejskiego powietrza, uruchamiając w 1929 roku Elektrociepłownię Garbary, dzięki której tysiące mieszkań ogrzewano ciepłem systemowym, a nie opalanymi węglem piecami.
Poznańczanie – jak zżymał się Słowacki – dokładnie kalkulują i podejmują tylko takie działania, na które mają środki. Ratajski postąpił odwrotnie, zaczął od wytyczenia wielkich zamiarów, a potem dla ich zrealizowania szukał sił i środków. Na przygotowanie PeWuKi zaciągnął wielkie kredyty, bo był pewien, że stanie się ona kołem zamachowym dla miasta i – gdyby nie wielki kryzys, który wybuchł w Nowym Jorku kilkanaście dni po zakończeniu wystawy – tak by się stało, a wówczas mówilibyśmy o „efekcie Poznania”, a nie „efekcie Barcelony”. Poznańscy radni, mimo zadłużenia budżetu i problemów gospodarczych, wiedzieli, że Ratajski najlepiej wyprowadzi miasto z kryzysu i w 1934 roku wybrali go na kolejną kadencję. Władze sanacyjne nie mogły znieść jego niezależności, odmówiły zatwierdzenia wyboru i powołały komisaryczny zarząd miasta. We wrześniu 1939 roku, na wieść o niemieckim ataku na Polskę, rządowi nominaci uciekli z Poznania. Do ratusza powrócił Ratajski, który starał się w tych tragicznych dniach ulżyć cierpieniom mieszkańców. Gdy Niemcy wkroczyli do Poznania, odmówił przekazania kluczy do miasta prezydentowi wy-znaczonemu przez okupantów. Był internowany w Forcie VII, a następnie wysiedlony do Generalnego Gubernatorstwa.
Wchodząc w wiek emerytalny, Cyryl Ratajski podjął się największego zadania. Przyjął funkcję pierwszego Delegata Rządu na Kraj, najwyższego przedstawiciela rządu emigra-cyjnego w okupowanej Polsce. On organizował struktury Polskiego Państwa Podziemne-go, które stało się fenomenem, jaki nie zdarzył się nigdzie na świecie, a w jego konspiracyjnych strukturach działało ponad dwadzieścia tysięcy pracowników służby cywilnej. Z poznańską starannością działał niemal do ostatnich dni życia. Zmarł 19 października 1942 roku, pochowany został pod fałszywym nazwiskiem na cmentarzu powązkowskim, a po wojnie przeniesiony na Cmentarz Zasłużonych Wielkopolan w Poznaniu.